Na początku chciałam podziękować Wioli za nominację do nagrody Liebster Award! :-D. Do następnego wpisu pewnie zdołam już przygotować odpowiedzi ;-)
W samą porę, nieprzypadkowo po wpisie o Bratz, przystępuję
do nowego cyklu tematycznego, a mianowicie do długiej opowieści o lalkach My
Scene, których produkcja została zawieszona 5 lat temu. Wspominałam kiedyś o
nich epizodycznie prezentując czarnoskórą Jai. I wielokrotnie zabierałam się w
myślach do ogarnięcia tematu. Tym częściej, im silniejsza była moja tęsknota za
tymi komiksowymi laleczkami, mającymi w sobie coś z mangi i coś z Disneya, a
już najwięcej z nowatorskiego projektu konkurencyjnej firmy MGA.
Mattel produkował je w latach 2002 - 2011 i zarzucił na
rzecz innej koncepcji, na tyle innej, że nigdy nie mogłam pojąć, czemu
zrezygnował definitywnie z tak fajnej idei. Mówię oczywiście o Monster
High - kolorowych upiorkach, z których
jedne nieco trącą Scenkami, inne zaś nie mają wspólnego rdzenia, a co gorsza w
bardziej tradycyjnych kręgach nie są akceptowane. Lecz lata mijają, nowe
inicjatywy ulegają opatrzeniu, za starymi zaczyna się tęsknić i jeśli jest się
producentem… kalkulować – co przyniesie zysk, co okaże się sukcesem? Wieść
gminna niesie, że Mattel wznowi w tym roku produkcję My Scene. Pożyjemy,
zobaczymy.
Tymczasem przypomnijmy sobie, jak się to wszystko zaczęło…
Na początku był skandal. Jak zawsze, gdy w grę wchodzi człowiek
i pieniądze. Otóż pewien projektant, niejaki Carter Bryant, oficjalny twórca
lalek Bratz, współpracował pierwotnie z Mattelem. Ale zmienił szefa i w nowej
firmie ogłosił swoją koncepcję wielokulturowych lalek, o komiksowych rysach
twarzy i dysproporcjach ciałka (m.in.: większa głowa; w
przypadku Bratz - znacznie większa).
Mimo tego Mattel zdecydował się wypuścić na rynek „swoje”
lalki (2002), rok po Bratz MGA (2001). Same Bratz są oryginalniejsze ze względu
na konstrukcję ciałka, choć budzi ona odwieczne kontrowersje, mają bardziej
odważny wizerunek i dużo mocniej stawiają na różnorodność kulturową. Występują
też w różnej odsłonie wiekowej.
Pod względem wyrazu, bliżej im do innego projektu Mattela –
lalek Flavas (proj. 2003r.), o których pisałam kilkakrotnie.
My Scene natomiast, zachowują klasyczne szczupłe ciałka
Barbie i choć ich buty są karykaturalnie duże, (pewnie, żeby ocalić proporcję
względem większej głowy), nie tworzą całości ze stopą lalki, tak więc można je
zamieniać na drobne buciki Barbie.
Obie firmy sprzedawały swoje produkty z powodzeniem, ale w 2005
r. MGA pozwał Mattela do sądu jako nieuczciwego konkurenta. Widać projekt
sprzedawałby się dużo lepiej, gdyby ten sukces miał tylko jednego ojca…
Producent Barbie bronił się, że pomysł lalek opartych o estetykę filmów
animowanych, narodził się w wyobraźni Bryanta, jeszcze w trakcie współpracy z
Mattelem.
Początkowo seria składała się z trzech bohaterek opartych na
jednym moldzie z zamkniętymi ustami. Były to dziewczyny w większości o imionach
nieobcych produkcjom Mattela: Barbie (biała, błękitnooka blondynka); Madison/Westley
(Mulatka z afro w kolorze toffi i niebieskimi oczami) oraz Chelsea (biała o
wyrazistych brązowych oczach i kasztanowych włosach). Tą ostatnią zaraz
przybliżę Wam szczegółowo. Dodam jeszcze, że ostatecznie, dziewczyn pod szyldem
My Scene było w sumie10 – wliczając rotacje bohaterek i 2 wykorzystane w
edycjach specjalnych: wspomnianą Jai i Lindsay Lohan.
W przypadku My Scene, Mattel posłużył się zabiegiem
zastosowanym wcześniej w edycji Generation Girl, czyli nadaniem lalkom
życiorysów, zasadzonych na przynależności etnicznej i osobistych pasjach z
naciskiem na ambicje rozwojowe.
Chelsea według zaprojektowanego dla niej przez firmę
życiorysu, (bo nie wiem, czy zrobił to sam Bryant, czy może ktoś inny) jest
urodzoną artystką i pragnie w przyszłości tworzyć modę. Uwielbia sklepy z retro
- odzieżą i kocha zwierzęta. Urodziła się 10 listopada, a więc jest zodiakalnym
Skorpionem. Myślę, że byśmy się dogadały!
Jak każda My Scene, tak i Chelsea w pierwszych edycjach ma
zdecydowanie duże, raczej jednolite w kolorze oczy. Dopiero późniejsze egzemplarze
odkrywają inną estetykę: węższe, bardziej przestrzenne tęczówki i makijaż –
subtelny, lub bardziej złożony w zależności od egzemplarza.
W pierwszej serii oczarowała mnie tylko Madison, ale i tak,
w tamtych czasach, był to zachwyt pełen dystansu. Za to już w serii „Chillin
Out” (2003), wszystkie lalki podbiły moje serce z naciskiem na kasztanowowłosą Chelsea. Ale skąd u początkującej studentki takie fundusze? Lalki te były
piekielnie drogie, więc z ogromnym żalem, tym razem musiałam obyć się tylko
marzeniami…
Dopiero w ubiegłym roku, całkiem przypadkowo wpadła w moje
ręce wymarzona Chelsea z serii zimowej za zaledwie …10 zł! Owszem, brak jej
było getrów, oryginalnego szaliczka i własnej czapki, ale szybko zastąpiłam te braki
innymi mattelowskimi dodatkami. Grunt, że była praktycznie w idealnym stanie i
miała tą cudowną kurteczkę pod kolor cienia na powiece! J Co ciekawe, Scenki
wyszły z mody definitywnie i ich ceny na Allegro ,
sięgają najwyżej 25 zł…A i tak, nie ma zbyt wielu kupujących.
I gdy wreszcie spadł śnieg, pobiegłam rano do lasu wraz z
miniaturą Padlinki, oraz moją zimową dziewczyną. Po latach, bawiłam się w
białym puchu równie dobrze, jak wtedy, gdy fotografowałam klonika lalki Bratz
(poprzedni wpis). Tylko czemu ta zima w Polsce jest taka krótka???
Partnerująca jej Chelsea, z rootowanymi rzęsami nabyta także
z drugiej ręki w 2011 r. pochodzi z serii: „Night on the Town” – był to
pierwszy z zestawów, w którym wyszła razem z Hudsonem.
Kolejny to „Out &
About” (2007), gdzie występuje w swej chyba najpiękniejszej wersji, a do tego
na nowym moldzie z otwartymi ustami (epizodycznie), oraz w zestawie
walentynkowym, przetłumaczonym u nas na „My Scene na randce”. W tym secie
dziewczyna ma już małe oczy i mniej wyrazisty koloryt, a chłopak namalowane
włosy. Za to oboje otrzymali artykułowane ciałka!
A to już wspomniane porównanie pierwszych lalek z tymi nieco
nowszymi: My Bling Bling (2005), oraz Boutique Divas (2005).
Chelsea funkcjonuje od początku do końca projektu My Scene,
zatem wszelkich wariantów tej lalki powstała ogromna ilość na przestrzeni
niemal dekady. Do wątku tej konkretnej bohaterki wrócę kiedyś, jak wygrzebię z
pudeł moje pozostałe Scenki.
Zainteresowanych zapraszam też TUTAJ: simran2pl.blogspot.com
Zainteresowanych zapraszam też TUTAJ: simran2pl.blogspot.com
Miniaturka Padlinki rozkoszna, prawie tak ładna jak sama Padlinka. Fajnie, że opisałaś Scenki, wiele się dowiedziałam. Mnie się podobają te z delikatniejszym makijażem.
OdpowiedzUsuńA ja mam właśnie problem, które wolę. Kiedyś preferowałam te bardziej realistyczne, delikatne. Ale dziś, chyba wolę najstarsze ze względu na prostotę, minimalizm i fakt, że każda współczesna lalka ma przekombinowane oczy - tyle tam barw, co na palecie ;-)
UsuńAch te Scenki, kiedyś za nimi szalałam, a teraz już mi przeszło. Nie zmienia to faktu, że mają wiele uroku i są zdecydowanie ciekawsze od klasycznych Barbie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMnie przechodziło 2 razy (w sumie sprzedałam 4 Scenki)i 2 razy wracało ;-). Więc tych sprzedanych trochę żałuję...
Usuńurocze panienki...ciężko byłoby mi
OdpowiedzUsuńzdecydować, którą bym wolała - czy
tę z grzywką czy zimową wersję ;D
O, ja też właśnie przy tych dwóch głowiłabym się najsilniej ;-) Może jednak wygrałyby ostatecznie rootowane rzęsy? ...
UsuńJak zwykle jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy :) Scenki bardzo lubię za ich delikatną urodę i styl :)
OdpowiedzUsuńMam ambicję każdą bohaterkę i bohatera tak opracować, ale w moim trybie to trochę potrwa ;-) Brak mi ładnych fotek, a bardzo nie lubię trzaskać tyko na papierowym tle... Las chwilowo odpadł. Chlapa, a ja znowu chora...
UsuńCiekawa historia tych lalek ... Siedzę i myślę, że tylu faktów jeszcze nie znam. :) Cieszę się jednak, że mogę poznawać ich coraz więcej, dzięki lekturze tak fajnych blogów, jak Twój :) Aha! No i fotki śniegowe superowe :)
OdpowiedzUsuńHistoria trochę smutna, ale i krzepiąca dla innych artystów. Jak się nie dogadujesz z jednym szefem, szukaj drugiego, który lepiej zapłaci ;-D.
UsuńZa śniegiem tęsknię...
Zima w Polsce jest krótka ??? Dla mnie trwa prawie pół roku :(...
OdpowiedzUsuńKocham Scenki jak Ci wiadomo ale królową tego postu zdecydowanie jest Padlinka !!:)
No, tak, zawsze jak człowiek na lalkowym blogu zamieści kota, bije on na łeb, wystrojone panny - nawet jeśli to miniaturowy kot z plastiku ;-). Oj, żal żywej Padlinki, choć do lasu ze mną nie chciała chodzić..
UsuńPS. Dla mnie zima to tylko ten okres ze śniegiem i mrozem. Szarości i dodatnich temperatur nie wliczam. To smutna pora cmentarna, ale nie zima!!
UsuńLubię Scenki i na pewno u mnie pozostaną. Od czasu do czasu muszę walczyć z narastającą chęcią powiększenia ich grona, gdy na allegro pojawiają się całkiem piękne i niedrogie panny. Twoje są prześliczne i zgadzam się z Tobą, że żal ściska, że ich już nie produkują...
OdpowiedzUsuńNo, deklarują się, że wznowią produkcję. Trzymam za to kciuki! A Mattela za słowo.
UsuńNie odmawiaj sobie tanich Scenek z Allegro. U Ciebie każda lalka ma jak w Paryżu! :-) Podziel się z nowymi Scenkami tym szczęściem. To będzie obopólna korzyść.
Widzisz ?? Biegałaś z lalkami po śniegu i teraz jesteś chora :(:(
OdpowiedzUsuńTo nie śnieg zawinił. Ten już stopniał 2 tygodnie temu. Tylko moje fotki udają, że w Polsce nadal jest biało ;-)
OdpowiedzUsuńNadmiar skupisk ludzkich wyszedł mi bokiem. Znowu się miotałam po mieście i spędzałam dużo czasu w komunikacji państwowej. Ktoś szczodrze podrzucił mi grypę. Wrrr!
Mam chyba ze trzy Scenki, wszystkie przypadkowe... Ich buty interesowały mnie ze względu na możliwość ich wymiany z Moxie, ale pod innymi względami widziałam w nich tylko inne Barbie. Ale czuję że jak zaczytam się w kolejnych wpisach zwrócę na nie baczniejszą uwagę ;-) informacja o wznowieniu serii bardzo mnie zainteresowała!
OdpowiedzUsuńO, ja w Scenkach wcale nie widzę Barbie, dla mnie to totalnie inne lalki ;-) Jeśli już, to wkładam je do jednego worka z Bratz...
UsuńSama płonę z niecierpliwości - będzie to wznowienie, czy nie będzie?
Padlinka jest przesliczna a Scenki lubie w kazdym wydaniu :)
OdpowiedzUsuńTak, jak i ja, choć korciło mnie ze 2 lata temu, by się ich pozbyć i zostawić, tylko reprezentatywne egzemplarze.
UsuńPadlinka też śliczna w każdym wydaniu ;-)
Nominowałam Cię do Liebster Award. Jeżeli masz ochotę na tę zabawę - zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńO, dziękuję! A to można tak być nominowanym 2 x pod rząd? Bo właśnie odpowiadam na pytania Wioli ;-)
UsuńŁadnie sfotografowałaś te swoje Scenki ;) Przy okazji tyle się dowiedziałam na ich temat. Masz dużą wiedzę na temat lalek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :-)
Scenki akurat śledziłam na bieżąco: narodziły się i zgasły na moich oczach, w latach, gdy byłam już świadomą kolekcjonerką...
UsuńSerdeczności!
Świetna ta niebiesko-łososiowa stylizacja! Idealnie wygląda na śniegu.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka! :)
O, jak miło Cię gościć po długiej nieobecności!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :-)