piątek, 18 kwietnia 2014

Czarnoskóre lalki Mattela. Część 2. Nichelle - prawdziwa czarna piękność i fantastyczny rok 1998/Blacks dolls Mattel. Part 2 Nichelle - a real black beauty and a fantastic year 1998



To prawdopodobnie mój ulubiony czarny mold w wykonaniu Mattela, a przynajmniej jeden z naj - naj. Realistyczna twarz i zamknięte, wydatne usta... Mowa o Nichelle, stworzonej na potrzeby "Shani lines", o której wspominałam jako o ambitnym projekcie promującym etniczne lalki z afrykańskim rodowodem. Shani, Asha, Nichelle i przystojniak Jamal, wiedli swoje sklepowe życie na początku lat '90. Później ich moldy funkcjonowały w oficjalnych seriach Barbie, we wszelkich możliwych aberracjach. "Odgrywały rolę" Barbie w równoległych modelach African American (dla niewtajemniczonych: Barbie wydana w tym samym stroju i z identyczną nazwą, ale pod postacią czarnej lalki - czyli poprawna politycznie alternatywa dla ciemnoskórych dziewczynek). Zastępowały dotychczasową czarną przyjaciółkę Barbary - Christie. Dla przykładu, jako ciekawostka: w 1993 r. zamiast Christie pojawiła się w plażowej serii Sun Jewel po prostu... Shani, towarzysząc Baśce, jej młodszej siostrze, Azjatce Kirze, brunetce Teresie oraz obu facetom, z charakterystycznym dla Mattela brakiem konsekwencji i nieprzewidywalnością. Nichelle, która jest bohaterką dzisiejszego odcinka, raz została wydana w edycji plażowej - Florida Vacation Christie w 1998r.



Samo imię pożyczyły kiedyś czarne Generation Girls (na moldzie Asha). Zaś właśnie Asha żyła najdłużej, jako czekoladowa towarzyszka Barbie, a partnerował jej adekwatny facet Steven, w którego wcielił się dawny Jamal. Cóż... cały Mattel. Całkiem, jakby co chwilę pojawiał się nowy minister finansów i rozpisywał nowy budżet, dysponując jednakże tą samą kwotą :-)
A etniczna Nichelle o łagodnym spojrzeniu i zmysłowych, pełnych ustach? Bez wątpienia należał do niej rok 1998, kiedy to pojawiła się w kilku ślicznych odsłonach. Wraz z moją ówczesną, lalkową przyjaciółką, sądziłyśmy wtedy, że to ona będzie teraz etatową Christie. Mold już znałyśmy jako Kenijkę (1994) w łaskawie sprowadzonej do stolicy serii "Dolls of the World" (patrz: wcześniejszy wpis o czarnych lalkach).




Wreszcie mogłyśmy podziwiać prawdziwą Murzynkę! Tyle lat zajęło Mattelowi wykreowanie tak rdzennej postaci. Trzeba przyznać, że to duży postęp od czasu pierwszej czarnej Barbie (jako Barbie) osadzonej na moldzie Steffie :-)
W 1998 wyszła seria Pretty in Plaid, ciekawa z kilku względów. Dla Polaka dlatego, bo wszystkie 4 lalki, leżały powszechnie dostępnie na półkach w supermarketach! Wszystkie były starannie wykonane i delikatne w wyrazie, co po latach mattelowskiego kiczu, było jak estetyczna odwilż. Z wyjątkiem czarnej na moldzie Nichelle, wyprodukowano jeszcze białą blondynkę, rudą i brunetkę. 3 pozostałe miały twarze typu "Mackie", czyli z zamkniętymi ustami.




W głowie poczułam chaos, gdy zobaczyłam, że na pudełku nie ma imion personalnych, do których człowiek był przyzwyczajony: Barbie, Migde, Teresa, Christie. Wszystkie 4 nazywały się po prostu... Barbie! Oto czarnulka z tej serii (oczywiście w mojej aranżacji):




Nie mogłam znieść tylko jednego w Pretty in Plaid. Badziewnych włosów! Cienkie, proste, załamujące się już w  pudełku. Produkowane chyba tylko po to, by mama po tygodniu musiała kupić dziecku nową lalkę. Innego uzasadnienia dla takiego sabotażu nie widzę. Zmora każdego kolekcjonera, która wiele lat szpeciła często bardzo piękne lalki. Dlatego, co wieczór, oglądając telewizyjne wiadomości, brałam moją Nichelle do ręki i zaplatałam po 2 - 3 warkoczyki, tak, jak swego czasu na studiach plotłam sama sobie, aż konsekwentnie zaplotłam na całej głowie :-)







Z czasem trafiła mi się jej bliźniaczka i tę już zostawiłam z fryzurą w oryginale:




W tym samym roku do Polski sprowadzono mini serię "Florida Vacation". Niestety, tu już o Murzyneczce można było tylko sobie pomarzyć. Dlatego z radością powitałam wybawione egzemplarze na Allegro, przywiezione z innych krain. Uznałam też, cierpiąc na chroniczny niedosyt tego moldu, że będą z niej fajne OOAK -i. Dlatego korzystając z okazji, także tych cenowych, kupiłam więcej. Dopiero podczas porządków okazało się, że warto jednak dokonać redukcji pogłowia :-) Kiedy zgromadziłam aż 4, nie pamiętam...




OOAK zrobiłam za to taki:





Oprócz loków, wszyłam lalce również rzęsy, realizując swoje odwieczne marzenie o rdzennej Afrykance. Kiedyś poświęcę jej i innym czarnulom w moim wykonaniu, odrębny wpis.

Do Polski także, nie dotarła ta wyjątkowa, jasna Nichelle z 1998r - Angel of Joy (też na osobny wpis, bo to bardzo piękna i ciekawa postać):



Nie sprowadzono również, co w tym wypadku nie dziwi, wersji African American - Happy Holidays Barbie z 1998r. W oryginale w czarnej, ciężkiej, aksamitnej sukni z brokatem. Poniżej w mojej lekkiej i letniej
 aranżacji.




Leżała wprawdzie na sklepowych półkach, Barbie z kontrowersyjnej serii Butterfly Art z tego samego roku, w pomysłowym, topie z włóczki i dżinsowej mini (szum poszedł o małe tatuaże z niewinnymi motylkami, które miały lalki), lecz Christie z moldem Nichelle, nie sprowadzono. Choć taka piękna i łagodna...






Pozostaje tylko żałować, że rok 1998 trwał  tylko... rok :-)

OK. Oderwałam się trochę od nowych trosk. A także od wspomnień o tych, których nie będzie obok w nadchodzące dni...
Wszystkim życzę mokrego kurczaka i wesołego zająca!



    

14 komentarzy:

  1. Niesamowita ilość ciekawych informacji i zdjęcia, które obejrzałam z największą przyjemnością. Fantastyczny, interesujący post a panny o ciemnej skórze-piękne!
    Dobrych, spokojnych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe rzeczy piszesz, miło mi sie to czyta :)
    Śliczne te twoje czarnulki- wszystkie !

    OdpowiedzUsuń
  3. witam, ja również kocham ciemnoskóre lalki
    jestem właśnie w trakcie licytacji pięknotki z Florydy
    piszę jednak w innej sprawie - proszę o podpowiedź,
    gdzie jak za ile mogłabym nabyć arctic barbie?
    choć pierwsze skojarzenia miałam z panią Cichopek -
    (która mogłaby niejednego nabrać, iż Mattel
    w tak znamienny sposób i ją wyróżniło)
    nie dlatego pragnę eskimoski - marzę o własnej Bjork
    oraz Fridzie - szukam więc namiętnie lal, które mogłabym
    najszybciej i najmniej boleśnie dopasować do swoich
    wyobrażeń tych jakże niesamowitych przecież kobiet...
    polecam się życzliwej pamięci oraz zapraszam
    www.szydeleczkowo3.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. zapomniałam dodać, iż już wiem, jaką fryzurę zrobię i ja swej modelce z Florydy:
    mnóstwo warkoczyków i zwariowane ciuszki oddające uczuciowość mą względem urokliwych stworzeń z plastiku i gumy...
    oglądałam też lale Lucy LIU, ale 999$ to nie mój pułap cenowy (choć do 300PLN jeszcze brałabym pod uwagę - widziałam jednak przerobioną My Scene na skośnooką ślicznotkę i chyba pocieszę się tylko właśnie w ten sposób)
    pozdrawiam serdecznie i szczerze zazdroszczę lalkozbioru...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dorobiłam się na razie tylko dwóch czarnoskórych Mattelek i wielce je hołubię :)
    Warkoczyki zaplotłaś bardzo precyzyjnie , miałam taką fryzurę - jaka to była wygoda !! Najbardziej podoba mi się Twój OOAK :)
    Przy moim stole też będą puste miejsca.... Słonecznych i miłych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie jedzie do mnie jedna ciemnoskóra i strasznie zainspirowałaś mnie tymi warkoczykami! A że wiem, że lalka ma włosy takie sobie, a ja jestem cierpliwa, jak wagon tybetańskich mnichów, to będę miała co robić ;)
    Czekam na Angel of joy! Zawsze mi się podobała i z chęcią popatrzę na nią "z bliska" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za wszelkie "komplimenty" i zęby do nich szczerzę :-) Zwłaszcza, za docenienie mojej aranżacji.

    To prawda, że warkoczyki to nader wygodna fryzura. Ja mam teraz coś w rodzaju irokeza i też uważam, że jest mało kłopotliwy :-)

    Inko, Inuitki bywają bardzo tanie na ebay, zatem poszukaj dobrze. Moja nadprogramowa My Scene też miała być ooakiem, ale czasu brak - inne, fajniejsze pomysły mam w głowie.

    Króliku, Bardzo jestem ciekawa Twojego anioła baz opakowania, bo mój zostanie po wiek wieków w szklanej trumnie! Taki los niektórych lalek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko nie ebay! stamtąd nie wysyłają paczek pobraniowych!!! założyłam sobie i ja światowe konto - ale okazało się, że jestem wciąż zbyt zaściankowa, bo nie mogę przekonać ani się ani ślubnego do "banku internetowego" - więc siedzę za karę w kącie i myślę...

      Usuń
    2. No, to w kwestii Inuitek (sama mam zresztą tylko tą jedyną, najnowszą z lat '90), mogę poradzić... cierpliwe patrolowanie na Allegro, bo też się zdarzają.
      A Bjork (sama jestem fanatyczką artystki :-) można stworzyć z różnych typów Kayli z Fashion Fever, albo Marie z Generation Girl, którą ochrzciłam imieniem Bjork :-)
      Ja też miałam opory do banków internetowych, lecz się przełamałam w końcu i póki co - zyskuję.

      Usuń
    3. Z Kayli, moim zdaniem jako Bjork, najlepsza jest Modern Trends Kayla z 2005 r., o ciemnych ustach, bladej twarzy i kosmicznym makijażu. Zimna i azjatycka. W oryginale ma białą etolę, i czerwoną bluzkę z białą koronką.

      Usuń
    4. dzięki za sugestie, pooglądałam sobie te wszystkie panienki, jeszcze w głowie się magluje... a póki co - pocieszę się stylizowaną na azjatkę simbą super model chic - o ile "na żywo" będzie nadal mi się podobać jako na ekranie... pozdrawiam

      Usuń
  8. Hello from Spain: I just discovered your blog and really like. I also collect Barbies and furniture in 1:06 scale. I love your blog. Great job. I invite you to visit my blog: all4barbie.blogspot.com If you want to keep in touch. I became a follower of your blog. I saw your doll, typical from my country!! great

    OdpowiedzUsuń
  9. Thank you for visiting. I see that we have similar interests circles :-) A doll from Spain are very beautiful and always a pleasure to admire them.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chylę czoło przed warkoczykami - niesamowite
    podziwiam cierpliwości :D
    że też mi nie trafiają się ciemnoskóre lalki /jedna.. to chyba przypadek/ ;)
    Pozdrawiam poświątecznie :)))

    OdpowiedzUsuń