niedziela, 2 listopada 2014

Japoński duch. Little Apple Dolls/Japanese spirit. Little Apple Dolls



Wczoraj pisałam w luźnym duchu, dziś dla równowagi, nie będę unikała refleksji, tym bardziej, że dość przypadkowo, natrafiłam na starą, pomazaną teczkę, pełną rodzinnych skarbów. Jak wynikało z pokreślonych tytułów, sfatygowany kawałek beżowej tektury wielokrotnie zmieniał swoje przeznaczenie. I tak dokopałam się do dokumentów różnej maści, o istnieniu których na szczęście wcześniej nie wiedziałam, wycinków prasowych na temat znamienitego stryja, który niefortunnie zmarł, będąc rok młodszym, niż ja w tej chwili (aż mną wstrząsnęło, ile można było kiedyś osiągnąć w młodym wieku, nie mając koneksji, a jedynie wykazując się własnym talentem i pracowitością), odkryłam też wiersze Babci pisane najpierw dla malutkiej Mamy, a później mnie kilkuletniej. I tak mnie to wszystko wzruszyło, zirytowało, rozczłonkowało, że mimowolnie sięgnęłam po zdjęcia sprzed przeszło roku. Bardzo adekwatne na dzisiejszy Dzień Zaduszny.
Prezentacja - jak znalazł!
  




Little Apple Dolls, to jedne z dziwniejszych lalek, z jakimi się zetknęłam i nadal zachowuję do nich spory dystans. Te mroczne stworzenia o japońskim rodowodzie, symbolizują zabłąkane dusze dzieci, zawieszone pomiędzy światami żywych i umarłych. Zaprojektowane zostały przez Ufuoma Urie.
Jak widać, ich cechą charakterystyczną jest nie w pełni uformowana twarz, pozbawiona indywidualnych rysów.


Ten śmiały projekt autorski, występuje w kilku wariantach. Duże lalki mają prawdziwe włosy i nakładaną maskę.
Pierwsza seria została wydana w 2004 r. Podobnie, jak kolejne, była limitowana i ekskluzywnie pakowana w pudełko przypominające ni to skrzynkę, ni trumnę, z przezroczystą górą. Każda lalka, posiadała dołączoną "biografię".
Małe lalki pakowano w czarne, szufladkowe pudełka, z małym, wyciętym jabłuszkiem u góry.
Pierwsze Little Apple Dolls, produkował i dystrybuował Underground Toys. Później produkcję przejął sam artysta.
Moja lalka pochodzi z 2006r. Mierzy tylko 11 cm, a więc jest dokładnie taka, jak słodkie mattelowskie Kelly/Shelly ;-) Ma gumowe włosy, ruchome rączki, nóżki i głowę. Posiada zdejmowane buciki, kimono i pasiaste rajstopy.


Wydaje się mniej groźna, od swoich większych koleżanek, a stojąc teraz obok mnie na stole, sprawia wrażenie niewinnej, zagubionej kruszynki.... Kupiłam ją trochę przypadkiem, na zasadzie różnorodności w kolekcji. Znęciła mnie też okazyjna cena. Nie tropię więc dalszych losów tej ponurej serii i nie wiem, czy po dziś dzień ma swoją kontynuację. Z pewnością wpisuje się w obecny nurt lalek z zaświatów...


W kulturze japońskiej, duchy dzieci Zashiki - warashi, są uważane za bardziej złośliwe, niż niebezpieczne.
Wierzę, że moje stworzonko ma dobry charakter ;-) No, bo głupio by było, bać się własnej lalki! ;-)



Długie włosy Japończycy kojarzyli zawsze z darem kobiecej płodności, oraz darem komunikacji ze zmarłymi i bóstwami. Za życia, kobiety nosiły je upięte, ale zmarłym rozpuszczano misterną fryzurę. O, właśnie tak...






Myślę, że gdybym jako mała dziewczynka ujrzała takie coś, uciekłabym na ów widok z krzykiem, a geneza, że to dusza dziecka, pozostałaby poza zasięgiem moich możliwości pojmowania. Pierwsze doświadczenie śmierci w mym życiu, łączyło się z kotką i było równie rozmyte jak twarz tej lalki. Kotka została poddana eutanazji, w klinice na Grochowskiej, gdzie wcześniej spędziła kilka dni  z ostrą niewydolnością nerek. Mama bajerowała mnie dość długo, że kotka jest tam nadal. Aż w końcu pojechałyśmy po nową kotkę, która była moim pierwszym zwierzątkiem i o eutanazji której zadecydowałam już ja sama, jedenaście lat później, gdy okazało się, że cierpi, o ironio, na zaawansowanego raka płuc!  
Ot, takie dziś się snują za mną, zaduszne wspominki...



Zapraszam na mojego drugiego bloga, gdzie piszę o rekonstrukcji historycznej fotografii: simran2pl.blogspot.com





Wysokość: 11 cm.
Tworzywo: plastik, guma, tkanina.
Sygnatura na tułowiu: URIE YURIE, Made in China.
Cechy szczególe: autorska lalka duch.
Data produkcji: 2006.
Kraj produkcji: Chiny

Height: 11 cm.
Material: plastic, rubber, cloth.
Signature on the body: Yurie Urie, Made in China.
Features detail: the author's spirit doll.
Date of manufacture: 2006.
Country of production: China

14 komentarzy:

  1. To co one zrobiły, albo nie zrobiły, że są zawieszone między światami?

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz, że ja też kiedyś miałam maleńką "Jabłuszko" i pozbyłam się jej z lekkością w sercu, bo ta maleńka laleczka wzbudzała we mnie niepokój. Nie wiem, jak jej jest u nowej właścicielki, ale cieszę się, ze już jej nie ma u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt, że wszyscy są zadowoleni :-)

      Usuń
    2. ja musiałam pozbyć się rękoma ślubnego lalki -
      odtąd nie zbieram niemowlaków - wystarczy mi
      to, co przeżyłam, choć były i miłe chwile...

      Usuń
    3. He, he ;-) Niemowlątka i mnie przerażają - pewnie dlatego, bo nie miałam własnego ;-))
      Mama pozbyła się kiedyś moimi rękoma, znienawidzonej lalki od dziadka: "Masz, wynieś do śmietnika tego potwora". Po dziś dzień żałuję, gdy obojga już nie ma wśród żywych.

      Usuń
  3. Przedziwne te jabłkowe laleczki! Spoooooky!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem lubię dziwadła w kolekcji... Mam nadzieję, że sympatia jest odwzajemniona ;-)

      Usuń
  4. Zdjęcia piękne, w szczególności to pierwsze i chyba 2 jeszcze wplecione między inne zdjęcia. Chodzi mi o te mega artystyczne ze światełkami. Jestem nimi zachwycona. Grzybki też niczego sobie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. Żadna moja zasługa. Tyle, że aparat trzymałam w łapie ;-) Świeczniki kupiłam 6 lat temu w promocji, a więc hurtowo ;-) A grzybki samoistnie wyrosły w lesie za osiedlem... (w ubiegłym roku, bo w tym natura nie dała).

      Usuń
  5. Jest jakoś tak, że zmarłe dzieci wzbudzają w nas większy niepokój niż zmarli dorośli, może dlatego, że sam fakt śmierci dziecka jest nie do przyjęcia, kojarzy się z bólem ponad miarę. Jakie zło może wyrządzić duch małej, niewinnej dziewczynki? Może wraca na ziemię po ulubioną zabawkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! To, to! Bardzo mi się podoba Twoja interpretacja powrotu małej :-)

      Usuń
  6. Ojej naprawdę ciekawa, ale ja to chyba bym się jej jednak bała..na pewno w nocy nie otworzyłabym oczu. Za bardzo kojarzy mi się z tymi wszystkimi japońskimi horrorami :D Śliczne zdjęcia, pozdrawiam ! :-)

    OdpowiedzUsuń