Pamiętacie "Rodzinę zastępczą"? Nie, nie byłam nigdy fanką telewizyjnych "tasiemców". Zawsze miałam za dużo rzeczy do zrobienia ;-) Jeśli już jakiemuś serialowi poświęcałam czas, to akurat dlatego, że chwilowo nie siedziałam na uczelni, albo nie relaksowałam się na działce, czy nie biegałam po mieście z aparatem fotograficznym. Dzięki temu mam wystarczające pojęcie o jakości naszych oper mydlanych i skalę porównawczą, względem kolejnych wyczynów polskich scenarzystów. Niezależnie od mojego sposobu spędzania czasu, przyznaję, że na przełomie wieków, było kilka fajnych, rodzimych produkcji. Preferowałam te nawiązujące do polskiej rzeczywistości: "Plebanię", "Daleko od noszy", Świat według Kiepskich". Nie wytrwałam do końca żadnej z nich, ale pozostały mi sympatyczne wspomnienia. Inny lekki, choć nie całkiem banalny serial, który zapamiętałam, to komediowo - obyczajowe perypetie przyszywanej rodziny.
Jaka była geneza tak osobliwego składu familii - nie pamiętam. Odcinki oglądałam dorywczo, na zasadzie przypadku. Jedno, co do dziś utkwiło mi w pamięci, to przekonująca jak na nasze warunki, gra aktorska, zwłaszcza młodszej części obsady, co u nas w potoku drętwej dzieciarni, zasługuje na uznanie + wyraziste wizualnie bohaterki: "bliźniaczki" - jedna Azjatka, druga - Afropolka. Dziewczynki, a z biegiem lat, panienki, łączył jednakowy sposób ubierania, mimo odmiennych typów urody. I nie ukrywam, że te lalkowe maluchy, skojarzyły mi się z telewizyjną produkcją.
Na zdjęciu od lewej: Aleksandra Szwed i Misheel Jargalsajkhan.
Marię kupiłam na samym początku studiów. Z tego, co pamiętam, nie miałam wtedy żadnej ciemnoskórej Kelly/Shelly, bo takich rodzynków nie sprowadzano do mojego kraju
Czekoladowa Tamika, to świeży zakup.
Gdyby nie fakt, że trafiła mi się w oryginalnym ubranku, nie kupowałabym lalki dosłownie bliźniaczo ;-) podobnej do Tamiki Veterinarian, którą posiadam od lat. Choć bez oryginalnego ciuszka, różni się tylko symbolicznie od nowego nabytku.
Największa różnica, to zginane kolanka tej lalki, którą Mattel wypuścił zaledwie rok później, po Tamice z serii Kelly Club, jakby posiłkował się pozostałościami produkcyjnymi... Nawet włosy, obie mają w postaci cieniutkich dredów.
A propos: czy wiecie, że pierwsze wzmianki o tej fryzurze, pochodzą z 2500 r. p.n.e.? W tekstach wedyjskich czytamy, że Śiwa i jego wyznawcy "noszą skręcone loki" ( ja Taa ). Te nowoczesne, co już wiemy z historii mody, pojawiły się dopiero po II Wojnie Światowej na Jamajce. Jedne informacje mówią, że rastafarianie wzorowali się na zuluskich wojownikach, inne odsyłają poszukiwaczy początków filcowania włosów, do Hebrajczyków. Historycznie udokumentowana jest za to emigracja hinduskich robotników najemnych na przełomie wieku XIX i XX. na Jamajkę. Hindusi przynieśli ze sobą własną kulturę, a jednym z jej elementów był sadhu - wędrowny asceta noszący dreadloki. A zatem, kolebką dredów, jak wielu innych, oryginalnych elementów żyjących we współczesnej modzie, są jednak Indie ;-)
Przyznam, że bardzo lubię ten rodzaj fryzury, ale niekoniecznie w naszym wydaniu. Piętnaście lat temu, po raz pierwszy zawojowała głowy wielu Polek i Polaków. Rzadkością były wtedy staranne, dobrze zbite dredy, ale wiemy, że początki są zawsze najtrudniejsze. Dziś znowu spotykam coraz więcej osób z tą pracochłonną fryzurą. Chyba i tu, moda powraca...
Zapraszam na mojego drugiego bloga, gdzie pokazuję jak trwale i efektownie stworzyć niepowtarzalne podstawki pod szklanki: simran2pl.blogspot.com
Oraz na trzeciego bloga, gdzie przedstawiam trochę historii:
Od końca października 1944, do połowy stycznia 1945, między Chotomowem, a Legionowem aż do samej Wisły przebiegała linia frontu z bardzo intensywnym ostrzałem artyleryjskim. (..)Coś spowolniło mój żwawy krok. Uniosłam głowę... Oto szeregi prostych jak zapałki sosen, zmieniły się w rozpaczliwie poskręcany bałagan konarów. Zastygła w nich cała wojenna groza.
simran4.blogspot.com
Wysokość: 11 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Cechy szczególne: moje osobiste skojarzenia z polskim serialem telewizyjnym.
Sygnatura: Mattel INC.
Kraj produkcji: Chiny
Data produkcji: 1999.
Height: 11 cm.
Material: plastic, rubber.
Special features: my personal associations with Polish television series.
Signature: Mattel INC.
Country of production: China
Date of manufacture: 1999.
Tworzywo: plastik, guma.
Cechy szczególne: moje osobiste skojarzenia z polskim serialem telewizyjnym.
Sygnatura: Mattel INC.
Kraj produkcji: Chiny
Data produkcji: 1999.
Height: 11 cm.
Material: plastic, rubber.
Special features: my personal associations with Polish television series.
Signature: Mattel INC.
Country of production: China
Date of manufacture: 1999.
Hello from Spain: beautiful girls. Lovely Maria and Tamika. Great pics. Keep in touch
OdpowiedzUsuńfantastyczny duet!
OdpowiedzUsuń... mamy rodzimy odpowiednik dredów , niestety mniej estetyczny - "kołtun polski" :):) . Podobają mi się dredy , przymierzałam się nawet kilkakrotnie do zrobienia tychże ale przerażała mnie nieodwracalność tego zabiegu . Zafundowałam więc sobie warkoczyki , które obnosiłam z dumą przez pół roku :)
OdpowiedzUsuńŚliczne te maleństwa , podobają mi się zwłaszcza ich włosy :)
A w moim odczuciu za dużo było tych bliźniaczych wersji Kelly, różniących się tylko karnacją. Wersje AA mogłyby mieć na przykład inny kolor ubranka i już byłoby ciekawie. Mam bliźniaki i nigdy nie ubierałam ich tak samo. Są w tym wieku, że zaczynają domagać się takich samych zabawek, książek - staram się temu nie ulegać. Indywidualizm ponad wszystko :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne ciemnoskóre maluszki!
OdpowiedzUsuńUrocze bliźniaczki i bardzo interesujący post. Serial o rodzinie zastępczej uważam za bardzo udany i pouczający. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSłodkie pyszczki! Kojarzą mi się z myszami ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że zawsze jak patrzę na takie orzeszki, to myślę, że szyje je muszą boleć od tych ciężkich włosów ;)
Wspaniałe są :) bardzo lubiłam oglądać rodzinę zastępczą i faktycznie bliźniaczki z wpisu przypominają te serialowe ;)
OdpowiedzUsuń