wtorek, 30 maja 2017

Liana Teal Happy Birthday Party


Ciężko się wraca na bloga, po takiej czarnej serii, jaka stała się w ostatnich 2 tygodniach moim udziałem… Wszystko zaczęło się od niespodziewanego, dnia wolnego W pracy, choć nie OD pracy, którą i tak musiałam wykonać w domu. Gdyby nie to, nie włączałabym mojego kompa. A gdybym go nie włączyła, nie padłabym ofiarą zmasowanego ataku hakerów, podczas którego najsilniej ucierpiały komputery z systemem Windows XP. Zapracowana do granic i wciąż omotana masą trudnych sytuacji, nie wiedziałam, że grasuje takie diabelstwo… Skutek? Rozwalony system, komp do naprawy, a co gorsza 27 folderów ze zdjęciami, w tym lalkowymi – stracone. Niektóre mają swoje kopie, ale to mniejszość – nie jestem w stanie teraz dociekać, szukać co jest, a co na zawsze przepadło. To oczywiście tylko ułamek zbiorów, ale i tak boli. Wszak nie mam zbyt wielu miłych chwil, a te nieliczne chętnie dokumentuję, ku pamięci. Poczułam się, jakby ktoś mnie okradł… Kupiłam nazajutrz dysk zewnętrzny, który okazał się niekompatybilny - więc kolejna komplikacja, którą musiałam odkręcić ;-S. Pusty śmiech... Tymczasem pracuję na nowym laptopie, do którego powoli się przyzwyczajam… Niestety nie mam tam jeszcze skonfigurowanych blogów. Nie ochłonęłam po tych stratach, a za tydzień: wypadek Babci (na szczęści już jest ok.) i choroba Dywki (jeszcze nie wiem, czy będzie ok.). Dwa dni później, kolejna awaria. Szlag trafił wyświetlacz w komórce, a wraz z nią przyjacielską korespondencję, zdjęcia i filmiki. Te ostatnie może uda się ocalić, bo już kupiłam stary typ aparatu, do którego zrzuci się zawartość. Kłopotów nie koniec, gdyż nowy smartfon nie chce czytać starej karty ;-S, a zastępcza komórka ma zepsuty głośnik i mogę wysyłać z niej tylko smsy. Ratuję się służbową i powoli chcę ogarnąć ten Armagedon. Dochodzę do wniosku, że dzisiejszy post powinien mieć tytuł: „W PUŁAPCE TECHNIKI”.
Dlatego dziś tylko kilka zdań o lalce. Bo chyba zgodnie z Sowim Kalendarzem jest „Dzień Kelly”. Oto i ona: Liana Teal Happy Birthday Party, którą Mattel wyprodukował w 2 wersjach: klasycznej i widocznej tutaj komiksowej – Lemonhead. 





Strój, który nosi moja lalka, nie jest jej firmowym. Sierpniowa sesja pochodzi sprzed 3 lat. Przez moment myślałam, że i ten pogodny folder został utracony... 




Dziś to piękne pole zostało już zabudowane…



Zapraszam, na pozostałe blogi: simran2pl.blogspot.com


Wybaczcie brak odpowiedzi na Wasze komentarze pod poprzednim postem… Życie podcięło nogi, technika przysypała świeżą glebą.... Gryząc traumę, omijałam ze strachu przed totalną awarią komp stacjonarny w pracowni. Po weekendzie wzywam sprawdzonego fachowca. 
Jedna dobra wiadomość jest taka, że Hołota i Belzebub oczekują wybuchowej mieszanki kociąt ;-D 



Wysokość: 11 cm
Tworzywo: plastik, guma.
Cechy szczególne: lalka powstała w 2 wersjach, ale w identycznym ubranku.
Kraj produkcji: Chiny
Data produkcji: 2003.  

16 komentarzy:

  1. strasznie lubię lemonkową wersję ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :-), choć wobec nawału zdarzeń silniejszych niż ja sama - wszystko blednie...

      Usuń
  2. O! Moja Milka ma identyczne oczy, jest ciemnoskóra i ma czarne włosy bez grzywki. Ale nie mogłam się nigdzie identycznej doszukać.
    Współczuję Ci zmasowanego ataku "cyborgów". Zaraz wieczorem wklepię jakiegoś antyvira, bo już ze trzy tygodnie nie mam chronionego kompa.
    Mam nadzieję, że Twoja babcia czuje się lepiej. Pozdrowionka.
    A! jeszcze muszę opowiedzieć Ci dowcip.
    Świeżo upieczony tatuś trojaczków pije na umór ze swoim kotem. Kot widząc, jaki jest zestresowany mówi. Nie martw się, jakoś je rozdasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokaż zdjęcie swojej lalki. Może pomogę Ci określić jej tożsamość...
      Wklepuj antywirus - koniecznie! Niech moja przygoda będzie dla Wszystkich apelem o bieżącą archiwizację. Ja czułam, że mogę tak smutno skończyć, ale ponieważ borykam się ze wszystkim sama - nie raz coś mi umyka, coś mnie przerośnie, coś sobie odpuszczę... Ryzyko zgotowane przez Los ;-S.

      U Babci lepiej, dziękuję, Sowo - choć do doskonałości jeszcze kawałek drogi.

      Dowcip GE - NIAL - NY!!!
      Ja mam od koleżanek zamówienie na 2. 2 chcę sobie zostawić. Ale to pierwszy miot dla obojga rodziców, więc nie wiem, czy wyklują się aż 4... ;-)

      Usuń
    2. Kiduś, lalka jest na blogu :)

      Usuń
    3. Popatrzę sobie spokojnie na laptopie, bo ten mi się wyłącza co chwilę ;-(

      Usuń
  3. Technika jest potrzebna, ale jak zawodzi, to potrafi zwalić z nóg zwłaszcza, jeśli tyle awarii następuje jedna po drugiej! Kłopoty ze zdrowiem - mam wielką nadzieję - dobrze się skończą. Oj, nagromadziło Ci się dużo tarapatów w ostatnim okresie... Wyobraź sobie, że około pół roku temu padłam ofiarą podobnego ataku i pozbyłam się w jednej sekundzie wszystkich zdjęć i dokumentów na moim laptopie... myślałam, że wtedy padnę! Wszystko przepadło, dobrze że nie był to firmowy komputer. Ludzie nie mają sumienia, ale o tym już przecież wiadomo...
    Słoneczna sesja jest promyczkiem słońca i pozytywnym dodatkiem :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. STRASZNE!!! No, mnie się to na zdrowiu odbiło mocno. Szczegółów Ci zaoszczędzę...

      Trzeba być potworem, by robić takie rzeczy.
      Na szczęście 2 dni temu spotkałam Dobrego bezinteresownego Człowieka. Takie sytuacje też się zdarzają i rozmrażają zgorzkniałe serce.
      Pozdrawiam cieplutko...

      Usuń
    2. Najgorsze, że wyrzucałam sobie brak myślenia! Wróciłam zmęczona z pracy dość późno i zachciało mi się włączyć komputer! Co się potem działo... spać do rana nie mogłam! Ludzie są bez serca!
      Dobrze, że spotykamy na naszej drodze Pozytywne Wyjątki, bo człowiek by już całkiem stracił nadzieję :-)

      Usuń
  4. Miejmy nadzieję,że rzeczony armagedon techniczny to już przeszłość i teraz będzie lepiej :)
    Kotełki na zdjęciu cudne :) a za krzesła wygląda przyszła mama ?
    Lemonheads są bardzo fajne :) a u Ciebie przecież mieszka całkiem zacna gromadka tych słodzinek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadza się :-) Za krzesełkiem Hołotka przy nadziei. ;-D
    A na pierwszym planie, biedna Dywa,która Hołoty nie kocha. Wizja małych Hołociąt brykających po chałupie, musi ją ciut przerastać... Mało było jednego intruza???

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo ! Widzę że to co mnie tak dołowało i wkurzało ( byliśmy prawie miesiąc bez.... prądu ) być może ochroniło nas przed informatycznymi problemami .... Jesteś pewna że nie da się odzyskać danych z twardego dysku ??? :(:(:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety... :-(

      Wyraźnie mieliście szczęście w nieszczęściu, jeśli nadal posiadacie Windows XP.

      Usuń
  7. Co dolega biednej Dywce? Mam nadzieję że nie rak listwy mlecznej.W każdy razie dużo zdrowia, i dla Dywki i dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na szczęście nie... Ale coś się zrobiło na wardze. Długo siedzi, ale po antybiotyku, zbladło i zaczyna się zmniejszać. Typowane było użądlenie owada i alergia pokarmowa. Przerzuciłam ją na droższą karmę i zobaczę, co będzie dalej.
    Dziękujemy serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. PS. Dużo zdrowia dla Ciebie również.

    OdpowiedzUsuń