sobota, 8 lipca 2017

THE BEGUILING SIREN IS THY CREST


O ekspozycji: „SYRENA HERBEM TWYM ZWODNICZA”, prezentowanej w jakże świeżym w przestrzeni stolicy, Muzeum nad Wisłą, dowiedziałam się od Inki. I dzięki Ci – Duszo Pozytywna – za danie mi motywacyjnego kopa w czasie pomiędzy wyczerpaniem, a urlopem, przepełnionym szarością katastrofy klimatycznej, zmieniającą początek lata w środku Europy, w początek jesieni, gdzieś na północy… 


Tak, czy inaczej, postanowiłyśmy posmakować tego kulturalnego projektu, przedostatniego dnia prezentacji (17 VI), w nasz prywatny, spontaniczno – artystyczny sposób. Wystawa, poświęcona Bytom Magicznym – Syrenom, wyrażonym na wszelkie możliwe sposoby, od dawnych grafik, po współczesne instalacje, rzeźby, a nawet luźno związane z tematem kolaże, zainspirowała nas do wzięcia syrenich lalek – zarówno tych zaprojektowanych przez znane manufaktury, jak i jedyne w swoim rodzaju, własne autorskie projekty J



Rozległe i odważne potraktowanie tematu, powaliło nas na kolana, tym bardziej, że bohaterkami prezentacji, wcale nie były grzeczne Arielki… 




(więcej fotografii na blogu: "ODKRYTE, UPOLOWANE, WYCZAROWANE"). Nic więc dziwnego, że dopiero pod koniec zwiedzania, zdecydowałyśmy się na zachowanie w kilku kadrach w kontekście baśniowej scenerii, naszych ogoniastych dziewcząt…




 Żeby nie tracić czasu, a mieć pamiątkę dnia, upatrzyłyśmy sobie obiekt, przy którym chciałyśmy zrobić naszym Syrenkom fotkę w iście turystyczną w stylu: „Tu byłam - rodaków spotkałam”. 


Niestety, ledwo Ineczka przykucnęła przy rzeźbie, która po prostu leżała na podłodze (w końcu na nadwiślanej plaży tłum i zimno) aktywowała się Pani pilnująca porządku i wyjaśniła, że … ingerujemy w ekspozycję. Hmm, no niby fakt. Eksponat leży niewinnie, a my planujemy zrobić prawie happening. Dodałam od siebie, że w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, chciałam mieć do owej sztuki nowoczesne podejście. Cóż… Rozstałyśmy się w atmosferze wzajemnego zrozumienia, a nasze zwodnice, co by nie czuły się zwiedzione obietnicami sesji w Muzeum, zaprowadziłyśmy nad Wisłę i pstryknęłyśmy im kilka ujęć w lodowatych podmuchach wiatru. Z propozycji kąpieli - nie skorzystały… 




Zainteresowanych rękodziełem - tym razem moim - zapraszam TUTAJ:



15 komentarzy:

  1. nie dziwię się morskim panienkom, że odmówiły kąpieli -
    ja po tych podmuchach nadwiślańskiego sztormu dłuuugo
    do siebie dochodziłam - korzonki uwięziły mnie w domku,
    ale nie żałuję - wszak taka sposobność może się już nie
    powtórzyć więcej - chyba, że same kiedyś uskutecznimy
    wystawę Zwodnic Morskich, Podniebnych i Leśnych - co jak
    się domyślasz - zaczęłam już powolutku realizować :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Genialny pomysł :-D. Zainspirowałaś mnie wielce :-)Trzeba zebrać zespół syrenolubnych/lasolubnych, opracować z grubsza jakieś terminy na tworzenie projektów, a w tym czasie ja będę szukać życzliwej sali, która nie będzie się wstydziła pokazać naszej kreatywności.

      Oj, i ja wtedy zmarzłam dramatycznie, ale trzeba mi było jeszcze 3 x przemoknąć podczas nawałnic, abym doświadczyła zaziębienia. Na szczęście po przeszło dobie... przeszło ;-) Wciąż mnie to dziwi. Ile razy zamokłam, przemarzłam, a choróbska jeśli już - to na krótko napadają i bardziej te żołądkowe. Chyba jednak jestem pancerną niewiastą - zahartowaną w tych moich spartańskich warunkach życia i podróży ;-)

      Usuń
    2. ja sobie daję rok na bezstresową realizację -
      na przyszłe wakacje winnam dysponować godną
      reprezentacją Trzech Sfer Oddziaływania tychże

      ja dopiero pracuję nad swą pancernością :DDD

      Usuń
  2. Świetna sposobność żeby zebrać wszystkie swoje lalkowe syreny razem. Sztuka sztuką, owszem intrygujące niektóre zdjęcia, ale najbardziej podobają mi się Wasze morskie stworki nad Wisłą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie :-) Żal,że jesienna aura nie pozwoliła nam na sesję z prawdziwym rozmachem, w dniu, w którym i Muzeum nad Wisłą, okazało się nader zdystansowane do... Syren.

      Usuń
  3. Syrenki wymiatają :) zresztą wiesz jak na nie zareagowałam :)
    Żałuję,że nie mogłam Wam towarzyszyć :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że żałujesz. Jest czego, he, he. Ja do tej pory z przyjemnością powracam myślami, tak do inspirującej ekspozycji, jak i samej sytuacji ;-)

      Usuń
  4. Widze ze syrenki zawojowaly caly brzeg Wisly <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ba! Jak zwykle ściągnęły zaciekawione Ludzkie Byty ;-)

      Usuń
  5. Cóż, dziwny jest ten świat. Ja tam kiedyś w muzeum zrobiłam lalce zwiedzanie makiety miasta i jakoś nie zaburzałam. Panie były życzliwie usposobione. Nie wiedziałam, ze też pałasz miłością do syren. Mam nadzieję, że na 13 zrobisz jakiś fajny post o lalkach fantasy. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech... Tutaj Pani życzliwości nie jestem w stanie odmówić. Była naprawdę miła i skrępowana faktem, że nam blokuje artystyczną zabawę. Myślę, że to jakiś regulamin,lub przepisy ją zobligowały do negatywnej reakcji.
    Dziękuję, Kochana Sowo, że mnie informujesz o takim fajnym temacie, w którym mam dużo do pokazania i wyrażenia. Tego dnia prawdopodobnie komp będzie w serwisie na ponownym stawianiu systemu (w końcu przez ten światowy atak hakerski, na 6 tygodni wypadłam z obiegu), ale z przyjemnością zrobię coś ciut wcześniej, lub ciut później...
    Moc serdeczności :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. To kucanie obok rzeźby zaburza ??? :O
    A gdyby się tak obok niej położyć ...... ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie tyle kucanie, ile rozkładanie obok kolejnych
      lalkowych syrenek, co było ingerencją w artystyczną
      przestrzeń, podchodziło pod tzw. instalację czy jak
      pisze Kida happenning - i miałyśmy zbadać, czy nam
      wolno, ale się już nam odechciało, po prostu :)

      Pani miała rację - to nasza niewiedza i brak GLEJTU
      na artystyczne szaleństwa uniemożliwiła zwieńczenie!

      Usuń
    2. ... to się nazywa "podcinanie skrzydeł artystom" albo, w tym przypadku wyrywanie łusek z ogona... :/

      Usuń
  8. Pani, jak widać, podeszła do swojej pracy bardzo poważnie. Cóż, w obecnych czasach nikogo i niczego nie można być pewnym. Samo wyjście z syrenimi dziewczynami z domu i zrobienie zdjęć nad lodowatą Wisła było już miłe i sympatyczne, więc "dobra nasza"!
    Pozdrawiam Cię, Kiduś serdecznie!

    OdpowiedzUsuń