wtorek, 15 grudnia 2015

Mała Muszkieterka/Young La Femme Musketeer.


I jako post scriptum do poprzedniego posta, pokazuję 11 - centymetrową laleczkę dokładnie w tej samej estetyce. Jedna z czterech Mini Muszkieterek. Typowa maleńka Barbie z różem i brokatem ;-). Kiczowata, nie da się ukryć, ale w jakiś sposób wzruszająca...





Sesja we wrzosach pochodzi sprzed 2 lat, gdy jeszcze bez entuzjazmu powracałam do fotografowania lalek.
Jest i wspomniany konik, identyczny, jak te z poprzedniego roku. A przynajmniej tak mi się wydaje. Nie mam blondynki ani cukierkowego konia z poprzedniej edycji, więc nie postawię obok.



Spójrzcie na poniższe obrazki. Tył pierwszego pudełka znalazłam w sieci; troszkę sfatygowany kawałek drugiego jest mój, trafił mi się szczęśliwie wraz z lalką nabytą na Allegro:



Też macie wrażenie, że oglądacie jeden projekt?...
Sam konik w wersji różowej, wygląda jak poważnie poparzony. Aż mi go szkoda ;-). Nic na to nie poradzę, że nie mam tutaj weselszych skojarzeń.

Cóż... Rok 2009, to ostatni,  w którym podziwiamy Kelly. Pojawia się ich sporo i są bardzo różnorodne - oprócz muszkieterek, mamy wielkanocne, gwiazdkowe (przedstawiałam tutaj swego czasu kontrowersyjnego aniołka), halloweenowe, te produkowane tylko na rynek indyjski (też możecie sobie znaleźć przedstawicielkę w zakładce "Kelly/Shelly") i co moim zdaniem najważniejsze: w sumie wszystkie wymienione mają aż 3 rodzaje ciałek, tak jakby Mattel sam pogubił się w nadmiarze własnej inwencji...
I to by dzisiaj było na tyle. Strasznie kiepsko się czuję, chyba po raz kolejny w tym sezonie dopadł mnie jakiś dokuczliwy wirus, albo w ogóle jestem już tak wyczerpana. No, nic, może przeżyję ;-). Chociaż Wy trzymajcie się zdrowo!
Poniższe, kolorowe kadry to plon wczorajszego, całodziennego oczekiwania na kuriera. W tym przymusowym uziemieniu, nie pozostało mi nic innego jak umyć okno i wraz z Dywą podziwiać widoki ;-)



Wysokość: 11 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Cechy szczególne: jedna z ostatnich, wyprodukowanych laleczek Kelly.
Data produkcji: 2009.

Height: 11 cm.
Material: plastic, rubber.
Special features: one of the last produced dolls Kelly.
Date of manufacture: 2009.

13 komentarzy:

  1. kiczu nie trzeba się wstydzić - to tylko inna
    forma wyrazu zachwytu i fascynacji czymś :)

    Twoje bohaterki postu urocze i ujmujące!
    może będziesz mogła być w tę sobotę w Arkadii?
    będę się widziała o 14ej z Magdą z Jabłonnej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie masz rację ;-) Mnie nie raz pcha w kierunku kiczu, jak każdego z Nas zapewne, choć nie zawsze jest tego świadomy...
      Oj, chyba nie. Doprawiam się wczoraj po kinie, a poza tym tyle zaległości czeka.
      Nie "tą razą", Kochane.

      Usuń
  2. Kicia bije wszystko na głowę. Jest piękna i świadoma swojej urody, co za poza.Jakby pytała zrobisz mi jeszcze kilka zdjęć? Ach, podziwiajcie mój puszysty ogon, patrzcie jaki wspaniały.
    Życzę zdrówka, a podobno koteczki są bardzo zdrowotne, mają pole ujemne, a my w chorobie dodatnie. Trzeba często przytulać się do kici. O ile pozwala.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      No, ta kicia jest bardzo żywotna, więc nie tak przylepiasta jak Padlinka. Ale też często bywa obok i odkryłam, że śpię dobrze do czasu, w którym ona leży przy głowie na poduszce. A jak wstaje "popolować" przez szybę na ptaszki, albo powalić o regał piłką, jakość snu ciut mi mizernieje... Jakbym podświadomie wiedziała, że "odgromnik" ma już swoje poranne sprawy ;-)

      Usuń
  3. Muszkieterka słodziutka :)
    Recydywka wspaniała ^ - ^
    Szybkiego powrotu do zdrówka życzę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, także w imieniu Dywki ;-)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  4. Podziwiam kota, który z takim spokojem obcuje z roślinami i szkłem. U mnie żaden przedmiot na parapecie okna nie ma racji bytu, no, może zabawki dzieci, które kot omija z obrzydzeniem ;-) O, tak, w 2009 roku Mattel poszalał, jakby chciał za wszelką cenę uratować byt Kelly wprowadzając na rynek lalki skierowane do różnych odbiorców. Szkoda, że się nie udało. Mam trzy pozostałe muszkieterki. Poprzebierałam i starłam makijaż, bo w oryginalnej stylistyce jakoś nie byłam w stanie ich zaakceptować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Pamiętam te Twoje zmodyfikowane Muszkieterki; pięknie wyszły! Ale ja zawsze zostawiam jedyne egzemplarze w stanie pierwotnym, (nawet jeśli nie jestem nimi 100% zachwycona) jako cegiełkę do kolekcji. Nazywam to "znakiem czasu". Bywa, że ów czas mija się z moją estetyką ;-. Ale też ma rację bytu.

      Dywa jak wszystkie koty żre tylko dracenę. Z moim umiarkowanym błogosławieństwem ;-) Obecnie mam prawie 40 doniczek wszelkiego ziela. Zawsze hodowałyśmy rośliny i... koty. Rzadko dochodziło do konfliktu interesów. Nigdy nie zrezygnowałabym z roślinności, prędzej koty zamieniłabym na inny gatunek.
      Co do szkła na parapecie, to tego drobnego w większości już nie ma... Każda kocia bójka kończy się właśnie tam - na oknie kuchennym.

      Usuń
  5. Muszkieterka jest swietna !!! Ale kot na parapecie skradl moje sece <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Pomyśleć, że tę kocią piękność, wzięłam za darmo z okolicznej wsi... Miała być krótkowłosym dachowcem ;-D.

      Usuń
  6. Przede wszystkim życzę Ci zdrówka! Muszkieterka słodka a określenie "poparzony" rozbawiło mnie do łez :)))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Już powoli regeneruję siły... Może grypopodobny wirus wreszcie zdechnie ;-).
    No, wygląd konia jest bardzo dyskusyjny...
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  8. NIE MYJ OKNA kiedy jesteś chora !!! Doziębisz się i jeszcze jaka sroka Cię porwie !!! :O
    Skoro są cztery Muszkieterki to Milady jest facetem ??? Różowy Świat na opak .... :)

    OdpowiedzUsuń