czwartek, 1 sierpnia 2013

Hermiona Granger i grzybek/Hermione Granger and mushroom


Dziś, w tę powstańczą rocznicę, minęły 2 lata, odkąd opuściłam na dobre Warszawę. Był to skok w ciemno, bardzo spontaniczny, bo podyktowany dramatycznymi, życiowymi zwrotami. I tak mi jakoś dziwnie, ciut  niewyraźnie, sama nie wiem, czy już się oswoiłam z sytuacją, czy nadal jest ona dla mnie "nowa"...
 Nie pozostaje więc nic innego, jak kontynuować wspomnieniowe wątki. Na tapetę idzie Hermiona Granger.



Hermionę kupiłam bez większego wysiłku. Jej pojawienie się w moim domu, nie łączyło się tym razem z pożyczką, ani drakońskimi oszczędnościami. Podobnie jak w przypadku Harry'ego ma identyczne, fatalnie dobrane, dysproporcjonalne ciałko, ale naturalna buzia mnie zauroczyła. Mikry tułowik tym gorzej się prezentuje, bo główka dziewczynki dzięki długim włosom jest jeszcze większa. Ale nie stanowię typu kolekcjonera, którego zniechęci taki mankament. Wszak, kto z nas jest ideałem?
Żałowałam tylko, że trafiła mi się uśmiechnięta dziewuszka z drugiej serii. Cieszyłam się jednak szklanką do połowy pełną - cud, że w ogóle jakaś u mnie zamieszkała! No i całe szczęście, że nie sprowadzono do Polski tylko tego Harry'ego:

 

A tu już Emma Watson - odtwórczyni głównej roli:


Do lalki, nie mam pojęcia czemu, dodano zwykłą bransoletkę, nie mającą żadnego związku z książką, czy filmem tak, jakby inwencja producenta odnośnie gadżetów, wyczerpała się już po pierwszej serii figurek.





Ale cieszyłam się tą dziewczynką, u której naturalność oblicza wygrywa z lalkowym, mało realnym pięknem! Daruję jej nawet zbyt krótkie rączki :-)


Ilekroć wspominam sobie tę niezwykłą sesję z maleńkim grzybkiem, zawsze ogarniają mnie wzruszenie i tęsknota większa niż cała moja kolekcja lalek. Grzybek, jak niemal wszystkie cuda przyrody, towarzyszące moim modelkom, wyrósł na naszej działce. I wcale nie pod jakimś tam drzewem. Mama odkryła go w kompostowniku, z którego brała świeżą ziemię. Na małym drewienku, które wpadło jej do wiaderka, rosła sobie samotna opieńka, w sam raz pod wymiar moich lalek. Dar zachwytu nad pięknem przyrody, ciągnie się w naszej rodzinie, jak ustaliłam, przynajmniej od czasów prababci. A jednak to Mamy okrzyki nad kwiatkiem, zwierzątkiem, czy inną formą natury, ukierunkowały w dużym stopniu moją wrażliwość.


Poderwałam się z krzesełka i pognałam pod kompostownik by jęknąć smętnie, że właśnie tego dnia, co mi się niemal nigdy nie zdarzało, nie wzięłam ze sobą aparatu i właśnie tego, a nie innego dnia, musiał wyrosnąć taki unikat! Ale Mama zakopała ostrożnie miniaturkę grzybka w wilgotnej ziemi, dzięki czemu mogłam nazajutrz, wręczyć ją Hermionie i uwiecznić, by barwne kadry przywoływały mi dziś Osobę i Miejsce, których już nie ma.



Co ciekawe, Mama nie czytała jeszcze wtedy serii książek o Harrym, ale już zdołała obejrzeć, trochę przypadkowo pierwszą część filmu. Z tego samego powodu co ja, nie miała chęci na tak okrzyczany produkt. Jeśli coś nie było niszowe, rzadko przyciągało jej uwagę :-) Tymczasem znowu pożyczyłam książki. Wreszcie całą serię. Przy piątym tomie nie wyrobiłam i rozpoczęłam ostrożną agitację. Trwała kilka dni. Mama z ostentacyjną niechęcią, zdecydowała się rozpocząć lekturę od 2. tomu. Umowa była, że może w każdej chwili przerwać, a ja nie będę już więcej namawiać. Ale gdy nazajutrz usłyszałam: "Daj mi trzeci tom", wiedziałam, że mamy kolejną wspólną serię książek. Niebawem tak się zakochała w magicznej atmosferze, że końcowe części filmowej adaptacji czarodziejskiej sagi, oglądałyśmy razem. Obiecała, że dożyje do ostatniego odcinka. Nie udało się. Na premierę o północy, w malowniczą burzę, poszłam już sama... Był to też pożegnalny seans w kinie mojego dzieciństwa. Dwa tygodnie później, zmieniłam mieszkanie i miasto. Co Hermiona na to? Nie pytałam.

   
Wysokość: 19 cm.
Tworzywo: plastik
Sygnatura: Mattel INC.
Cechy szczególne: lalka o twarzy aktorki.
Kraj produkcji: Chiny
Data produkcji: 2001.

Height: 19 cm.
Material: Plastic
Signature: Mattel INC.
Special Features: doll-faced actress
Country of production: China


Date of manufacture: 2001.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam pierwszy tom. Po obejrzeniu połowy serii już wiedziałam z góry co się zdarzy i książka mnie nie zachwyciła. Do dziś nie sięgnęłam po resztę. Za to szał Pottera ogarnął mojego wówczas 5-letniego bratanka. I trzeba mu było czytać czy to napisy w filmie czy książkę (to drugie zostawiłam jego mamusi), przez co miałam totalne zobrzydzenie. ale kto wie, może kiedyś jeszcze sięgnę i przeczytam całą serię.

    lalki mogliby dopracować, ale ubranka mi się podobają. Chociaż nie wnikam na ile są podobne do tych z filmów. Czy oboje nie mają czasem ciałka pożyczonego od Stacie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, odnośnie ciałka! "Sportowe" siostry Barbie rzeczywiście mają taką formę, ale przy ich słodkich, lalkowych główkach to tak nie razi.

    A seria o H.P. robi się najlepsza od 5. tomu, choć dreszczyk emocji jest już przy 3. Film tego nie oddaje, absolutnie, choć efekty specjalne i wnętrza są super. Jestem pewna, że tam nie przewidywałabyś fabuły z taką łatwością :-). Polecam powrót do cyklu książkowego!!!!

    Harry, ma bardzo dobrze odwzorowane ubranko - ciuch Hermiony to abstrakcja względem serii :-)

    OdpowiedzUsuń