Rozstanie z lalką jest dla mnie zawsze dużym przeżyciem, ponieważ niemal każdą kupowałam z celowym zamysłem, uzupełnienia kolekcji o jakieś konkretne parametry. Te przypadkowe nabytki, lub niedoskonałe, zmieniły domy już dawno. Nie ukrywam, że prawie każdej sprzedanej później żałuję, choć natężenie tego żalu jest różne, na szczęście. Niemniej, tak jak pisałam ostatnio, jeśli coś nowego ma przyjść do mojego domu, coś innego musi z niego odejść. A nie umiem i nie mam takiej potrzeby, żeby kategorycznie zamknąć kolekcję na tym etapie życia. Nie potrafię zaimpregnować się na nowości. Posiadana ilość i tak mnie niekiedy przeraża ;-) Czasem zwyczajnie męczy, bo myślę sobie, jak fajnie byłoby mieć w miejscu witryn ścianę pełną obrazów, albo duże akwarium ;-)
Cóż, padło zatem na dość rzadką lalkę, której nie było w Polsce: Avon Splendor Rose w wersji African American, wydaną w 2010 r. Była to moja pierwsza ciemnoskóra panienka na moldzie "Goddess" z 1998r. Na dobrą sprawę mam jeszcze tylko jedną czarnulkę, ale sam mold w innych wariantach, rozmnożył się u mnie nieco... I chyba jestem usatysfakcjonowana ilością. Lalka miała w oryginale biało-różowe, przesłodzone ubranko, które sprzedałam natychmiastowo, bo szybko uszyłam jej strój podkreślający delikatną, egzotyczną urodę. Nie będę płakała jeśli nie znajdzie nowego domu, bo lalka nadal mi się podoba. Była i jest piękna. Ale u mnie to jedna z wielu. A ona powinna być księżniczką.
Z drugiej strony sprzedawać lalkę, która tak pięknie pozuje nawet na roboczych zdjęciach... Cholera, czy to mądre??? ;-)
Zainteresowanych fotografią i "dekupażem", zapraszam na drugiego bloga: simran2pl.blogspot.com
Brak miejsca to spory problem dla posiadaczy mieszkań. Ale ona jest taka ładna. :)
OdpowiedzUsuńOj, ciężkim grzechem byłoby, gdybym narzekała na rozmiar mieszkania! Ale są chwile, że jakoś mi tak emocjonalnie ciasno. Albo robię się wybredna i chciałabym wyeksponować wszystko jak należy, a nie jak sardynki w puszce ;-)
UsuńJest piękną dziewczyną i rzeczywiście pozuje wyśmienicie!
OdpowiedzUsuńMam taki sam problem z (żeby to dziwnie nie zabrzmiało) nadmiarem lalek, ale mieszkanie nie jest zbyt duże a troszkę się już tego nazbierało (nawet nie wiem kiedy?!). Siła wyższa zdecyduje o tym czy znajdzie nowy dom, czy może pomieszka u Ciebie dłużej :-)
Właśnie się zdaję na tę siłę ;-) Chyba chce ona, by lalka jednak pozostała u mnie, bo póki co - nikt nie kwapi się, by ją odkupić ;-S
UsuńPowinna u Ciebie zostać . Jedna więcej, to naprawdę nie jest dużo przy takiej ilości lalek :):) .... ale jestem wredna , wstyd ! ... ale naprawdę tak myślę :):)
OdpowiedzUsuńnie wredna, tylko życzliwie trzeźwiąca -
Usuńcudna pannica - ma smakowitą barwę włosów!
Właśnie: "przy takiej ilości lalek"...
UsuńTu jest pies pogrzebany. Z poczuciem straty, ale jednak byłaby ulga, że coś sobie poszło cieszyć inne oczy ;-)
... a Twoich nie cieszy ??? :):):)
UsuńJeśli masz mieć poczucie straty zostaw ją :):)
Moje oczy dostały... oczopląsu. Same się pogubiły w tym, co je jeszcze cieszy, a co już męczy ;-S
UsuńPoczucie straty to mój chleb powszedni.
A gdy chodzi o lalki - każdej pojedynczej żal, nawet jeśli pragnę kupić jakąś ciekawszą...
Do przedmiotów przywiązuję się silniej niż do ludzi. Pewnie dlatego, że przedmioty nie zmieniają się, nie zdradzają, są przewidywalne... Nawet tak nacechowane emocjonalnie jak LALKI...
... no właśnie, żeby te wszystkie ściany były choć trochę z gumy, byłoby super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
O, gwarantuję, że ja bym nawet piętrowy budynek zdołała zapełnić lalkami, gdybym wiedziała, że dysponuję taką przestrzenią. Wtedy już nic nie stałoby na przeszkodzie powiększania kolekcji. No, może z wyjątkiem pieniędzy ;-)))
UsuńMam ten sam problem, miejsca brak, ale nie potrafię się rozstać z żadną ze swoich lalek. Splendor Rose również posiadam, jest niesamowita i swojej na pewno nie wypuszczę :)
OdpowiedzUsuńJa rozstałam się już w wieloma, ale to i tak ułamek całości...
OdpowiedzUsuńMasz rację, ona jest niesamowita - nie dość, że piękna, to jeszcze całkiem naturalna.
A co myślisz o jej oryginalnym ubranku? Jakie budzi w Tobie emocje?
Udało mi się ją zdobyć w oryginalnym ubranku, ładna suknia, ale szału nie robi. Pasuje tylko do tej jednej stylizacji i tematu, no ale taka była jej rola. Nigdy zresztą nie byłam fanką sukni wieczorowych u lalek, wolę zestawy z casualowymi ciuszkami i dodatkami.
UsuńO! Ja wolę ciemne barwy, realistyczne proporcje (kokarda mnie zdenerwowała, jak i skala nadruków na tkaninie). Dlatego kieckę sprzedałam kilka dni po zakupie lalki. Pewnie mimo fasonu i wzoru, gdyby AA miała ubiór brązowy/kremowy/złocisty - zostawiłabym ją w firmowej kreacji...
OdpowiedzUsuń