niedziela, 6 kwietnia 2014

Czarnoskóre lalki Mattela. Część 1/Blacks dolls Mattel. Part 1



Taaaak. Od dziś melduję się bardziej systematycznie!
Zawodowo wiem tyle, że nastąpiła zmiana miejsca pracy z firmy na dom, zmiana wykonywanego zlecenia, choć szef ten sam. Ma to plusy i minusy. Odpocznę od monstrualnie długich podróży, ale zostawię grono ciekawych, w większości sympatycznych ludzi, którego to gatunku, jak wiemy, ostatnio los mi dziwnie skąpi. Buuuu. Dodatkowo zostawiam Dwóch Tęskniących. (2 x buuu). No, nic. Muszą sobie beze mnie poradzić. Ja mam lalki, jakkolwiek dwuznacznie to brzmi ;-)




Lalki, otóż to. Ten wpis miał być o jednej konkretnej, ale uznałam, że bez rzeczowego, edukacyjnego wprowadzenia, sporo straci. I tak wspomniane wprowadzenie zajęło tyle miejsca, co porządny post, więc tę wybraną zostawiłam sobie na następny. Cóż. A i ten motyw, czyli czarne lalki Mattela, mógłby śmiało stanowić temat mojego kolejnego, odrębnego bloga :-)
Fascynacja ciemnoskórymi lalkami, sięga u mnie najwcześniejszego dzieciństwa i potrzeb zarówno estetycznych, jak osobistych. Fakt faktem, w czasach gdy zamarzyła mi się Murzynka, mogłam liczyć co najwyżej na niemowlaka z czarnej jak smoła masy z plastikowymi włosami. Tym bardziej, kilka lat później, gdy dowiedziałam się, że istnieją afroamerykańskie Barbie z takimiż Kenami i dziećmi, wypadało z równym zapałem i wiarą oczekiwać podróży na Księżyc, co podobnych nabytków. Zwłaszcza, że podstawowe Barbie ledwo zeszły z półek niedawnych Pewexów i przeniosły się do sklepów z polską walutą. Niemało kosztując, co łatwo wydedukować. Pierwszą czarną Barbie, nazwaną przez producenta Christie (z serii Barbie and the Beat), a przeze mnie Dianą Amandą Sant Angelo, otrzymałam już jako nastolatka, w klasie 7. szkoły podstawowej. Także na polskim rynku, była to pierwsza taka lalka. Obiecałam sobie wtedy, nie wiem, na jakiej podstawie, że będę miała cały regał, albo i dwa, ciemnoskórych Barbie :-). Nie miałam pojęcia, że inne firmy też specjalizują się w takiej produkcji. Niemniej marzenia są po to, by je spełniać!

Dla tych, którzy nie wiedzą, jak to wyglądało, krótka, pobieżna lekcja poglądowa pokazująca ewolucję czarnej Barbie.

JULIA - pierwsza lalka African American, występowała w latach 1968 - 1977. Jako typ Malibu Christie, widoczna poniżej, była produkowana od 1973 do 1977. Ale prawidłowo ten mold, czyli matrycę twarzy nazywamy "Julią". Na fotografii, jako ciekawostka, towarzyszy jej niczym córka, wdzięczna laleczka (World of Love 1971) znanej na polskim rynku, choć jeszcze nie wtedy, firmy Hasbro.




 Julia jest jednym z moich naj - naj ulubieńszych moldów AA.

Zastąpiła ją, na szczęście na krótko bo tylko przez 3 lata (1977 - 1980) zwykła Barbie z najbardziej dziś rozpoznawalnym, wprost ikonicznym moldem "Superstar". I choć kocham tę twarz lat mojego dzieciństwa, uważam ją w wersji czarnej za totalny niewypał, po tak dostojnej, etnicznej postaci jak Julia. Dlatego nie posiadam żadnej przedstawicielki. Może jak już nie będę miała innych lalkowych zakupów, skuszę się i na tę hybrydę.

W tym samym czasie (1977 - 1982), czarna Barbie dostała też inny mój ukochany mold: STEFFIE. Występowała w tej odsłonie także pod imieniem: CARA. Dla porządku dodam, że mold Steffie jest jedynym spośród twarzy Mattela, wykorzystywanym do tej pory.

Cara Balerina 1976.


Kolejny, bardzo piękny, i znowu bardzo etniczny mold, przy tym zawsze na maleńkiej, filigranowej główce, cieszył się niezasłużonym, zbyt krótkim żywotem! DEE DEE narodziła się w 1985 roku (odsyłam też do ubiegłorocznego wpisu z lipca, pt.: "Etniczny mold. Cool Times Teresa")




i już w 1988, zmieniła ją w sztafecie ciemnoskóra dziewczyna z mojego dzieciństwa, czyli CHRISTIE.




Christie kocham mocą sentymentu, w końcu to lalka z tym moldem była moją Dianą Świętym Aniołkiem! Ale obiektywnie muszę przyznać, że jest to najmniej afrykańska z twarzy Mattela. Przy niej też rozpoczęły się różnego rodzaju aranżacje wyglądu: od ciemnej, do jasnej skóry, od brązowych do niebieskich oczu.






Przez kolejne dwie dekady królują przemiennie 3 lalki o etnicznych moldach: SHANI, ASHA, NICHELLE (1990) z prekursorskiej, ambitnej linii, promującej rdzenną kulturę Afroamerykanów. Matryce te szybko zostały wciągnięte także jako dyżurne czekoladowe towarzyszki białej Barbie. Poza serią etniczną, każdy z tych moldów nazywał się konsekwentnie, nie licząc wyjątków - Christie.

SHANI - Christie:


 

W Polsce znamy ten mold tylko z dwóch odsłon - z debiutanckiej nowej Christie, następczyni mojej sentymentalnej panienki, która pojawiła się w kostiumie kąpielowym jako: Sparkle Beach Christie 1995, oraz Gnanaian Barbie 1996:





Sympatyczna Shani nie miała długiego życia. U nas, wiele osób nawet nie odróżniało jej od poprzedniej Christie. Po niej zaświeciła znów na chwilę wspaniała, delikatna, bardzo afrykańska Nichelle. To także mój ulubiony mold. W serii plażowej pojawiła się tylko raz w 1998r. - Florida Vacation (na poniższym zdjęciu od lewej):




W Polsce kojarzymy ją też dobrze, jako charakterystyczną Kenyan Barbie 1994:




Za to nie rozumiem wieloletniej kariery, skądinąd bardzo sympatycznego moldu, który też miał kilka zjawiskowych odsłon, jak na przykład ta z obu serii Generation Girl (1998 - 2000):




Mówię, oczywiście o twarzy Asha, występującej pod imionami Christie i Nikki, nieco zbyt multikulturowej, istniejącej we wszystkich prawie wariantach, choć najrzadziej w ściśle etnicznym.
Ale jest ciekawa z tego względu, że najbardziej rozpoznawalne barbiowe ciałko T'n'T, o wydatnym biuście i obrotowej talii, w późniejszych egzemplarzach, zastępuje jednolite, bardziej naturalne ciało BB.








O ile dobrze pamiętam, w 2008 r. Asha - Nikki ustępuje miejsca w serii plażowej, dojrzałej, roześmianej Deidre/Artsy (u nas debiut w serii Fashion Fever) - na fotografiach od prawej.




Czaruje nas ta debiutantka śniadą skórą i wzorzystym niebieskim kostiumem. Jest fajna, realistyczna, ale mało afro...
I znów mi się smutno zrobiło. Bo przecież dzięki wysypowi lalek z moldem Asha mam taką wielką kolekcję ciemnoskórych panien. Czy będę równie namiętnie zbierać jej następczynie z szerokim uśmiechem i pełnymi policzkami? Nie wiem. Póki co - wszystkie wydają mi się strasznie podobne do siebie...

A to już chronologiczne podsumowanie, czyli fotografia rodzinna:




Niniejszy wpis nie obejmuje lalek kolekcjonerskich, celebrytek i serii pobocznej: S.I.S.
CDN...



7 komentarzy:

  1. Imponująca kolekcja! Domyślam się, ze to jeszcze nie wszystkie AA jakie masz?
    Dee Dee używała facemoldu Hispanic, więc nie szczególnie jest murzyńska. Nie wiem czemu Mattel uważa, ze Latynosi i Murzyni są do siebie podobni, albo jeszcze lepiej, Biali i Murzyni, i używają tego samego facemoldu na kilka przedstawicielki rożnych ras ( facemold Steffie, Goddess, Nichelle)....

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz wszystko o nich imponujące :D
    Na drugim zdjęci nie samowita kolekcja :)))
    To, że nie znam się i nie odróżniam moldu lalek Barbie -
    to żadna tajemnica :(
    a jednocześnie nie stanowią dla mnie wartości kolekcjonerskiej
    /po prostu są i już/ a trafiły do mnie dwie ciemnoskóre :)
    Wystawiłam je - jedną pod tagiem "Trzy ... razy Barbie"
    a drugą - "Egzotyka".
    Jeśli znajdziesz troszkę czasu, to proszę zerknij, może zainteresują Cię :)))
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujący post, okraszony ładnymi zdjęciami. Z wielką przyjemnością go przeczytałam. Poznałam mnóstwo nowych lalek, o których istnieniu nie miałam bladego pojęcia. Czekam na kolejne opisy i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. piekne zestawienie! Czarnulki to jest coś co zawsze chce się oglądać, niebywale piękne lalki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam u Ciebie Kyoni Brown, ale Totsy nie mogę znaleźć ;(
    Wystawiłam Indiankę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Choć wśród czarnoskórych lalek od Mattel więcej jest takich, które mi się nie podobają od tych, które autentycznie mogłabym mieć, to jednak znalazłabym wśród nich kilka okazów, zapierających dech w piersi. Głupio mi się przyznać, ale najbardziej zawsze pożądałam tych w typie europejskim, wcale do Murzynek niepodobnych. Ciemna skóra + rysy białej kobiety - ochhh, to mój ideał :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Do postu na ten temat już się szykuję :-))), albowiem i takie mutanty są w mojej baaaardzo licznej black kolekcji (to odpowiedź na pierwszy komentarz Jewel Snake'a)

    Porcelanowe Lale, Totsy jeszcze nie ma swojego posta :-)

    OdpowiedzUsuń