W
przeciwieństwie do produkowanej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Fulli,
promującej jedyny słuszny styl życia wśród muzułmańskich dziewczynek, Kurhn nie niesie z sobą przesłania polityczno-religijnego. I jest faktycznie
skromniejszą alternatywą dla wyzywającej niekiedy Barbie, a nie produktem, który
odgórnie wyparł zakazaną konkurencję made in USA. Choć targetem Fulli jest
bardzo pozytywny charakter, przypisany do marki i samej postaci, nie sposób,
patrzeć na nią bez poczucia, że jest narzędziem indoktrynacji. Kurhn na
szczęście takich dylematów nam nie dostarcza i nie chce nikogo nawracać na
komunizm ;-)
Ostatnie
tygodnie nie są dla mnie najlepsze z różnych względów. Dawno nie dopadła mnie
tak silna… grypa. Leżenie z wysoką gorączką, gdy ciało nie ma siły powlec się do
kuchni, ba, sięgnąć po czajnik elektryczny, zmienia perspektywę. Na szczęście
Dobre Duszyczki, choć nie lalkowe dowiedziawszy się o mojej zmorze,
spontanicznie pomogły pokazując, że życie niesie z sobą także POZYTYWNE
niespodzianki. Ok, to lecimy cięgiem z wykazem fajnych gestów w ostatnim czasie.
Żeby nie było, że tylko narzekam.
LISTA
MIŁYCH GESTÓW:
1.
Pudełko
pysznej herbatki ziołowej, wręczone mi niespodziewanie.
2.
Pomocna
dłoń, wyciągnięta w momencie, gdy wspinałam się na wysoki kwietnik, chcąc
jednocześnie zrobić lepsze zdjęcie i nie podeptać roślin.
3.
Podróż
w czasie - czyli spotkanie na stacji metra po 25 latach.
4.
Wakacyjna
karta wyciągnięta ze skrzynki.
5.
Kolejna
Indianka kupiona dla mnie przez Porcelanową Ewę.
6.
Podziękowanie
za tekst interwencyjny.
7.
Podziękowanie
za wywiad.
8.
Zaproszenie
na niedzielę, (z którego na skutek grypy nie mogłam jednak skorzystać)
KURHN
– moje marzenie
Założona
w 2004 r., Guangdong Kurhn Toys co. Ltd. to producent zabawek, o którym śmiało
można powiedzieć, że stał się rozpoznawalny na świecie. W tym samym roku, stworzył pierwsze wielkookie laleczki o wydatnych, lekko zadartych noskach. W prowincji Guangdong i
prowincji Yunnan istnieją 2 fabryki zatrudniające ponad 500 pracowników.
Ciekawe, czy ich córeczki wolą Kurhn od Barbie?.. Obiekty zajmują powierzchnię
15 000 metrów kwadratowych, co współczesnemu Polakowi, może z trudem mieścić się
głowie. Podobno roczna produkcja sięga aż 2 milionów sztuk, a roczna sprzedaż w
2013 roku wyniosła ponad 15 milionów dolarów. 150 osób z branży marketingu i 50
pracowników P & R nie tylko pracuje dla rodzimej marki Kurhn, ale
także współpracuje z Disney’em, czy P & G. To są dopiero głowy nabite lalkami ;-) ... i to się nazywa prawdziwy rozmach!
Laleczki
Kurhn, prawdziwa rzadkość na polskim rynku ze względu na brak dystrybucji,
stanowią autentyczny rarytas. Mają drobniejsze ciałko od klasycznych Barbie (choć
wariantów lalkowych ciał, Mattel już nie może się wstydzić) i zostały pomyślane
tak, aby łatwiej trafiały w estetykę chińskich dziewczynek. Większość ma proste rączki odginane do boku, niektóre posiadają artykulację łokciową. Ci, którzy nie lubią
nienaturalnie powiększonych oczu, będą oczywiście rozczarowani i zapytają: o co
tyle hałasu? Ja osobiście zachwyciłam się tymi azjatyckimi nastolatkami od
pierwszego wejrzenia, które nastąpiło bodaj w 2008 r. Moja bardzo długo jedyna
Kurhn, którą otrzymałam od Mamy w prezencie pod koniec 2009r. została wystawiona
na Allegro przez prywatną osobę. Kilka sztuk lalek, rozeszło się wtedy na
przysłowiowym pniu… Moją przyjęłam z nabożną czcią, w szczególnym czasie i
okolicznościach. Ale to nie jest opowieść na sprzedaż. Po dziś dzień, pamiętam
moment wyjmowania jej z pudełka
i radość towarzyszącą poniższej sesji, choć tego
dnia usłyszałam słowa, które zabrzmiały jak mroczna przepowiednia… Gdzieś tam,
pośród naszych pachnących obezwładniająco floksów, w bardzo upalny, lipcowy
dzień 2010 r. czai się przykucnięta moja Mama, która trzyma do fotografii
rozmarzoną modelkę. Chwilo, czemu nie trwasz wiecznie? :-S
Druga
Kurhn, to nabytek współczesny, okazyjny, od pewnej miłej Kolekcjonerki. Długo zastanawiałam się, czy powinnam ją kupować. Choć całkiem inna od tej pierwszej, budziła moje obiekcje. Momentami myślałam, że to jakieś świętokradztwo, by wprowadzać do kolekcji drugą Kurhn, gdy pierwsza tak wiele znaczy...Ale chęć poszerzenia zbioru i atrakcyjna cena , zrobiły swoje.
Dziewczyna jest wciąż
bezimienna – może ktoś z Was ma dla niej jakieś pasujące imię? Ta lalka, posiada
bardziej zaawansowaną artykulację - zgina kończyny w łokciach i kolanach. Zdjęcie ciałka zrobię, prezentując klonik
Kurhn, bowiem taka ciekawostka też trafiła do mojej kolekcji. Ale może niech
najpierw wyzdrowieję…
Na anglojęzycznych stronach, nie ma zbyt wielu informacji o nich, trudno więc sugerując się tylko tym źródłem, ustalić jakąś chronologię. Lalki w założeniu mają promować chińskiego ducha, dlatego sporo z nich, występuje w fantazyjnych kimonach. Są też serie całkowicie współczesne, ubrane na sportowo. To dobre odwzorowanie Chin zapętlonych wciąż pomiędzy tradycją, a nowoczesnością. Komunizm - przemilczę ;-)
Na zakończenie posta grzecznościowo zapozowała - Kurhn Zurineczki:
Wysokość: ok. 28 cm
Tworzywo: guma, plastik
Sygnatura na głowie: KURHN.
Kraj produkcji: Chiny
Height: almost 28 cm
Material: rubber, plastic
Signature on the head: KURHN.
Country of manufacture: China
lubię i ja te chineczki!
OdpowiedzUsuńmoże Cyntia? od ciut
cynamonowych włosów...
A może? ;-)
UsuńPiękna ! Wydaje się taka delikatna i filigranowa. Widziałam ją już w kolorystyce błękitnej, ale bardzo podoba mi się też taka wersja :) Życzę dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńOj, przyda się, naprawdę bardzo, bo całą moją wydajność licho wzięło... Dziękuję serdecznie ;-)
UsuńMiło widzieć Cię znowu w blogosferze...
Piękne wszystkie. Te lale mają coś w sobie.
OdpowiedzUsuńJa mam tylko ich klony.
Zdrówka !
Dziękuję serdecznie. Klonika też mam jednego i moim zdaniem niewiele ustępuje oryginałowi - przynajmniej jeśli chodzi o samą twarz...
UsuńMiłe, dziecięce buziaki i wpadające w oko, kolorowe stroje, nierzadko nawiązujące do folkloru kraju, z którego pochodzą lalki. W rezultacie dostajemy niepowtarzalne, ujmujące i bardzo ozdobne laleczki :)
OdpowiedzUsuńOj, te w kimonach są szalenie dekoracyjne! I choć, jak sama piszesz, mają "dziecięce buziaki", do tego duże, niemal okrągłe oczy, są bardzo chińskie w wyrazie.
UsuńKiduś wracaj nam do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że mnie one nie chcą ;-)
Już zdrowam, na szczęście, Ewuniu ;-)
UsuńNo, ja też się cieszę, jak mi jakieś lalki do serca nie przypadną. Zawsze mam więcej miejsca na półkach na inne rzeczy :-)
Są przecudne. Nie rozumiem, dlaczego żadna firma ich do Polski nie sprowadza. Życzę powrotu do zdrowia. Uściski ☺
OdpowiedzUsuńWracaj szybciutko do zdrowia, bo masz jeszcze tyle do zrobienia! Lista pozytywnych rzeczy, faktów, wydarzeń imponująca! Nawet najmniejszy drobiazg czy pomocna dłoń może sprawić nam ogromną przyjemność :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny piękne i pięknie je nam przedstawiłaś :-)
Śliczne są :) teraz już wiem czym różni się oryginał od klonika. :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia życzę :)
Piekne <3 <3
OdpowiedzUsuń