poniedziałek, 7 grudnia 2015

Lalki w kolorach bursztynu.../Dolls in the colors of amber ...


Piękną mamy wiosnę tej zimy, czyż nie?... ;-) Grudzień jak marzec - a to ci dopiero radosna anomalia!
Słońce, błękit nieba, zapach wilgotnej ziemi, + 10 stopni C... Bardziej stosowne od Mikołajów w witrynach sklepowych i podświetlanych gwiazdek zainstalowanych wczoraj na miejskich latarniach, byłyby motywy... kurczaka/baranka. Cóż, pewnie na Wielkanoc spadnie śnieg i wtedy dzieci będą lepić bałwana.
Ja zaś odpoczywam po przedświątecznym kiermaszu rękodzieła, a raczej daję odetchnąć moim nadgarstkom, zagnanym do manualnej pracy przez miesiąc. Nasz klimatyczny MOK uwielbiam, ale debiutancka impreza nie okazała się dla uczestników komercyjnym sukcesem. Zapewne zwyciężyły jabłka, rozdawane tego dnia przed kościołem ;-) Pierwsza taka akcja sprzed paru dni w centrum miasta, zapisała się dantejskimi scenami i niemal bijatykami. Taka rozpaczliwa bieda, czy zwykłe chamstwo? Cóż, mieszkańcy na każdym kroku powtarzają mi, że Legionowo ma swoją specyfikę. Najwyraźniej. Tu, przebić się z ambitną inicjatywą, pociągnąć ludzi do działania, jest znacznie trudniej niż gdziekolwiek indziej. Każdy prężny człek, szybko przekonuje się, że jest Don Kichotem otoczonym wiatrakami ;-) Jeden z wielu przykładów? Przy pętli autobusowej w środku mojego osiedla jest sklep spożywczo - monopolowy. Obok, już wczesnym wieczorem, zbierają się groźne, hałaśliwe grupki miłośników butelki. Mieszkańcy pisali do prezydenta miasta liczne petycje, żeby cofnął przybytkowi koncesję na sprzedaż alkoholu. Co zrobił miłościwie nam panujący? Dał sklepowi całodobowe zezwolenie na sprzedaż trunków ;-). Tragifarsa...
Kto ciekaw relacji z kiermaszu i moich wytworów, niechaj zajrzy tutaj: simran2pl.blogspot.com





A teraz do rzeczy. W niedzielę znalazłam w kompie zdjęcia sprzed przeszło miesiąca. Uznałam, że najwyższa pora wystawić je na światło dzienne. Dni coraz krótsze - cieszmy się więc błękitem paryskim i bursztynowym złotem.






Integrity Toys, wciąż najbardziej rozpoznawalna firma produkująca lalki tylko dla kolekcjonerów, rozrasta się i ewoluuje od kilkunastu już lat. Od kilku przestałam ogarniać, co się tam dzieje, podążać za trendami ściśle limitowanych postaci, modyfikacjami ciałek i moldów, kolejnymi seriami, liniami... Koszmarnie drogie, niedostępne w Polsce (chyba, że z drugiej ręki), perfekcyjnie wykonane i absolutnie obłędne! Gdy patrzę na całe roczniki moich Barbie, Christie, w sumie powtarzalne podzbiory wszelkiego lalkowego, mniej wyrafinowanego dobra myślę, czy nie lepiej przetrzebić to towarzystwo, zwolnić miejsce i kupić kilka zjawiskowych limitek? Spoglądam na te, które sama posiadam i jestem bliska takiej decyzji. Ale u licha, wciąż nie mogę dokonać tej zmiany!!! Gromadziłam coś latami, uzupełniałam z konkretnym zamysłem, posiadałam i co? Przekreślić to wszystko? A może nie myśleć w takich kategoriach? Może wymiana to nie strata? Cóż. W innych dziedzinach życia jestem w ważnych fazach decyzyjnych. To mi chyba chwilowo wystarczy.
Dziś przedstawiam Wam FR Carless Love Danię Zarr, limitowaną do 500 egzemplarzy z serii The Dazzle Collection (wyd. w 2010r.), nawiązującej swą estetyką do lat '60/70 XXw. W jej skład wchodziły jeszcze jasna blondynka Vanessa, ciemnoskóra Adele z bujną fryzurą afro i czarnowłosa Kyori w południowym duchu. W oryginale wszystkie panie były ubrane w mini sukienki wyszywane maleńkimi cekinami jak rybia łuska. Dania miała jednolicie srebrną kreację.




Przypominała nieco stroje sceniczne Boney M. i mini sukienkę w jaką Mattel ubrał rok wcześniej (2009r.) lalkę zaprojektowaną na cześć niemieckiej modelki Heidi Klum (nawiasem mówiąc, sukieneczka ta trafiła do mnie kiedyś przypadkiem i obnosi ją dumnie inna Integrity).
Danii, tak bardzo przypominającej Francuzkę, partneruje 11 - centymetrowa, mattelowska Kelly z serii Barbie Rapunzel Fantasy Tales (2003).





U schyłku produkcji tych maleńkich laleczek często się zdarzało, że kruszyny są pomniejszonym odpowiednikiem serii Barbie. Mój rudzielec to Peacock Princess. Fantasy Tales liczyło w sumie 3 księżniczki; pozostałe 2 to: Petal i Angel.    

18 komentarzy:

  1. Zafascynowała mnie Twoja przepiękna bursztynowłosa piękność! Też myślałam, żeby zmniejszyć ilość lalek i zaopatrzyć się w jakąś nową, jedną lub dwie IT. Cóż, kiedy patrzę na moje dziewczyny to chęć mija i chyba nie dojrzałam jeszcze do takiej decyzji. Żal mi się robi tych moich kruszynek, bo z każdą wiążą się jakieś wspomnienia! Pozostawiam zbiór bez zmian i ciułam na kolejną Fashion Royalty...
    Mała z kucykiem idealnie pasuje do dużej :)))
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właśnie - tu jest ten problem pogrzebany... ;-) U mnie też, choć ilości mam nienormalne, każdy egzemplarz kolekcji to fragment historii mego zbioru i zero przypadku. Każda lalka jest po coś, każda ma swoją rolę w całościowym projekcie, zwanym Kolekcją Kidy - Simran...
      Dojrzałam już chyba do założenia Muzeum Lalki; ciągle mi to w głowie delikatnie szeleści...
      Jeśli zostało mi jeszcze w duszy jakieś ostrożne marzenie, to jest nim taki radosny przybytek...
      Serdeczności gorące!

      Usuń
  2. posągowa Boney złagodzona
    słodyczą podopiecznej ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka pełna życia iskierka, zmiękczy nawet wyniosłą Matkę - Królową, czy Premier ;-D.

      Usuń
  3. Całe szczęście nie mama takich rozterek. Jakoś nie umiałabym zdobyć się na rozstanie z moimi dotychczasowymi lalkami, ale już wiem, że teraz raczej nastawię się na zdobywanie lalek z mojego dzieciństwa, zamiast wydawać pieniążki na wszystkie jak leci. I tu mój diablik mówi brzydko "a g...", to dlaczego kupiłaś dwie Kelly? I jest jak jest. Może kiedyś zrobię wielką wyprzedaż i kupię sobie piękną Bebe Jumeau? ;)Twoja Integritka zachwyciła mnie makijażem i kolorem włosów. Chętnie bym ją zobaczyła w tej srebrnej kreacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Srebrnej kreacji nie posiadam (koszty!!!), ino kolorową od pani H. Klum. Ale nie wykluczone, że coś uszyję, bo tkaninę mam podobną w mej przepaścistej skrzyni.
      Kupujemy to, co porusza nasze serce - i niech tak pozostanie!

      Usuń
  4. Niesamowita z niej pieknosc <3 Obydwie laleczki idealnie do siebie pasuja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna i dostojna. A tu taki promienny, bezpretensjonalny dzieciak "gorszej firmy" został do niej przyklejony ;-)

      Usuń
  5. Dania jest prześliczna! Wyjątkowo ładnie jej w rudych włosach i z zielonym makijażem oczu. Piękna lalka. Ja już nie mam takich rozterek, ponad rok temu przestawiłam się na lalki Integrity Toys, a Mattel kupuje sporadycznie. Jak będę miała trochę czasu to przejrzę lalki Mattel i posprzedaję te które nie są mi potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (jakby co - jestem chętna na mniej niż szczupłą Rose, Katniss, J.Lo oraz Valencię i Lenę - a tak a propos - czy Twoja urocza skipperka ma fabryczne te swoje cudne dłuuugie włosy?)

      Usuń
    2. Mogę tylko pozazdrościć konsekwencji... Życie jest wobec niej prostsze i dużo bardziej uporządkowane. Ale ja jestem taka... obszerna i wieloaspektowa ;-))).

      Usuń
  6. Po tym, jak zdecydowałam się odsprzedać Kelly, które wydawały mi się nieciekawe, pozostał żal na wiele miesięcy. Była wśród nich ta mała Peacock Princess w wersji z dłuższymi włosami, bo przecież "księżniczek nie zbieram". Ech, lepiej ciułać na nowe lalki niż kupować je za pieniądze z poprzednich, bo taki zakup zawsze podszyty jest smutkiem tamtego rozstania. Na szczęście dla mojego portfela, Integrity nie produkuje dzieci... a może tylko ja o tym nie wiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie produkuje. Jeszcze :-)

      Masz rację. Zawsze pamięta się tę lalkę, która "oddała miejsce" następczyni. Tłumaczę sobie, że to naturalna wymiana, że ta nowa jest lepsza, więcej wnosi do zbioru. I nauczyłam się przechodzić nad tym do porządku dziennego. Tym bardziej, że tonę w lalkach; czasem mnie to zwyczajnie męczy. Marzy mi się przestronna sypialnia, bez tych rzędów twarzyczek uśmiechających się wprawdzie do mnie słodko, ale jakże pazernie zajmujących przestrzeń. Ile innych rzeczy można by tam wstawić, albo zwyczajnie - nie wstawiać niczego z wyjątkiem donic z kwiatami... Tak jest u normalnych ludzi. A u mnie, to lalkowa encyklopedia na żywo! Rzekłby ktoś: marnacja półek ;-) Ale później przeglądam różne blogi i widzę, że ktoś ma coś, co miałam i ja. Bywa wtedy, że robi mi się szkoda...
      Księżniczki i wróżki zawsze można sprowadzić na ziemię ;-D.

      Usuń
  7. Bardzo proszę uzupełnić wiadomości na temat Integrity Toys , zwłaszcza chodzi mi o moldy :) . Kto będzie mi udzielał istotnych informacji, kto ???
    P.S. Z monopolowym raczej się nie wygra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz... byłoby dużo tekstu, mało zdjęć, bo i reprezentantek mam odpowiednio mniej. Tu zgromadzić całość mógłby tylko milioner ;-)A wiesz, że ja lubię podpierać się własnym materiałem fotograficznym. Ale kiedyś takie story się pojawi, choć bardziej pod kątem ciałek i ogólnych typów.

      Odpukać ode mnie ten monopolowy daleko, więc mam ciszę i spokój. Ale gdy wysiadam z autobusu, nie raz natykam się na tych panów.

      Usuń
  8. Dania cudna niesamowicie i i maleństwo przy niej też cudne :) Podpisuję się pod Zbieraczkę, no kto będzie Nas edukował lalkowo jak nie Ty ;))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Gorąco dziękujemy!! Sama nie wiem, kto bardziej zyskał na takim duecie: dumna "mama", czy niepozorna "córeczka"?

    Odnośnie edukacji - to realia życia są bardzo twarde ;-).
    Gdy kiedyś mi się znudzi pisanie o lalkach, albo przyczyny losowe postawią swój szlaban, zawsze znajdzie ktoś nowy, kto przejmie pałeczkę. Nie ma ludzi niezastąpionych. Może to i dobrze?...

    OdpowiedzUsuń