Dzisiejszy wpis po pierwsze nie będzie o lalce, a o jej
stroju - po drugie zaś – obiecuję Wam rychłą kontynuację tego wątku. Z kilku
powodów...
Myślę, że mi to wybaczycie ze względu na pogodny charakter
zdjęć i miejsc, którymi Was uraczę.
Miejsc wciąż zamkniętych, zakazanych :-S. W
końcu, jak w tytule 😉, moja modelka, niczym niegdyś japońska Luna,
odkryła ze mną w ubiegłym roku, kawałek Mazowsza. Tak, latem 2019 r. tylko na
skutek chronicznego braku czasu nie wrzuciłam tych pocztówkowych fotek na
bloga. Może dobrze się stało, bo o czym miałabym tu pisać na bieżąco, gdy
zakazano nam podróży, dostępu do kultury i swobodnych spotkań??? Ok, cofam się
… wolno nam wszystko - tylko wirtualnie.
Jasne, każdy na początku się przestraszył, bo trudno było
oszacować konsekwencje nowego wirusa, tym bardziej w zestawieniu z takim
przekazem medialnym. Pewnie, gdybyśmy codziennie dostawali informację na temat
ogólnej liczby zgonów w poszczególnych krajach, wypadałoby nam zaszyć się w
piwnicach i odliczać dni do przeprowadzki w Zaświaty 😉
Tymczasem, wiemy już, że profilaktycznie ustawiono armaty na kaczkę,
jerzyka,
a może nawet... wróbla.
Zdarza się. Lecz rocznie umiera na świecie 600 tys. osób na różne
odmiany grypy. Gdzie do tych statystyk "krwiożerczemu" koronawirusowi???...
Jak dobrze, że lalki nie mają takich zmartwień.
Mają za to inne. Np.: dlaczego tej serii magazynów kulturoznawczych z tematycznym strojem, nie było w Polsce, skoro wyprodukowano ją w Europie i dla Europy?
Choć, jak widać były dostępne i w Australii...
Informacje o tym magazynie są skąpe. Z tego, co wiem, seria liczyła kilkadziesiąt numerów, które co tydzień można było znaleźć w kioskach. Mnie trafiły się 4 z drugiej ręki. Część Wam kiedyś już pokazałam.
Ubranka są często byle jak wykonane i nie zawsze nawiązują do kraju, który przedstawia magazyn, ale nie da się odmówić im pomysłowości i w wielu wypadkach - ciekawych tkanin. Nie mają w środku metki Mattela.
(szkoda, że nie dołączono widocznych na okładce gazetki kolczyków i naszyjnik zrobiono mniej rozbudowany, ale i tak sukces, że sięgnięto po kraj bałkański, których Mattel w swoich projektach na ogół nie dostrzega)
Sam magazyn w przystępny i całkiem poprawny sposób, pokazuje dzieciom różne kraje. Estetycznie wydany, w stylu gazetek Barbie dostępnych u nas, często posługuje się na fotografiach, promocyjnymi lalkami, które nigdy nie były wypuszczone na rynek. Sama doskonale pamiętam, jak te blisko 2 dekady temu wzdychałam do wielu modelek i bezowocnie marzyłam o ich sprowadzeniu do Polski, kiedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieją pewnie tylko w jednym egzemplarzu. Swoją drogą ciekawe, co się z nimi stało... Są w jakimś mattelowskim archiwum?
Sesja powstała na ternie Krajobrazu Chronionego, w małej urokliwej miejscowości - Wieliszew,
gdzie pojechałam przeprowadzić wywiad z Dyrektorem Domu Kultury i obejrzałam niesamowitą, 3-pomieszczeniową garderobę zespołu "Promyki", porównywanego z "Mazowszem":
https://simran2pl.blogspot.com/2020/05/gminne-serce-kultury.html
Tradycyjnie już życzę Wam zdrowia, zdrowego rozsądku i słońca jak na fotografiach, którego tegoroczny maj, jakoś bardzo skąpi.
fajniutka pannica!
OdpowiedzUsuńNa modelkę wybrałam lalkę z moldem Teresy, choć proponowana w magazynie Lea, też fajnie wywiązuje się z bułgarskiej roli ;-)
UsuńPiękna, spokojna sesja w przepięknej okolicy :-)
OdpowiedzUsuńDziewczyna z Bułgarii bardzo ciekawa i szczerze mówiąc, raczej jej jeszcze nigdzie nie widziałam na zdjęciach...
Widać, że dobrze się czuje w plenerze :)))
Poza tym bardzo wpadła mi w oko, krótkowłosa ślicznotka w niebieskim golfiku i szarych spodniach :-)
Pozdrawiam Cię serdecznie ♥
Dziękuję, Oleńko. Ja też raczej nie spotykam na blogach,lalek ubranych w ciuszki z magazynu "Discover the world...". Czasem widywałam coś ubranego w te stroje na Allegro, ale nie zawsze byłam w stanie zidentyfikować serię. To raczej produkt adresowany do dzieci...
OdpowiedzUsuńWłaśnie, ta krótkowłosa ślicznotka, to jedna z tych lalek, o których piszę, że nigdy nie ujrzały światła dziennego. Były modelkami Mattela na użytek publikacji o Barbie, ale w sprzedaży nie zaistniały fizycznie ;-(
Dobrych parę lat o tym nie wiedziałam. Myślałam, że tylko nie sprowadzono ich do Polski.
A to Ci numer! Też myślałam, że nie dotarły do Polski!
UsuńKurczę, bardzo fajna gazetka i strój. Nie wiedziałam, że coś takiego wydawano! Bardzo ciekawy wpis. No i zdjęcia... Ostatnio mnie ekscytują wszystkie fotki plenerowe. Ogromnie.
OdpowiedzUsuńBo nas zamknęli jak Sardynki Po Orwellowsku do puszki ;-)
OdpowiedzUsuńJa się nie dałam, ale z przyczyn, które opisywałam miesiąc temu, funduszy na podróże - brak (póki co).
Gazetka jest bardzo pozytywna w wydźwięku i ślicznie wydana. Tak, by dziecko, co tydzień mogło poznać inny kraj, inną kulturę.
Serdeczności, Ayu!
Czytałam kiedyś o tym magazynie, istotnie szkoda, że nigdy do nas nie dotarł i że nie powstał jakieś dziesięć lat wcześniej. Wyobrażam sobie, jaka byłaby to dla mnie radość, gdyby coś takiego wpadło w moje ręce w dzieciństwie, kiedy cierpiałam na chroniczny niedobór lalkowych odziewków. Barbiowe ciuchy regionalne? Z gazetą? Tak po prostu w kiosku i to co tydzień? Na samą myśl prawie dostaję krwotoku z nosa!
OdpowiedzUsuńMyślę, że to bardzo ambitne przedsięwzięcie, w końcu stroje ludowe są często tak skomplikowane i posiadają tyle detali, że samo ich odwzorowanie musiało być nie tylko kosztowne, ale i czasochłonne.
Świetnie dobrałaś modelkę, jej ciemna karnacja i czarne włosy pięknie odcinają się na tle słonecznego żółtego.
No, właśnie... Dobra jakość generowałaby wyższe koszty...
UsuńZ perspektywy czasu, zastanawiam się, czy nawet przy tych proponowanych przez producenta, dałabym radę kupować co tydzień taką gazetkę? Byłam już za duża na lalki. Moje hobby wtedy nie miało już/jeszcze dostatecznej akceptacji. Żyłam ze stypendium, kieszonkowego i pieniędzy zarobionych na rozdawaniu ulotek. Już kupowanie lalek w tajemnicy, powodowało stres i czasem - groteskowe sytuacje.
Mama storpedowałaby pewnie te gazetki ze względu na słabą jakość wykonania ubranek. Zresztą, kupowałyśmy wtedy co tydzień "WITCH" ;-) To było w tamtych czasach uzasadnione, bo interesowałam się komiksem i dużo rysowałam.
Bardzo żałuję, że ta gazetka nigdy do nas nie nie dotarła. Piękna sesja, trwam w zachwycie!
OdpowiedzUsuńDziękuję, IHime. Za sesję odpowiada wyłącznie miejsce i pogoda ;-)
UsuńZauważyłam, że na początku ubiegłej dekady, Polska była wciąż traktowana bardzo po macoszemu w kwestii lalek. Wtedy nie stanowiliśmy jeszcze części UE.
Szkoda mi tej zmarnowanej przez Mattela szansy, pokazania piękna strojów ludowych. Począwszy od Barbie Poland po np. Norweską, gdzie stroje albo w ogóle nijak się maja do prawdziwych, bądź są kompilacją części garderoby z różnych regionów.
OdpowiedzUsuńW zupełności zgadzam się z Tobą, Szara Sowo...
UsuńMam jednak nadzieję, że część dzieci/ówczesnych adresatów tej gazetki i tak zainteresowała się pięknem innych kultur. Może ktoś nawet wybrał tematyczne studia? ;-)
Piękny wpis Kiduś zrobiłaś :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jest ta Bułgarka :D
Dziękuję, Ewuniu.
OdpowiedzUsuńChyba nam wszystkim potrzeba teraz kojących krajobrazów i słońca :-)
Zdjęcia piękne, tak jak i panna. W tym stroju jej bardzo do twarzy. Nie miałam pojęcia, że były takie magazyny.
OdpowiedzUsuń