niedziela, 17 sierpnia 2014

UWAGA: Zamykam termin przyjmowania zgłoszeń do zabawy - konkursu. Oraz lalkowe spotkanie, na które nie dotarłam.


Wiele tygodni temu, ogłosiłam konkurs o tematyce nielalkowej: "TWÓJ ZWIERZ W MIEJSCU ZAKAZANYM", bowiem oprócz lalek, kocham też wszelkie zwierzaki.
Prosiłam Was o zgłaszanie fotografii Waszych czworonogów, którym zachciało się zakraść do kosza na śmieci, wniknąć do pralki, zmywarki, czy wszędzie tam - gdzie przebywać nie powinny.
Chęć udziału zgłosiło mi do tej pory 7 Osób, ale tylko 4 zamieściły na swoich blogach zdjęcia pupili. Z czego wniosek, że albo zwierzęta zbyt grzeczne i nie chcą współpracować z właścicielem, albo Właściciele zapomnieli o mojej zabawie.

1. IHime, blog: IHime's den (ihime.blogspot.com). JEST FOTKA! :-)
2. RudyKrólik, blog: Nora Rudego Królika (zapieczlotych.blogspot.com). JEST FOTKA! :-)
3. Aniarozella
4. Inka
5. Świat Porcelanowych Lal, blog: Porcelanowe Lale (porcelanowelale.blogspot.com). JEST FOTKA!
6. Stary_Zgred
7. GabrielaM. www.magiczne11cm.blogspot.com/2014/07/kelly-diamont-fairy-dream-club-2002.html
JEST FOTKA, ale u mnie ten link odsyła w niebyt - WERYFIKACJA, PLEASE !!!!!!

Bardzo więc proszę chętnych zadeklarowanych i nowe Osoby, które chcą się przyłączyć - o zamieszczenie zdjęcia, do 20 sierpnia. To termin nieprzekraczalny dlatego, że chcę otworzyć głosowanie dla wszystkich odwiedzających powyższe blogi i wyłonić zwycięzcę, który otrzyma ode mnie strój na Barbie, lub Tonner (muszę mieć czas i siłę, by ubranko wykonać, a zwłaszcza o ostatnie jest u mnie bardzo trudno).  

A to już sesja ze stycznia 2012r., gdy jeszcze żyła mama Padlinki, Ostucha ;-). Dziś już i Ostucha duchem jest i młodszy brat Padlinki, a Padli, choć teraz trzyma łapki na klawiaturze, samego życia trzyma się na kredyt - też dała złapać się pechowi, czyli ciężkiej chorobie.... Widać, nie warto być moim kotem :-(

NOC W UMYWALCE.
2.05


3.15


3.16



3.34



4.00



4.35



A tak już na inny temat, to mam kilka defektów:
- nie umiem jeździć na rowerze
- nie potrafię otworzyć torby, ani drzwi prawą ręką
- nie zawsze wiem, jak się ubrać adekwatnie do aury (np. listopad = sandałki i koronkowe spodnie)
- tracę głowę, gdy dopada mnie... ból głowy

Dwa ostatnie braki osobowości, zebrały swe żniwo dzisiaj. Bardzo chciałam się spotkać z Wami w stolicy, w Łazienkach mimo, że słoneczny, choć dziwnie lodowaty poranek, powitałam proszkami od bólu czaszki (widać nagła zmiana aury, znowu spowodowała nawrót migren). Zapakowałam wielką torbę lalek, nałożyłam nowe skarpetki i kolczyki, które dostałam wczoraj od koleżanki, posiedziałam z Padliną w loggi, gdzie zimno wydało się mało szkodliwe i wyruszyłam w 2 - godzinną podróż. Punkt zborny w Łazienkach, to dla mnie zawsze brama przy pomniku Chopina, albo ta przy Belwederze - innych opcji nie brałam pod uwagę. Wejścia przy Szwoleżerów, nie rozpatrywałabym nawet we śnie. Wysiadłam intuicyjnie. Choć w stolicy spędziłam 95% życia, nigdy na dole się nie umawiałam. Mróz, łeb, ciężka torba i sprzęt fotograficzny, którym chciałam uwiecznić Wasze piękności sprawiły, że wymiękłam leząc Myśliwiecką na azymut. Jak dziecko we mgle. Szkoda, że nie wiedziałam, gdzie tkwicie docelowo i ile czasu przewidujecie na spotkanie. Żal, że żadna do mnie nie podeszła, by mi pomoc na tym ostatnim etapie (napisałam w smsie, w którym miejscu jestem) i musiałam wrócić. Nie mam pretensji, nie gryzą mnie muchy w nosie - jest mi tylko przykro. Bo miałam różnych znajomych: i chorych, i niewidomą przyjaciółkę, i ofermy topograficzne, które zawsze gdzieś ginęły po drodze. Jeśli już owy ludź, rozłożył się na trasie, zawsze starałam się dostarczyć go w miejsce docelowe. Czułabym się źle, zostawiwszy takiego błędnego rycerza w połowie drogi. A ja przecież byłam tuż obok...      

18 komentarzy:

  1. Nam też jest bardzo przykro , Inka dzwoniła - miałaś chyba wyłączoną komórkę...
    Mam nadzieję , że następnym razem się uda ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, z tą komórką to dla mnie właśnie największa tajemnica bytu, bo do tej pory nie wskoczyły mi żadne informacje o nieodebranych połączeniach. Fakt, różnie działa, ale musiałam ją mieć włączoną, skoro napisałam 4 smsy?
      ;-)

      Usuń
    2. :):) Przed następnym spotkaniem musimy przetestować łączność ...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ech, sama nie wiem...
      Albo ludzie dobrze i źle zorganizowani.
      Albo sprzyjające okoliczności i pech...

      Usuń
    2. albo tacy jak ja - co nie potrafią porządnie się umówić ani nawet dodzwonić do ludzia w potrzebie... mogę liczyć tylko na to, że to
      skądinąd przykre wydarzenie nie położy się cieniem na naszych relacjach - dotąd wszak sympatycznych, dla mnie cennych i ważnych... pozdrawiam cieplutko - nie myśl o mnie tak źle...

      Usuń
    3. Nie, no, co Ty...
      Ja sama też z wiekiem coraz mniej zaradna, a powinno być na odwrót. (Chyba, że to już demencja?) Ale cóż - brzemię życia, kładzie...
      ;-)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. ...to się nazywa ... wystawieniem do wiatru :(

      Usuń
    5. mnie też wystawiła do wiatru - ale telefonia komórkowa - dzwoniłam
      kilka razy mając ciągle nadzieję, że Kida odbierze i da się namówić
      na docelowe skrzyżowanie (a dopiero co pisała, że idzie jednak do
      babci) byłam rozbita i niepewna, czekałyśmy sporo, ale wobec braku odzewu - poczłapałyśmy w głąb listowia...

      Usuń
  3. Myśmy się głupki nie domyśliły :) Ale co tam, falstart to nic groźnego (to mówi człowiek, który nie przychodzi na co drugie zaplanowane spotkanie, więc wie co pisze, a co gorsza, nie zamierza się przejmować). więc przyklep piątkę, nastepnym razem umówimy się przy wejściu najakiś znany bazar i bez kłopotu znajdziemy (baj de łej, w naszym wydaniu byłby to trzeci raz, a trójka to fajna cyfra)
    Pies mi ni włazi gdzie nie trzeba, co najwyżej do łóżka, ale tam ma przyzwolenie, więc zaczynam go podbechtywać, żeby jednak coś wykręcił :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tym następnym razem, to nie wiem, bo jak się wygrzebię z zaziębienia, to muszę w tygodniu zakończyć sprawy związane z moją książką. A co do prognoz na dalsze weekendy, to nie jestem Pytią ;-( Ja się czuję gorzej (nie tylko w kontekście migren, bo one są moim chlebem częstym), a z kotką też w każdej chwili może nastąpić załamanie formy. Dlatego wczoraj tak parłam, mimo aury i złego samopoczucia. Gdyż nie wiem, czy będzie ten kolejny raz...
    :-(

    OdpowiedzUsuń
  5. PS. Psisko niech się streszcza!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, coś mi się pokręciło i sądziłam, że do końca sierpnia jest termin. Jeszcze dzisiaj nadrobię zaległość. Poszperam za fotkami psimi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli jeszcze jest możliwość to ja chciałabym się zgłosić do konkursu :) po południu dodam w poście zdjęcie mojego pupila

    OdpowiedzUsuń
  8. mój Teofilek podejrzanie wzorowo się zachowywał jakby obawiał się, iż może stać się bohaterem afery z fotostory w tle... tak z gadzinami tez bywa, ehhh...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wsadzę zdjęcia koty (rodzaj żeński od kota) do jutrzejszego posta o Becky Dragon. A jak dalej kota nie będzie się ujawniać, to pozostaje wierzyć, że chce być anonimowa i nie brać udziału w konkursie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu, już zamieściłam zdjęcia. Trochę trwało, bo nie mogłam za cholerę znależć jednego zdjęcia, najważniejszego. Ale w końcu udało się . No i sklera też zrobiła swoje ;)

    OdpowiedzUsuń