wtorek, 27 maja 2014

Spirit of the Earth. Lalka, której miałam nie mieć/Spirit of the Earth. The doll, which I do not have.



Komp ma dziś chyba dzień dobroci dla ludzi. Ale nie będę przeciągać struny i postaram się streścić. Choć jak to zrobić, gdy do zaprezentowania mam TAKĄ lalkę?
Lalkę cenną z wielu względów - nie tylko dlatego, że na ebay osiąga astronomiczne ceny rzędu 100 - 250 $, ale również z tego powodu, że jest to jedna z tych postaci, których miałam nigdy nie mieć. Przynajmniej tak sobie pomyślałam na początku moich studiów, gdy lalkowa przyjaciółka pokazała mi to zjawiskowe cudo w internecie. Cóż. Ja wtedy nie posiadałam nawet własnego kompa, więc tym bardziej internet wydawał mi się s-f. A co dopiero takie lalki. Wiedziałam, że w Polsce serii Native Spirit nie będzie, choćbym w ramach strajku padła trupem. Do zakupów na ebay za pośrednictwem wspomnianej przyjaciółki, miało minąć jeszcze trochę czasu. A i to były zakupy tanie, promocyjne, okazyjne. Kolekcjonerskie Indianki nie wpisywały się w ten nurt.
Prezentowaną lalkę mam od Zoe. Dziękuję Ci gorąco! :-).


Jest to pierwsza postać z mattelowskiej serii Native Spirit Collection z 2001r. W jej skład wchodzą kolejno: moja Spirit of the Earth; piękność z długimi warkoczami i łapaczem snów w dłoni - Spirit of the Sky, oraz ciekawa, cała w niebieskościach, z niespotykanym makijażem Spirit of the Water, jedyna z mało etnicznym moldem Lara/Ana. Wszystkie 3 lalki zostały wydane dla sieci sklepów TOYS RUS.



Inspiracją do powstania zjawiskowych niewiast, byli pierwsi rdzeni Amerykanie i ich wierzenia. Nie da się ukryć, że nie są to zwykle Indianki, jakich Mattel wydał około 20. I nie chodzi wyłącznie o dopracowane, realistyczne detale, bez skrótów i uproszczeń nawiązujące do kultur indiańskich.




Wszystkie z tych lalek w pełni zasłużyły na miano "spirit". Każda z nich emanuje własną duchowością, jakby istotnie były wysłanniczkami sfer, które reprezentują. Może najmniej lalka na moldzie Lary/Any, ale zapewne i ona ma swój fan klub :-)
Spirit of the Earth ma mold "goddes", zaprojektowany w 1998r. i klasyczne ciałko T'n'T w wersji z lekko ugiętymi rękoma, odginanymi do boków.




Niniejsza sesja też zawierała w sobie jakiś magiczny pierwiastek. Fotografując moją Indiankę, która czeka na własne, piękne imię, miałam wrażenie powrotu do własnych artystycznych korzeni. Kiedy 7 lat temu, dla żartu zrobiłam pierwszą filmową sesję mojej Pocahontas, nie sądziłam, że fotografowanie lalek, jak ludzi, stanie się moim hobby. I gdybym szukała realistycznego odpowiednika właśnie disneyowskiej Pocahontas - z pewnością byłby nim ten Duch Ziemi...











A teraz spróbuję poczytać Wasze blogi, jeśli komp też będzie miał na to ochotę :-)





Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: plastik.
Cechy szczególne: lalka pierwsza z serii: Native Spirit.
Sygnatura: Mattel.
Data produkcji: 2001.
Kraj produkcji: Indonezja.      

Height: 29 cm.
Material: plastic.
Special features: doll first in the series: Native Spirit.
Signature: Mattel.
Date of manufacture: 2001.
Country of production: Indonesia.

18 komentarzy:

  1. Boże jaka ona jest zjawiskowa !!! Istne cudo !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? :-) To była taka lalka, która dosłownie śniła mi się po nocach. I miałam poczucie braku sensu w kontynuowaniu kolekcji bez tej postaci. Ale z biegiem lat emocje przyschły i pozostało tylko mgliste marzenie...
      A tu proszę! :-)

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia a modelka...no brak mi słów, po prostu! Wspaniała postać! Nie dziwię się wcale, że o niej marzyłaś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy patrzę na takie lalki, zawsze mam mieszane uczucia względem tych "zwykłych, playlineowych", które wypełniają mi połowę zbioru. Ale trudno byłoby mi z nimi się rozstać, bo to przecież był ważny etap w życiu, poprzez swoją naiwność i traktowanie każdej nowo przybyłej panny, jak święto... Choć Spirit właśnie takie emocje we mnie wyzwolił - jak Pocahontas zdobyta w liceum, czy pierwsza Skipper od Babci :-)

      Usuń
  3. Zazdraszczam :) Jej twarz tchnie spokojem, a lalka pięknie pozuje na tle zieleni (i czerwieni). Niechby mi kto pokazał jakąś różową bezę, która równie dobrze współgrałaby z roślinami! Ogromny plus za nienachalną urodę, która nie robi wrażenia przerysowania. No i świetny dobór kolorów. Szóstka za zamysł i wykonanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właśnie :-) "Bezy" muszą mieć swoją scenografię: plastikowe Hello Kitty, czy My Little Pony za towarzystwo. Oraz dużo koronek i folii pryzmatycznej w tle. "Bezy" nie mają zapewne reprezentować Natury :-)
      Taaak, każda lalka jest do czegoś przypisana. Jak człowiek.

      Usuń
  4. Jak zawsze u Ciebie cudna sesja, a przy tym klimat dla ducha Ziemi świetnie
    dobrałaś. Sama panna jest zjawiskowa :D Bardzo mi się podoba :D,i jakie ma
    fajowa "pantofle" ;-)
    Ma też coś w sobie - panna z łapaczem snów :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-)
      Ta z łapaczem tylko raz pojawiła się na polskim Allegro. Rozstawała się z nią zresztą Zoe :-). To był ten cudowny, obawiam się, że bezpowrotnie miniony czas, gdy było mnie stać na takie lalki. Lecz coś mnie podkusiło (może oszczędny duch nie ziemi, ale rozsądku) i zamiast skorzystać z opcji "kup teraz", zalicytowałam. Pożałowałam bardzo szybko. Chciałam dać wyższą cenę, ale na parę dni - tradycja - zdechł mi ten grat. Co gorsza zatrułam się poważnie, więc leżałam dobre 3 doby z miską w objęciach i nie mogłam pojechać do pracy, gdzie komp był sprawny. Cóż, taki los. Ktoś mnie przelicytował o złotówkę.
      Tak brzmiała historia lalki, którą miałam mieć, a nie mam :-)

      Usuń
    2. Głowa do góry - będzie następna :)

      Usuń
    3. Tylko czy będą wtedy pieniądze na takie wybryki? :-)

      Usuń
  5. dumna, zamyślona, mocna kobieta o wrażliwości dziecka...
    aż wierzę, że zaraz przekroczy jakieś tajne wrota do swych
    marzeń i pragnień... choćby i te wyimaginowane na drewnianych
    sportowych szczebelkach...ciut druidki, ciut kapłanki, mnóstwo
    sentymentalnego sex-appellu... miło, gdy sny jawą się stają...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo trafnie dotarłaś do sedna!

    A te szczebelki to artystyczna ławka - konik ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia... W lepsze ręce nie mogła trafić! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna lalka. Simran masz niebywały dar wybierania tła i plenerów dla swoich indiańskich lalek i nie tylko. Jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję! To raczej sama przyroda mnie inspiruje i ona daje impuls do stylizacji danej lalki. Kiedyś, jak wiadomo moim plenerowym studiem była działka. Do niedawna miałam tylko las, który choć piękny, nie każdej damie pasuje. Teraz częściej posiłkuję się ogrodem Koleżanki, do której jadę z workami lalek na zbiorcze sesje :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna jest ta lalka:) Macie naprawdę fajne hobby zbierając lalki:)

    http://www.laetari.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne i odstresowujące. Zachęcam do naśladownictwa ;-)

    OdpowiedzUsuń