niedziela, 14 grudnia 2014
Antyświątecznie/The anti Christmas
Dobra muszę jakoś rozładować stres po dzisiejszej wystawie, którą miałam w legionowskim MOK - u na Targowej 65. Zainteresowanych zapraszam na drugiego bloga:
simran2pl.blogspot.com
Tymczasem mam ochotę powalczyć artystycznie z konwencją i przeciwstawić się powszechnemu kiczowi, w jaki z roku na rok, coraz bardziej obrasta świąteczna estetyka. Zresztą od paru lat, nie jest to mój ulubiony okres w kalendarzu, może więc i stąd zawęziły mi się granice tolerancji na migające lampki, nadęte aniołki oraz plastikowe bomby, przypominające wytwory rodzimego rzemiosła w epoce "głuchej komuny".
Do tego dochodzą te wszystkie dzwoniące, piszczące, przesłodzone reklamy, wymuskane panie domu, zasiadające do uginających się stołów, gdy 90% osób żyje w odbiegających standardach; panowie o aparycji modeli, kolędy grane już miesiąc wcześniej, oderwane od sedna, infantylne aniołki, huczące Mikołaje, itp... No, po prostu komercyjna ohyda sprowadzona do poziomu karykatury!
Mówię temu zdecydowane: Nie.
Tommy z zestawu Halloween Fun z 1998r.
- O, rany! Koty upolowały mi gryfa!
- Nie dałeś nam świątecznego przysmaku dla czworonogów.
A tu już moja smutna, chora Padlinka, jak zwykle stara się uczestniczyć w sesji:
Kapitan Sparrow (Mattel, 2011r.) zachwycił się taaaką choinką:
Catwoman Barbie z 2004, choć na moldzie GG z 1998 r, a więc bez fizycznego podobieństwa do Halle Berry, ma świetny strój i ciekawy malunek oczu.
Też wpadła na antyświąteczną imprezę i przede wszystkim, odebrać swoje maleństwo po kolacji.
A tutaj - najsłynniejsza bliźniaczka: Mary - Kate Olsen z serii So Little Time (Mattel, 2002r.); oczywiście w mojej stylizacji ;-)
I jeszcze to hasło: Wesołych Świąt! A co ma być wesołego w tyraniu przy kuchni, kolejno - obżarstwie i oglądaniu rok w rok tych samych filmów? Jeśli już, to zawsze wolałam: rodzinnych, zdrowych, spokojnych...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Choinka- czadowa, takiej interpretacji jeszcze nigdy nie widziałam, ale to wszystko ma swój klimat :-) wszystkie postacie bardzo tu pasują
OdpowiedzUsuńGrunt to śmiałość artystycznej wypowiedzi ;-)!
UsuńŚwięta zawsze miały dla mnie smak słodko - gorzki. Od dzieciństwa, kiedy siedziałam przy stole ze skłóconą rodziną, która w ten jeden jedyny dzień w roku udawała kochającą - z różnym skutkiem. Przez całe życie goniłam za cudownymi i niepowtarzalnymi świętami, no, chociaż za spokojnymi i rodzinnymi. Pamiętam jedne autentycznie piękne święta. Inne zawsze wychodziły jakoś tak, często na skutek głupich zbiegów okoliczności. Tegoroczne nie zapowiadają się wesoło, bo zaraz po świętach mam sprawę w sądzie związaną z moją byłą pracą. Odpuściłam wiele rzeczy - sprzątanie, tradycyjne potrawy, wizyty i rewizyty rodzinne. Choinki nie odpuszczę, bo lubię zapach drzewka w domu - kojarzy mi się z górami. Marzę o tym, by kiedyś zaszyć się na święta w jakiejś górskiej pustelni - śnieg po pas, ogień w kominku i wyjące nocą wilki. Tylko, że takich miejsc już nie ma...
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego wiem jak ważne są te 2 słowa: „spokojne, rodzinne”.
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze święta zawsze przeżywałam we własnej wyobraźni :-) A w realu świetnie wspominam sobie okres przedświąteczny – wspólnota działań i nadzieja, że tym razem wyjdzie lepiej, niż w roku ubiegłym.
W dorosłym i samodzielnym życiu obiecywałam sobie właśnie to, co tak zdradziecko lansuje nam pop kultura i amerykańskie filmy. A później zrozumiałam, że to taka sama bajka jak opowieści o Batmanie ;-)
Psychologowie mawiają, że święta to najtrudniejszy okres w ciągu całego roku. Czemu? Chcemy wtedy, by było inaczej niż zwykle, super, wszystko ponad granicę naszej zwykłej codzienności i… możliwości. To generuje przede wszystkim zmęczenie, stres oraz spięcia.
Z punktu widzenia psychiatrów to czas, kiedy najwięcej samobójców uskutecznia swoje plany. Samotność i frustracje dają o sobie znać ze zwielokrotnioną siłą…
Pamiętam naprawdę super „święta”.
W upalną noc lipcową, rozstawiłyśmy sobie z bliską koleżanką małą choinkę i puściłyśmy kasetę z kolędami. Oczywiście uskuteczniałyśmy wtedy nasz „lalkowy teatr”. Nastrój zrobił się bardziej świąteczny niż w niejedne prawdziwe, kalendarzowe święta. ;-)))
Najbardziej nastrojowe święta miałam jako małe dziecko, kiedy mogłam tylko pomagać i nie mieć na głowie całego tego zamieszania, związanego z przygotowaniem wszystkiego! Od czasu kiedy, w dorosłym już życiu, padłam po wieczerzy skonana zmęczeniem, z bólem głowy i przespałam cały wieczór wigilijny i pasterkę, powiedziałam sobie: dosyć! Przepiękne, bajkowe święta istnieją w amerykańskich filmach i są iluzją, do której stale dążymy... Chciałabym poczuć jeszcze kiedyś taką wewnętrzną, dziecięcą radość, potęgowaną przez blask lampek na prawdziwej choince, jej zapach i usłyszeć kolędy, które brzmiałyby, jak kiedyś...
OdpowiedzUsuńA, no właśnie - tak to zazwyczaj w dorosłości wygląda...
UsuńZastaw się, a postaw! ;-)
... a dla mnie i mojej rodziny Święta cały czas są bajkowe . Takie Święta pamiętam z dzieciństwa i takie mam szczęście przeżywać co roku .Wszyscy na nie czekamy . Nie poddajemy się przedświątecznej gorączce - porządki w normie, gmeranie w garach w rozsądnych granicach , z prezentami jest różnie w zależności od aktualnego stanu finansowego ale zawsze jest bardzo miło i rodzinnie , bo Święta mają przynosić radość a nie być przyczyną stresów !!
OdpowiedzUsuńSposób ich spędzania zależy od NAS !!
Twoja stylizacja jak zwykle jest oryginalna i przekorna ale całą moja uwagę przyciągnęła Padlinka ... ma takie zmęczone oczy ... Moje życzenia przedświąteczne - obyście jak najdłużej były razem
Medal Ci się należy za tak zdrowe podejście do świąt!!! ;-)
UsuńA biedna Padli schudła i przez to zaczyna przypominać padlinę. Ale spojrzenie dziś już ma swoje normalne - mądrość 7 żyć i radość za siedmioro.
PS. Dziękujemy za życzenia. Oby się spełniły!
UsuńKomercjalizm trzeba ominąć bokiem - da się.
OdpowiedzUsuńJa lubię święta. Nie lubię sprzątania, ale ma to związek z moją pracą. Mam taką, że
i tam trwa przedświąteczne sprzątanie - jak się tam nasprzątam to w domu już mi się nie chce.
Po za tym święta spędzam w pracy - trzy zmiany, dyżury - już taka praca (uwielbiam ją, ale ma taką specyfikę). Doceniam więc czas spędzony w domu z rodziną, zapach choinki , odpakowywanie prezentów i tkliwe reklamy w telewizji.
W pracy widzę moich podopiecznych - tych samotnych i ich tęsknotę za rodziną, której nie mają - wtedy też doceniam to co mam.
Daje do myślenia to, co napisałaś...
UsuńPS. Uwielbiam sprzątać!
Ja też miałam w dzieciństwie piękne Święta. Jednak nie polegały one na Świętach brzucha i wariactwie prezentowym. Fajne było to, że Mama goniła nas do porządków, że w Wigilię cały dzień nie jedliśmy niczego, no może jakaś kromka świeżego chleba i pomaganie przy mieszaniu kapusty z grochem i tej drugiej z grzybami. Oczywiście podżeranie przy tym. Przy stole Wigilijnym panował spokój i czuło się miłość ROdziców. Oczywiście prezenty też były i to z gatunku wymarzonych, nie tych praktycznych. Moi ROdzice byli wyjątkowymi ludżmi stąd taka atmosfera w domu była, nie tylko w Święta. W dorosłym życiu też starałam się i staram, by cały rok było rodzinnie i sympatycznie, nie jest to łatwe, ale udaje się. Dlatego w Święta zasiadamy do stołu z dorosłymi już ludżmi i ich przyległościami z sympatią do siebie. Nie piszę z miłością, bo nie lubię patetycznych określeń. Jestem realistką i wiem, że kochać się ze wszystkimi nie da rady, jednak można pracować nad tym, by było miło dla obydwu stron. Kida pozdrawiam CIę i życzę Kici, by nie cierpiała i jak najdłużej była z TObą.
OdpowiedzUsuńCudowny wpis! Czyta się jak mądrą baśń. :-) Ale to fakty, więc tym szerszy uśmiech na mej paszczy ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie zawsze: za duży chaos, za dużo pustych miejsc przy stole i zbyt wygórowane oczekiwania sprawiały, że do amerykańskiego filmu było nam ciut nie po drodze.
;-)
Obie z Padlinką dziękujemy za serdeczne życzenia! :-)
świąt nigdy nie lubiłam - i z powodu przeżyć w dzieciństwie
OdpowiedzUsuńi z powodu właśnie takich jakże "swojskich pełnych miłości"
spotkań na siłę - od kilkunastu zaś lat już nie obchodzę żadnych
świąt - ważna jest dla mnie tylko jedna uroczystość mająca
biblijne uzasadnienie - i - rocznica ślubu moja i mych rodziców:)
Babcia przez kilka lat sympatyzowała ze Świadkami Jehowy - u nich też jest jedno konkretne święto ;-)
UsuńGrunt, żebyśmy widzieli sens w naszym świętowaniu i żeby było ono przyjemnością, a nie przymusem.
aaa - Olsenka wymiata - Jej strój baaardzo przekorny -
OdpowiedzUsuńale i tak jest dla mnie godna uwagi - jak to bliźniaczka