Są takie dni, które zaczynają się szafirowym błękitem, a kończą wieczorną burzą i awarią sieci elektrycznej. I dosłownie i w przenośni. Tak było u mnie dziś, dlatego, by osłodzić sobie zgryzoty i choć trochę utemperować niepokój, sięgam po dwie dziewczyny Model Muse, przywołując jednocześnie najgorętsze chwile minionego już lata, a także całkiem inną estetykę Mattela...
Rano budzi mnie coraz bardziej natarczywe ciągnięcie za bransoletkę. Dłoń podskakuje mi na śpiworze. Góra-dół, góra-dół, prawo-lewo, prawo-lewo... To odwieczna pobudka, jaką stosuje Nadzieja ;-)
Ma rację. Poranek piękny, nie dość, że krystalicznie czysty, to jeszcze zaskakująco ciepły. Znowu, jakby ktoś pomieszał kartki w kalendarzu. Lecz nim się całkiem uruchomię - sielanka mija. Płacz dziecka z hukiem wodospadu wciska się w moje ukojone niedawnym snem uszy.
- Ależ Wiktorku, nie płacz - słyszę łagodny głos damski - No, idź po piłeczkę.
- Nieeee! Nieee!!!! - dzieciak zawodzi coraz bardziej histerycznie - Nie wejdę na trawę, tam jest COOOOVID!!!
Panie Boże, czego ja dożyłam? To już trzecia podobna scenka osiedlowa jaką podsłuchałam/podejrzałam. Coraz więcej maluchów ma fobię :-( Jeszcze nie ochłonęłam z tej smutnej refleksji, a tu telefon od mojego Szefa. W jakim będzie dziś humorze?
Na sugestię, że powinniśmy więcej pisać na ten temat, zestawiać dane, uspokajać, że chodzi przecież o ludzkie życie, usłyszałam oględnie, nie bez smutku w głosie, że nie mamy zielonego światła na takie działania, bo odgórna, akceptowana narracja jest inna...
Dżizas! A wolność słowa? A troska o zdrowie narodu? Wymarłe (na covid) pojęcia?
Korzystając z kilku wolnych godzin, postanowiłam odstresować się własną sztuką, smakując każde pociągniecie pędzelkiem, dopóki nie rozpętała się burza. Apokaliptyczne błyski wybuchały i drgały ze wszystkich stron, zlewając się w końcu z drganiem światła elektrycznego. W części pomieszczeń światło siadło dość szybko, w części później, zostawiając mnie w ciemności z posiekaną w połowie porcją papryki na leczo. Oż, do pioruna! No, dobra. Może jednak - nie pioruna... ;-)
Pozapalałam świece i powlekłam się do sypialni po laptopa, by sprawdzić, czy pojawiły się jakieś wiadomości o planowanym terminie usunięcia awarii. A tam na pierwszej stronie lokalnego serwisu "milutkie" info: Będą próbne alarmy ostrzegające przed nalotami bombowymi. Kiedy zawyją syreny?
Okazuje się, że już od jutra. No, super. Jeszcze tylko to jest nam bezapelacyjnie potrzebne do szczęścia!
Czy Wy też tak macie, czy tylko ja zmęczona atrakcjami dzisiejszego dnia, przestaję ufać nowemu (nie)porządkowi rzeczy?
Dziękuję, że istnieją lalki! 💖💖💖
Dzisiejsze modelki to: 1. "Model of the Moment Nichelle" z 2004r. - już Wam kiedyś pokazywałam:
https://simran1pl.blogspot.com/2015/01/czarnoskore-lalki-mattela-czesc-4blacks.html.
2. "Barbie On Location: South Beach" z 2006, chyba debiutuje na tym blogu, choć obie lalki znajdują się w mojej kolekcji od wielu lat... O tej ostatniej, przy okazji napiszę kilka słów.
Trzymajcie się Kochani zdrowo i bezpiecznie. Póki można 👿
Murzynka rozwaliła sesję :D
OdpowiedzUsuńTego dnia były też przepiękne kolory, które pozwoliły wydobyć całe piękno z tej lalki :-)
UsuńNichelle jest zjawiskowa. A o covidzie nawet nie chce mi się pisać. Zaskakujące, że jest grupa ludzi, która się tym nie przejmuje i na trzeci dzień po dodatnim wyniku idzie do osiedlowego sklepu na zakupy. I nic, żadnych 30 tysięcy kary ze strony sanepidu. U mnie też była burza, ale nie tak spektakularna. Piękny ten świecznik. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńTakich świeczników przydałoby mi się więcej, bo awarie światła dotykają nas 3-4 razy w roku... ;-)
UsuńDziwna sytuacja z tymi ludźmi, o których wspominasz. No, jak ja jestem chora to się z łóżka nie mogę ruszyć nawet do apteki. Chyba, że oni mieli tę wersję bezobjawową, ale dla mnie to jakieś kuriozum.
Słyszałam, że były Minister Zdrowia, też chodził do sklepu w trakcie kwarantanny ;-)))
Groteska.
Serdeczności.
Oj, na temat estetyki producenta lalek można napisać sporo, niestety...
OdpowiedzUsuńTe przedstawicielki kolekcjonerskich panien są wyjątkowo piękne, oryginalne i pożądane - bez dwóch zdań! Super, że je pokazałaś :-)
Rzeczywistość, która nas otacza, zaskakuje nas coraz bardziej i bardziej...a na temat zachowania ludzi nie chce mi się nawet pisać...
Ale żeby nie na tak na smutno...zrobiłaś piękne, letnie zdjęcia, Kiduś :)))
Ps. Fajny ten świecznik 😃
Dziękuję za jak zwykle ciepłe słowa, Oleńko!
UsuńGdy patrzę na te lalki i porównuję je z dzisiejszymi Faszkami, robi mi się nieswojo. Fash lubię za ich różnorodność, ale cała reszta, to metafora dzisiejszego społeczeństwa w pigułce. Totalny regres.
Ludzie zachowują się tak, jakby ogarniało ich jakieś szaleństwo, a media zamiast uspokajać tylko dolewają oliwy do ognia i generują podziały. Mam jednak wrażenie, że to tylko wierzchołek góry lodowej, a zaraza jest tylko pretekstem do wprowadzenia zmian, na które władze w innych okolicznościach nie miałyby przyzwolenia.
Mnie jest smutno, ale na szczęście kolorowych letnich fotek mam dużo do pokazania :-)
Serdeczności.
Ja już też nie mam siły słuchać o covidzie, który nie musi być wcale taki straszny, jak te paskudztwa, które są z nami od dawna i zabijają, tylko, że wiadomości nie trąbią o nich codziennie podając nowe statystyki.
OdpowiedzUsuńMłoda ostatnio przyniosła pracę plastyczną, którą zrobiła na świetlicy - chłopiec i dziewczynka, a między nimi dwie strzałki, u góry napis "dystans 2 metry", a ostatnio znalazłam miśka z maseczką na nosie.
Tak jak piszesz, całe szczęście, że są lalki, a te dwie modelki są wspaniałe. Chude trochę, jak to Model Muse, ale twarze mają szlachetne i wyglądają bardzo dorośle. To zabawki dla dużych dziewczynek i chłopców :)
Ojej! To, co napisałaś o dzieciach, byłoby śmieszne, gdyby nie było tak straszne...
UsuńMaluchy są uczone dystansu, ale nie zaznacza się, że to tylko stan przejściowy. W ten sposób generuje się lęk przed drugim człowiekiem i znieczulicę; niszczy się wspólnotę.
Wiesz, inne choroby to teraz tabu. Nie ma już grypy, zawałów, raka, wypadków i samobójstw. Nie ma też już żadnej profilaktyki, wobec w.w. Jest tylko covid. A kto to krytykuje - tego trzeba okpić i zbanować. Mnie już się oberwało.
Model Muse teraz wydają się bardzo chude. Gdy je kupowałam, sama tak wyglądałam, więc szoku nie było ;-) Ale gdy wyjęłam je do zdjęć po kilku latach, kiedy już pod powiekami mam Fashionistas, było mi bardzo dziwnie. Również z tego względu, że mają wspaniałą jakość. Są szlachetne niczym starożytne posągi.
Masz rację, dobrze, że istnieją lalki - one łagodzą obserwowane absurdy. A panny śliczne, bardzo dostojne, poważne, miejskie damy. Fajnie, że wyszłaś z nimi w plener. Przyznam, że to ciemnoskóra podbija me serce. Zresztą, jak zawsze - kocham ciemne laluszątka.
OdpowiedzUsuńI ja, Ayu, kocham ciemnoskóre lalunie. Wszak od brązowej Christie, rozpoczęłam kolekcjonowanie Barbie ;-)
UsuńSesję zrobiłam po drodze na wywiad. Miałam zapas czasu, w Warszawie dawno nie byłam, więc spojrzałam na nią dużo bardziej przychylnym wzrokiem. No i jeszcze ten najbardziej gorący dzień lata 2020, dodał fotkom blasku.
Pokolenie wychowane na filmach Barei, zniesie każdy absurd. Oby tylko nie był to początek czegoś gorszego. Tfu, tfu na jeża! ;-)
chociaż One radują...
OdpowiedzUsuńOne, zwierzątka, przyjaciele, chmury podświetlone słońcem...
UsuńAle jest coraz trudniej.
28 Festiwal Sztuki Ulicy... Będą następne i następne, taki artystyczny powrót do normalności, stały element Kultury ;0) Jeszcze będzie dobrze, nirmalnie... musimy tylko cierpliwie czekać i dbać o siebie i bliskich, z głową, nie z fantazją ;0)
OdpowiedzUsuńA lalki cudne :0)
Pozdrawiam serdecznie :0)
A mnie się skojarzył inny cytat: "I nikomu nie wolno się z tego śmiać" ;-)
UsuńOby czekała nas faktyczna normalność, a nie tzw. "nowa normalność"...
W tamtych latach nie było brzydkich lalek. A o zezowatych nawet w koszmarach nikomu się nie śniło. Piękne makijaże, świetne ciuchy, dodatki, ach!
Serdeczności, Moniko :-)
Nichelle to ja mogę oglądać w kółko :) A Covid niestety wszedł do mojego miejsca pracy i zaatakował dwie osoby, które lubię. Jedna przeszła chorobę łatwo i szybko, druga miała spore problemy z oddychaniem w nocy i nieustający ból głowy. Mam nadzieję, że ta zaraza w końcu rozpłynie się w powietrzu, bo życie w jej cieniu jest okropne!
OdpowiedzUsuńOj, to współczuję... W moim otoczeniu, w sierpniu, zaprzyjaźniona rodzina siedziała miesiąc w internowaniu. Tam przebieg w jednym przypadku był łagodny, w drugim -bezobjawowy.
UsuńTak, covidowi już stanowczo dziękujemy i wypraszamy z Ziemi!
Ciemnoskóra - zjawiskowa. Tęsnię do takich słonecznych dni bo u mnie ostatnio nic tylko deszcz:(
OdpowiedzUsuńTo słoneczka Ci życzę :-) U nas jest go całkiem sporo, ale temperatury, już bardziej październikowe.
UsuńPrzepiękny duet z lepszych czasów Mattela. Dziękuję, że podzieliłaś się swoją sesją zdjęciową i wspomnieniem słonecznych dni :) Lalki to ogromna pociecha gdy codzienność daje w kość.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :-) No, to był cudowny czas dla Mattela i Kolekcjonerów. Ale i teraz zdarzają się perełki. Tylko kasy mniej.
OdpowiedzUsuńZacznę od lalek, bo to temat przyjemny. Obie są po prostu boskie. Nie wiem, która mi zawróciła w głowie bardziej, ale oczu oderwać nie można. O tak, Mattel potrafił i tworzył prawdziwe piękności.
OdpowiedzUsuńCo do covidu i dzisiejszych czasów - nie wiem, czy mam siłę komentować. Ciężko mi po prostu uwierzyć w to, co dzieje się wokół nas.
Tak, zaraza i "walka" z nią, to jakieś s-f. Jakby dżumę zwalczać cholerą...Człowiek chce się obudzić z tego korona-koszmaru, tylko nie może...
OdpowiedzUsuńTęsknię za lalkami z tamtych czasów. Cieszę się, że trochę ich zgromadziłam i nie zdecydowałam się na sprzedaż żadnej. Teraz miałabym problem finansowy i techniczny z odkupieniem takich cudów...