Ten post naprawdę nie ma szczęścia ;-) Lepię go z miesiąc wydobywszy wpierw z archiwum. Wciąż wprowadzam jakieś aktualizacje w wolnych chwilach. A później... buuum. Znowu coś się u mnie, albo obok - wali. I klikam tylko: "zapisz". Nie wiem, skąd to fatum, bo nie pokażę Wam nic świeżego - zresztą, dopiero kilka dni temu, zrobiłam pierwsze po przerwie lalkowe zdjęcia (ostatnie robiłam w listopadzie 2018) - ani zbyt oryginalnego... Kto się interesuje lalkami Fashionistas, doskonale zna tą panią z 2016 r. ;-)
Ale cóż. Czas pędzi, a ja wciąż muszę odpierać ataki ponurej rzeczywistości i walczyć widząc, że człowiek, człowiekowi stał się wilkiem... ;-S Jeden, drugi szpital, Babci wypadek, personel medyczny rodem z rzeźni, który wypuszcza do domu krwawiącą pacjentkę bez przemycia rany (i jeszcze dziwnym trafem śpiącej w korytarzu kobiecie znika z portmonetki 100 zł); pielęgniarka środowiskowa, która wydzwania z awanturą po kilka razy w tyg. dopóki wreszcie się nie obrazi i nie odmówi wizyt, bo wg niej, to moim obowiązkiem jest robić zastrzyki; opiekunka złodziejka; przerzucanie obowiązków urzędowych na obywatela; skargi ustne, skargi pisemne, moje tłumaczenia, wyjaśnienia, a pomiędzy tym zgrzytanie zębów z bezsilności, że tak bardzo zdziczało nasze społeczeństwo, że to już coś więcej niż tylko wygodna moda na egoizm, wynikająca z dobrostanu. A to przecież zaledwie mała cząstka spraw, w których uczestniczę bezpośrednio i pośrednio. Brrrrrrrr. Wrrrr!....
Nic dziwnego, że czasu i sił na ukochane hobby - brak!
Aż chciałoby się zbuntować i krzyknąć:
Tylko, kto ma być adresatem???
Mikołaj Gogol
O gustach staram się rozmawiać zawsze ostrożnie. To bardzo śliski i niejednoznaczny grunt ;-)
Zresztą od dobrych dwóch dekad, trwa dyskusja na temat zmian kanonu kobiecej urody, który faktycznie pod koniec XX w. powędrował bocznymi drogami i wydobył to, co wcześniej było ukrywane. Z duchem czasu podążył Mattel i od kilku lat w seriach Fashionistas, prezentuje nam całą galerię tych, które nie reprezentują już klasycznej urody, za to są w swej niedoskonałości, wreszcie prawdziwe. Są więc i szczupłe i puszyste; kruszyny i zbyt wysokie; piegowate, z pieprzykami; dziewczynki i chłopczyce; białe, czarne, żółte; przeciętne i bardzo oryginalne. Słowem - przekrój europejskiej, czy amerykańskiej ulicy w każdym większym mieście. I za ten realizm ogromnie cenię Fashionistas, choć nie mogę pogodzić się z nędzną artykulacją cofającą lalkę typu Barbie, do lat 60. XXw.
Niniejsze fotografie leżały w materiałach roboczych od sierpnia ubiegłego roku... Wtedy to, wracając od lekarza, dostrzegłam niesamowite tło. Nazajutrz, po pracy - budynek znajduje się niedaleko - szybciutko ustawiłam tam modelkę. Wybrałam postać w moim odczuciu najlepiej dopasowaną kolorystycznie...
Poniżej w różowościach floxa szydlastego. Obawiam się, że padł w ciągu zimy, bo nie daje oznak życia, a już powinien...
Jest to zaledwie druga w mym dotychczasowym zbiorze lalka z ciałkiem typu "curvy". Puszyste kształty świetnie harmonizują z jej pełną buzią o dość dziwnych rysach, które trudno dopasować mi do konkretnego typu etnicznego. Mold zwany "Zig&Zag" (2016), spotkałam po raz pierwszy, ale ponieważ wkręcona w różne sprawy, nie śledzę ostatnio nowych lalek, nie mam pojęcia, czy został użyty od tamtej pory ponownie. A Wy macie jakieś informacje?
Usta, nieco karykaturalnie pociągnięte jaskrawą szminką, nie wprawiają mnie w zachwyt, ale zdecydowałam się zachować lalkę w oryginale i nie usunęłam farby.
Jednoznacznie za to zachwyca mnie asymetryczna, modna fryzura. Gdyby ktoś w dzieciństwie powiedział mi, że tak będzie wyglądała kiedyś Barbie, nie uwierzyłabym ;-)
Poniżej Nadzieja, (sprzed mniej więcej roku temu), z czaszką lisa znalezioną kiedyś w lesie.
A to już jej córka - Żywija z dn. 15 IV 2019.
Która ładniejsza? ;-)
Ukończony post zapisałam w "roboczych" wczesnym poniedziałkowym popołudniem, nim dowiedziałam się czegoś bardzo smutnego od Osoby, najbliższej mi zaraz po Babci;
nim prawie na mych oczach, zmarła lokatorka na osiedlowej ławeczce;
nim radiowe komunikaty i internetowe obrazy nie zmroziły nieoczekiwną, ale jakże symboliczną w aktualnym czasie skalą destrukcji. ;-((((
C'est la vie, chciałoby się rzec - z tym, że czasem naprawdę zbyt mocno daje w kość...
Zapraszam też tutaj na wspaniałą, trwającą do 9 VI wystawę, pozwalającą przenieść się w czasie:
A TU zapraszam tych z Was, którym trudno jest pogodzić się z bezsensownym niszczeniem zieleni...
Życie rzeczywiście potrafi dać w kość. Czytając te lakoniczne informacje mam wrażenie, że u Ciebie jest kumulacja nieszczęść, jakich mało...
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo sił, żeby się z tym wszystkim jakoś uporać.
Lalka jest bardzo ładna, a ostatni portret, z motylami w tle, jest cudny. Panienki o krągłych kształtach bardzo polubiłam, mam u siebie kilka i z pewnością należą do moich ulubionych. Choć tak jak Ty ubolewam nad brakiem artykulacji.
Oba koty są urocze.
Oj, masz rację, Kamelio... Jest kumulacja wszelkiego złego, jakby ktoś puszkę Pandory otworzył ;-( Ale może choć na jakiś czas, przynajmniej część tego ucichnie. Bo mój zasób sił zubożał niebezpiecznie.
UsuńDziękuję Ci serdecznie za fotograficzny komplement :-) Tłem portretu, jest malowana i oklejana przeze mnie donica balkonowa ;-)
Trzymam kciuki, aby i ta puszka miała swoje dno.
UsuńI sił życzę.
Nie wpadłabym na to, że donica. :D Ale super.
Rzeczywiście, czas nas nie oszczędza zarówno swoim przemijaniem jak i nieprzewidywalnymi kłopotami i stresami. Też mam nieodparte wrażenie, że z uczciwości i poczciwości ludzi zostaje coraz mniej a ostatnio usłyszałam nawet, że "skromność jest passé", z czym się chyba nigdy nie pogodzę...
OdpowiedzUsuńZa to dziewczyna na Twoich zdjęciach baaardzo przypadła mi do gustu a na ostatnim zdjęciu wyszła - moim zdaniem - zjawiskowo!
Zdrowia i pogody ducha dla Ciebie, Kiduś i Twojej i Babci ♥
Tak, świat bardzo się zmienił. Nie tylko technicznie, ale też kulturowo i etycznie. Kiedyś trzeba było pokoleń, dziś w sumie wystarczyły najwyżej 2 dekady. Momentami czuję się jak Matuzalem, albo ktoś, kogo wywalili z jego skansenu.
UsuńDziękuję Ci serdecznie, Oleńko, za wszystkie ciepłe słowa :-D
PS. Także w imieniu Babci ;-)
UsuńJak mi przykro, że to właśnie spotkało Twoją Babcię. To skandal tak traktować osobę, którą społeczeństwo powinno hołubić. Widać u nas kończy się wszystko na okolicznościowych mowach z okazji takiej to a takiej rocznicy, a człowiek, nawet bohater się nie liczy. Życzę Tobie i Twojej Babci zdrowia, żebyście nie musiały korzystać z tej "darmowej" "służby" zdrowia.
OdpowiedzUsuńJasne, że skandal, ale interweniowałam ostatnio w jeszcze bardziej bulwersującej sprawie. Niemal 104 - letni obrońca Modlina, honorowy obywatel Jabłonny, który otrzymał chyba wszystkie możliwe odznaczenia, został 2 miesiące temu, potraktowany z podobnym okrucieństwem i pogardą przez lekarza...
UsuńCóż. Mnie jako pracownikowi kultury nie należy się nawet ta darmowa pseudo-służba pseudo-zdrowia ;-) Gorzej że środki na prywatną nie zawsze są.
Pozdrawiamy ciepło, Sówko.
Dobrze to ujelas...coraz czesciej czlowiek czlowiekowi wilkiem ...a ciezar bezsilnosci z walka, z wiatrakami przygnaita do ziemi...Juz nie wspomne o tej apokaliptycznej wizji plonacej katedry...do dzis czuje gryzacy smutek i zal
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze wszystko obruci sie na lepsze... Duzo zdrowia dla Babci <3
Lala bardzo mi sie podoba i tez mam w swoich zbiorach.
Sciskam <3
Przepraszam ,niechcacy wcisnal sie blad ortograficzny (mialo byc obroci...naturalnie <3
UsuńMasa złej energii wokół, po prostu.
UsuńMam nadzieję, że francuska prokuratura nie stchórzy tym razem i dojdzie, kto był na dachu katedry, po zejściu z niego ekipy remontowej - co szczęśliwie zarejestrowały kamery, burząc ekspresową teorię o wypadku podczas renowacji ;-)
Pozdrawiamy Cię ciepło.
PS. I mnie ostatnio ze stresu zdarza się robić błędy i literówki.
OdpowiedzUsuńMi się ona podoba, mimo że do najnowszych produktów Mattela nie pałam taką miłością, jak do starych. Wydaje mi się, że nie jest to najpopularniejszy model (nie wiem czemu, zbyt oryginalna?) - w tutejszym sklepie zabawkowym stoi na przecenie od roku...
OdpowiedzUsuńChyba trafiłaś w sedno. Jest zbyt oryginalna z punktu statystycznego konsumenta. Pewnie odbiorcy trudno jest się z nią identyfikować ;-)
OdpowiedzUsuńJa tę pannę również zostawiłam z oryginalnym makijażem. Nie odbieram go jako nietrafionego. Po prostu przyjęłam ją taką, jaka jest. Lubię modyfikować lalki, ale ona jest tak specyficzna, że aż żal było zmieniać, w sumie może nawet historyczną lalkę... Kto wie? Sytuacji szpitalnej współczuję. Niestety jest to codzienność chorych w naszym kraju. Coraz gorzej i chyba lepiej już nie będzie. :-(
OdpowiedzUsuńWiesz, może masz rację... Może ona faktycznie zostanie uznana jako "historyczna lalka" i za 25 lat doczeka się swojego reprintu ;-) ? Oby świat nam wtedy jeszcze ładnie trwał...
UsuńI ja oceniam, niestety, pesymistycznie perspektywy naszej służby zdrowia... :-(
Przemijanie to najgorsze co się wokół nas dzieje. Przemijanie wywołuję znieczulicę. Panna ładna, ale brak artykulacji choćby tej gumowej sprawia, że od faszek trzymam się z daleka , a szkoda bo kilka jest fajnych. Koty oba cudowne w ich cudowny wyniosły i nieco obojętny sposób :)
OdpowiedzUsuńA nie myślałaś o tym, aby jakąś główkę nasadzić na bardziej artykułowane ciało? Nie kusiło Cię? ;-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dziś znieczulicę wywołuje wszystko, co wymaga od nas odrobiny wysiłku, a nie gwarantuje dużych korzyści...
Koty... zawsze są empatyczne :-)