sobota, 13 lipca 2013

Etniczny mold. Cool Times Teresa/Ethnic mold. Cool Times Teresa


Dziś przedstawiam mój nabytek jeszcze z lat akademickich - "Cool Times Teresę". Jak większość lalek z tamtych czasów, tak i ten zakup, wypadało przemilczeć. Wydawanie stypendium naukowego oraz skromnych zarobków ze sprzedaży rękodzieła na takie "bzdury" nie spotykało się w moim domu z entuzjazmem. W zdobyciu tej pozycji, jak zawsze pomogła mi odwieczna lalkowa przyjaciółka, która jak nikt inny w tamtych latach, rozumiała mój kolekcjonerski zapał. Teresa była jednym z moich pierwszych internetowych zakupów, do tego jeszcze poza terytorium Polski!
Była też drugą lalką w moim zbiorze z tzw.: "Spain face headmold", czyli matrycą twarzy, zarezerwowaną dla lalek o etnicznej urodzie - zwłaszcza Latynosek, Hiszpanek i ciemnoskórych. Mold ten miał swój debiut w 1983 r. Pierwsza pojawiła się u mnie czarna DeeDee z serii Barbie and The Rockers.


Od tamtej pory, zakochałam się w tej maleńkiej główce z okrągłym noskiem i nieśmiało rozchylonymi, pełnymi ustami. Niestety lalek z moldem "Spain" mam w swojej kolekcji zaledwie kilka...
Cool Times Teresę, kupiłam, oczywiście w stanie NRFB ( w tłumaczeniu: "nigdy nie wyjmowana z pudełka"). Ale ja w tamtych czasach, bardzo odważnie poczynałam sobie z każdą lalką: drogą, tanią, archiwalną, współczesną, nabytą w Polsce, czy gdzie indziej. Owszem, z namaszczeniem ją wyjęłam, w domu i obecności mojej przyjaciółki, po czym rozebrałam z firmowego stroju, który wydał mi się szczytem kiczu:  




O dziwo, dziś, jestem bardziej tolerancyjna :-) A może to świat zszedł już do tego stopnia na psy, że taki ubiór nie wywiera negatywnego wrażenia? Tak, czy siak, wtedy uznawałam jedynie stroje do 20 - lecia międzywojennego i wszelkie odmiany folklorystyczne. Tym bardziej nie mogłam tolerować prostokątnych kolczyków sięgających ramion z pryzmatyczną naklejką, przedstawiającą hamburgera. No, kto by coś takiego nosił? Bez żadnych skrupułów, wzięłam nóż malarski i urżnęłam paskudztwo! Jak widać na fotografii, zastąpiłam je bardziej godną biżuterią, a sportowy strój z niezdrową bułką - kreacją mojego, ówczesnego projektu:

  
Swoją drogą, wybitnie szkodliwa żywieniowo filozofia, przyświecała tej linii lalek. Patrząc na zawartość pudełka, na dodatki, jakie damy o taliach osy (ciałko T'n'T) miały w wyprawce, włos dęba staje!

  




Plastikowy hamburger, istotnie można rozmontować na części pierwsze. Ale lalka ma też skakankę, może więc jest jakaś równowaga w przyrodzie? Zjesz niezdrowo, lecz wysiłek fizyczny cię uleczy. Oby!!!

 

A tak już wyglądają inni bohaterowie tej serii:


Rudą, piegowatą Midge z moim ulubionym moldem Steffie, udało mi zdobyć na Allegro jakieś 4 lata temu. Przybyła bez pudełka i oryginalnego ubranka, za to z tymi koszmarnymi kolczykami. Tym razem jednak, zostawiłam je jako znak czasów i panującej wtedy estetyki:





Teraz już mniej spontanicznie podchodzę do nowych nabytków, zwłaszcza gdy zdobywam pozycje archiwalne. Przypuszczam, że kupiona dziś Teresa z hamburgerem, ocaliłaby swoją abstrakcyjną biżuterię :-)



Ale nie ma to jak lalka, która w domu kolekcjonera nie tkwi tylko w witrynie: chodzi na spacery, zyskuje nową stylizację, krótko mówiąc - sama dobrze się bawi i wie, że żyje! :-)



Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: plastik.
Cechy szczególne: ciekawa fryzura
Sygnatura: Mattel INC.
Data produkcji: 1988.
Kraj produkcji:

 Height: 29 cm.
Material: plastic. Special features: an interesting hairstyle Call: Mattel INC. Date of manufacture: 1988. Country of production: 

7 komentarzy:

  1. Słodka i piękna ! Aż zazdroszczę takiej perełki, bo raczej trudno zdobyć z tak dobrze zachowanymi włoskami !

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, fryzurę ma wyjątkową - coś, jak 2 opcje: krótka i długa zarazem :-) Gumki już zmurszały, więc muszę je wymienić. A sama lalka istotnie jest dość rzadka, zatem tym bardziej doceniam, że mi się trafiła!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudna <3 Piekne zdjęcia! Klimatyczne

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czepiaj się- hamburger jest taki "amerykański" a barbiowate nie tyją :)
    Może i "kartofelek" zamiast nosa nie do końca mi się podoba, ale strasznie chciałabym mieć choćby jeden w kolekcji!
    Tak dla różnorodności.
    Podobają mi się te zdjęcia w brązach. Bardzo klimatyczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tycie to nie taki duży problem, jak pożeranie szkodliwych składników z syntetycznej buły i przetworzonego kotleta!!!

    W dzieciństwie miałam identyczny nos - kartofelek. Nawet tak go nazywano :-)Jakoś nie poszedł ze mną w dorosłe życie. Nie żałuję :-)

    Sesja sprzed lat - na mojej działce, gdzie warunków artystycznych było, a było....

    OdpowiedzUsuń
  6. Do twarzy lalce w tej scenerii :) I bardzo lubię jej mold.

    OdpowiedzUsuń