sobota, 30 listopada 2019

Jesienne dziewczynki


Za oknem kończy się wyjątkowo ciepły listopad, choć dziś temperatura zjechała o 13 stopni... :-( Wiatr ustał, ale lodowaty deszcz jeszcze przed północą, postanowił ostrzelać parapet i szyby. Brrrr... W przeddzień Adwentu, konsekwentnie odrabiam zaległości końca lata,




jednak patrząc na to, co wyprawiają sklepy - wydaje się ono bardzo odległe. Czy w Waszych miastach, ozdoby choinkowe, też pojawiły się w tym roku jeszcze przed 1 listopada?
W stolicy po raz pierwszy zaobserwowałm to zjawisko. Nim na grobach zapłonęły znicze, na półkach już mieniły się bombki i lampki choinkowe ;-S


Obie jesienne dziewuszki, które łączy tylko ciepły kolor pomarańczowy - już Wam pokazywałam...
https://simran1pl.blogspot.com/2018/10/halloween-barbie.html - (pod tym linkiem piszę też, co myślę o Halloween)
Rudowłosa uśmiechnięta, to 11-centymetrowa laleczka z serii "Halloween Party" wydanej przez Mattel w 2000 r. w cyklu "Kelly Club".


W oryginale jeszcze miała pomarańczowy czepeczek/wianuszek i jaskrawo-zielone buciki. Dramatycznie potargana i bez tych drobiazów, trafiła do mnie kilka lat temu - a jakże: dzięki Allegro, które oferowało jeszcze zarówno okazje cenowe, jak i przedmiotowe.


Nieco zatroskana brunetka z akrylowymi,"naturalnymi" oczami w kolorze bursztynu ("Halloween Pumpkin Costume"), to oczywiście wynik komercyjnej współpracy Madame Alexander z Mc Donalds w r. 2003. Też już ją widzieliście i przekonaliście się, że mała, jest bardzo fotogeniczna ;-)




Powyższą sesję zaaranżowałam na miedzy w Skrzeszewie, dn. 5 września. Może nie było już tak upalnie, jak kilka dni wcześniej, ale i tak, korzystając z braku widzów, rozebrałam się do koszulki ;-) by nie ulec przegrzaniu.



Niestety, już 30, może 40 % takich przestrzeni, od mojej strony, zostało pokrytych betonowymi czworakami. W Legionowie: ok. 95. Pod betonem znika też Jabłonna. A wszystko to w niespełna 9 lat...
Tracimy więc nie tylko unikalne obiekty kultury materialnej, ale i bezcenną przestrzeń biologicznie czynną. Tylko zachodu słońca jeszcze nie zniszczyliśmy...
Tak wyglądał tamtego dnia w Legionowie:




17 komentarzy:

  1. Świat się zmienia, żyjemy tak pospiesznie, jakbyśmy zapomnieli, że czasu nie da się prześcignąć, że wszystko ma swoja kolej. Nie podoba mi się wiele rzeczy, także komercjalizowanie świąt. Jednak chyba przywykłam, to tak jak z ludźmi, którzy mają w domu zegar ścienny wybijający godziny, przyzwyczajają się i przestają słyszeć, nie budzi ich w nocy. Nie stawiam jutro choinki, wyciągam ze schowka wianek adwentowy. Przestałam się przejmować tym, co robią inni.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafnie ujęłaś, Sówko... Ja przejmuję się o tyle (choć wiem, że przejmowanie się bez działania, nic nie da) - o ile dostrzegam system naczyń połączonych.
      Bardziej ubolewam nad zatarciem się granic społeczno-obyczajowych, niż nad samą choinką postawioną w październiku, bo wiadomo, że w Polsce jesteśmy obywatelami różnych wyznań, czy ateistami.
      Ale owa choinka jest dla mnie symbolem ciągłego przesuwania tego, co bez względu na wyznanie, kojarzyło się w pewnym miejscu na mapie - ze stałością.
      Odnoszę wrażenie, że dziś robi się wszystko, by poczucie - złudzenie(?) tej stałości, totalnie podkopać. Byśmy stali się bezkształtni, bezcharakterni, podatni na ciągłe zmiany, często szkodliwe w dłuższej perspektywie.
      Serdeczności.

      Usuń
  2. Urocze laluszątka :-) Fajny masz balkon, taki klimatyczny. Tak, u mnie również ozdoby choinkowe pojawiły się jeszcze w październiku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że prześciganie zegara, to faktycznie globalny trend. Brrr - ze względu, na to, co napisałam w powyższym komentarzu...
      Bardzo Ci dziękuję za pochwałę mojego balkonu. Nie ukrywam, że jego wygląd to masa pracy i czasu, (choć nie tak duża, jak w ubiegłych latach), ale też koszty ;-)

      Usuń
  3. Urocze maluchy. A zdjęcia ciepłe i słoneczne - w sam raz na poprawę humoru.
    U mnie dziś -2...
    Nie chodzę po sklepach ostatnio, to się nie denerwuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właśnie. Maleństwa w przebraniach w kolorze nasturcji, są dobre, jako terapia zastępcza, przy braku słońca ;-)
      U mnie rzeczonego dnia, też było minus dwa, a i dziś jest paskudnie: szaro i mokro, choć chciałoby się już przejrzystego nieba i białego puchu.
      Ja chodzę po sklepach, ale również mniej niż kiedyś. Czasu brak. Pieniążków też. Mam czym się cieszyć we własnym domu :-)

      Usuń
  4. Maluchy "dyniowe" sprawiły, że się uśmiecham do ekranu :-) Są naprawdę cudnie radosne!
    Nie sposób nadążyć za wszystkim, co się zmienia... nawet Adwent i Święta są teraz inne...szkoda.
    Pozdrawiam serdecznie, Kiduś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio, tak się składa, że dużo rozmawiam o zmianach... Następują błyskawicznie w bieżącym pokoleniu, a przez to są niepokojące, a nawet destrukcyjne dla jednostek. Sporo osób wśród moich Znajomych, to psycholodzy, więc mają wiele spostrzeżeń na temat tego, jak człowiek nie nadąża za ową lawiną...
      Maluchy, kolory, aura - to był piękny dzień :-D
      Dziękuję i serdeczności, Oleńko.

      Usuń
  5. Futrzaki na balkonie ukradły wpis dziewuszkowym dyńkom :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, Ewuniu :-)
      Na pierwszym planie Żywijka, na drugim, w pomarańczowych szelkach - Nadziejka, staje jak surykatka.
      Z lewej strony, na parapecie - kawałek Hołoty B-)

      Usuń
  6. No i czy one nie są cudne? W dzieciństwie marzyłam o Kelly w zestawie z mebelkami, już nie pamiętam która to była dokładnie, ale wszystkie te dziewuszki były słodkie jak cukierki. Później serce dodatkowo skradły mi dwupaki Fashion Avenue - identyczne stylizacje dla Barbie i Kelly, ale wtedy to już wypadało mi powoli, a nawet raczej szybko wyrastać z lalek. Teraz bardziej skłaniam się ku siostrzanym trzypakom Sharin' Sisters z Barbie, Skipper i Stacie. Za to jestem pewna, że gdyby w mojej kolekcji pojawiła się urocza Kelly, natychmiast zostałaby skradziona przez moje dziecię lub raczej owemu dziecięciu podarowana. Kelly, w porównaniu ze swoją współczesną następczynią Chelsie ma znacznie bardziej uroczą buzię, że już o ślicznych ubrankach nie wspomnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te dwupaki i trójpaki, o których wspominasz, były wtedy produktami z najwyższej półki, tak trudnodostępnymi dla przeciętnego Polaka, a tym bardziej - nastolatki, dysponującej zazwyczaj: skromnym kieszonkowym.
      Tak, ubranka, były wtedy poprawnie przeszyte na maszynie, różne faktury materiałów połączone w zgrabną całość. Dziś liczy się ilość (chciwość) nie jakość (trwałość). Przykro patrzeć na te badziewne nadruki, zastępujące nawet suwaki i guziki...

      Usuń
  7. Dynkowe laleczki sa cudne <3

    U nas niestety tez coraz wiecej sie buduje i coraz mniej zieleni dookola. Mam to szczescie ze mieszkam zaraz obok duzego parku a po drugiej stronie jest lasek i duzy obszar zieleni z dwoma malymi jeziorami. Niby domow coraz wiecej ale jakos udaje im sie poupychac je wsrod tej zieleni.

    Zachod slonca mnie oczarowal <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci serdecznie :-)

      Ech... myślałam/łudziłam się, że budownictwo rabunkowe, to tylko nasza - podmiejska specyfika :-(

      Niestety, u nas, nie ma już gdzie upychać tych betonowych kloców. Muszą chyba zrobić podbój kosmosu...

      Usuń
  8. MELANŻ McD i Mde A. wielce smakowity!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Urocza jest ta ruda Kelly.
    U mnie już od dawna w sklepowych witrynach są rzeczy nawiązujące do świąt. Moim zdaniem to przesada :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Tym bardziej, że dziewuszki przebrały się za zdrowe warzywa ;-)

    OdpowiedzUsuń