Katolicy obchodzą najważniejsze święto - Wielkanoc. U mnie chwilowa przerwa na froncie. Biorę oddech... Los śpi. Chyba też zrobił sobie wolne, bo taka cisza. Nic nie muszę robić. Telefony milczą. Każdy zajęty sobą. A ja ... mogę zająć się wreszcie lalkami! ;-)
Kiedyś zadałam sobie pytanie: Jak by wyglądała Asha (mold z 1990r.), gdyby zamiast Afroamerykanki została rudowłosą białą kobietą, albo np. jasną blondynką? Mold, dedykowany ciemnoskórym lalkom z kręgu Barbie, jaki pojawił na rynku w etnicznej serii "Shani Line" i zastąpił ostatecznie w głównych edycjach brązowoskórą Christie (1987), balansował wizualnie pomiędzy różnymi rasami. A jednak musiało upłynąć niemal ćwierć wieku, a sama Asha ustąpiła pola innym etnicznym moldom, by ktoś przypomniał sobie o niej i wydobył bogaty potencjał z tych rysów.
Mój sen się spełnił, po przeszło dwóch dekadach.... :-)
Sztuka wymaga poświęceń. Przy tych zdjęciach zgubiłam kolczyk, który nosiłam zaledwie tydzień. Na szczęście udało mi się odkupić nowe egzemplarze, tym razem - na zapas ;-)
Fashionistas nr 16 (Asha) z 2015 r.
A tak wyglądała Warszawa A.D. 2019 w Wielką Sobotę: słoneczna i jak nigdy wcześniej - pełna gości z innych krajów ... ;-)
Zainteresowanych folklorem i historią, zapraszam - TUTAJ:
Ja mam też swoją Ashę. Trzecią edycję z 97 r. jestem nią zauroczona. :)
OdpowiedzUsuńTe starsze były subtelniejsze i bardziej etniczne. Oj, mam ich spory kartonik ;-)
UsuńPiekne sa <3
OdpowiedzUsuńJa zaluje ze nie kupilam tez blondynki z lokami jak byly w sklepach. Za to udalo mi sie dokupic ruda :)
Tez poraza mnie ten calkowity brak artykulacji...nie wspominajac o masakrycznej jakosci
UsuńBlondynka jest dla mnie unikatem. Biały Kruk. Dosłownie i w przenośni. Porcelanowa Ewa zasygnalizowała mi jej istnienie. I całe szczęście, bo sprzedały się dość szybko.
UsuńZabiegu z artykulacją, nie pojmuję. Nawet kioskowa, zezowata, chińska podróbka ma zawiasy w łokciach, kolanach, a często też w nadgarstkach. Kosztuje 40 - 60 procent taniej niż Mattel... także często zezowaty. Przez to wolę kupować dzisiejsze Mattelki stacjonarnie, jak w latach szkolnych, bo przez internet zbyt ryzykuję, że z paczki wyciągnę bubla...
Ja nie mam Ashy, chyba nigdy nie miałam, ale w tym wypadku zastosuję założenie, że wszystko przede mną :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak byś trafiła na te starsze - przypadły by Ci do serducha i kryteriów estetycznych :-)
UsuńMoje wszystkie trzy poszły w świat :)
OdpowiedzUsuńKiduś wszystkiego dobrego <3
Dziękuję Ci serdecznie, Ewuniu.
UsuńA miałaś stare, czy nowe Ashe?
Nowe :)
Usuńale chciała bardzo inne, wiec poszło coś za coś :)
Mam wszystkie i bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńJa też :-)
UsuńChoć nie da się ukryć, że te sprzed nastu lat, to całkiem inna jakość, estetyka i ... emocje.
Tamte kocham, te podziwiam, doceniam, ale ... tylko lubię ;-)
Wszystkie trzy ładne i ... sztywne :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Sztywne jak kij pod krzak pomidora! ;-S
Usuńeee? te dwie pannice roześmiane
OdpowiedzUsuńod ucha do ucha - to nie NIKKI?
To Nikki :)
Usuńi akurat nikkusiowy
Usuńduet od Ciebie, Ewo :)
Kochane Moje :-)
UsuńMattel nie raz wręcz losowo rzucał znanymi imionami w nowe postacie. Nie zawsze miało to związek z chronologią...
Nikki oparta o mold Ashy zaistniała w tym kontrowersyjnym czasie, w którym dokonano chwilowej ewolucji barbiowego ciałka. Skrócony korpus, zmniejszone piersi, zwiększona głowa wykraczająca poza granice proporcji oraz znacznie zwiększone stopy z wyraźnie wyodrębnionymi palcami, wśród kolekcjonerów doczekały się terminu: "hobbit".
Nazwa - "Nikki" - ciemnoskórej lalki, pojawiła się w serii Fashion Fever, a także w serii plażowej w 2007 r.
Widzę, że muszę koniecznie zrobić odrębnego posta na ten temat!!! :-D
ps. Właściwa Nikki na główce ma datę: 1996.
Usuńps. 2. Asha - 1990.
UsuńPo tym, odróżnicie moldy.
Nazwa jest rzeczą ruchomą ;-)
Zrób taki post :))) p;issss...
UsuńKiduś, post o moldach to zawsze
Usuńwielce pożądany post, bo i temat
jest wciąż i nie pojęty przeze mnie :)
Najbardziej zachwyciła mnie w wydaniu rudowłosym. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia.
Śliczne buzie :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, Kamelio :-)
OdpowiedzUsuń