poniedziałek, 15 lipca 2013

Egzotyczny uśmiech. California Girl Christie. Pierwsza edycja/Exotic smile. California Girl Christie. The first edition.


Niektórzy ludzie tak mają, że z różnych względów obchodzą 2 razy swoje urodziny. W tym i ja. Wczorajszy istotny dla mnie dzień, zamierzałam ożywić sobie historią dość niezwykłą. Ale jak ożywiać cokolwiek, gdy komputer odmawia współpracy? Wszystko na to wskazuje, że moje problemy informatyczne będą miały niechciany ciąg dalszy. Zatem korzystam z dobrego humoru ustrojstwa i przedstawiam pierwszą dziewczynę pod szyldem: "California Girl". Kto by pomyślał, że ta śliczna czarnulka Christie z  moldem Asha (przypominam, zaprojektowanym w 1990 r. i wykorzystywanym najdłużej u czarnoskórych lalek Mattela) ma już 10 lat? Pierwsza seria California Girl, pojawiła się w 2003r. Tradycyjnie w jej multikulturowy skład, wchodziła: Barbie, Ken, Teresa, Christie i Azjatka Lea, zastępująca od niedawna Kirę.



Nie wiedziałam jeszcze, że rok później, firma skorzysta ze sprawdzonego scenariusza i wypuści na rynek inną egzotyczną piękność w podobnej estetyce.




Tym bardziej oszalałam na jej punkcie i młode kolekcjonerskie serce wzdychało sobie do czekoladowej dziewczyny, póki co - bezskutecznie. Mój niepokój narastał, bo fundusz stypendialny i zarobkowy musiał pójść tym razem na poważniejsze wydatki, a lalka jak świeże pieczywo znikała z warszawskich sklepów! Trudno się dziwić. Po bardzo drogiej Glam'N'Groom, z burzą realistycznych, czarnych loków, która na koniec XX wieku, zawitała do Polski, kalifornijska Krysia, była pierwszą taką lalką na naszym rynku.



Jak dusza potępiona snułam się w wolnych chwilach od sklepu do sklepu i liczyłam pozostałe na półkach egzemplarze. Wyniki tych obserwacji były dołujące.


I pewnego gorącego dnia, gdy szłam w kierunku stacji Metra Centrum, zatłoczonym placem zwanym "patelnią", na jasnych płytach chodnika, odbijającego słoneczne promienie, zobaczyłam zwinięty banknot. Ekspresowo, wystartowałam doń, jak sowa do myszy. Dopiero na dworcu miałam odwagę rozprostować zwitek. Jaki nominał ujrzałam? 100 zł!!! 10 lat temu, robiło to jeszcze większe wrażenie....
Nazajutrz poszłam do Smyka i kupiłam jedną z ostatnich Christie oraz azjatycką Leę, z tej serii. Starczyło mi jeszcze na komiks i kosmetyki. Takie to miała kiedyś studentka zakazane przyjemności :-)
Obie lalki zostały po wiek wieków zamknięte w pudełkach i eksponowane w tej formie. Chyba z szacunku dla szczęścia, które mnie wtedy spotkało. Nie zapominajmy, że był to czas, w którym odzierałam nawet kolekcjonerskie pozycje z ciuchów i biżuterii, gdy uznałam je za zbyt kiczowate. Bliźniacza Christie bez pudełka, trafiła mi się kiedyś na Allegro za grosze.


Tu biżuteria jest delikatna i dopasowana do urody dziewczyny. Nie było czego kasować. Skromny, prawie ascetyczny naszyjnik i srebrne kolczyki - koła.



Jest to ostatnia lalka z plażowej serii o klasycznych stopach, dostosowanych do wysokich obcasów:



Na następną Christie, z serii wydanej rok później, musiałam już ciężko zapracować podczas kiermaszu ogrodniczego...


Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: plastik.
Sygnatura: Mattel Inc.
Cechy szczególne: fantastyczne loki.
Data produkcji: 2003
Kraj produkcji: Chiny

Height: 29 cm. Material: plastic. Signature: Mattel Inc. Special features: fantastic curls. Date of manufacture: 2003 Country of production: China

2 komentarze:

  1. Ta seria "kupiła" mnie cudnymi, płaskimi stopami i Christie właśnie!
    Gdy "weszła" do sklepów, ja akurat byłam nastolatką, nie szukającą już lalek. Pamiętam jednak, gdy kiedyś siedziałam z moimi kumpelami na placu zabaw i pilnowałyśmy "na spółkę" jakiegoś brzdąca. W piaskownicy mała dziewczynka "znęcała" się nad akurat Christie. Pamiętam jak miałam ochotę wyrwać jej lalkę i pizdnąć dzieciaka w ten głupi łeb!
    Cóż... traumatyczne wspomnienie odcisnęło się piętnem i Christie do dzisiaj nie mam :(

    OdpowiedzUsuń
  2. O, tak, ja podobnie reagowałam na takie widoki. I w głowę zachodzę, skąd takie zdziczenie? I co szarpanie lalki za owłosienie, czy nogę ma wspólnego z zabawą? Podziwiam Cię za cierpliwość. Że nie przetestowałaś na smarkatej jej praktyk!

    OdpowiedzUsuń