Poza budynkami, zaczyna rozpychać się wiosna, a nawet... lato. Z dnia na dzień bardziej, choć istnieją jeszcze takie wpadki, jak w miniony czwartek. Porywisty, lodowaty wicher, przenikający ciało bezlitośnie i szare chmury. Sęk w tym, że musiałam rano realizować materiał nad brzegiem Wisły.... Myślałam, że wychłodzę się na śmierć. Nawet faceci narzekali ;-S Gdy w noc poniedziałkową, po ekstremalnie intensywnym dniu, opuszczałam o godz. 2.10 pracownię ceramiczną, nad moją głową rozkrzyczały się dzikie gęsi. Usłyszałam tylko szelest skrzydeł. Pies koleżanki uniósł niedbale głowę, ale ja na gwiaździstym niebie, nie ujrzałam klucza ptaków. Wspomnienia ścisnęły za serce...
Za to na moich fotografiach, na przekór weekendowemu słońcu i cebulicach w rozkwicie, widnieje jeszcze śnieg uchwycony pod koniec zimy - magicznej pory roku, która mnie osobiście bardzo inspiruje... Tęsknicie za białym puchem? ;-)
Czas znika w młynie pracy. Praca dobra na niemyślenie o tym, czego nie ma, a być powinno oraz o tym, co jest... ale niechciane. Kartki ze zdzieraka sypię na kuchenną szafkę - bez segregacji, jednak z nadzieją, że jeszcze przeczytam i wytnę mądre motta, oddzielę przepisy jadalne, od tych niejadalnych. Nawet z punktu widzenia kota ;-)
Chłopak i dziewczyna w ukraińskich strojach, nie zjawili się u mnie w tym samym momencie. Osoba, od której kupiłam faceta (24 cm) i pannę na oko tej samej firmy, ale dużo większą (36 cm), napisała w opisie aukcji, że lalki są oficjalnymi maskotkami letniej Olimpiady w Moskwie z 1980 r. Istotnie, duża krasawica, ma na spódnicy nadrukowane logo Olimpiady, więc prawdopodobne, że i te mniejsze pojawiły się w tym samym czasie.
Tak, czy inaczej, po kilku nocach doraźnego śledztwa zwłaszcza na Etsy i Ebay, odkryłam parę lalek w podobnym stylu, zrobionych na podstawie tej samej matrycy i z identycznego: lśniącego, cieniutkiego, lecz mocnego plastiku. Ci, którzy zbierają lalki z dawnego ZSRR, wiedzą, o czym mówię. Miały taką oto metkę,
wiec na 99% mogę typować, że trafiłam na producenta mojego sympatycznego duetu...
Dziewczynę do pary, dokupiłam przeszło rok później na Allegro. Stoczyłam krótki pojedynek i... mam! W oryginale powinna nosić wianek na głowie - no, w końcu Słowianka - co podpatrzyłam na fotografii znalezionej w sieci.
Zastanawiam się, czy do tej wysokiej pannicy też istnieje jakiś chłop ...? Laleczki mają bardzo umiejętnie moldowane buty - znakomicie udają zdejmowane. Ręce, nogi i główka na gumkach. Dziewoja, posiada nawet obrębione, płócienne majteczki na gumce. Współczesne Barbie, mogą jej tylko pozazdrościć autentycznej bielizny. Chłopak za to, ma naturalną, uporczywą tendencję do stania w rozkroku. Ani prośbą, ani groźbą, nie da ustawić się go na baczność ;-) Nie wiem, czy o to chodziło w oryginale, czy padł po prostu jakiś mechanizm.
Zgadniecie, gdzie w stolicy istnieje taka baśniowo-folkowo-kiczowata witryna? ;-) Choć mróz, przenikliwym bólem atakował place, nie mogłam odmówić sobie krótkiej sesji na oczach widzów... Sesji, skądinąd przypadkowej, bo jechałam przed wieczorem do Babci. Tego dnia wystąpił jakiś problem w warszawskim metrze, który przełożył się zatłoczone tramwaje. Wybrałam szybki spacer w ramach rozgrzewki i po drodze, odkryłam takie coś... Traf chciał, że wcisnęłam do torby lalki lekkie, niezbyt duże... I mogę powiedzieć: nie ma tego złego, co by na dobre (zazwyczaj) nie wyszło.
Wysokość: 24 cm
Tworzywo: rodzaj plastiku.
Sygnatura: Brak
Znaki szczególne: lalki wyprodukowane z okazji Olimpiady w Moskwie
Data produkcji: przełom lat 70/80 XX W.
Kraj produkcji: ZSRR
Height: 24 cm
Material: plastic type.
Signature: None
Special characters: dolls made for the Olympics in Moscow
Production date: years 70/80 XX W.
Country of production: USSR
Zapraszam też TUTAJ: simran2pl.blogspot.com
I TUTAJ: simran4.blogspot.com gdzie pokazuję, jak bezwzględnie rozprawiono się z drzewem, które nie raz brało udział w moich sesjach lalkowych:
Takich zdjęć już więcej w tym miejscu nie zrobię...
Laleczki urocze. Fajnie, że wiadomo skąd pochodzą. Mam takiego bzika, że jak kupie lalkę to "muszę to wiedzieć". Nawet zaczęłam prowadzić kartotekę moich lalek, ale nie wytrwałam długo.Może kiedyś, na emeryturze.
OdpowiedzUsuńHa, mam tak samo! W głowie mi się nie mieści, że zdobyłam anonimową lalkę i tak ma już pozostać. Tropię przez wiele dni, z uporem godnym lepszej sprawy ;-) jak np. w przypadku Turka.
UsuńWiesz, prowadziłam kartotekę od 8 klasy szkoły podstawowej, kiedy świadomie stałam się kolekcjonerką. Trwało to do końca liceum, może początku studiów. Wtedy doszły nowe pasje i lalki zeszły na 2 plan. Zabrakło też czasu. A później mój zbiór wymknął się spod kontroli ;-)
Nie odkładaj na czas emerytury. Siadaj od poniedziałku i choć zacznij opisywać pierwszą pozycję.
Bardzo lubię oglądać lalki z różnych stron świata. Wiesz, kiedyś byłam na takiej wystawie w pobliskim muzeum, na której ktoś prezentował swoje prywatne zbiory właśnie lalek z całego świata. Niektóre były niesamowite. Żałuję, że mam tak fatalne fotki z tej muzealnej wizyty, bo chciałabym je Wam pokazać. No, ale ich jakość woła o pomstę do nieba. Twoje laluszątka śliczne i w dodatku wreszcie połączone w parkę - na pewno im milej. Pozdrawiam serdecznie :-) PS - Przesyłam też pozdrowienia od moich (Twoich do niedawna) panienek, które powoli odnajdują się w moim domostwie. Pokażę je wkrótce na moim blogu. Buziaki!
OdpowiedzUsuńJejku, ale bym chciała obejrzeć cudze zbiory dolls of the world. Póki co, sama dostałam propozycję zrobienia wystawy, nad czym muszę rzeczywiście pomyśleć. Na razie ledwo ogarnęłam nowy dział w pracy i siebie samą. Jak nic się nie rypnie będzie mi teraz z górki i zacznę odzyskiwać czas, którego ostatnio brakowało nawet na sen...
OdpowiedzUsuńCiągle jeszcze nie nadrobiłam zaległości nie tylko na Twoim blogu. Ale to nadejdzie w tym miesiącu. Dziś za dnia zrobiłam kilka zdjęć innej mulatce, nowemu nabytkowi. Nie mogę się doczekać Twojej prezentacji moich dawnych panienek. Buziak :-)
PS. Uwielbiam łączyć lalki w pary. Chyba mam powołanie swatki ;-D
Chłopak chce zrobić szpagat, to jasne :) Bardzo lubię lalki z tych regionów .
OdpowiedzUsuńOstatnio udało mi się zdobyć wielgachną , prawdopodobnie niegdyś chodzącą, aktualnie posiadającą dziurę w plecach :):) . Jest urocza .
Urocza, niechodząca inwalidka z dziurą w plecach... Smutne, ale muszę koniecznie ją zobaczyć. I utulić.
Usuńwiem, gdzie jest ta witryna - mało tego -
OdpowiedzUsuńjest ona sukcesywnie zmieniana przez tzw.
znaną lalkarę - Mirellę von Chrupek :)))
Hmmmm... Nie znam znanej lalkary Mirelli von Chrupek. Pierwszy raz słyszę to imię. Nie kojarzę ani JEJ projektów, ani bloga, choć w blogosferze istnieję od 5 lat...
Usuńno nieee - nie znaaasz? :DDD
Usuńja osobiście też nie - ale po
prawdzie widuję Jej wytwory
świata jakże landrynkowego w
necie właśnie i tylko tam :)
O! Dobrze wiedzieć, bo to miejsce na trasie i do pracy i do Babci ;-) Będę więc zaglądać, pamiętając o tym, by zawsze jakaś niewiasta siedziała w mojej przepaścistej torbie.
Usuńja tak sobie obiecuję w kwestii aparatu
Usuńfotograficznego - tyle razy mijałam tak
ciekawe miejsca, sytuacje, Osoby - a żal
że wtedy nie mogłam fotnąć - trwa do dziś...
Mam małą ukraineczkę, a kiedyś u mnie w domu było dwóch chłopaków bardzo podobnych do Twojego. Całą trójka była kupiona na ukraińskich imprezach plenerowych w różnym czasie:) Tego typu lalki były dostępne na stoiskach z ludowymi rożnościami :)
OdpowiedzUsuńSuper! Ja niestety nie doświadczyłam tego, lalunie pochodzą z drugiej ręki, ale pamiętam przez mgłę czasu, że we wczesnym dzieciństwie, zdarzały się lale w sklepach z "suvenirami" z krajów bratnich...
UsuńPodziwiam zbiory lalek ze świata a Twoje są naprawdę śliczne! Rozkrok chłopaka i uroda dziewczyny - wspaniałe! Witrynka bajkowa, choć miejsce temu przeczy... fajnie, że udało Ci się zrobić przy niej zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ha! Miejsce prawie socrealistyczne (krótki rzut beretem do Placu Konstytucji), więc "kance kancow" - wszystko gra ;-)
UsuńPozdrawiam ciepło :-)
Joł mam tę panienkę tylko w innym stroju. Teraz widzę, że brakuje jej kolegi:))
OdpowiedzUsuńWitrynka fajnie się skomponowała :)
Jejku, a masz niewiastę na blogu????
OdpowiedzUsuńZ witrynką - szok. Wyszło spontanicznie i niespodziewanie, a wygląda na nie wiadomo jaką aranżację z mojej strony ;-)