niedziela, 11 września 2016

Historia Kena - część 2/The History of the Ken Doll. Part 2.


Za oknem cykady i balsamiczny zapach lasu, a ja kontynuuję historię męskiej lalki Mattela... Zainteresowanych początkiem wątku, odsyłam do pierwszego, encyklopedycznego wpisu z 20 maja br. Ciekawe, że choć chłopak/mąż Barbie pojawił się 2 lata po jej narodzinach, w 1961r. (a więc na początku była Ewa!) wśród kolekcjonerów jest ledwie ułamkiem zbioru. W sposób naturalny zbieramy piękne (czasem przesłodzone)/eleganckie/sportowe/nowoczesne/klasyczne/ (niekiedy) kiczowate Barbie, ale już z większym dystansem podchodzimy do jej partnera. Jakże często spotykam się z opinią: "Barbie zbieram, ale facetów nie", albo: "Mam jednego przedstawiciela gatunku". Hmmm, dobre i to...  
Tymczasem Ken, choć i przez samą firmę - matkę Mattel, traktowany nie raz po macoszemu, jest znakiem czasów. Owszem, nie tak dopracowanym jak Barbie, ale... jest!
Jakże często skąpiono mu naturalnych włosów, zastępując czuprynę moldowanym kształtem... A i ciało, było zawsze trochę nieforemne, mniej artykułowane niż to należące do Barbie. Jednakże, patrząc na Kena możemy się sporo nauczyć o paradygmacie mężczyzny w XX i XXI wieku.
W 1983r. pojawia się mold "Crystal Head", który króluje na sklepowych półkach do 1988r. (ostatnim był jednakże "Cool Times Ken" z 1989r.) Jest to już czwarta twarz przyjaciela Barbie.


(z lewej "Island Fun Ken" (1987); z prawej Sea Lovin' Ken (1984)

Kanciasty przystojniak w typie młodego (wówczas) Arnolda Schwarzeneggera, czy Gordona Thomsona (Adama Carringtona z serialu "Dynastia") przełożył się na lalkę, którą pamiętam jak ze snu w dłoni mojej znajomej z klasy. Później, naoglądałam go się do woli u innej koleżanki.



Świadomie przyjęłam do serca nowszy model, zaprojektowany w 1988r (mold New SuperStar)... Bardziej przypominał mi idoli z plakatów w pierwszych pismach dla młodzieży i (a więc) pierwszych zachodnich seriali, czy produkcji fabularnych, które na dobre zagościły wreszcie na polskich ekranach. Miałam też wtedy taką towarzyszkę zabawy o bliźniaczej wrażliwości, którą latami nazywałam "przyjaciółką". Może istotnie byłyśmy wtedy prawdziwymi przyjaciółkami... Ale, czy autentyczna przyjaźń powinna się kończyć ot, tak bez wyraźnego powodu, bez kłótni, bez zdrady, bez podłożenia świni przez którąś ze stron? I to jeszcze w trudnym okresie dla jednej z nich? Tak, czy siak, lalkowe wspomnienia mam super - a ona,  ekscentryczna, dziewczynka, obdarzona ogromną wyobraźnią, posiadała Kena: "Western Fun/Suncharm" z 1989r. Rany, ale ten plastikowy gość mi się podobał!


W przyszłym roku poświęcę całej serii odrębnego posta.

Mojego pierwszego Kena "Hawaiian Fun" (1991), dostałam w tym czasie, w którym inne dziewczęta zaczynają już oddawać lalki młodszym siostrom. Cóż, ja siostry nie miałam, a i do lalek nie żywiłam szczególnej czci, ale powiedzcie sami - przejść przez dzieciństwo bez Barbie i Kena? To dopiero byłoby społeczne wykluczenie ;-))) Mój ukochany Ken, obdarzony plastyczną osobowością i bujnym życiorysem, a także cała seria, doczekają się również odrębnego posta.


A tu na dokładkę "Ski Fun Ken" (1991r.)


Ale cofnijmy się jeszcze. W czasie, gdy standardowym Kenem jest ten na moldzie "Crystal Head - Carrington", mamy następujące męskie rodzynki:
W 1986 pojawia się bardzo osobliwa twarz w przełomowej serii "Barbie and the Rockers". "Hot Rockin' Derek".




Dwa lata później wychodzi jako Dude - przyjaciel Jazzie. A w Wenezueli, także w 1988r. w wersji Hispanic, sprzedawany jest jako "Olimpico Ken".
Seria Rockers (1986) generuje jeszcze jednego przystojniaka, tym razem w rootowanymi włosami. Jak dla mnie - jest obłędny!


Na tym samym moldzie w tym samym roku, wychodzi też zniewalający brunet o bałkańskiej urodzie: "Jewel Secrets Ken".







Mold mimo ogromnego potencjału, został użyty jeszcze tylko raz, rok później, jako:"Bobby BiBops". Rok 1986 dostarcza jeszcze jedną charakterystyczną, bardzo udaną twarz" The Heart Family - Grandpa".



I ten cudny, realistyczny, pełen życia mold odszedł w mattelowski niebyt. Jedynie w 1993 przypomniano sobie o nim epizodycznie tworząc lalkę Davy'ego Crocketta...
Powyższy przegląd dotyczy tylko białych lalek - wątek AA, opiszę w swoim czasie odrębnie.

Nowy Ken, w typie Ala Pacino, debiutujący pod szyldem "Alan", narodził się niebawem - w 1990 r. i istotnie po grzecznie zaczesanych na bok klasykach, stanowił aktualny wizerunek przeciętnego mężczyzny tamtej epoki:


Ale to już opowieść na kolejny odcinek.  

13 komentarzy:

  1. Oj przygarnęłabym dziadka, jaki przystojny. Ten z blond rootowanymi włosami u mnie trafiłby pod nożyczki, ma taką damską fryzurę. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w latach '80. oni wszyscy byli tacy zniewieściali ;-) Ale ja bym sprawę fryzury załatwiła spięciem włosów w kitkę.
      Dziadek fantastyczny i potrzebny dzieciom pod wieloma względami - do oswajania starości, do nauki szacunku dla seniora, itp. A dla kolekcjonera rarytas.
      Niestety, Mattel widać miał inne zdanie...
      Serdeczności!

      Usuń
  2. ... ej tam, ja przez całe swoje dzieciństwo i młodość :P
    przeszłam bez Kena i Barbie.
    Jak na dzisiejszy dzień, bo bym mi się marzył tylko taki -
    Rhett Butler :D no może jeszcze jakiś czarnoskóry :D
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to zupełnie jak ja :)))
      a teraz? może bym zaprosiła
      Derka i jasnowłosego Rocka :)

      Usuń
    2. Pewnie, że można. Ale zawsze lepiej mieć, niż nie mieć ;-)
      Ba! Rhetta i ja bym chciała!! Jeszcze lepiej: żywego ;-D.
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  3. Przystojne chłopaki, ale brunet o bałkańskiej urodzie to jest to! Fajny! Nawet bardziej niż fajny! Będzie mi się teraz błąkał po głowie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to Ci sen zaburzyłam ;-)
      Ja podziwiam brunetów, ale kocham blondynów! ;-)

      Usuń
  4. Pamiętam że jako dziecko miałam w domu dwóch mężów Barbie, jednak nie zachował się żaden z nich . Czy tylko mi bardziej podobał się dawny Ken, niż ten obecny teraz na półkach w sklepie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to kwestia perspektywy osobistej. Często przysłowiową górę biorą własne sentymenty. To, co zobaczyliśmy na samym początku wywiera jednakowoż najsilniejsze wrażenie!
      A jakich Kenów miałaś, na jakich moldach?

      Usuń
  5. Mam facetów w Dziwaczkowie , mam . Najwięcej Action Manów .
    Kenów i innych też trochę . Tak trudno ich ubrać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mogą zadowolić się listkiem figowym? ;-)))

      Usuń
  6. Ja też mam facetów w Baśniowie :) mam nawet całkiem sporo :) i powiem więcej ….. bardzo ich lubię i często może nawet bardziej niż kobietki :)
    Wszystkich wyżej wymienionych panów chętnie bym przygarnęła pod swój dach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, nie oddam ich, nie oddam! ;-D
    Ale za to Ty masz obłędnego faceta pokaźnych gabarytów...

    OdpowiedzUsuń