Już półtora miesiąca minęło od Dnia Dziecka, a ja wciąż nie zaprezentowałam tej damy, która obok Dynamitki Arii, miała iście królewską sesję w warszawskich Łazienkach. Patrząc na dzisiejsze, zachmurzone niebo i bardziej niż przelotny opad, wzdycham sobie do słonecznego, pachnącego dnia... Nad wodą unosiły się młode, gibkie ważki, nastoletnie kaczuszki szły do nas ufnie, a wiewiórka była tak śmiała, że ostatecznie, przyszła na ławkę i wskoczyła na moje ramię, choć aż tak bliskiej znajomości nie oczekiwałam!
Rajskie rododendrony jednak przebiły słodki zwierzyniec. To jedne z nielicznych kwiatów, zdobiących dzisiejsze, jakże skromne względem tych z mojego dzieciństwa - Łazienki. Uderzyła mnie ta nagość trawników bez barwnych klombów. Pochowały się gdzieś pawie i łabędzie. Ale moja dama, jak to Barbie, odnalazła się wśród różu ;-)
Zeszłyśmy z Babcią nad wodę i nie zabawiłyśmy tam długo, gdy na alejce pojawił się starszy, ponury jegomość na czymś przypominającym elektryczną hulajnogę na grubych kołach i ryknął tak, że aż mi aparat zadrżał w ręku. Ponieważ ja byłam ukryta za krzewami, dostrzegł tylko Babcię i na nią, filigranową staruszkę, nakierował swoje grubiaństwo oraz służbową złość: "Nie deptać trawników! Nie rwać kwiatów! Na górę, na górę!". Jeszcze tylko bata, albo broni palnej mu brakowało... Biedna Babcia zaczęła się tłumaczyć i wtedy ja wyskoczyłam z krzaków. A, że od pewnego czasu już, zmieniłam się w kotka, który pokazuje długie i ostre pazurki, naskoczyłam słownie na tego gbura, bo inaczej się nie dało (też niestety nie posiadałam broni) wytykając mu brak ogłady względem słabych staruszek, a do tego jeszcze kombatantek. Ale pan, zamiast spuścić z tonu i pomóc Babci wejść na alejkę (zwłaszcza, że Babcia wyjaśniła, iż jest niepełnosprawna), co zapewne uczyniłby każdy inny strażnik w szanującym się kraju europejskim, całą mocą swego opłaconego chamstwa, wydarł się na nas jeszcze głośniej. Taki pracownik to bezcenna reklama dla turystów odwiedzających dane miejsce ;-) Cóż, moi Mili... Na psy zeszły Łazienki, na psy... Tym bardziej, że na innym trawniku można rozkładać kocyki i leżaki, czego kiedyś nie praktykowano. Jak zawsze, najmilsze okazały się zwierzaki, najpiękniejsze kwiaty, a budzący największą odrazę... człowiek!
Ok, teraz ona. French Lady z 1997 r. Jedna z dziesięciu dam różnych epok, tworzących serię Mattela: "Great Eras Barbie". 8 grudnia 2014r. prezentowałam na tym blogu inną lalkę z tej eleganckiej linii. Ogólnie pań w dopracowanych strojach jest 10 (wyszły na przeciągu lat 1993 - 97). Z wyjątkiem jednej, wszystkie mają mold Super Star i wprawione rzęsy. Ogromne, malarskie oczy i duża ilość detali stroju, charakteryzują te lalki.
Ale łatwo je rozpoznać nawet po przebraniu w inne ciuszki. Seria jest bardzo popularna w kręgach kolekcjonerów, choć nie osiąga zawrotnych sum. To jedna z pierwszych kolekcjonerskich linii lalek (i pierwsza historyczna w takim wymiarze), produkowanych z myślą nie o dzieciach, ale o bezpiecznej miejscówce w gablocie.
French Lady występuje w dwóch wariantach kolorystycznych sukni: różowym i błękitnym.
A tych, którzy mają chęć na dolewkę historii, choć nieco nowszej, zapraszam do obejrzenia takich wykopalisk ;-) simran2pl.blogspot.com
Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: guma, plastik.
Sygnatura na głowie: Mattel INC.
Cechy szczególne: lalka inspirowana dawną kulturą francuską.
Data produkcji: 1997r.
Height: 29 cm.
Material: rubber, plastic.
Signature on the head: Mattel INC.
Special features: doll inspired by former French culture.
Date of manufacture: 1997.
Superstarka z ciemnymi włosami to dla mnie jak ulubione lody z dodatkową polewą czekoladową :-D I znowu się dowiedzialam czegoś nowego - że wszywane rzęsy u Barbie to nie jest wynalazek XXI wieku tylko młodszy :-)
OdpowiedzUsuńDużo młodszy. Już staruszki TNT (czyli drugi mold w historii Barbie: 1966r.) pojawiały się z wszywanymi rzęsami ;-)
UsuńPS. Ale na rynku pojawiła się w roku 1967 ;-) Jak fantastycznie było żyć w tamtych czasach w Ameryce...
UsuńHello from Spain: I like your Barbie. She is very pretty. Nice photos. We keep in touch
OdpowiedzUsuńThank you for your visit. You also have a fantastic dolls!
Usuńa wiewiórki na ramieniu to zazdroszczę... :)))
OdpowiedzUsuńOj, brrr... To jak taki mały kociak z czepnymi pazurkami, tylko jeszcze bardziej nieprzewidywalny ;-)
Usuńakurat w to uwierzę :)
UsuńZacznę od zwierząt i panny, których widok zawsze mnie wprawia w dobry nastrój. Osobnika, który krzyczał na Was chyba pominę, szkoda psuć sobie humor a nie wart jest nawet oceny zachowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie i Babcię, i Ciebie!
Dziękujemy serdecznie ;-)
UsuńOsobnik, mam nadzieję - spadł z hulajnogi i doznał poczucia skruchy ;-)))). Zawsze można pomarzyć...
Piękne ma oczy... i ślicznie prezentuje się w kwiatach. Szkoda, że grubiaństwo zakłóciło sesję..., ale zdjęcia mimo wszystko śliczne. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOczy ona ma wyjątkowe, choć większość z tej serii hipnotyzuje spojrzeniem...
UsuńSzokujące, że takie dziady pracują w Łazienkach! Ja bym go nawet w Biedronce nie zatrudniła!
Zdjęcia urocze !!! Piękna panna w pięknych plenerach, więc jak mogło być inaczej ...
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o ludzi, to niestety wiadomo , że są ludzie i nie-ludzie ... Przykre ...
Pozdrawiam ciepło :-)