Idę za ciosem wobec postu poprzedniego i prezentuję drugą Indiankę z ponadczasowego tryptyku: „Native Spirit Collection”. Miała być tylko nazwa lalki. Ale podtytuł doczepił się samoistnie, po tym, jak odnalazłam tutaj, przekopując się przez setki postów - pierwszy (i jedyny pełny wpis) poświęcony tej zjawiskowej postaci. To był rok 2014:
http://simran1pl.blogspot.com/2014/05/spirit-of-earth-lalka-ktorej-miaam-nie.html
Osobiście początek nowego życia; dziś, z perspektywy lat:
czas trudny, ale ustabilizowany i progresywny. Optymistycznie myślałam, że najgorsze
za mną. W tamtym okresie też, nadal pojawiały się w moim zbiorze liczne niezwykłe
lalki – zarówno te wymarzone, jak i przypadkowe, ale radujące każdą komórkę
moich zmysłów. „Duch Ziemi” z serii zainicjowanej w 2001r. był dla mnie wtedy
ziszczeniem snów.
Podobnie, jak w poprzednim poście wyrażę zdziwienie, że Mattel tak stawiający ostatnio na trendy etniczne, dyskryminuje rdzenne Amerykanki. Jak zwróciła na to uwagę jedna z Was w komentarzu pod poprzednim wpisem, nawet w bogatej serii multikulturowej „Fashionistas”, nie ma bohaterek i bohaterów z tej grupy. Smutne, że mamy Azjatki, całe serie ciemnoskórych dziewczyn, Muzułmanki... nawet syreny i kosmitki - ale o promocję Indianek nikt nie dba :-( Znamienne też, że nigdy w serii Lalki Świata (zapoczątkowanej w 1981r.), Mattel nie zdobył się na odwagę i nie zaprezentował... Rdzennej Australijki.
Widać: są równi i równiejsi. Nawet w świecie plastiku.
Niniejsza sesja powstała w styczniu br. Do jutra, Kochani 😊
Ta piękność także fantastycznie wpisała się w zimowy krajobraz, wśród ośnieżonych drzew wygląda jak w domu, tylko patrzeć, jak zza krzaków ukaże się jej tipi :). Ogromnie żałuję braku rdzennoamerykańskich panien, z chęcią bym je przygarnęła. Może jednak kiedyś Mattel pójdzie po rozum do głowy...
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za tak ciepłe słowa :-)
UsuńEch, z tym mattelowskim rozumem, to byłabym ostrożna. Chyba nie ma teraz politycznego parcia na takie klimaty - po prostu. Może warto byłoby wysłać do firmy jakąś petycję?...
... bo Mattel postawiła na murzynów :(
OdpowiedzUsuńi w KAŻDYM wypuście musi być, a kiedyś tak nie było. Ta amerykańska
poprawność ich wykończy.
Cudne porobiłaś jej fotki <3
Ech... Jestem za szacunkiem dla WSZYSTKICH. W obie strony. Kiedy już dostrzegliśmy własną różnorodność korzystajmy z niej wszechstronnie, a nie wybiórczo: bo moda, bo polityka, bo dotacje ;-(
UsuńNiby postęp, a jednak regres...
Mattel ma dziwną politykę- niby hasło głosi "możesz być tym kim chcesz" ale chyba odnosi się to do pierwowozoru - blond szczupłej dziewczyny w różu. Przeważnie takie się spotyka w każdej lepszej kolekcji sklepowej. Nie widziałam np. lalki o innym kolorze skóry czy pochodzeniu jeżeli chodzi o zawody. Indianki to już w ogóle nie widziałam nigdy na sklepowej półce.Jedyna jaką posiadam to Pocachontas od Disney (choć już zrepaintowana przeze mnie).
OdpowiedzUsuńOjej! W mojej miejscowości są tylko 3 samodzielne (znane mi) sklepy z zabawkami (w jednym z nich są lalki, ale nie Mattela) i kilka supermarketów. Ale nawet przy tak niedużej ofercie, są: faceci, Skipperki + dużo rozmaitych Barbie z każdą figurą oraz kolorem ciała. Jest oferta "zawodowa", są i Fash i droższe zestawy. Były nawet olimpijki w promocji. Lecz... Indianek oczywiście brak, bo tego teraz Mattel nie robi. Zresztą inne firmy też nie. Minęła moda. Na fali disneyowskiej Pocahontas (jednej z mych ukochanych postaci szczenięcych lat) każda firma produkująca lalki wypuszczała własne odpowiedniki bohaterki legendy (pisałam o tym m.in. jesienią ubiegłego roku). Dziś temat porosła pajęczyna, niestety, a przecież takich rdzennych wątków Ameryka ma masę...
OdpowiedzUsuń