Minione dwa tygodnie, upłynęły mi jak we śnie, a ich intensywnością, mogłabym obdarzyć dobre dwa miesiące. Jeśli nie więcej. Chciałam się sprawdzić na głębokiej wodzie, więc los dał okazję. Bywało, że w ciągu tych niewyobrażalnie pojemnych dni, miałam wątpliwości, gdzie jest chodnik, a gdzie niebo ;-) Przyjaciółka uświadomiła mnie życzliwie: "Rano, gdy wychodziłam do pracy, chodnik był na dole, a niebo rozciągało się na górze. Przypuszczam, że do wieczora nic się nie zmieniło". Ufff... Ogarnęłam, dwie osiedlowe awarie internetu, wyluzowałam, przeorganizowałam się i zaczęłam sypiać trochę dłużej niż 4 godziny na dobę. Sprzątając (w ramach odpoczynku od pracy) nieprzyzwoicie zapuszczone mieszkanie, mogłam też wreszcie rzucić zmęczonym okiem na lalki. Maleńkie Lemonhead'ki nadal leżały w uchylonej reklamówce na podłodze, tak jak je położyłam po spotkaniu u Zuri. Szczęście, że nie odkrył ich kocur. Choć prawie wszyscy z utęsknieniem, czekają na wiosnę, dla mnie marzec, to od dobrych paru lat fatalny czas. Rocznice śmierci i świąt prywatnych, których też już nie celebruję, bo organizatorzy albo zmarli, albo odeszli w milczeniu z mojego życia, tylko zachęcają do ucieczki w pracę. Wbrew pozorom są i dobre strony tego zjawiska: poznaję nowych fantastycznych ludzi; umacniam kontakty z poznanymi wcześniej. Ci, którzy zaglądają czasem na mojego drugiego bloga: "ODKRYTE, UPOLOWANE, WYCZAROWANE", kojarzą pewnie wyjątkowego rzeźbiarza i rekonstruktora dawnych instrumentów ludowych - Pana Andrzeja Staśkiewicza. Zainspirowany moim blogiem "Dolls of the World", wyrzeźbił eksperymentalnie w drewnie, dwie niepowtarzalne lalki. To dopiero początek projektu!
Ja jestem zachwycona. Większa lalka ma nawet artykułowane nadgarstki!!! Strój jest dziełem pani, zajmującej się krawiectwem. Obaj faceci z drewna wchodzą w skład wystawy rzeźby ludowej i dawnych instrumentów, prezentowanych w Galerii Rondo w warszawskiej Cepelii, przy ul. Marszałkowskiej 99/101. Ekspozycja jest czynna do końca marca br. Relacja z imprezy na drugim blogu - niebawem.
Tymczasem zapraszam do podziwiania misternie wykonanych wycinanek i kwiatów z papieru, których Autorką jest Elżbieta Kasznia: simran2pl.blogspot.com
Zapraszam też TUTAJ: simran4.blogspot.com
Piekne i wyjatkowe sa obydwie <3
OdpowiedzUsuńNa żywo wyglądają dużo piękniej!
OdpowiedzUsuńdługonosy Pan zaintrygował mnie wielce -
OdpowiedzUsuńdzięki za cynk - zajrzę któregoś dnia ♥
Ineczko, zajrzyj koniecznie! Druga taka okazja szybko się nie zdarzy ;-) A lalki naprawdę z duszą...
UsuńIneczko, zajrzyj koniecznie! Druga taka okazja szybko się nie zdarzy ;-) A lalki naprawdę z duszą...
UsuńLalki są cudowne, dawniej na wsiach, zwłaszcza biednych, byli rzeźbiarze robiący zabawki. Był to dochód niewielki, ale pomocny w rodzinie. Zabawki wykonywano najczęściej zimą. Sprzedawano je na jarmarkach i targowiskach jeszcze we wczesnym PRLu.
OdpowiedzUsuńNadzwyczajne!!! U mnie była, bo nie wiem, czy gdzieś jeszcze istnieje - niby laleczka przerobiona z pionka szachowego. Namalowana buzia, główka okręcona tasiemką i spódniczka uszyta z koła.Moja Prababcia zrobiła ją chyba dla którejś z wnuczek.
UsuńLalki genialne w swojej prostocie, bardzo chciałabym mieć taką postać w Baśniowie, może kiedyś ….
OdpowiedzUsuńCzemu nie? Pan Andrzej myśli o stworzeniu kolejnych ;-) Mnie też się marżą! Podpytam, o dalsze plany...
UsuńLalki z drewna a jakie szczegóły! Piękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
O, tak! Szczegóły i mnie ujmują - zarówno w lalkach, jak i w rzeźbach. Tylko osoba z wielkim talentem, może oddać je tak umiejętnie. Moc serdeczności :-)
UsuńO rany. Po prostu fantastyczne. Małe rękodzielnicze dzieło sztuki - uwielbiam.:
OdpowiedzUsuńJa też. To sztuka przez duże S.
OdpowiedzUsuń