sobota, 2 maja 2020

Lalki niewolników: Topsy - Turvy. Szmacianka z Barbadosu


Idea dwustronnych lalek Topsy-Turvy, sięga początku XIX w. i wpisana jest ściśle w kontekst amerykańskich różnic rasowych. Krótko mówiąc, to postacie z bardzo mroczną historią. Pierwsze powstały na plantacjach. Charakteryzowały się tym, że jedna lalka, stanowiła połączenie białej i czarnej. Istnieje wiele teorii, na temat tego, co mogły symbolizować i jaka była ich rola społeczna. Czy bawiły się nimi małe niewolnice razem z dziećmi ich właścicieli? Prawdopodobnie. Bardzo jestem ciekawa, jak mogły wyglądać fabuły takich zabaw...

Przewrotna opowieść o zamianie ról, czy ich utrwalenie? Chyba nie zachowało się wiele takich relacji, choć niewykluczone, że żyją jeszcze w rodzinach historie przekazane kiedyś przez babcię, czy prababcię. 

Po zniesieniu niewolnictwa (grudzień 1865 r.), lalki nadal cieszyły się popularnością i po dziś dzień, inspirują na różne sposoby kolejne pokolenia. W latach 20. XX w., powstał komediowy spektakl sióstr Duncan, pt. "Topsy i Eva". Odgrzewany i uzupełniany repertuar, bawił odbiorców aż do lat '50.
A same lalki? Domowe rękodzieło, zastąpiła masowa produkcja dla domów towarowych, czerpiąc z popularnych bajek, m.in. "Czerwonego Kapturka".


Znanymi w Polsce lalkami w typie Topsy-Turvy, jest jeden z pierwszych modeli disneyowskiej Tiany z 2009 r. który po odwróceniu, ukazuje żabę. Sama fabuła bajki, oparta na komediowej zamianie ról i zabawy konwencją, też wpisuje się w nurt Topsy-Turvy.

Jako regionalny upominek, dzisiejsze T-T, są sprzedawane m.in. przez firmę Rima, o której jeszcze niedawno nic nie wiedziałam. Zresztą i dziś wiem tyle, ile marketing, pozwolił o sobie opowiedzieć. Niejaki Mr. Rima (brak zdjęcia i biografii), wydaje się typową kreacją reklamową. Historia mieszkającego w tropikach eksperymentatora, który niezadowolony z istniejącej gamy tkanin, tworzy własną, ma pewnie nadać ludzki rys, kolejnemu zamaskowanemu chińskiemu koncernowi ;-) Znamienne jest zwłaszcza to, że w zakładce "O nas", wyświetla się tylko czarna strona B-)
Zdecydowanie bałabym się robić zakupy u takiego sprzedawcy!


Na szczęście moją Barbadoskę kupiłam na naszym Allegro.
Mimo tego, lalka dotarła do mnie z przygodami i wielkim opóźnieniem.
Kiedy już zaczęłam martwić się brakiem paczki, otrzymałam maila z informacją, że przesyłka czeka na mnie przez 3 dni do odbioru w ... innej miejscowości. Trochę rozbawiona, a trochę poirytowana, zadzwoniłam do centrali firmy kurierskiej. Tam dowiedziałam się, że kurier był u mnie dwukrotnie, jak się okazało w godzinach mojej pracy. Zauważyłam, że nie dzwonił rano, ani nie przysłał sms-a z informacją, że danego dnia mam czekać w domu na paczkę. Panienka z centrali z bezczelnym spokojem odparła, że kurier nie miał obowiązku tego robić. Zdziwiłam się, bo sądziłam, że to standard. Poprosiłam o ponowne dostarczenie przesyłki, gdyż nie miałam możliwości dojazdu do wymienionej miejscowości. Panienkę to nie wzruszyło. Powiedziała, że mogę złożyć skargę, ale paczki i tak mi nie przyślą, bo mają obowiązek zrobić to tylko dwukrotnie. Ryknęłam, że obowiązkiem kuriera jest wykonać usługę, czyli dostarczyć paczkę. Jeśli robi to w godzinach, w których standardowo się pracuje, ma informować, że przyjedzie, by można było wziąć wolny dzień. Nie płacą mu za rekreacyjną jazdę samochodem, tylko rozwożenie i doręczanie przesyłek. Informuję, że usługa nie została wykonana. Panienka wysłuchała mojej tyrady i zapytała słodkim głosem, czy może mi w czymś jeszcze pomóc.


Oparło się o sprzedawcę. Pan zainterweniował i tak, kiedy robiłam w loggi zdjęcia do poprzedniego posta, beztroska jeszcze i zadowolona, że od paru dni pracuję w domu, niespodziewanie zadzwonił dzwonek. Otworzyłam. Facet w czarnym stroju, czarnych rękawiczkach i takiż samych okularach, bez słowa, wrzucił w moje ręce paczkę i zbiegł po schodach, mało nóg nie łamiąc. Na dobrą sprawę, w tak przekazanej paczce, mogła być bomba ;-)
I to już cała historia.


Lalki po drugiej stronie metki z adresem internetowym firmy, mają napis: "With Love From Caribbean".



Na wietrze wirowała i podskakiwała, jak prawdziwa baletnica.




Twarze są malowane ręcznie, ręcznie doszyto też włosy. Cała reszta to produkcja maszynowa. Ale i tak są ogromnie oryginalne...

Miłośników nie tylko gadów, zapraszam TUTAJ: http://simran4.blogspot.com/2020/04/spotkanie-z-zielonym.html


A pasjonatów historii i sztuki TU: https://simran2pl.blogspot.com/2020/05/muzeum-warszawy-rzemieslnicze-historie.html


Wysokość: 30 cm.
Tworzywo: tkanina
Sygnatura: Rima
Cechy szczególne: lalka w typie Topsy-Turvy, wykonana częściowo ręcznie.
Kraj produkcji: prawdopodobnie Chiny lub Indie
Data: czasy współczesne 

20 komentarzy:

  1. Niesamowita jest historia takich lalek a ona sama jest naprawdę wyjątkowa! Nigdy bym nie wpadła na to, że można mieć w ten sposób dwie (nawet różne!) laleczki :)))
    Piękne, kolorowe i wspaniale ozdobione!
    Opowieść z dostarczeniem do Ciebie jest naprawdę niezwykła i dziwię się bardzo takiemu podejściu do Klienta...
    Dobrze jednak, że w końcu dotarła, choć po konkretnej Twojej interwencji :-)
    Serdeczności, Kiduś ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł początkowo mnie zaniepokoił, ale dzieciom może się podobać, a dla Kolekcjonera to całkiem nowy, intrygujący motyw. No, i w tym przypadku - ta ręcznie malowana buźka!
      Niestety z kurierami mam od dawna na przysłowiowym "pieńku", choć to nie ja trzymam siekierę ;-) Zero odpowiedzialności, zero szacunku do klienta. W myśl zasady: kurier nasz pan i władca naszej przesyłki.
      Buziaki, Oleńko.

      Usuń
  2. Jak miło, że są jeszcze sprzedawcy gotowi pomóc klientowi w zmaganiach z firmami kurierskimi. Ja najczęściej zmagam się z naszą ukochaną Pocztą Polską. Brak avizo i kolejeczki na kilometr to standard. Gdybym sama nie śledziła moich przesyłek, to kilka z nich nigdy by do mnie nie dotarło!

    Co do samych lalek, to istotnie, mroczną mają historię, ale taka historia musi być zapamiętana, a lalka jest w tym przypadku bardzo dobrym nośnikiem. Urealnia i przybliża coś, co jest dla nas niewyobrażalne i przerażające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to cieszy. 9 lat temu wiedliśmy spór... również z przyczyny kuriera.

      Cóż - każda nacja, każdy kraj, ma swoje czarne karty historii. Niejednokrotnie, im głośniej później krzyczy o demokracji i prawach człowieka, tym więcej ma za uszami.

      Usuń
  3. Nie rozumiem polityki firm kurierskich i staram się ich unikać jak mogę. Dziwi mnie fakt, że np. firmy zupełnie nie mają takich kłopotów jak osoby prywatne. Obawiam się, że panuje tu zasada "co mi zrobisz jak mnie złapiesz". Wolę odbiór w paczkomacie lub Pocztę Polską, choć do tej ostatniej też mam wiele zastrzeżeń. Np. wkładanie awiza w bramę, choć jest skrzynka. I szukaj awiza w polu, jeśli wieje wiatr. Czy dobrze zrozumiałam, że masz pracę? Jeśli tak, to bardzo się cieszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też unikam jak ognia firm kurierskich! (bo to państwo w państwie gorsze niż Poczta Polska) Ale tu się nie dało.

    Nie, pracy jeszcze nie mam. Miałam tylko epizod zleceniowy na 2 teksty. Opisana historia pochodzi z połowy kwietnia. Lalkę dostarczono mi w ten groteskowy sposób tego popołudnia, w którym fotografowałam w loggi MC2. Upojona wiosną, nieświadoma najbliższej przyszłości...

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam ba nawet miałam w ręce takie cudo, ale w wersji biało-ciemnej, jakiś czas temu u nas na młynie no i oczywiście nie wzięłam. Jak kiedyś się znowu trafi to pewnie wyląduje u Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj! To mogło być stare... :-(

      Ale teraz przynajmniej wiesz, że takie dziwactwa też zbieram, Ewuniu.
      ;-)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odkąd na rynek weszły paczkomaty to nie korzystam z usług kuriera i Poczty Polskiej. Szkoda mi czasu na tych dostarczycieli.
    Lalka trochę dla mnie niepokojąca - czy aby nie służyła ona do praktyk magicznych? Aż mi mróz po kościach przeszedł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka kolorowa i elegancka - no, gdzie jej po drodze do praktyk magicznych ;-) ?

      Jeszcze nie korzystałam z paczkomatu, bo dopiero niedawno go u nas postawili. Cywilizacja dociera. Na szczęście? Nieubłaganie?

      Usuń
  8. Laleczka bardzo ciekawa - masz teraz pod dachem okruszek karaibskiego słońca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Polskim się zadowolę ;-) Póki co, ten maj nas zbyt nie grzeje, pomijając ostatnie 2 dni. A tu Zimni Ogrodnicy już szykują zamach na termometry...

      Usuń
  9. Ciekawa lalka i jej historia.
    Choć przyznam, że opowieść o domniemanej bombowej przesyłce wcale jej nie ustępuje... ;)
    Dobrze, że ostatecznie do Ciebie dotarła, to zdecydowanie cenny dodatek do kolekcji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się z niej cieszę - tym mocniej, że kosztowała tylko 10, czy 12 zł. ;-)

      Odnoszę wrażenie, że kurierem, może zostać każdy. Teoretycznie: demokratyczna robota. Ale czy tak być powinno???

      Usuń
  10. ha! toż to Miss Jaqulline i Heidi w 1ym!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam kiedyś, już nie pamiętam, u kogo skończyła. Ciekawy wynalazek z niej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem, czy myślimy o tych samych postaciach?...
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ Ty masz fajnie te laluszatka ^_^

    OdpowiedzUsuń