czwartek, 28 stycznia 2016

Śnieżka Momoko w Krainie Śniegu. Twarzą w śnieg/Momoko in the Land of Snow. Total collapse.


Wreszcie zrobiłam to, o czym marzyłam od początku - to jest od momentu, w którym pierwszy raz ujrzałam tę Momoko, wystylizowaną przez projektanta na Śnieżkę. Wzięłam ją ze sobą w mroźny poranek do lasu i odurzona białym czarem mojej ulubionej pory roku, rozpoczęłam sesję. I na dobrą sprawę, nie musiałam się wysilać nad kompozycją kadrów. Filigranowa laleczka i śnieg, który spadł w nocy półtora tygodnia temu, to jedyni autorzy tego, co teraz oglądacie. Oczywiście jest jeszcze drugoplanowy bohater, czyli las. Od dwóch dni huczą tam piły, co nie stanowi dla mnie dużej niespodzianki. Na początku roku, na wiele drzew człowiek wydał wyrok śmierci, znacząc je jaskrawo zieloną farbą. Cóż, pewnie znowu doznam szoku, gdy udam się tam na najbliższy spacer. A może wprost przeciwnie? Może właśnie przywyknę do faktu, że nie tylko do ludzi, zwierząt, miejsc, siebie samej, ale też... do drzew przyzwyczajać się nie należy? ;-)



O tej konkretnej lalce i producencie, pisałam wyczerpująco w sierpniu ubiegłego roku dlatego też zamiast powtarzać tamte informacji, gorąco odsyłam Was do posta sprzed kilku miesięcy...






A u mnie ugruntował się już nowy rok. Ugruntowały się też jego stare - nowe bolączki. Tu nie ma żadnego zaskoczenia, bo nie miałam żadnych postanowień. Po prostu kontynuuję to co zwykle i jak zwykle dostaję po łbie. Na odmowę dalszej współpracy z "Charakterami", musiałam czekać aż 3 miesiące! I to ile maili z prośbami o jasną informację przyszło mi napisać, ile telefonów musiała wykonać Osoba współpracująca z miesięcznikiem, a wspierająca mnie ze wszystkich sił! Podchody godne lepszej sprawy... Oczywiście, że nadziei wielkich nie miałam, gdy odkryłam, że zleceniodawcy to ludzie, którzy sami zajmują się grafiką w tym periodyku ;-). Dlatego szukając innego punktu zaczepienia w tej branży, doczekałam już bez emocji baaaardzo uprzejmej odpowiedzi na piśmie, z której dowiedziałam, że mój styl odbiega od stylistyki preferowanej przez w.w. I, że ciekawi są jak rozwinie się w przyszłości. Hmmm. Dosyć dziwne tłumaczenie jak na pismo, które własnego stylu nie posiada, bo każdy ich rysownik ma inną kreskę, inną plamę, krótko mówiąc - inną technikę. I poziom też różny (jego oceną nie będę dzieliła się publicznie). Zaś co do dalszego rozwoju, to życzcie mi bym nie została niedorozwinięta i po kolejnym ćwierć wieku machania pędzelkami, była jeszcze bardziej odległa od poziomu moich skądinąd grzecznych byłych zleceniodawców ;-)
Oberwało mi się też za treść moich cv i to nie z ust przyszłego pracodawcy, tylko osób, które amatorsko dawały mi rady. W pierwszej kolejności usłyszałam, że choć osiągnięć mam dużo, to dokument jest tak nieciekawie sformułowany, że nikogo nie zainteresuje. Dodatkowo brak w nim zdjęcia! Broniłam się, że nie aplikuję na stanowisko prezenterki telewizyjnej, ani sprzedawcy bezpośredniego, ponadto dla jednego moja twarz wyda się zachęcająca, a przy drugim spalę sobie szanse na potencjalną rozmowę kwalifikacyjną ;-) Kolejny krytyk przeszedł moje doświadczenia z krytyką, uznając całkiem serio za główną wadę, nadmiar wymienionych kwalifikacji/kompetencji ;-)) Ale nie wskazał wprost, które umiejętności powinnam przemilczeć ;-).





Miałam też platoniczny romans z pewną renomowaną galerią, do której wprowadzić z własnej inicjatywy, usiłowała mnie przyjaciółka bliskiej Osoby. Ale choć doczekać się mnie nie mogli, ich renomowanie tak im w głowie nasrało, że ja dla odmiany odpowiedzi się nie doczekałam, a przyjacielskie monity tym razem nie odniosły żadnych skutków. Jakże polska jest ta pogarda i jak bardzo nieprofesjonalna na tle zachodniej Europy.... I to nie jedyne groteskowe kwiatki ostatnich 3 tygodni, jakie przyszło mi wąchać. Doszły różne sprawy osobiste, oraz przymus wykonania zaległych spotkań. I właśnie z jednego z nich wychodziłam krańcowo umęczona, ze świadomością, że od rana jest mi mocno nie tak, a do tego szlag jasny by trafił całą tę syzyfową użerkę, że już dużo bardziej chce mi się płakać niż śmiać, że najchętniej wstąpiłabym teraz gdzieś na herbatę, ale nie mam do kogo, bo Babcia poza domem, a moja stolica stała się obca jak jaskinia dla debiutanta - grotołaza, że... I nagle... jeb. Miłosiernie film mi się urwał. Zemdlałam. Zimny śnieg szybko mnie otrzeźwił, a życzliwe ręce usadziły na tyłku. Nic mi się nie stało. Nie miałam aparatu, nikt mnie nie okradł. Szczęście w nieszczęściu. Ale parę dni dochodziłam do siebie i układałam zmęczone myśli w głowie, dopóki nie trafił mnie wirus grypopodobny, który dopiero dziś odpuścił ;-).
Morał z tej historii? Czołgaj się do celu nawet jeśli jest ruchomy ;-D.            







Wysokość: 27 cm.
Tworzywo: guma, plastik.
Cechy szczególne: lalka o silnym, emocjonalnym znaczeniu dla mnie.
Data produkcji: 2006.
Kraj produkcji: Chiny.

Height: 27 cm.
Material: rubber, plastic.
Special features: doll with a strong emotional importance to me.
Date of manufacture: 2006.
Country of origin: China.

33 komentarze:

  1. fotki jakże klimatyczne -
    kocham takie monochromy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Są też przez to bardzo japońskie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo do mnie przemówiły te przepiękne zdjęcia a i sama Gwiazdka Momoko mocno mnie zachwyciła! Wkomponowała się w krajobraz a jednocześnie tak mocno się wyróżniła!
    Zmartwiłaś mnie tą utratą świadomości, brakiem sił i ciągłymi choróbskami, które Cię trapią. Trzeba ogromu siły, aby działać w teraźniejszym świecie i się nie dać! Wierzę jednak, że go znajdziesz, tak samo jak ludzi w branży, którzy okażą się godni zaufania i pomocni.
    Określenie :"czołgaj się do celu..." muszę koniecznie zapamiętać!
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawda, że ona przepiękna?! Teraz, gdy mieszka już bez pudełka, w pełni doceniam jej atuty z egzotyką na czele ;-)

    Omdleniami się nie przejmuję, bo ja już 2 takie etapy w swoim życiu zaliczyłam. Bywają gorsze dolegliwości. Mawiają, że każdy dzban do czasu wodę nosi... Ale tych infekcji ostatnio naprawdę doświadczam więcej niż kiedykolwiek! (no, może z wyjątkiem etapu dziecięcego ;-). Prawdziwa zmora!
    Sił na działanie w świecie bez zasad, miałam za dwoje, ale ktoś ostatnio unaocznił mi prawdę, że nie da się zawsze walczyć w pojedynkę.
    Tak, czy siak, do celu będę się czołgać ;-))) A co!
    Cieplutkie pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Panna cudna to fakt oczywisty i bezsporny :) Zdjęcia są piękne w swojej prostocie, klimatyczne i doskonale oddają ducha kraju kwitnącej wiśni :) Kto by pomyślał, że nasz rodzimy las tak udatnie może naśladować japońskie klimaty :)
    Następnym razem jak będziesz w stolicy chciała napić się herbaty z jakąś życzliwą i przyjazną duszą to zapraszam do mnie, wiesz gdzie i jak trafić :) Nakarmię, nawodnię i utulę jak będzie trzeba :) Dbaj o Siebie bo to bardzo niepokojące jest co piszesz :( Potrzebujemy Cię bardzo w Naszym świecie więc przyłóż się do tego żeby podreperować zdrowie !!!!!
    Z tym czołganiem się do celu to niestety masz rację, świat kompletnie oszalał i wszystko aktualnie stoi na głowie, więc nic dziwnego, że nawet elementarna kultura padła na pysk :( buuuu. Ale My się nie damy i poradzimy sobie ze wszystkim !!!!!!!!!
    Pozdrawiam cieplutko i oceanów zdrowia życzę :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wczoraj obejrzałam "47 roninów" - kupiony za śmieszną sumę w Biedronce film dvd, w naprawdę ładnym wydaniu z książeczką. Skoro Szkocja i Węgry (bo tam kręcili zdjęcia plenerowe) mogą "grać" Japonię, to czemu nie polska? ;-)

      Żeby nie było tak pompatycznie, wtedy właśnie wyszłam ze spotkania z życzliwą duszą ;-), ale od rana źle się czułam dlatego też, nie wzięłam na szczęście aparatu. Bywają takie słabe dni. Pomyślałam przez moment o Tobie, ale to było zbyt daleko ;-(

      No, nic może wreszcie zdołam się do czegoś doczołgać na dłużej ;-)
      Serdeczności i do zobaczenia!

      Usuń
  6. Zdjęcia przecudne, godne bohaterki. Momoko zawsze na mnie robi duże wrażenie. To kimono dodaje jej jakiegoś uduchowienia.
    Zmartwiłam się stanem Twojego zdrowia. Może czas zdecydować o pójściu do dobrego lekarza, wiem, że to sporo kasy kosztuje, ale zdrowie jest najważniejsze.
    Tego się później nie da odkupić. A pracę na pewno jakąś znajdziesz. Trzeba przyjąć, że ludzie są , jacy są, świata nie zmienisz. Wiem jak to trudno, ale trzeba nauczyć się patrzeć na wszystko z dystansem i znajdować nawet malutkie rzeczy, które przynoszą nam radość. Inaczej życie byłoby nie do zniesienia. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Momoko odzyskała swoją duszę w tym ośnieżonym lesie. Obie miałyśmy kojące, magiczne przeżycie ;-)
      Gdybym tak chciała z każdym moim przewlekłym choróbskiem biegać do lekarza, to musiałabym mieć pensję premiera, a tak całkiem serio, to zawsze do kontrolnych badań i podreperowania zdrowia motywuje mnie wizja dłuższej pracy. No, właśnie - tu jest pies pogrzebany. Od pewnego czasu nie jestem w stanie zaczepić się w żadnej z zawodowych specjalizacji na dłużej, bo nie ukrywam: brak mi mocnych układów, a to co zrobię sama, lub z pomocą "delikatnego" układu, dziś nie wystarcza. Ale ja mam japońską naturę i będę walczyć do końca!Tym bardziej,że praca jest celem mojego życia i nie wstydzę się tak konkretnego priorytetu ;-)No, w końcu nie samymi lalkami człowiek żyje...
      Serdeczności!

      Usuń
  7. Sesja wyszła bajecznie! Lalka wpisała się idealnie w pogodę, albo pogoda w lalkę... Choć przypuszczam, że efekt zdjęć to przede wszystkim Twoja umiejętność odpowiedniego przedstawienia postaci w określonej scenerii :) Bardzo mi się całokształt podoba :) Co do spraw zawodowych... Życzę, aby wszystko przyniosło ze sobą pozytywne skutki. Ufam, że coś nie dzieje się bez powodu i niejednokrotnie dobrego złe początki. A żeby coś się pozytywnego zadziało, musi skończyć się coś negatywnego. Taki chichot losu - inaczej byśmy nie doceniali chwil dobrych. Podobno... :)) Martwi mnie to omdlenie... :( To może mieć podłoże emocjonalne... Ale jednostki wybitnie wrażliwe i empatyczne tak mają. Niestety taki pakiet genów. :( Pozostaje mi jedynie życzyć dużo zdrówka! Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O pogodę modliłyśmy się do Duchów Starożytnej Japonii. Jak widać zechciały nas wysłuchać ;-)

      Oj, tam, już zdołałam pożałować tych uzewnętrznień ;-D. Nie pierwszy to raz i nie ostatni.
      No, z tym "powodem" to jestem bardzo ostrożna, jak napisałam ostatnio mojej dobrej Koleżance ;-) Czasem spotyka nas coś tak destrukcyjnego, że na zawsze niszczy nasze dobre cechy, albo zabiera nam radość życia. Dlatego uważam, że coś się dzieje, bo się po prostu dzieje i nie buduję tu żadnych teorii. Jedyne, co człowiek może, to albo olać, albo do końca walczyć o swoje. Olewka, jest istotnie moją słabą stroną, więc wolę walkę ;-)
      Może to "złe oko", wreszcie kiedyś się zamknie.
      Dzięki gorące!

      Usuń
  8. Ale świetne zdjęcia. Momoko na śniegu wygląda rewelacyjnie. I jakie wspaniałe ma kimono. Też chcę taką zimę, żebym mogła porobić jakieś fajne zdjątka.
    Gratuluję udanej sesji i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, no zaraz - przecież zima już była, niemal 2 tygodnie! ;-) Teraz znowu mamy wiosnę. A później będzie jesień. A później miesiąc Afryki i znowu... jesień aż do grudnia ;-)
      Pozdrawiam wiosennie.

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdjęcia rozłożyły mnie na łopatki. Są przepiękne. A w laleczce się zakochałam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj serdecznie!
      Taka sesja marzyła mi się już nie raz z udziałem tej konkretnej lalki. Dopiero po opornym wyłuskaniu jej z masywnego pudełka (co opisuję w poprzednim poście), mogłam sobie na to pozwolić...
      Ostatnio widziałam na Allegro, że ktoś sprzedaje kilka różnych, pięknych Momoko. Golasków, wprawdzie, ale jakbym nie miała tej, musiałabym się na którąś skusić...

      Usuń
  11. Ty to jak nikt inny potrafisz wyczarować sesję :D
    Lalka - cudeńko :)))
    Kida, życzę duuużo zdrowia, jesteś nam potrzebna :D
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, no chociaż w tym jednym mam farta - gdziekolwiek mieszkam, zawsze los zsyła fajne plenery do fotografowania ;-) Magiczną - botaniczną działkę, zamieniłam na klimatyczny las i łąki, które zawsze są mi pociechą. Choć czas pokazał, że to jednak nie wszystko...
      Mam nadzieję, że zdrowie w końcu "odbije od pnia", bo nawet ja przy całym moim luzie, widzę, że coś jest trochę nie tak... Lecz cóż - rok dopiero się zaczął! Wszystko przed nami.
      Dziękuję i cieplutkie pozdrowionka :-)

      Usuń
  12. Przepiekna sesja <3 <3

    Zycze Ci duzo zdrowia i sily na pokonanie wszelkich zyciowych trudnosci <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie.
      Zbieram siły na spotkanie lepszego :-)

      Usuń
  13. Dawno temu mój przyjaciel sparafrazował popularną niegdyś reklamę wody toaletowej dla panów: "Jeśli wiesz, dokąd zmierzasz, nie musisz się śpieszyć". Dodał: "Jeśli nie wiesz - tym bardziej pośpiech jest niewskazany". Wywołał tym konsternację. Byliśmy bardzo młodzi, bardzo niecierpliwi, bardzo pewni, że wszystko, czego zechcemy od życia - dostaniemy. Ale u ludzi bardzo młodych to normalne, gorzej, że dziś również starsi mają rozpisane cele na resztę życia i gotowi są te cele realizować za wszelką cenę, wszelkimi metodami. Tym, którzy tego nie chcą/nie potrafią pozostaje czołganie się, które staje się, niestety, coraz częstszą i jedyną możliwą drogą. Czy mój przyjaciel umiałby żyć w takim świecie zgodnie ze swoją sentencją - nie wiem. Zmarł na białaczkę mając 27 lat. Ja wciąż wierzę, że miał rację.
    Swoją drogą, miałam kiedyś kontakt z tzw. światem artystycznym i mam wrażenie, że w głowie większości zleceniodawców mami się, że artysta to takie bezcielesne stworzenie, które nie trzeba traktować poważnie, bo pracuje hobbystycznie, konieczność kupowania żywności czy płacenia rachunków zupełnie go nie dotyczy...
    Lalka jest przepiękna, a jeszcze piękniejsza - sceneria, masz szczęście, że mieszkasz w pobliżu miejsca, gdzie można spotkać TAKĄ ZIMĘ :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabi -już notuję owe słowa do
      sekretarzyka cudzych sentencji ♥

      Usuń
    2. Dziękuję za bardzo szczery, głęboki komentarz. Nie ukrywam, że takie słowa i przemyślenia są mi teraz szczególnie potrzebne...
      Taaak, życie jeszcze w dzisiejszych czasach, to nie tylko wyzwanie nawet dla silnego drapieżnika, ale przestrzeń, w której przestały obowiązywać znane zasady.
      Ja zaś ostatnio trzymam się tej: "Żyj tak, jakbyś żył po raz drugi"...
      Co do twórczego świata, to niestety nawet w jego obrębie artysta dobrze zarabiający (zdarzają się tacy, częściej niż w branży dziennikarskiej) nie rozumie tego, który ledwo wiąże koniec z końcem, albo w ogóle traci pracę. Ale "podwójny standard", to jedna z dzisiejszych norm...

      Miejsce piękne, to fakt, ale szczęścia w żadnej ze sfer mi nie przyniosło i po tylu latach wiem,że już nie przyniesie. Są miejsca obiektywnie pełne uroku, ale nie dla nas... Mam nadzieję, że to ostatni mój rok tutaj.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  14. Uour doll, clothes ans the snow is absolutly perfect!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for your visit! And the snow has melted :-(

      Usuń
  15. Hello from Spain: great pics in the snow.. we keep in touch

    OdpowiedzUsuń
  16. To zdecydowanie Zimowa Lalka , piękne zdjęcia ! Wybacz , ale ja modliłam się do Płanetnika o wiosnę .... :/
    Szczęście trzeba znaleźć w sobie , na przekór wszystkiemu. Nie walcz z całym światem , najpierw zajmij się SOBĄ. Tak naprawdę to jest znacznie trudniejsze :). Do naszego następnego spotkania masz przytyć choćby 2 kilogramy !! Koniecznie !!! Będziesz sobie chciała kupić szampana , żeby uczcić jakieś miłe wydarzenie ( bywają takie, naprawdę ) i usłyszysz "dziewczynko , alkoholu dzieciom nie sprzedajemy " . Pomimo wycinania drzew , burzenia starych domów , świat bywa piękny , to piękno jest także w ludziach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, Zbieraczko, dwa kilo?
      nieee!!! przytyj uczciwe 10 ♥

      Usuń
    2. ... od czegoś trzeba zacząć :):) . Żeby przytyła 10 trzeba by ją karmić na siłę , a tak z kotem nie da rady :):)

      Usuń
    3. To już wszystko jasne z tym śniegiem! Muszę zatem zintensyfikować modlitwy w przeciwnym kierunku! A może bogowie stali się podobni ludziom i liczą... na łapówkę? ;-D

      Ostatnio ze znajomymi, doszłam do wniosku, że już nie tyle ja walczę ze światem, co świat ze mną. Wciąż i wciąż podkłada mi jakieś ludzkie, albo sytuacyjne miny, wredziuch jeden! ;-)

      Ups, a mnie się przez te nerwożercze sytuacje schudło trochę, więc zanim utyję 2 kg. muszę przywołać te stracone. A z karmieniem, to ślepy zaułek. Ileż poczciwych duszyczek na wczasach, obozach, pielgrzymkach, prywatnych kwaterach, starało się mnie podtuczyć serwując mi solidne dokładki. I widziałam to rozczarowanie w oczach moich dokarmiaczy, gdy po pewnym czasie, nie było żadnego efektu ;-)
      Utuczyć kota orientalnego? Nonsens.

      Miłe wydarzenie? Czemu nie... Biorę na kredyt :-D

      Usuń
  17. Piękną Momokę nam pokazałaś ... taką prawdziwą, w klimacie... prawdziwie japońską ...
    Najbardziej podoba mi się na tle brzozy ... jest taka czysta i ascetyczna ...

    Nadrabiam zaległości czytelnicze, od tyłu w sensie od najwcześniejszego posta i smucą mnie Twoje przygody w tym nowym roku, ale cieszy mnie Twoja postawa, wytrwałość i to jak radzisz sobie z przeciwnościami!
    Wytrwałość jest zawsze nagradzana a sztuką jest "czołgać się" do celu jak to ujęłaś i jeszcze się do tego uśmiechać! Chciałabym mieć w takich sytuacjach (bo i mnie się zdarzają podobne) Twoją siłę!
    Tak, niestety ... świat oszalał, wartości które nam wpajano upadają, rządzi pieniądz, znajomości i układy ... nie wielu stawia na rzetelność, oryginalność a jeżeli cenią takie wartości określani są mianem szaleńców ... Dziś masz być podobny do innych, zgadzać się na wszystko i broń boże się nie wychylać i nie mieć swojego zdania ...
    Zresztą co tu dużo szukać? wystarczy rozejrzeć się dookoła ... ile osób wyróżnia się z tłumu? kto ma odwagę pokazać swoja osobowość, inność i wyłamać się z kanonów głupiej narzucanej mody, która najczęściej kuleje jakościowo ... wszyscy wyglądają tak samo, "modnie" i smutno ... naprawdę cieszę się, gdy ktoś w tak prostej kwestii jak ubiór ma swoje zdanie i nie boi się go wyrazić, a co dopiero TY silna dziewczyno, która na przeciw wszystkiemu "czołga się z uśmiechem do celu".
    Nie będę Ci kibicować w czołganiu ... bo wierzę, że w końcu wstaniesz i zdecydowanym krokiem pójdziesz do celu i weźmiesz to co chcesz!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękuję Ci serdecznie i bardzo się cieszę, że zajrzałaś po długiej nieobecności! :-)
    Brzozowa kora w delikatne paseczki, świetnie koreluje z kreskami na kimonie, choć one w zamyśle naśladują gałęzie drzewa iglastego. Obawiam się, że po skutecznych konszachtach Kasi z wiosennymi bóstwami, ze śniegiem może być w tym roku krucho ;-(

    Taaak, miesza mi się ciągle, bo może świat nie taki, a może ja nie taka - niczym ta Mulan, której wciąż jakiś niesforny kosmyk wymyka się z przykładnej fryzury ;-) Pojąć nie mogę tego wszystkiego. Moi Rodzice pracowali w Telewizji Polskiej, jedynej wtedy w naszym kraju. Dostać się tam na etat, to jak dziś do ministerstwa. A jednak żadne z nich nie miało wejść/układów, tylko własny talent, wykształcenie i wielką motywację. Oboje przepracowali tam kilkanaście lat...
    Tak, moda to ciekawe zjawisko. Pamiętam jak się sprowadziłam na moje osiedle i przywdziałam kamuflaż szarej myszki. Nie tylko w kwestii stroju. Zresztą musiałam w spokoju odbyć własną żałobę i rozeznać się w nowym miejscu. I, co? I tak byłam inna - inna uroda i ta chudość ;-) Nie polubiono mnie tak, czy siak; dodatkowo podpadłam walką o zieleń, próbą założenia stowarzyszenia ekologicznego, zaangażowanymi felietonami. Trudno. Wróciłam do swojego stylu ubierania, swojego języka, nie przymilam się na siłę. Nie każdy musi mnie lubić. Jestem sobą, walczę o swoje elementarne szczęście, nawet jeżeli wymaga to utwardzenia tylnej części ciała ;-) Czy mam alternatywę?

    OdpowiedzUsuń