Dziś wpis ekspresowy ze względu na pogarszający się stan zdrowia mojego staruszka kompa...
Zatem: do rzeczy! Kilka dni temu udało mi się zrobić nie tylko sesję dziwnych kosmicznych lalek, ale również dam utrzymanych w najlepszej lalkowej tradycji, czyli dawnych, lecz ponadczasowych projektów Roberta Tonnera.
Mój prezent urodzinowy z tego miesiąca: Cinnabar Tyler z 2003r, limitowana do 2000 egzemplarzy, w ubranku Hint of Mint, wydanym także w tej samej ilości, wreszcie otrzymała fotograficznie godną siebie oprawę. Jaka jest - sami widzicie. Mimo skąpej, jak na dzisiejsze standardy i możliwości Tonnera artykulacji, lalka ta, ochrzczona przeze mnie Reginą, zachwyca wyrazistą, acz delikatną urodą i miedzianymi lokami, czarującymi w każdej epoce:
Tak wyglądała w oryginalnym ubranku, na fotografii promocyjnej ze stron R. Tonnera:
Ale pistacjowa zieleń wydobywa z niej zdecydowanie więcej...
Traf chciał, że podczas sesji partnerowała Reginie, jej rówieśniczka (2003r.) i poniekąd siostra, bo także Tyler z serii Ready - To - Wear Sport. Druga klasyczna piękność należy do Magdy i została ochrzczona wspólnymi siłami jako Marion :-) Brak informacji o ilości egzemplarzy.
Tak wyglądała na fotografii promocyjnej ze stron producenta:
Ale czyż nie lepiej się prezentuje w sukni z "Przeminęło z wiatrem", wyprodukowanej przez Franklin Mint?
Obie mogłyby z powodzeniem zagrać w jakimś romansie, albo nawet melodramacie. Dwie siostry, oczekujące na ukochanych, zaginionych w Afryce, lub na wojnie. Już scenarzyści z Hollywood, dopasowali by coś pod gust widza :-)
Wiosna, to dla nich najpiękniejsze tło. Dawno zauważyłam, że i lalki są przypisane do pewnych pór roku. Mam takie o charakterze gorącego lata i takie, do których należy zaduma jesieni, albo te, którym tylko ze szronem i śniegiem do twarzy.
Marion i Regina to zdecydowanie wiosenne modelki. Patrząc na nie, szczerze żałuję dawnych projektów Roberta Tonnera - delikatnych, naturalnych, ponadczasowych... Jednoznacznie pięknych.
Nie tylko ja się w nich zakochałam :-)
A to już bonus, bo trudno przemilczeć, że w każdym zakątku lasu, mimo niedawnych, ostrych przymrozków, zakwitły połacie żarnowca:
Wysokość: 40 cm.
Tworzywo: vinyl
Sygnatura: TONNER DOLL CO.
Znaki szczególne: piękno :-)
Data produkcji: 2003.
Kraj produkcji: Chiny.
Height: 40 cm.
Material: Vinyl
Signature: TONNER DOLL CO.
Special: beauty :-)
Date of manufacture: 2003.
Country of production: China.
congratulations for your dolls. Lovely curly hair and fantastic dresses.
OdpowiedzUsuńCurly hair always adds elegance! :-)
UsuńPiękne lale! Rzeczywiście wiosenne! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Za oknem to już lato - teraz trzeba obfotografować bardziej ogniste modelki :-)
UsuńPrześliczne panny o ponadczasowej urodzie! Wiosenne i delikatne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja lubię te niejednoznaczne, mroczne postacie Tonnera, których tyle namnożyło się w ostatnich latach, pewnie nawet bardziej niż klasyczne, bo z nimi mogę się utożsamiać, ale szkoda, że Tonner projektuje takich coraz mniej... Te emanują spokojem i pogodą ducha.
UsuńPo pierwsze pozdrowienia dla "Selene" :D , jej Marion w sukni Scarlett wygląda
OdpowiedzUsuńcudnie :D /już pisałam jej o tym w jej komentarzach/.
Twoja jest równie cudna :D /to też wiesz o tym/. Sceneria i pies wręcz bajkowe :D
Mój laptop /zalany przez małą kocicę, dalej się suszy i nie działa jeszcze/
wiem co to znaczy nie mieć dostępu na świat wtedy kiedy jest potrzebne ;-)
W niedzielę odbyło się spotkanie lalkowe, było dużo lal ale Tonerki tyko dwie :(
Serdecznie pozdrawiam :)
Mój komp już naprawdę działa na kredyt i to mnie strasznie stresuje...
UsuńPraktycznie tylko z jego pomocą kontaktuję się ze światem, a świat ze mną :-)
A gdzie odbyło się spotkanie lalkowe?
Odwzajemniam serdeczne pozdrowienia :-)
no jak gdzie? - we Wrocławiu :D
UsuńPiękne plenery! Zieleń, liście, kwiaty, czworonożne, pękate stwory. Chcę tam być. O laeczkach zmilczę, bo nie rozumiem lalek Tonnera. Jakoś zawsze się mijamy. Ale wierzę na słowo, że są piękne!
OdpowiedzUsuńA takie postacie jak Profesor Snape? Jack Sparrow? I inne, wprost żywe filmowe byty???
OdpowiedzUsuńNie :( Na zdjęciach podziwiam (tonnerowskie dziewczęta też), ale kiedy mam okazję zobaczyć na żywo nie czuję pożądania (za wyjątkiem ubranek i bucików). To tak jak z portretem Mony Lisy - cieszy mnie to, że istnieje, ale w domu bym go mieć nie chciała (nie doceniałabym go dostatecznie).
OdpowiedzUsuńfotki ujmujące, ale ja lubię rudości i klimaty Jane Austin - też jestem wyczulona na pory roku u lal - z najnowszą zaryzykuję i pokażę wszystkie pory, choć też myślałam o 12 m-cach (nie braciach) więc kłania się stylistyka Alfonsa Muchy! póki co - zapraszam w week-end do syreny-dynamitki (od Oli-062)
OdpowiedzUsuń