W dzieciństwie sierpień miał dla mnie zawsze zapach kopru, ogórków, rozgrzanego tworzywa obić w naszym wciąż zmieniającym barwę Fiacie i nowego, chińskiego piórnika. Nieodłącznie towarzyszył mu kolor beżu wyschniętych traw i brązu naszych ciał. Z czasów, w których nie istniała jeszcze narracja o ociepleniu klimatu, pamiętam bardzo gorące lata...
Gdy dorosłam, od świata zapachów, dużo ważniejszy był dla mnie świat dźwięków. Muzycznie końcówka lata, w czasach mojej młodości, to oprócz stałych całorocznych idoli (takich jak Vangelis, J.M. Jarre, Enigma, Depeche Mode, Dead Can Dance, Bjork, Tori Amos, Loreena McKennitt, Preisner, Enya, Kitaro, Peter Gabriel, Arvo Part i inne z tego kręgu) - obowiązkowo towarzyszyła mi muzyka spod znaku R'n'B. W natłoku dość poważnych, a nawet ponurych brzmień, po rozstaniu na wiele lat z muzyką pop i dance - musiałam sobie najwyraźniej znaleźć jaką lżejszą przestrzeń ;-) Znamienne, że tylko na czas lata.
Destiny's Child to jedna z takich miłych memu uchu i sercu grup. Do tej pory gdy słońce świeci za oknem, lubię sięgnąć po którąś z ich płyt. Niby lekka muzyka, ale wyzwalająca emocje, choć komercyjna - jest bardzo autentyczna. I pewnie dlatego tak dobrze się jej słucha.
W 2001 r. firma Hasbro wydała 3 lalki na podobieństwo dziewczyn z zespołu: Beyonce Knowles, Michelle Williams i podwójną bohaterkę dzisiejszego posta - Kelly Rowland. W 2005 r. (nomen omen w tym roku zespół zakończył swoją karierę) trójka fantastycznych dziewczyn jeszcze raz przybrała postać lalek. Tym razem plastikowe celebrytki wykonał Mattel.
Mattelowski zestaw Destiny's Child mam cały, za to z serii Hasbro tylko Kelly. Lalki mieszkają ze mną od wielu lat, nabyłam je golusieńkie, z tego co pamiętam w umiarkowanych cenach.
Która z serii jest bardziej podobna do oryginałów? Moim zdaniem, z wyjątkiem mattelowskiej Beyonce - żadna ;-)
Bez wątpienia firma Hasbro postarała się bardziej, bo jak to u niej - stworzyła nowe twarze.
W przypadku Mattela, Kelly otrzymała doskonale nam Kolekcjonerom znany mold z 1990 r. (Asha). Jakieś podobieństwo na niektórych zdjęciach jest... Szkoda jednak, że Mattel nie zrobił Kelly z tą charakterystyczną, krótką fryzurką.
A co Wy o nich myślicie???
Dla porządku dodam, że wszystkie 3 sesje wykonałam w lipcu ubiegłego roku. Kelly Hasbro, partneruje inny celebryta, o którym napiszę kiedyś, jak Bóg pozwoli, bo to także historia z kategorii: nie na 1 akapit ;-)
Tegoroczny sierpień pachnie deszczem i ma wszystkie odcienie szarości. Jest też wyjątkowo zimny. Nie niesie w nagrzanym powietrzu woni kwiatów, ani grzybów. Na tydzień wyłączyli nam ciepłą wodę, co też nie pomaga samopoczuciu. Ale są dużo gorsze sytuacje. Z drżeniem obserwuję napiętą sytuację na świecie...
Bądźcie zdrowi i wyrozumiali dla siebie. 💗Głupie podziały tylko nas osłabiają. Niektórym o to właśnie chodzi.
I jeszcze dla amatorów grzybów oraz miłośników kuchni - wpis TUTAJ: http://simran4.blogspot.com/2021/08/kurki-rosna-nawet-w-wycinanych-lasach.html
A TU: https://simran2pl.blogspot.com/2021/08/jesienne-lampiony.html
- choć wiem, że nie przepadacie za tym blogiem 😏- moje lampiony w sam raz na jesień.
A także rewelacyjne stare fotografie, które można zobaczyć w Warszawie jeszcze tylko do 5 września: https://simran2pl.blogspot.com/2021/08/tylko-do-5-wrzesnia-200-dokumentalnych.html
Tak to się jakoś zwykle układa z celebryckimi lalkami, że albo wychodzą świetne, albo... nie bardzo. Chociaż bywa też i tak, że czasem sama lalka bardzo ładna, tylko podobieństwa do oryginału nijak nie można się dopatrzeć ;). Twoje dziewuszki są śliczne i elegancko pozują w słoneczku, którego faktycznie jakoś tego sierpnia za wiele nie było. Grzybki to trochę nie moja bajka, ale lampioniki śliczne, zwłaszcza środkowy.
OdpowiedzUsuńOd kiedy co rano wstaję w ciemnościach, znów doceniam nastrojowe światełka...
Otóż to! Tak już mam, że - czy jestem fanką danej postaci w 100%, czy w 50%, zawsze doceniam lalkę i jej potencjał. Nawet jeśli brak jej podobieństwa do gwiazdy, a jest intrygująca - może liczyć na moje serce i dobrą miejscówkę w witrynie.
UsuńGrzybki noszę w genach ;-) Od 5.roku życia wożono mnie do lasu. Ale znam ludzi, których totalnie to nie bierze ;-)
Współczuję pobudek w ciemnościach! Chciałabym rzec, że mi to już nie grozi. Ale co taka zwykła jednostka ludzka może wiedzieć o przyszłości...?
Masz wiele nietuzinkowych postaci w swoim lalkozbiorze, gratuluję ! I zawsze ciekawe dygresje pojawiają się u Ciebie o życiu ogólnie i jego poszczególnych aspektach, dlatego z przyjemnością zaglądam.Ja lalek na podobieństwo celebrytów raczej nie lubię, wyjątkiem są nowe wypusty z serii Inspiring Woman oraz takie rarytasy jak np. Grace Kelly, Audrey Hepburn itp.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję, Selinko za ciepły, życzliwy komentarz. Kiedyś obiecałam, że do końca roku ;-) odpowiem i na te zaległe. Blog hobbystyczny to dla mnie przede wszystkim interakcja. Odniosłam ostatnio wrażenie, że i Ty zablokowałaś u siebie możliwość dodawania komentarzy. Tak jest faktycznie...?
UsuńMasz bardzo ciekawe lalki. Ta od Hasbro bardziej mi się podoba, choć w muzyce to nie moje klimaty.Koniec sierpnia totalnie mnie zaskoczył. Myślałam , że wrócą upały, a tu zimno. Tylko ciągle gadają o deszczu, a u nas ksiądz kropidłem obficiej kropi.Mamy suszę :(
OdpowiedzUsuńDziękuję, Sówko. Taka muzyka, albo chwyta za serce, albo neutralnie niczego nie porusza. Ja mam z nią związane dobre wspomnienia.
UsuńLubię, kiedy tak obrazowo opisujesz przeszłość. Dzięki temu przenoszę się do niej z Tobą. Nie wiem, wydaje mi się, że jesteśmy z tego samego rocznika, a przynajmniej z początku lat 80-tych. Ja jestem '83 :-) I tak jakoś miło mi się ułożyły te obrazy w głowie. Choć nigdy nie mieliśmy auta, to fiaty miały moje koleżanki i bardzo mi się podobały. To taki element dzieciństwa, choć nie był przecież zabawką. Laleczki świetne, zarówno Mattela, jak i Hasbro. :-) Nie umiałabym wybrać konkretnej, jako lepszej, czy fajniejszej.
OdpowiedzUsuńKochana, Ayu. Ja jestem z końca lat'70. Dzielimy to samo pokolenie, a wraz z nim atmosferę tamtych wspomnień. Ja mam ich ciutkę więcej ;-)
UsuńTo prawda, że tylko Beyonce ma uchwycone podobieństwo. Ale panna od Hasbro, w tej krótkiej fryzurce, sama w sobie jest bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńLubię czytać Twoje wspominki. :)
Dziękuję serdecznie, Kamelio.
UsuńTaka fryzurka u lalki z tamtych lat, to rzadkość :-)
Nawet nie wiedziałam, że Hasbro je wydał. Ale są śliczne. Podobają mi się. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Metko. Cieszę się, że pokazałam coś, czego nie znałaś :-)
UsuńLubię czytać Twoje posty... są pełne emocji i takie autentyczne... Mam wrażenie, że dobrze Cię znam a nawet mogłabym powierzyć Ci każdy mój sekret... To bardzo rzadkie odczucie.
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że spotkałam Cię w blogosferze :)))
Laleczki są niezwykle interesujące. Podobieństwo do oryginałów nie jest imponujące, ale wyglądają ciekawie, zwłaszcza krótkowłosa :-)
Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :-)
I wreszcie z mega-opóźnieniem przyczłapałam się do Twego starego komentarza, Oleńko :-) Cóż odpisać na tak życzliwe słowa?... Nie wiem. Zwykłe "dziękuję" wydaje się zbyt banalne.
OdpowiedzUsuńCieplutko Cię pozdrawiam.
niezależnie od podobieństwa -
OdpowiedzUsuńpo prostu ciekawe lalki!!!
Dziękuję serdecznie Ineczko za powrót na mojego bloga :-) !
OdpowiedzUsuńPS. Myślę, że rozpoznałaś na niektórych fotkach swoje dawne osiedle ;-)