niedziela, 28 lutego 2016
Liebster Award - zakończenie. Liebster Award. The end.
No i kończę wreszcie ten sympatyczny łańcuszek ;-). Przypominam, że odpowiadam na resztę pytań w drugiej nominacji - tym razem: od Gabrieli. magiczne11cm.blogspot.com
6. Jaka jest Twoja najukochańsza lalka?
Dla mnie to pytanie retoryczne... Co mam powiedzieć? Christie z "Barbie & the Beat"(1990)? - pierwsza czarnoskóra Mattelka od Mamy; Ken "Hawaiian Fun" (1990) od Babci??; "Glitter Beach" Marina (1993)- po mojemu: Tabate, którą kupiłam w tajemnicy za kieszonkowe i była ze mną dużo później zarówno na maturze, jak i wciśnięta do torebki na obronie pracy magisterskiej? ;-); a może Mari z pierwszych "Generation Girl" (1998/99), nazwana Bjork - Enid??? - dar od Siostrzanej Duszy?? Cóż, warto by jeszcze dołączyć etniczną Norweżkę, złapaną w SH przez moją Mamę i Japan Kena (2010/11), któremu kiedyś poświęcę odrębny wpis...
Dodać mogę dłuuuuugą listę. Ale wybrać nie jestem w stanie!
7. Lalka, którą masz najdłużej.
Wspominana wielokrotnie - Indianka Carlssona, którą podstępem wyłudziłam jako dziewięciolatka od mojej ciotki ;-). Przed nią, oczywiście był dar od koleżanki w postaci cepeliowskiej "Białki Kwiaciarki", wyprodukowanej przez Spółdzielnię Pracy Rękodzieła Ludowego "CHAŁUPNIK". Ale sam dystrybutor na metce określił ją mianem "maskotki" i jako coś takiego była u mnie zawsze traktowana. Kto ciekaw jej postaci, niechaj zajrzy pod etykiety: "Poland" i tam ją odkryje. Najbardziej zachwycała się nią moja Mama - fanka polskiego folkloru i wszelkiego rękodzieła ;-). Ja postawiłam ją na półce obok figurek żołnierzy i w ten sposób cieszyła moje oczy ;-)
8. Lalka wymarzona niekoniecznie osiągalna.
Jej!!! Za dużo tego ;-)
Między wielu innymi Prof. Snape - Roberta Tonnera.
9. Lalka, której za żadne skarby świata, nie chciałabyś mieć w swojej kolekcji.
Chyba nie ma takiej. Nawet dla szkaradnych projektów, jestem tolerancyjna ;-). W końcu każda lalka to aspekt ludzkich wyobrażeń, znak czasów, danej kultury, kreacja jakiegoś projektanta, czasem wynik zwykłego odlewu na chińskiej matrycy, itp... Jestem otwarta na wszelkie lalkopodobne produkty. Nie mówię, że na całe życie, ale na jakiś czas - na pewno!
10. Jaka była najdziwniejsza, najśmieszniejsza, lub najstraszniejsza przygoda związana z lalkowaniem?
Toż, to temat na długie opowiadanie!..
Z pewnością straszne i śmieszne jednocześnie, były moje tajne zakupy w liceum, zwłaszcza nowych lalek. To była iście podziemna konspiracja i wojskowa logistyka. Właśnie ta logistyka spędzała mi sen z powiek. Odkrywałam jakąś lalkę na zadupnym bazarku w drugim końcu stolicy, ale jeszcze nie miałam dosyć odłożonej kasy. Na ogół oszczędzałam na drugich śniadaniach - kupowałam tylko kajzerkę, a czasem nic - w końcu nawet jak jadłam, nawet po wszelkich świętach, nawet po pożeraniu batoników i wafelków, którymi zawsze dokarmiała mnie Babcia, mogłam co najwyżej doczekać się wysypki, ale nie bujnego ciała! I tak byłam chuda, więc po co wywalać kasę na coś, czego po mnie w ogóle nie widać? ;-) Obniżałam także zarobki z ulotek, które rozdawałam po lekcjach, co by mieć do dyspozycji pieniężną "szarą strefę" na rozwój kontrowersyjnej kolekcji... Więc hartując motywację do tych poświeceń, jeździłam dwa, trzy razy w tygodniu po szkole, lub przed i sprawdzałam czy obiekt marzeń jeszcze nie został wykupiony. Plan lekcji był wywieszony na drzwiach w pokoju. W tych latach patrolowało go bystre oko Mamy. Nie raz musiałam wymyślać katastrofy na trasie autobusu i różne zdarzenia losowe, gdy np. spóźniałam się godzinę do domu, bo tyle zajęło mi sprawdzenie, czy lalka jeszcze na mnie czeka. Oczywiście mówiłam też prawdę: że pojechałam tu i tu, aby pochodzić, popatrzeć, kupić komiks, ilustrowane piśmidło dla młodzieży, kolejny lakier do paznokci, co robiłam przy okazji. Były to szczere fakty, choć uboczne ;-) A gdy udało mi się wreszcie upolować jakąś pannę, rzadziej pana - to sam zakup, sekretne rozpakowanie w szkolnym WC, albo u przyjaciółki i tajne przemycanie nabytku w obręb naszego niemiłosiernie ciasnego domostwa, dostarczało mi emocji rodem z thrillera. To jednak nie był koniec. Lalkę musiałam przecież ukryć by uniknąć wścibskich pytań!... I znowu wyobraźnia się przydawała jak kompas na pustyni, a ostrożność była jej pomocnikiem... ;-)
11. Jakie masz lalkowe plany na najbliższą przyszłość?
Skrajne.
Są momenty, w których myślę o redukcji. Bo po prostu - tonę w lalkach! Ale też takie, które podszeptują by dokupić jeszcze jakieś wymarzone. Skończy się pewnie na w miarę racjonalnych działaniach - coś sprzedam, żeby móc nabyć coś innego.
Odpowiedziom towarzyszyła ubiegłoroczna Fashionistas ma moldzie Goddess, należąca do Inki. Sesja powstała we wrześniu 2015 r. To jedna z nielicznych lalek tej serii, która wyjątkowo mi się spodobała, a mimo tego nie stałam się jej posiadaczką. W internetowych sklepach mignęła jak spadająca gwiazda i nie trafiła w moje drobne łapki... Być może do Polski sprowadzono krótki nakład tego konkretnego modelu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kiduś - jak mi mignie gdzieś ta spadająca
OdpowiedzUsuńgwiazda - nastawię fartuszka albo spódnicę,
bu=y do podołka wpadła dla Ciebie czekoladowa
świetlistość, ok?
Oj, koniecznie! I chyba też zaraz zmyję jej te usta, choć normalnie modyfikuję tylko podwójne egzemplarze ;-)
Usuńkonspiracyjne przeżycia godne
OdpowiedzUsuńniejednego hazardzisty, taaa...
To prawda ;-)Nawet wiem, po kim z rodziny to chapnęłam ;-D
UsuńOj... ja też marzę i śnię o tej pannie... I też szukam okazyjnej gwiazdy, cudu, czy czegokolwiek, co przyniosłoby tę lalczynę w moje otwarte dla niej progi. :))
OdpowiedzUsuńKonspiracja z lat szczenięcych - bardzo twórcza :D Uśmiałam się :))) Pozdrawiam cieplutko :)
Ona chyba naprawdę została wyprodukowana w mniejszym nakładzie, bo niemal wszędzie były te inne, a jej - nie...
UsuńDzięki tej konspiracyjnej wyobraźni, mam sporo lalek, które teraz są dość trudno dostępne w bdb stanie. Choć nie ukrywam, że wiele z nich ciut pożółkło i się zakurzyło.
Serdeczności.
Niesamowite zupełnie są te Twoje historie lalkowe :)))
OdpowiedzUsuńCóż, lalki niemal od zawsze są wpisane w moje życie, więc zdążyło mi się nazbierać tych historii ;-)
UsuńNiesamowita historia z lalkami. Widać Twoją determinację w dążeniu do celu. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda ;-). Ja nie ustępuję i nie odpuszczam. Nie tylko w lalkowych kwestiach ;-D.
OdpowiedzUsuń