W minioną sobotę, w ciemno - szary, lodowato zimny, a przy tym wilgotny dzień, odbyło się baśniowe spotkanie w Magicznym Miejscu. I choć czasu miałam mniej niż na przysłowiowe lekarstwo, a formę na poziomie gleby (co się niestety wieczorem ziściło), nie mogłam sobie odmówić podobnego balsamu na duszę! Taka już moja natura, że nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą, nie przymilam na siłę, ale kiedy chcą - to nawet wbrew rozsądkowi, lecę jak Luxtorpeda, w myśl zasady: Nie przepuszczaj żadnej pozytywnej, towarzyskiej okazji ;-).
I tak na nader krótko, zabawiam u Agi z Kasią - Zbieraczką i Ineczką, nie doczekawszy się Zgredka, czego odżałować nie mogła zwłaszcza moja pokąsana przez kocicę Kira (Zgredek miłosiernie zadeklarował jej nowe ciałko - niestety, Kira nadal jest niepełnosprawna, buuuu).
W przyjacielskiej, ciepłej atmosferze, bez zadęcia i snobistycznych zajawek, macałyśmy tak gołe Baśki z pchlich targów, jak i vintage'we cudeńka. Dopisały też byty iście kolekcjonerskie, których nie powstydziłby się żaden Zbieracz. Z góry uprzedzam, że większości lalek nie uwieczniłam na skutek nędznego samopoczucia, braku czasu na stosowne rozeznanie i rozproszenia spowodowanego podziwianiem zawartości lokalu, zaaranżowanego już świątecznie...
Dodatkową motywacją do spotkania, było zakończenie rezydencji u mnie Inkowej Psinki, co uwzględnię w jakimś nieodległym poście. Dziewczyny, jak zawsze gorąco Wam DZIĘKUJĘ!!! Mało jest w moim obecnym życiu miejsc, gdzie czuję się tak dobrze i Ludzi, przy których mogę być sobą :-D.
I musiałam na gwałtu - rety wracać do domu, bowiem czekała mnie imprezowa noc ze znajomymi z ceramiki - pretekstem stały się moje imieniny. Za dużo było tych grzybków w barszczu jak na jedną dobę, ale życie skąpo wydziela dobre chwile. Więc korzystajmy, jak już coś odpali! ;-D.
Tymczasem wracam do pracy. Jej efekty szerzej możecie podziwiać TUTAJ: simran2pl.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że mimo niedogodności wszelkiego autoramentu i kiepskiej formy mimo wszystko do Nas dotarłaś, jeszcze milej że dobrze się u mnie czujesz :) Wychodzi na to, że wszystkie miałyśmy za mało czasu i nie obfociłyśmy wszystkich przedstawicieli spotkania :) Koniecznie trzeba to nadrobić :) Twoja ceramika zwala z nóg :) Czapki z głów !!!!!! Guziki są cudne !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! Z guzikami debiutowałam ;-) Odnośnie rybki - będę w stolicy w grudniu więcej niż raz, więc może złapiemy się jeszcze w pół drogi?
UsuńTaaak, u Ciebie, całkiem jak u mnie: trzeba by zorganizować nocną imprezę ;-)) co by się pełniej nasycić.
Byłoby super spotkać się osobiście, tyle że ja uziemiona jestem w kwiaciarni :( ale jeżeli Ci pasuje to serdecznie zapraszam do mnie przez cały tydzień :) i kocurka do adopcji byś wybrała :) Całonocna impreza też może być jak będą chętni :))))
UsuńTak sobie myślę, że po prostu podrzucę tęskniące do główki ciało do kwiaciarni Zurineczki, przy okazji kolejnego spotkania. Może się doczeka porządnego ugłowienia, tym razem już bez umawiania się i planowania, bo chyba tak jest łatwiej :D
OdpowiedzUsuńZnowu ładne zdjęcia. I widzę dwie lalki, które chętnie bym zwinęła ;)
Można i tak, choć - jak wyżej. Tylko jeszcze nie wiem w które dni stolica mnie ujrzy. Na pewno w nadchodzącym tygodniu... "Nie chcem, ale muszem".
UsuńZdjęcia to ja tym razem już bardzo po omacku trzepałam, lecz w takim scenograficznym raju to można nawet fotografować przez sen i zawsze coś wyjdzie ;-)
A co byś zwinęła, hę? ;-)
Kiduś - niezmiernie mi miło, że moja ciemnoskóra eks-wróżka
OdpowiedzUsuńotwiera ten post - wspaniale Jej z tymi szyszkami - a właśnie
w takiej kolorystyce wczoraj dziergałam dla Jem Zbieraczki :)
turkusowowłosej Betki nigdy dość widoku, jako i Twych wróżek!
No, ciemnoskóra Iridessa, idealnie pasuje mi na damę otwierającą Grudzień! :-)
UsuńBardzo lubię tę postać w formie lalki (bo filmowo nie znam, niestety). Ja mam całkiem inne wydanie, ale też wdzięczne; musimy kiedyś porównać!
Po ciężkich dylematach "co wymienić w kolekcji", cieszę się jednak, że magiczne, skrzydlate dziewczyny ocalały...
Spotkania takie w miłym towarzystwie zawsze są ukojeniem dla duszy :)
OdpowiedzUsuńi po co Wam jakieś tam Arkady, jak macie takie magiczne miejsce :D
Widzę piękną choinkę :)))
Jack zachwyca jak zawsze :)))
Pozdrawiam :)
w Arkadii można kupić jakąś panienkę -
Usuńw Secesji zaś - niekoniecznie :DDD
... za to kasa zostaje :)))
Usuń(taaa, i to jest kolejna wartość
Usuńdodana takich spotkań, Ewo!!!)
W Secesji też można coś kupić, co lalkom się przyda, a domostwo ozdobi niepowtarzalnie.
UsuńAle fakt - też wolę gdy kasa zostaje w portfelu!!! ;-)
Choinka cudna, bardzo podobna do moich, jakie tworzyłam przez lata w starym domu, w autentycznym natchnieniu (bo tak zawsze u nas wyglądał proces ubierania drzewka - trwał zwykle do rana, ale efekt kompozycyjny powalał każdego, kto zawitał w sezonie)
Spotkanie, które jest balsamem na duszę, w tak magicznym, baśniowym miejscu - to zastrzyk energetyczny sam w sobie! Panny (i panowie) jak zawsze wspaniałe. Cudne takie pogaduchy.... a Twoja ceramika jest przepiękna!
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam :-)
Dziękuję gorąco! Rzeźbię od przeszło roku i wciąż chwilami nie wierzę, że moje marzenie z dzieciństwa się ziściło...
UsuńWłaśnie, ten "zastrzyk energetyczny", w czasie szeroko rozumianej posuchy sprawia, że pędzę na łeb, na szyję ;-)
Pozdrawiam ciepło!
Spotkanie może krótkie, ale za to jakie owocne w piękne zdjęcia ! Widać, że wspaniale się bawiłyście :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, ciepło i mimo wszystko - radośnie... :-)
UsuńPiękne lalki, piękna scenografia, piękne zdjęcia. Najbardziej podoba mi się to, na którym za lalkopsinką czai się stadko nieśmiałych kotów :-)
OdpowiedzUsuńA ja: pięknie dziękuję za tyle miłych słów!
UsuńPsina i koty pokazują, że nawet odwieczna opozycja potrafi darzyć się sympatią ;-))
Cudne lalki i wspaniale spotkanie :) Najbardziej zakochalam sie jednak w twoich ceramicznych guziczkach <3 <3
OdpowiedzUsuńSzalenie miło mi czytać takie komplementy! Ciut rekompensują żal wynikający ze świadomości, że nie ma już obok kilku Osób, którym moje "ulepki" sprawiłyby szczerą radość...
UsuńLalkowało nam się jak zwykle ... za krótko ... Cieszę się bardzo , że udało Ci się dotrzeć . Materiału do fotografowania mamy u Agnieszki na kilka lat :):) .
OdpowiedzUsuńTwoja ceramika jest piękna , zwłaszcza Kot-Czorcik :) . To Kot-Czorcik uwolniony przez Ciebie z kotonośnej warstwy geologicznej . Jego futerko kojarzy mi się z odciskami różnych stworków w wapieniu :)
Racja. Secesja to ponadczasowy ocean fotograficznych możliwości!
OdpowiedzUsuńChoć u mnie w domu też każdy kąt przypomina scenografię - z ilością kwiatów we wszelkich kolorach, dodatków, barwionych badyli, równać się nie może ;-) I te średniowieczne cegły jak w mojej dawnej piwnicy! Bajka.
Kot - Czorcik stoi na marmurowej płycie 100 - letniego kredensu obok rzeźby Padlinki. Wstępnie jest zamówiony. Zresztą robiłam go bez emocjonalnych pobudek. Ale nie wiem, czy nie będzie mnie i Alter-ego mej ukochanej Liny brakowało tego dziwnego stwora...
Looks like it was a fun meeting! I always love seeing so much dolls together :-).
OdpowiedzUsuńSo, in such meetings coolest is that we bring a lot of different dolls that as something personally like!
OdpowiedzUsuń