środa, 1 kwietnia 2020

Ken nr 130. Osobiście. Aż do bólu.


Chińska zaraza nie odpuszcza, mimo iście orwellowskich obostrzeń. Czas dla wszystkich jest trudny. Choć z pewnością ci, którzy mają swoje pasje – znoszą lepiej ten stan nadzwyczajny. Mnie wirus dotknął podwójnie: utratą najbliższej mi Osoby (mimo, że przyczyna śmierci była inna, obostrzenia te same: zakaz odwiedzin, niemożność pożegnania się, skąpe, telefoniczne informacje o stanie zdrowia; dopiero 3 doby po fakcie, dowiedziałam się, że Babcia nie żyje) i kilka dni później – bezceremonialnym zwolnieniem z pracy.




W ciągu tygodnia, cały dotychczasowy świat, jego najważniejsze filary, runęły mi na głowę……. W kontekście medialnych informacji o ofiarach zarazy w Europie i USA, moje przeżycia z jednej strony nabrały mocy, z drugiej – zbladły wobec ogromu globalnej tragedii.  



Mój szef nie czekał długo. Nim upłynęły 2 tygodnie od ogłoszenia pandemii, w tytule maila przeczytałam: „wypowiedzenie”. Powód: koronawirus. Forma maila jeszcze bardziej zimna niż samo wypowiedzenie. Boli tym silniej, że tylko kilka osób z zespołu straciło pracę. Resztę zawieszono w obowiązkach, pozostałym zaproponowano gorsze warunki. Lecz ze mną nikt nie rozmawiał. Nie miałam alternatywy. Nie rozumiałam co się dzieje, w końcu miałam b. dobre notowania. Przez współpracowników, starszych stażem, byłam chwalona za kompetencje….
Kilka dni później przysłano mi prywatnego maila od szefa do innego pracownika.
15 doskonale zaplanowanych i uporządkowanych kroków. Nie zdziwiłbym się, gdyby napisał to korpo-szef. Ale mój szef… jest księdzem. Znanym, przez niektórych nazywanym nawet „celebrytą”. (Nieee, nie chodzi o o. Rydzyka, spokojnie 😉)
A jednak zastanawiają następujące słowa:  
Proszę o modlitwę, aktywność, nieoglądanie się na innych (moje podkreślenie) i o
> zrozumienie.
Na czas epidemii, zostałam bez ubezpieczenia zdrowotnego.
Na szczęście otrzymałam masę, (jak nigdy w życiu!!!) wsparcia z zewnątrz. Teraz, gdy wszyscy doświadczamy naszej pokoleniowej próby, zachowanie mojego szefa, poruszyło nawet zupełnie obcych mi ludzi.



(Oto lutowy grzyb, który wyrósł pośród aksamitnego mchu, w ciepłe, wilgotne noce...)


Ciemnoskóry Ken nr 130, z 2019 r. jest bardzo ciekawą pozycją w projekcie Fashionistas Mattela. Ten realistyczny afroamerykański mold, został użyty po raz pierwszy 2 lata wcześniej. Starszy brat numeru 130, Ken nr 10, miał bardziej klasyczne, męskie ciało i jaśniejszą skórę. Fash-owi mężczyźni, tak, jak dziewczyny mogą pochwalić się różnorodnością figury – choć kobietom amerykańska firma, podarowała więcej wariantów. 

130 ma klasyczną, poważną, myślącą twarz. Bardzo przypomina Tre z popkulturowej, kolekcjonerskiej serii „Flavas” (od 2003 r.). Ujmuje mnie jego drobna postać. Osobiście, miałam szczęście do takich filigranowych chłopaków 😉



Brak artykulacji, to typowe zastrzeżenie do współczesnych produkcji Mattela. Ale w tym przypadku dziwi dodatkowo rozwiązanie projektanta dotyczące fryzury: mold świetny, naturalny. Lecz włosy ułożone w warkoczyki, pokryte całościowo czarną farbą, przypominają gumowy czepek.
Profilowany kształt, mnie osobiście, kojarzy się z rybą – Jesiotrem 😉 
(zdjęcie z sieci)


Aż korci, by przerwy pomiędzy warkoczykami, potraktować brązową farbą i wydobyć to, co trzeba…
Pan Jesiotr ma za to naturalne dłonie i stopy. Możecie je sobie porównać z Tre.







Trwajcie w zdrowiu.  




11 komentarzy:

  1. Bardzo mi przykro, Kiduś...czytałam o stratach, ale nie miałam pojęcia, że nie masz już Babci... Ogromnie Ci współczuję...
    Utrata pracy to kolejny cios, który bardziej boli, gdy jest nieoczekiwany i podany w suchej, bezkompromisowej formie.
    Nie poddawaj się, Kiduś, przecież wiesz, że kiedyś znowu zaświeci słonko. Mogę Cię jedynie wspierać duchowo i po prostu trzymać za Ciebie kciuki! Wiem, że jesteś silna i dasz sobie radę ze wszystkim! Musisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo współczuję i przytulam. Już strata Babci jest ogromnym ciosem, ale dostać wypowiedzenie w taki sposób? W takim czasie? Jak tak można!
    Łączę się w bólu razem z Tobą, sama półtora roku temu straciłam babcię i dziadka w odstępie zaledwie kilku tygodni, więc wiem co czujesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest mi bardzo przykro.Najukochańsi zawsze są z nami za krótko.

    OdpowiedzUsuń
  4. braku informacji o Babci nie pojmuję,
    wszak byłaś jedyną bliską i rodzoną!

    współczuję i rozumiem w kwestii pracy
    ale sposobu wypowiedzenia nie da się
    przyjąć już ze zrozumieniem, niestety...
    (moje zwolnienie "zbiegło się" z infomacją
    o planowanej naprawdę potrzebnej operacji)

    Pan Jesiotr niczym Jesienin (rosyjski Leśmian)
    osobliwie a nostalgicznie ujmujący ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Przytulam mocno. Co mogę powiedzieć, kiedy wiem, że słowa nic nie znaczą. A to co chciałabym Ci powiedzieć zupełnie nie nadaje się do umieszczenia w komentarzu na blogu. Modlę się za Twoja Babcię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo, bardzo mi przykro.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przykro mi z powodu Twojej babci. Trzymaj się! Mi się też nieco posypało przez pandemię, ale nic to, jak się nie wróci, to przyjdzie coś nowego na to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogromnie mi przykro, z obu powodów.
    Musi być jednak lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro mi z powodu utraty ukochanej babci i pracy. Trzymaj się! Razem to jakoś przetrwamy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej :-( :-( :-( Ogromnie współczuję z powodu Babci :-( Nie wiedziałam. I jeszcze ta praca :-( Aż głupio mi teraz, bo nawypisywałam głupoty na swoim blogu o mojej pracy, a Ty swoją straciłaś. Ogromnie współczuję. Życzę, ale zły los zamienił się w lepsze doświadczenia i wartościowsze miejsce pracy.

    OdpowiedzUsuń