wtorek, 30 sierpnia 2016

Lalka z Jamajki/ Doll from Jamaica


Dziękuję Wam za wszystkie komentarze zamieszczone pod poprzednim postem. Niestety od piątku wieczorem, do poniedziałku wieczorem, byłam wyłączona z z normalnego obiegu.
Dziś, lakonicznie przedstawiam prawdziwą lalkę z Jamajki. Nie jest to wprawdzie "hand - made", ale autentyczny, współczesny regionalny upominek. Niewiele mogę o niej powiedzieć - ani o dacie produkcji, ani o samym, producencie, bowiem nie posiada ani jednej sygnatury, najbledszej choćby wskazówki z wyjątkiem enigmatycznego "88", wybitego topornie na krzyżu. Jakość ma fatalną, plastik trochę pomieszany, jak ten, który Czytelnicy w wieku 30+ pamiętają z lat PRL - u. Nóżki żałośnie cienkie i niezginane, a stópki potraktowane schematycznie.



Wszystkie a'la Barbie z Jamajki jakie widziałam w necie, a widziałam ich niewiele, to laleczki o buzi Betty Teen. Niemniej i one mają tak samo zainstalowane, grube warkoczyki, które stanowią największą ozdobę tej niepozornej, uśmiechniętej lalki. Choć byle jak wykonana, ma w sobie dużo ciepła i pozytywnej energii.











A to już migawki z niespodziewanego kataklizmu. Po pierwszej, ciemnej, weekendowej dobie jakoś się ogarnęłam i przystosowałam do przejściowych niedogodności. Kupiłam świece i latarkę, ale co się nadenerwowałam, to moje.







Doskwierała nie tylko ciemnica, brak internetu i radia, ale też niemożność naładowania komórki. Ponure, nieoczekiwane doświadczenie, uzmysłowiło mi, jak bardzo bezradny jest człowiek wobec braku energii elektrycznej. Pod koniec tego upalnego weekendu, (a każda wieczorna godzina ciągnęła się jak 3 normalne, zelektryfikowane), nauczyłam się słuchać cykad za oknem i delektować kąpielą przy świecach. W pierwszym pomieszczeniu, w którym je zapalałam, materializowały się natychmiast koty. Ciekawe, co one sobie myślały o tej sytuacji?... ;-) Nikomu jednakże nie życzę wejścia do ciemnego mieszkania w piątek wieczorem z rozładowaną komórką. Brr!      

Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Sygnatura: brak.
Kraj produkcji: prawdopodobnie Jamajka.
Data produkcji: brak.

Height: 29 cm.
Material: plastic, rubber.
Signature: no
Country of origin: probably Jamaica
Date of production: no.

25 komentarzy:

  1. Podobno często pocieszeniem jest, że ktoś ma gorzej. Dwa lata temu byliśmy bez prądu prze całe Boże Narodzenie , z powtórką od Sylwestra do 2 stycznia. A było to zimą, wodę i ogrzewanie mamy powiązane z prądem (wieś). Pomyśl, że nie zrobiłabyś takich klimatycznych zdjęć, gdyby był prąd. Świecznik na ostatnim zdjęciu istny cud, w ogóle mieszkanie śliczne.Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, przypomniałaś mi jak pod koniec podstawówki chyba, w samą Wigilię, licho wzięło wodę. Tony naczyń do mycia, wanna jeszcze zapaćkana po karpiach, a tu taki prezent od Mikołaja ;-) Naprawili awarię dopiero 27 grudnia. Inna sprawa, że teraz to bym z wdzięcznością przyjęła nawet takie groteskowe święta, byleby były rodzinne.
      No, tak długi i totalny kataklizm jaki opisałaś, to istotnie może wyczerpać do cna. Serdecznie współczuję! U nas czasem też występują awarie wiązane: brak wody + brak światła...
      Dziękuję za komplementy! Ten świecznik, to przeszło 4 kilogramowy grzmot zamocowany na dwóch grubych hakach ;-) Wreszcie przydał się do czegoś więcej niż ozdoby ;-). Żal mi, że nie ogarniam mojego mieszkania jak należy. Ciągle albo brak sił, albo motywacji, a czasem... czasu. No i tak wciąż mam gdzieś jakieś zaległości.
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  2. Oczywiście "przez", a nie "prze". Sorki.
    Lalka z Jamajki bardzo wdzięczna, no i skoro z Jamajki to prawdziwy unikat. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na polską kolekcję, to naprawdę jest rzadka!

      Usuń
  3. Jamajka ma ładniutką buźkę i do tego świetnie ubrana,a nie
    myślałaś o zmianie jej ciałka?
    U mnie 'darmozjady' w dzień się wysypiają, a jak przyjchodzi
    ciemność to dopiero zaczyna się im chcieć żyć, i tak na przkł: dziś tak się ganiały, że rano jak wstałam to odkryłam na swoim "sznytę" na całej długości swojego policzka :( Miałam ochotę je wszystkie 'podusić'.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, ja jednak cenię integralność lalek, zwłaszcza tych rzadkich. Niech sobie mają mankamenty, ale gdy posiadam tylko jeden egzemplarz, to nic nie modyfikuję...

    O, tak, koty nadają się czasem do duszenia! Najlepiej z cebulką i grzybami ;-D Mnie wczoraj Belzebub ukradł komórkę! Nagle coś pacnęło o podłogę w przedpokoju. Patrzę, a Bub ciągnie ją za przywieszkę! Telefon leżał na łóżku w sypialni... Owszem, Dywa kradnie, potrafi wejść na stół w pracowni i wziąć sobie, co jej się podoba. Ale żeby zabierać ludziom telefony???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... bo ona chciała zadzwonić - tylko do kogo?

      Usuń
    2. Dziewczyny, przecież koty randkują na całego za naszymi plecami ;-) Mówię Wam.

      Usuń
    3. A kto będzie za te bezeceństwa płacił rachunki, hę???

      Usuń
  5. pysiałek jamajskiej niuni wdzięczny!
    a fotka z kotem nad wc - ODLOT!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się podoba - choć niedoskonała, choć oryginalna. Na mnie plusy i minusy nie robią wrażenia.
      Kocham - i już! ;-)

      Na widok KOTA w TAKIM miejscu, pozostało mi tylko w ciemności pobiec do pokoju po aparat...

      Usuń
  6. Laleczką jestem zahipnotyzowana. Niby taka niepozorna buzia i ciałko, a całość taka urocza! :-) Pięknotka mała z cudną sukienusią. Prądowe kłopoty się zdarzają i faktycznie to niepokojące jak bardzo człowiek podporządkował swój żywot elektryczności. My to jeszcze my - kłopoty przejściowe się każdemu zdarzają... Jednak kiedy się pojawiają, przychodzi mi na myśl taka kwestia... Otóż boję się sytuacji, kiedy przykładowo nagle cała elektryczność na Ziemi pada... To byłby totalny chaos i katastrofa. Przerażające... Ale nie myślmy o tym - mamy cudne lalusie i cieszmy sie nimi! Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, no właśnie! Mam tyle pięknych, "wypasionych" lalek, a także zwykłych, ale starannie "po bożemu" złożonych na taśmie produkcyjnej... Lecz to Jamajka, dla której szukam imienia, stoi u mnie w witrynie i cieszy oczy...

      Od dziecka byłam fanką s-f w każdej postaci, ze szczególnym naciskiem na wątki katastroficzne. Do tej pory, gdy jest mi bardzo źle, kiedy uważam, że gorzej być nie może, sięgam po "Ostatni brzeg", lub "Drogę", a filmowo np. po "2012", czy "Pojutrze". I zaraz biorę się w kupę,przytulam do kota i zamiast narzekać - obmyślam kolejne strategie działania. Bo gorzej może być zawsze...
      Bez względu na mój osobliwy, niektórzy powiedzą "masochistyczny" sposób szukania pocieszenia, całkiem serio buduję w wyobraźni scenariusze w stylu "co było gdyby", (patrząc, jak bardzo uwikłany w technologie jest człowiek). Oby nie było.
      Serdeczności!

      Usuń
  7. Panna z Jamajki prezentuje się w swojej sukni bardzo klimatycznie i chyba do tejże Jamajki pasuje. Lala bardzo fajna.
    Natomiast współczuję kataklizmu. Rzeczywiście dopada nas wtedy bezradność. Natomiast zdjęcia dokumentujące tenże kataklizm wyszly bardzo interesująco.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta "moja Jamajka", to warszawski Mokotów i Białołęka ;-)Ale ładnie się komponują i grają...

      Zdjęcia robiłam już podczas trzeciej nocy bez prądu. Co mi pozostało, z wyjątkiem próby dobrej zabawy i usiłowania wyszarpania z sytuacji czegoś dla siebie??

      Usuń
  8. Laleczka jest prześliczna !! Też absolutnie nie zmieniałabym jej ciałka :) . Jamajskie jest ono i już!!! :) Brak prądu uzmysławia nam jak bardzo jesteśmy od niego uzależnieni . Warto mieć pod ręką świece i zapałki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze miałam masę świec w szufladzie (gdy robiłam klimatyczne imprezy co tydzień), zapałki, a także latarkę na wszelki wypadek.

    Baterie siadły ze starości, świece wypaliłam sukcesywnie oglądając rok temu z Babcią filmy na dvd, a później już samotnie.
    Zapałki posiadam stale na potrzeby kuchni gazowej, ale na niewiele się one zdają bez świeczek ;-))) Ogniska na środku salonu raczej nie rozpalę ;-)...

    Ciałko zostaje w swej egzotycznej wersji. Nikt wszak nie jest doskonały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to !!! Jest taka reguła - wcina Ci gdzieś prąd, to znaczy że świece się skończyły :):)

      Usuń
  10. PS. Ostatnio Babcia z racji nędznego wzroku, uznała, że nie będzie już korzystała ze świec i oddała mi cały zapas... ;-)
    Zatem jestem gotowa na kolejny kataklizm. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... czyli wszystko będzie w porządku , będzie prąd, bo są świece :):):)

      Usuń
  11. Panna cudna i moim zdaniem na imię jej Latika :) nie mam pojęcia czy to jamajskie imię ale wygląda jak Latika :)
    Wiem jaki to był armagedon :( ale zdjęcia wyszły cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Choć to imię indyjskie, istotnie do niej pasuje! Mam wprawdzie jedną Latikę, ale to tak, jak w klasie - imiona mogą się powtarzać. A lalka jest zbyt ładna i oryginalna, aby skazać ją na bezimienność :-)

    Jak dobrze, że już tylko zdjęcia po tym pozostały...

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczynam od zdjęć mieszkania oświetlonego świecami...fantastyczne! Niemniej życia bez prądu sobie zbytnio nie wyobrażam!
    Dziewczyna z Jamajki jest śliczna w tej barwnej sukni a podnosić spódnicy przecież nie musi a nawet nie powinna! :-)
    No chyba, że tylko odrobinkę :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. O, ja tylko na krótką metę! I najlepiej z własnego wyboru, a nie z konieczności.
    Też myślę, że dama nie powinna biegać z uniesioną spódnicą. No, może po plaży... ;-)

    OdpowiedzUsuń