wtorek, 28 sierpnia 2018

Butterfly Art (Tatoo)


W czerwcu pokazałam Wam 1 z 3. dziewczyn należącą do ponadczasowej serii "Butterfly Art" (1998r.)- jednej z najciekawszych odsłon tego, co popularnie nazywa się doroczną "serią plażową", czyli lalek w kostiumach kąpielowych, adresowanych do mniej zamożnego odbiorcy. Główną cechą tego produktu, jest niska cena, spowodowana niedużymi kosztami produkcji: ciałkami o elementarnej artykulacji w kolorze imitującym opaleniznę, skromnym odzieniem, (obowiązkowo bez butów), mało wyszukanym opakowaniem. A jednak - plażowe Barbie i ich koleżanki, mimo mało plastycznych ciał i ograniczonej garderoby, często dostawały od producenta urocze twarze, tak więc zachwycały nie tylko dzieci, ale i profesjnanych kolekcjonerów.


Bohaterką tamtego wpisu była Teresa. Dziś, dla porządku, przedstawiam dodatkowo Barbie i Christie - pierwszą w oryginalnym stroju (bez spódniczki); drugą, w kostiumie hand made, inspirowanym jedynym w swoim rodzaju projektem Mattela - w którym lalki miały kostiumy nie z elastycznego materiału, ale z najprawdziwszej w świecie... włóczki :-)



Kto ciekaw szczegółów- niech zajrzy do wpisu sprzed 2 miesięcy. Seria liczyła 6 lalek: 2 facetów - białego Kena i ciemnoskórego Stevena, ikonę zabawkarskiego rynku Barbie, brunetkę Teresę, Azjatkę Kirę i Afroamarykankę Christie. Mężczyźni mieli moldowane włosy, kobiety tradycyjnie rootowane. Wszytkie 4 posiadały pasemka, z tym, że Barbie i Teresa miały bardzo rzadko spotykane, drubniutkie fale: wypisz-wymaluj przypomiały ludzkie włosy potraktowane karbówką tyle, że w odpowiedniej do lalek skali.


Każda pozycja z serii, miała jeden nadrukowany na ciele tatuaż w kształcie motyla (wyobraźcie sobie, że faceci też, he, he) oraz dołączony zestaw mini kalkomonii, pozwalający małym właścicielkom na dodatkowe i dowolne "doozdobienie" lalkowych ciał. Jak pisałam w poprzednim poście na ten temat - seria wzbudziła kontrowersje wśród amerykańskich rodziców ;-)



Warto zauważyć, że Barbie posiada mold "mackie", czyli z zamkniętymi ustami. To charakterystyczna cecha Basiek z przełomu wieku - czasu, w którym mold "superstar", nie wpisywał się już w aktualne kryteria estetyczne.


Miłośników rekonstrukcji historycznych, zapraszam TUTAJ:
simran2pl.blogspot.com  




A fanów egzotycznej przyrody, z którą stanęłam oko w oko TUTAJ: https://simran4.blogspot.com/2018/08/paz-zeglarz-na-warszawskiej-biaoece.html

12 komentarzy:

  1. Wszystkie trzy są bardzo urokliwe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzy mi się jeszcze Kira do kompletu, ale jest naprawdę bardzo rzadka...

      Usuń
  2. They are all lovely :-). I love the yellow bikini and head band, so detailed and sunny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for your visit and very nice words :-)

      Usuń
  3. Pewnie już mówiłam, że miałam tę Mackie. Włóczkowy kostium jednak mnie ominął. To chyba jeden z nielicznych razów w historii Barbie, kiedy miała na sobie włóczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Urocze, nawet tatuaż mi nie przeszkadza. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna jest Christie, mam nadzieję, że kiedyś trafi do mnie ten mold :)
    Pozdrawiam serdecznie :D
    Mam dla Ciebie Carlsona

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, miałam kiedyś dwie, obie z bardzo zniszczonymi włosami, więc ostatecznie zdecydowałam się zostawić sobie tylko jedną. Druga miała włosy podcięte, ale twarzyczkę bez skazy, więc posłałam ją w świat. Szkoda, że się wtedy nie zgadałyśmy...

    Serio?! Ogromnie się cieszę!!! :-))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię ten mold w każdej wersji kolorystycznej. Lalka jest delikatna i naturalna...

    OdpowiedzUsuń