niedziela, 18 września 2022

Niepoprawna politycznie: Superstar Barbie AA dla Wal-Mart z 1993r.


Tak butnie oznajmiłam w poprzednim poście: "Jestem", a wcale tej pewności nie mam. Zmiany, o których pisałam, to jednak poważny wysiłek dla mojego jestestwa. Do tych planowanych, wymarzonych, doszły niespodziewanie takie, których nie chciałam, które napłynęły z zewnątrz zabierając jakąś cząstkę dobra z mojego świata, ogołacając go jeszcze bardziej, choć myślałam, że teraz już czeka mnie tylko sama radość... Lalki zaś wciąż leżą spakowane i ze zdziwieniem stwierdzam, że wcale mi ich nie brakuje. 



Tych kilka, które są pod ręką - taka przypadkowa zbieranina pakowana bez ładu i składu już pod sam koniec - ma teraz swoje nieoczekiwane 5 minut. Wśród nich bohaterka dzisiejszego posta, sfotografowana w nowym lesie. W cieplejsze dni, zaprzyjaźniam się z nim ochoczo. 


Tej unikalnej lalce na moldzie Christie z 1987 r. nigdy nie poświęciłam indywidualnego wpisu, choć mam ją już z 10 lat. Kupiona z 2, lub 3 ręki, w stanie satysfakcjonującym, zachowała oryginalne kolczyki, włosy bez ubytków i modyfikacji, oraz materiałowy kwiat w kruczej czuprynie. W tych samych barwach miała fabryczną sukienkę. 



Naszyjnikiem od kultowej Western Fun/Suncharm Barbie podkreśliłam jej niebieskie oczy. Tak, dobrze widzicie. Dziś ten numer by nie przeszedł :-) Ale prawie 3 dekady temu Barbie w wersji dla Afroamerykańskich dziewczynek wyprodukowana przez Mattela specjalnie dla Wal-Martu, jest raczej Kreolką, a może nawet Europejką z Południa, choć na headmoldzie dedykowanym ciemnoskórym lalkom. Obecnie wprawdzie wciąż żongluje się różnymi zestawieniami etnicznymi i stylistycznymi, jednak to co afroamerykańskie - ma być bardzo rdzenne. Taka linia programowa. 


Tymczasem prezentowana dziś Barbie AA z 1993 r. jest sama z siebie wybitnie oryginalna. W tamtych czasach ze świecą szukać wśród moldów innych niż Superstar aż takich rewolucji we wzorcu. Nie znam drugiej podobnej Christie z minionych dekad. Jeśli miały niebieskie oczy, to brązowe buzie. Jeśli były tylko śniade, producent zrobił im brązowe oczy, lub takie, w których występowały mieszane barwy. Ciekawą i równie atrakcyjną aberracją jest Radiant in Red Barbie AA z 1992 r. - biała Christie o kasztanowych włosach i zielonych oczach.    

To mój 499 wpis tutaj. Zacny dorobek, sama sobie to przyznam :-) Ale coś chyba mija. Może moja pasja po trzech dekadach, traci na intensywności i osuwa się na dalszy plan? A może jestem tylko zmęczona tym wirtualnym życiem, gdy zgasły formy bezpośrednie... 


18 komentarzy:

  1. Kreolka jak najbardziej!!! Koloryt skory to jedno, rysy twarzy drugie - ja lubie prawie czarne twarze o niby europejskich rysach - induistyczne urody płcci obojga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mamy podobny gust, podobne fascynacje ;-)

      Usuń
  2. masz racje - nawet niesamowicue fantastyczny swiat wyobrazni i pasji po jakims czasie po prostu nie wystarcza - bolesniej uswiadamia brak towarzysza z krwi i kosci - zycze zatem i Tobie i sobie owej zdrowej równowagi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję gorąco, Ineczko :-) Równowaga jest mi teraz bardzo potrzebna. Jeśli możesz - zajrzyj dziś do skrzynki mailowej...

      Usuń
  3. Ciekawa jestem, ktora postac uhonoruje pięćsetną opowieść Twą...

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja sama nad tym się zastanawiam... Mam kilka sesji w pięknych plenerach i barwach, choć z lalkami raczej popularnymi. Ale nie mogę się pozbierać po informacji o Porcelanowej Ewuni. Zmiany w mym życiu sprawiły, że bardzo odkleiłam się od blogów i nie byłam na bieżąco. A, że przyjaźń z Ewą w pewnym momencie uległa ostudzeniu nie miałam także świeżych informacji z pierwszej ręki... Co dzień noszę bransoletki, które kiedyś mi przysłała, a teraz gdy chłód przedwczesny zawitał do Polski, znów okrywam grzbiet kurtką od Ewuni, a siedzenie - sprezentowanymi portkami ;-) Nadrabiając blogowe zaległości, doznałam szoku. Myślę więc, że słusznie by było, jubileuszowy wpis poświęcić jednej z lalek od Ewy, ale wszystkie one są wciąż śpią w kartonach przeprowadzkowych...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna i wyjatkowa lalka, zdjęcia bardzo nastrojowe, romantyczne ...
    I mną wstrząsnęła śmierć Ewy, choć jej nie znałam, oprócz wymiany komentarzy na fejsbukowej grupie, na Jej bloga dotarłam 'o całe życie za późno'... Tym chętniej poczytam o lalce, która była prezentem od Niej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej sesji w myślach, nazywam ją teraz Kreolską Panną Młodą ;-) Dziękuję, Miru. Ewa to kawał mojego osobistego życia. Post już jest.

      Usuń
  6. Świat się zmienia i chcąc nie chcąc żyjemy w "ciekawych" czasach. To tak w odniesieniu do, chyba rzymskiego, przekleństwa "Obyś żył w ciekawych czasach". Świat się zmienia, a my z nim. (coś ten Rzym się mnie uczepił) Dziś strach cokolwiek powiedzieć i zrobić, żeby się nie okazało, że jest niepoprawne politycznie. W dodatku jako, że kij ma dwa końce, jak coś jest poprawne politycznie według jednych, to nie koniecznie według drugich. Moja sympatia dla walczącej Ukrainy stała się przyczyną utraty sympatii kogoś, na kim mi zależało. Nie jestem specjalna fanką Barbie, wolę raczej nasze stare celuloidki, ale fotografowanie lalek daje mi wiele radości. Nie można zaprzeczyć ,że lalki Mattele są bardzo fotogeniczne, a te artykułowane świetnie pozują. Więc nie napisze, gdzie mam poprawność polityczną. Pozdrawiam serdecznie. trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Sówko. To chińska klątwa ;-) W dzieciństwie, gdy zacytowała mi ją Babcia totalnie nie rozumiałam, o co chodzi. Babcia wyjaśniła - dodając, że nie chce by moje życie przypadło na takie właśnie czasy ;-)

      No, ja szczęśliwie, nauczona przez moje krytyczne stanowisko względem polityki rządzących wobec C-19 i przymusu w pewnych kwestiach, też straciłam znajomą. Dlatego nie zabierałam głosu na temat Ukrainy. Zresztą w każdej wojnie stoję niezmiennie WYŁĄCZNIE po stronie pokoju i człowieczeństwa. Tam, gdzie ginie choć jedna osoba, tam nie ma mojego poparcia.

      U mnie zapanował brak dostatecznej radości z fotografowania lalek. Może jeszcze wróci.
      Serdeczności :-)

      Usuń
  7. Lalka prześliczna, kojarzy mi się z Esmeraldą z Dzwonnika, choć ten film już chyba też jest niepoprawny, z tego co mi się o uszy obiło. ;)
    Ale skoro nawet do Kubusia Puchatka potrafią się przyczepić, to już mnie nic nie zdziwi...
    Mam nadzieję, że jednak od czasu do czasu napiszesz coś na blogu. Zawsze, ale to zawsze znajdę u Ciebie jakąś ciekawostkę, o której nie miałam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ona bardzo kolorytem przypomina disneyowską Esmeraldę. Choć ja mam teraz jeszcze inne skojarzenia. W miniony wtorek odbyło się w mojej drugiej pracy przedstawienie z okazji wizyty studyjnej. Uroczo zagrała tę postać eteryczna blondyneczka z naszego SDS-u.

      Wnerwia mnie ta poprawność, która generuje tylko podziały, bo nie rodzi się naturalne z potrzeby ewolucji umysłu, a jest narzucana odgórnie.

      Tak, będę chciała pisać, bo wciąż mam stare i 4 nowe sesje. Ale jakoś mi ciężko. Dwie prace, remont, zmiany, zamykanie starych spraw, smutne kwestie osobiste. To odciąga od zabawy i męczy. Zresztą wciąż trzymam się moich odczuć, o których nie raz tu pisałam. To już inna blogosfera. Tylu ciekawych, serdecznych pasjonatów ubyło.

      Usuń
    2. Mnie też to potwornie denerwuje, bo sporo tych nowych poglądów to zdecydowanie przerost formy nad treścią...

      To dobrze. Ja będę zaglądać, choć jak sama widzisz - bardzo nieregularnie. Ale zawsze z wielką chęcią. :)

      Usuń
    3. Ważne, że znajdujesz chwilkę czasu Kamelio, by tu zerknąć :-)

      Usuń
  8. Piękna dziewuszka i ciesze się, że poświęciłaś jej ten wpis. Cóż, mam nadzieję, że wymuszona poprawność z czasem wrośnie z życie i stanie się naturalna, bo z jednej strony mamy mattelową przesadę, a z drugiej wytykanie palcami dzieci o nieco ciemniejszej karnacji, szczególnie w mniejszych (ale nie tylko) miasteczkach. Żadna ze skrajności nie jest dobra...

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, ja też jestem przeciwna skrajnościom. A jakaś forma rasizmu, istnieje niestety wszędzie. W Wielkiej Brytanii, czy Norwegii jest tak samo, jeśli nie gorzej i to wcale nie w małych miasteczkach. Po prostu nie umiemy się kulturalnie różnić :-( Z drugiej zaś strony, w krajach postkolonialnych, jest straszny, brutalny rasizm wobec osób o jaśniejszej skórze. Wariactwo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń