piątek, 6 stycznia 2017
Spirit of the Water
Obiecywałam, że wrócę w 2017 i oto jestem! :-) Nie będę pewnie wpadać tutaj zbyt często, te czasy już chyba za mną, ale postaram się bywać, ilekroć znajdę wolną chwilę i będę miała siłę przysiąść do kompa w celu rozrywkowym, a nie zawodowym. Przyznaję jednak, że jak mam jakieś luźne godziny, to odrabiam zaległości w lekturze i kinematografii. Ooo! Na ten temat mogłabym napisać naprawdę długiego posta. Słyszałam zresztą mało budujące rzeczy, że blogi podupadają, bo większość lalkolubów, zadowala się już FB - owym fast foodem... Niemniej postaram się zaglądać na Wasze strony, pewnie wszystkich zaległości nie odrobię, ale nadziei nie tracę, bo wielu lalkowych blogów bardzo mi brakowało w tym gorącym okresie życia... Jednakże nie będę szafować obietnicami - już pierwsze godziny nowego roku pokazały mi, że z planami trzeba ostrożnie jak z odbezpieczonym granatem ;-)))
Nie miałam w ostatnich miesiącach ani czasu, ani też siły na zajmowanie się moim ukochanym hobby, dlatego tylko jedna sesja zdjęciowa powstała na samym początku grudnia, gdy spadł pierwszy śnieg, ten niesamowity, gruby puch, pod którego zgubnym ciężarem połamało się tyle drzew...
Ale scenografia była jak znalazł do prezentacji mojego najnowszego, wymarzonego nabytku: "Spirit of The Water" (2002), z serii: "Spirit Collection", zapoczątkowanej w 2001 r. Prekursorkę cyklu prezentowałam na tym blogu 27 maja 2014r.
http://simran1pl.blogspot.com/2014_05_01_archive.html
Przypominam, że wszystkie lalki zostały wydane dla sieci TOYS RUS.
Bohaterka dzisiejszego wpisu, ma mało etniczny mold Lara/Ana, który zadebiutował w 1999 r. w kultowej serii" "Generation Girls" (proj.1998). Mold ten występował w wielu przeróżnych odsłonach zarówno lalek pinkboxowych, jak też kolekcjonerskich. Była więc Ana i Afroamerykanką i celebryką Angelicą ("Piraci z Karaibów").
Mimo tego delikatna, radosna Indianka ujęła mnie swym niespotykanym makijażem (kropeczkami pod dolną powieką), kojarzącym się nieco z "Inuit Legend" (prezentowałam 19 lutego 2013r.)
http://simran1pl.blogspot.com/2013/02/inuit-legend.html
Długie lata czekałam, by nabyć ją za 1/3 ceny. I wreszcie się doczekałam!
(tu nam nagle śnieg spadł na głowy...)
A co mnie podczas tego narnijskiego dnia najbardziej zaskoczyło? Żywy komar, który nie zrażony aurą, latał i przysiadał co chwilę na ośnieżonych gałązkach jak Duch... Lata.
Zapraszam też na drugiego bloga, na którym bywam znacznie częściej: simran2pl.blogspot.com
Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: plasik, guma.
Sygnatura na głowie: Mattel Inc.
Data produkcji: 2002.
Height: 29 cm.
Material: plastic, rubber.
Signature on the head: Mattel Inc.
Date of manufacture: 2002.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lara świetnie wywiązała się
OdpowiedzUsuńz etnicznej opowieści :DDD
Ciekawe, że lalka o takiej bardzo europejskiej twarzy, naprawdę dobrze wygląda w różnych, skrajnych odsłonach. To się nazywa: mieć szeroki potencjał :-)
OdpowiedzUsuńpodobnie, jak K/L, nieprawdaż...?
UsuńTak, ale K/L jest moim zdaniem zdecydowanie mniej europejska w samym założeniu projektanta moldu. Przecież pojawiła się zamiast Azjatki Kiry/Mariny...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa lalka. Podobają mi się te warkocze.
OdpowiedzUsuńU mnie tak dziś wygląda świat. Pozdrowionka.
Cała seria trzech lalek, jest ciekawa i dopracowana w najdrobniejszych szczegółach.
OdpowiedzUsuńU nas jutro ma być dostawa świeżego śniegu, ale pożyjemy - zobaczymy.
Pozdrawiam Cię Sowo serdecznie.
Piękna Lara, zawsze wygląda etnicznie, bo każdy człowiek ma jakieś etniczne pochodzenie. Na Indiankę w sumie pasuje, zależy jakie plemię, na pewno nie bardziej mongoloidalne, jak Apsaalokee, ale bardziej kaukazoidalne, jak chociażby Lakota czy Czejeni już bez problemu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak najczęściej znajdziesz czas aby tu zaglądac !
Jak zwykle poszerzasz moją wiedzę w temacie Native American! Może mogłabyś polecić mi jakieś książki w języku polskim?
OdpowiedzUsuńOczywiście będę się starała tutaj zaglądać mimo wszystko, ot chociażby żeby zakończyć różne ciągnięte od lat encyklopedyczne wątki ;-)
Chciałabym, żeby to był ostatni rok prowadzenia tego bloga. Czasy się zmieniły, boom na blogi lalkowe minął i to niestety nie tylko moja obserwacja. Wiele ciekawych, wartościowych do jakich byłam przywiązana przez lata - zwolniło obroty, albo w ogóle zakończyły działalność. Nowe, fajne, też coraz szybciej obumierają - z relacji licznych znajomych wiem, że dużo dawnych bloggerów poszło na łatwiznę i wybrało FB - owy śmietnik informacyjny.
Byłam przywiązana do wielu lalkujących Osób i najważniejsze w tym hobby były dla mnie interakcje. Dlatego prowadzenie tego bloga przestaje mnie bawić i mieć większy sens ;-S
Jestem chyba staroświecka bo już kilka razy przymierzałam się do zaistnienia na FB lecz wybitnie mi "nie leży".
OdpowiedzUsuńPozostanę chyba przy moim dobrym, starym bloggerze i od czasu do czasu pokażę swoje lalki. Nie mam takich cudności jak Ty, ale serdecznie zapraszam, jeśli tylko znajdziesz czas i ochotę :-)
Pozdrawiam Cię gorąco!
Ps.Uroda tej pięknej dziewczyny, z niebieskim cieniem na powiekach, mnie zachwyciła i oszołomiła!
Uff, jak dobrze, że się nie przenosisz na FB! Obserwacje pokazują mi, że ta formuła, wcześniej, czy później zabija wszystko: fora tematyczne, blogi, strony internetowe. Jak już człowiek raz tam wdepnie, to jakby go jakiś nałóg wchłonął. Może to ta łatwość komunikacji i szybkość, działa jak magnes, a może naprawdę jest w tym coś z uzależnienia. Tak, czy inaczej: blogi i strony są projektami autorskimi, czymś z wyższej półki. Nawet latami nieuaktualniane, "wiszą" w wirtualu, jako coś Twojego. Są też ogólnodostępne. A FB, to taki wielki anonimowy supermarket: znajdziesz tam i jakieś gie za złotówkę i coś przyzwoitego. Ale nie należy liczyć w podobnym miejscu na rzeczy wybitne ;-)
UsuńWiesz, połowa moich lalek, jak nie więcej, to zwykłe serie Barbie na ogół z lat '90. Ale zawsze wolę pokazywać te wyjątkowe egzemplarze ;-)
Pozdrawiam ciepło!
Ale piękna :) I prześliczne zdjęcia. Zimowa sceneria jeszcze nigdy nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak na tych, twoich zdjęciach. Wow.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa! Ta lalka wydaje mi się stworzona do podobnej scenerii. Mało mam takich postaci, które wprost domagaj się do własnej prezentacji zimowych kadrów. Ale ona właśnie taka jest - w końcu Duch Wody ;-)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Bardzo się cieszę, że wracasz, w dodatku z mocnym przytupem prezentując fantastyczną lalkę, marzenie niejednego kolekcjonera. Przepiękne zdjęcia, podziwiam zarówno lalkę jak i widoki :) Gratuluję tej rzadko spotykanej zdobyczy, naprawdę znaleźć ją i w dodatku w ludzkiej cenie, to nie lada sukces :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Oj, naprawdę, to było wyjątkowe zrządzenie okoliczności... A do tego lalka pojawiła się w momencie, gdy pieniążków miałam mało i co gorsza - wypłaty bardzo przesuwały się w terminie (co już na szczęście należy do przeszłości). Sprzedająca była bardzo życzliwa i zgodziła na zapłatę z opóźnieniem, jednakże, gdy ta zwłoka przekroczyła sugerowany termin, czułam się paskudnie. Później Sprzedająca się rozchorowała, czy miała jakieś inne problemy, więc dla odmiany ja poczekałam na paczkę ;-) Tak, czy inaczej mimo przeszkód losowych, ostatecznie lalka trafiła pod mój dach i każdego dnia sprawia mi wiele radości.
UsuńPrzesliczna sesja <3 uwielbiam takie zimowe klimaty :)
OdpowiedzUsuńTwoje ceramiczne rzezby sa porywajace <3
O, i ja kocham zimę, jeśli nie muszę tłuc się brudnym, nieogrzewanym autobusem do stolicy ;-) tylko mogę wędrować w takie dni po lesie ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli piszesz o poniższych rzeźbach, to te niestety nie są mojego autorstwa. Również niestety, Artystka nie dała się namówić na wywiad :-(