środa, 27 lutego 2013

Feministka Mulan, czyli chińska legenda/Feminist Mulan, the Chinese legend


To nie jest poprawny politycznie blog. Dlatego mogę powiedzieć, że mimo szacunku dla starych kultur i ich dawnych odkryć, mimo wynalezienia papieru, porcelany i druku, nie żywię sympatii dla tego, w co przerodziły się dzisiejsze Chiny. I bynajmniej najmniejszą mam pretensję za wynalezienie prochu oraz tkwienie w oparach komunizmu. Bardziej mierżą mnie opary zanieczyszczeń, jakie emituje to mocarstwo - wschodnie Chiny mają najbrudniejsze powietrze na świecie!
Mierzi mnie także idiotyczna polityka posiadania jednego dziecka, prowadząca do starzenia się społeczeństwa, aborcje wykonywane na płodach płci żeńskiej, niewolnicza praca nieletnich, zbrodnicza polityka względem Tybetu, ekspansja gospodarcza, zabijająca konkurencyjność innych rynków, tandeta produkcji, masowe mordowanie psów i kotów, oraz traktowanie kobiet. Mimo tego, świat nagrodził Chiny przywilejem zorganizowania letniej olimpiady w 2008 r. Ostatecznie Tybet jest daleko, a CHRL, na wyciągnięcie ręki - wszak każdy przedmiot dziś, nosi piętno: "Made in China".  


Na tym tle, legenda o Hua Mulan, chińskiej dziewczynie, która służyła w wojsku, dochodząc przez 12 lat do wysokiego stanowiska oficerskiego, nabiera szczególnej wartości. Żaden z towarzyszy broni, nigdy nie odkrył prawdziwej płci dzielnego żołnierza. I tak sobie myślę, że z jednej strony opowieść pokazuje kobiecą siłę ducha i umiejętność manipulacji, ale z drugiej potwierdza, że w oficjalnym życiu, chińska kobieta, tak kiedyś, jak i teraz, nie jest w stanie dorównać mężczyźnie - no, chyba, że zachowawczo ukryje swoją tożsamość i zaneguje kobiecość.



W 1998 r. wytwórnia Walt Disney Pictures, wyprodukowała film oparty na motywach legendy o Mulan.




 W tym samym roku, firma Mattel, wypuściła 4 lalki - 3 Mulan w różnych wariantach i kapitana Li Shanga. W przeciwieństwie do innych postaci z pełnometrażowych filmów Disneya, jak "Pocahontas", czy "Atlantyda", lalki przedstawiające waleczną Chinkę, pojawiają się od czasu do czasu w kolejnych odsłonach.
Poniżej edycja z 2010 r.:



Jak zwykle przy filmach Disneya, ruszył też cały biznes gadżeciarski. I u mnie zaplątała się szklaneczka na ołówki. Niestety po latach wyparowała z niej woda, pozostawiając zaschnięty brokat, małe plastikowe kwiatki i nieciekawy, brązowawy osad na dnie. Ale trzymam ją z sentymentu...





Moja pierwsza Mulan, ma zupełnie nowy mold, jeden z dwóch, jakie wypuściła wtedy firma i typowe ciałko Barbie z płaskimi stopami. Jej obecność w moim domu, w tamtym czasie (koniec liceum), zawdzięczam odwiecznej przyjaciółce z dzieciństwa, wspierającej lalkowe hobby. Nieco używaną i lekko potarganą Chinkę, dostała od jakichś rozpieszczonych dziewczynek, które szybko znudziły się uroczą laleczką. Fryzura jest już moją własną stylizacją.





Przywdziała sięgające kostek quipao ze stójką - charakterystyczny strój kobiecy, podkreślający sylwetkę. Sama kiedyś kupiłam sobie identyczne, ale założyłam je tylko kilka razy w życiu. Co ciekawe, pierwotnie quipao, nosiły wyłącznie starsze kobiety, by ukryć mankamenty figury. To, które prezentuje moja Mulan, ma całkiem współczesny krój i najlepiej układa się raczej na sylwetkach bez mankamentów :-)





Wysokość: 29 cm.
Rok produkcji: 1998.
Tworzywo: plastik.
Cechy szczególne: zupełnie nowy mold.
Sygnatura: Mattel Inc.
Kraj produkcji:

Height: 29 cm.
Year: 1998.
Material: plastic.
Special features: a brand new mold.
Signature: Mattel Inc.
Country of production:

4 komentarze:

  1. W bardzo wielu punktach Twojej oceny współczesnych Chin mogę się zgodzić. Mimo całego genderowego wydźwięku tej historii, Mulan jest moją ulubioną heroiną Disney'a. Krok milowy od Śpiącej Królewny. Mulan, którą prezentujesz, jest moją pierwszą i dotąd najukochańszą. W tej chwili choruję jeszcze na Spring Blossom. Produkty Disney Store też są całkiem sympatyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się podoba większość Mulanek - póki co, mam tylko te dwie...

    OdpowiedzUsuń
  3. abstrahując od rzeczywiście przygnębiającego społeczno-psychologicznego tła - lala urocza - chyba najbardziej właśnie ta! fryzura, strój a przede wszystkim fotki - pierwsza klasa! aż czuję zapach i smak powietrza i porzeczek (lubię zapach ich liści) ujmująca sesja!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję :-) Osobiście bardzo tęsknię za porzeczkami. Silniej nawet za ich widokiem niż smakiem. Są ogromnie fotogeniczne :-) A Mulan, jakby co - sprzedaję podwójną.

    OdpowiedzUsuń