poniedziałek, 24 lipca 2017

KURHN - chińska Barbie/KURHN - Chinese Barbie


W przeciwieństwie do produkowanej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Fulli, promującej jedyny słuszny styl życia wśród muzułmańskich dziewczynek, Kurhn nie niesie z sobą przesłania polityczno-religijnego. I jest faktycznie skromniejszą alternatywą dla wyzywającej niekiedy Barbie, a nie produktem, który odgórnie wyparł zakazaną konkurencję made in USA. Choć targetem Fulli jest bardzo pozytywny charakter, przypisany do marki i samej postaci, nie sposób, patrzeć na nią bez poczucia, że jest narzędziem indoktrynacji. Kurhn na szczęście takich dylematów nam nie dostarcza i nie chce nikogo nawracać na komunizm ;-)  


Ostatnie tygodnie nie są dla mnie najlepsze z różnych względów. Dawno nie dopadła mnie tak silna… grypa. Leżenie z wysoką gorączką, gdy ciało nie ma siły powlec się do kuchni, ba, sięgnąć po czajnik elektryczny, zmienia perspektywę. Na szczęście Dobre Duszyczki, choć nie lalkowe dowiedziawszy się o mojej zmorze, spontanicznie pomogły pokazując, że życie niesie z sobą także POZYTYWNE niespodzianki. Ok, to lecimy cięgiem z wykazem fajnych gestów w ostatnim czasie. Żeby nie było, że tylko narzekam.
LISTA MIŁYCH GESTÓW:
1.      Pudełko pysznej herbatki ziołowej, wręczone mi niespodziewanie.
2.      Pomocna dłoń, wyciągnięta w momencie, gdy wspinałam się na wysoki kwietnik, chcąc jednocześnie zrobić lepsze zdjęcie i nie podeptać roślin.
3.      Podróż w czasie - czyli spotkanie na stacji metra po 25 latach.
4.      Wakacyjna karta wyciągnięta ze skrzynki.
5.      Kolejna Indianka kupiona dla mnie przez Porcelanową Ewę.
6.      Podziękowanie za tekst interwencyjny.
7.      Podziękowanie za wywiad.            
8.      Zaproszenie na niedzielę, (z którego na skutek grypy nie mogłam jednak skorzystać)


KURHN – moje marzenie
Założona w 2004 r., Guangdong Kurhn Toys co. Ltd. to producent zabawek, o którym śmiało można powiedzieć, że stał się rozpoznawalny na świecie.  W tym samym roku, stworzył pierwsze wielkookie laleczki o wydatnych, lekko zadartych noskach. W prowincji Guangdong i prowincji Yunnan istnieją 2 fabryki zatrudniające ponad 500 pracowników. Ciekawe, czy ich córeczki wolą Kurhn od Barbie?.. Obiekty zajmują powierzchnię 15 000 metrów kwadratowych, co współczesnemu Polakowi, może z trudem mieścić się głowie. Podobno roczna produkcja sięga aż 2 milionów sztuk, a roczna sprzedaż w 2013 roku wyniosła ponad 15 milionów dolarów. 150 osób z branży marketingu i 50 pracowników P & R nie tylko pracuje dla rodzimej marki Kurhn, ale także współpracuje z Disney’em, czy P & G. To są dopiero głowy nabite lalkami ;-) ... i to się nazywa prawdziwy rozmach!
Laleczki Kurhn, prawdziwa rzadkość na polskim rynku ze względu na brak dystrybucji, stanowią autentyczny rarytas. Mają drobniejsze ciałko od klasycznych Barbie (choć wariantów lalkowych ciał, Mattel już nie może się wstydzić) i zostały pomyślane tak, aby łatwiej trafiały w estetykę chińskich dziewczynek. Większość ma proste rączki odginane do boku, niektóre posiadają artykulację łokciową. Ci, którzy nie lubią nienaturalnie powiększonych oczu, będą oczywiście rozczarowani i zapytają: o co tyle hałasu? Ja osobiście zachwyciłam się tymi azjatyckimi nastolatkami od pierwszego wejrzenia, które nastąpiło bodaj w 2008 r. Moja bardzo długo jedyna Kurhn, którą otrzymałam od Mamy w prezencie pod koniec 2009r. została wystawiona na Allegro przez prywatną osobę. Kilka sztuk lalek, rozeszło się wtedy na przysłowiowym pniu… Moją przyjęłam z nabożną czcią, w szczególnym czasie i okolicznościach. Ale to nie jest opowieść na sprzedaż. Po dziś dzień, pamiętam moment wyjmowania jej z pudełka 


i radość towarzyszącą poniższej sesji, choć tego dnia usłyszałam słowa, które zabrzmiały jak mroczna przepowiednia… Gdzieś tam, pośród naszych pachnących obezwładniająco floksów, w bardzo upalny, lipcowy dzień 2010 r. czai się przykucnięta moja Mama, która trzyma do fotografii rozmarzoną modelkę. Chwilo, czemu nie trwasz wiecznie? :-S




Druga Kurhn, to nabytek współczesny, okazyjny, od pewnej miłej Kolekcjonerki. Długo zastanawiałam się, czy powinnam ją kupować. Choć całkiem inna od tej pierwszej, budziła moje obiekcje. Momentami myślałam, że to jakieś świętokradztwo, by wprowadzać do kolekcji drugą Kurhn, gdy pierwsza tak wiele znaczy...Ale chęć poszerzenia zbioru i atrakcyjna cena , zrobiły swoje. 



Dziewczyna jest wciąż bezimienna – może ktoś z Was ma dla niej jakieś pasujące imię? Ta lalka, posiada bardziej zaawansowaną artykulację -  zgina kończyny w łokciach i kolanach. Zdjęcie ciałka zrobię, prezentując klonik Kurhn, bowiem taka ciekawostka też trafiła do mojej kolekcji. Ale może niech najpierw wyzdrowieję…
Na anglojęzycznych stronach, nie ma zbyt wielu informacji o nich, trudno więc sugerując się tylko tym źródłem, ustalić jakąś chronologię. Lalki w założeniu mają promować chińskiego ducha, dlatego sporo z nich, występuje w fantazyjnych kimonach. Są też serie całkowicie współczesne, ubrane na sportowo. To dobre odwzorowanie Chin zapętlonych wciąż pomiędzy tradycją, a nowoczesnością. Komunizm - przemilczę ;-) 

Na zakończenie posta grzecznościowo zapozowała - Kurhn Zurineczki:



Wysokość: ok. 28 cm
Tworzywo: guma, plastik
Sygnatura na głowie: KURHN. 
Kraj produkcji: Chiny
Height: almost 28 cm
Material: rubber, plastic
Signature on the head: KURHN.
Country of manufacture: China

Zainteresowanych zapraszam TUTAJ, na krótką rozmowę z pasjonatem:  simran2pl.blogspot.com


i TUTAJ na opowieść o dobrych i złych ludziach oraz oczywiście o zwierzętach: simran4.blogspot.com  


14 komentarzy:

  1. lubię i ja te chineczki!
    może Cyntia? od ciut
    cynamonowych włosów...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna ! Wydaje się taka delikatna i filigranowa. Widziałam ją już w kolorystyce błękitnej, ale bardzo podoba mi się też taka wersja :) Życzę dużo zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, przyda się, naprawdę bardzo, bo całą moją wydajność licho wzięło... Dziękuję serdecznie ;-)
      Miło widzieć Cię znowu w blogosferze...

      Usuń
  3. Piękne wszystkie. Te lale mają coś w sobie.
    Ja mam tylko ich klony.

    Zdrówka !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. Klonika też mam jednego i moim zdaniem niewiele ustępuje oryginałowi - przynajmniej jeśli chodzi o samą twarz...

      Usuń
  4. Miłe, dziecięce buziaki i wpadające w oko, kolorowe stroje, nierzadko nawiązujące do folkloru kraju, z którego pochodzą lalki. W rezultacie dostajemy niepowtarzalne, ujmujące i bardzo ozdobne laleczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, te w kimonach są szalenie dekoracyjne! I choć, jak sama piszesz, mają "dziecięce buziaki", do tego duże, niemal okrągłe oczy, są bardzo chińskie w wyrazie.

      Usuń
  5. Kiduś wracaj nam do zdrowia :)
    Dobrze, że mnie one nie chcą ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zdrowam, na szczęście, Ewuniu ;-)
      No, ja też się cieszę, jak mi jakieś lalki do serca nie przypadną. Zawsze mam więcej miejsca na półkach na inne rzeczy :-)

      Usuń
  6. Są przecudne. Nie rozumiem, dlaczego żadna firma ich do Polski nie sprowadza. Życzę powrotu do zdrowia. Uściski ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracaj szybciutko do zdrowia, bo masz jeszcze tyle do zrobienia! Lista pozytywnych rzeczy, faktów, wydarzeń imponująca! Nawet najmniejszy drobiazg czy pomocna dłoń może sprawić nam ogromną przyjemność :)
    Dziewczyny piękne i pięknie je nam przedstawiłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczne są :) teraz już wiem czym różni się oryginał od klonika. :)
    Dużo zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń