Uwierzylibyście, że z jabłek też można robić lalki? Dziwne,
prawda? A jednak pierwsze Skookum dolls, w tym czasie, kiedy Polski nie było
jeszcze na mapie, pewna Amerykanka, wyrzeźbiła właśnie z jabłek. Lecz o tym za
chwilę…
Gdy tylko otworzyłam paczkę, nie miałam najmniejszej
wątpliwości, że właśnie moja dłoń sięga po coś drobnego, niepozornego i… bardzo
starego. Pośród trójki lalek Carlssona w miarę dobrym stanie, przetaczał się
dość osobliwy bobas. Ale czy na pewno był to brązowoskóry dzidziuś? Choć
gabaryt niewielki i becik kolorowy, jego twarz wydała się przesadnie dojrzała.
Do tego stopnia, że zaniepokoił mnie i niemal zmusił do kolejnej już przemiany
w lalkowego detektywa. Trzymałam w dłoni coś z ewidentnie własną osobowością –
coś, co dopominało się odkrycia personalnej historii. Ilekroć spoglądałam na to
przerośnięte dziecię, tyle razy robiło mi się nieswojo…
Żywia nie miała takich odczuć.
- „Mogę się pobawić?”
- Nieeee! Żywia, nie rusz!
Pysio wyglądający na celuloidowy, oczka ręcznie malowane,
włosy zwichrowane i przerzedzone tzw. „zębem czasu”.
Widzę, że masz mi coś do powiedzenia, ty dziwny „dzieciaku”…
Zaczęłam więc, dopingowana przez to zaklęte w kilku centymetrach stworzenie,
długo i cierpliwie patrolować internet. Tak
natknęłam na Skookum dolls – niesamowite, etniczne lalki z Ameryki, których
pomysłodawczynią była Mary Dwyer
McAboy (1876–1961) z Montany. To mama nauczyła ją rzeźbić w jabłku. Choć
była białą kobietą, doskonale „poczuła indiańskiego ducha” i wychwyciła
charakterystykę urody rdzennych Amerykanów. W 1913 r. utalentowana nauczycielka,
rozpoczęła sprzedaż lalek w regionalnych strojach, z główkami wykonanymi z
jabłka. Hitem okazała się własna ekspozycja, wystawiona w witrynie sklepu
spożywczego, która zachwyciła pewną aktorkę występującą w mieście. Ówczesna
gwiazda Fritzi Scheff, która wpadła na gościnne występy do Missouli, oczarowana
pomysłem i wykonaniem, zakupiła etniczne laleczki.
Ale, co zrozumiałe, lale z jabłkowymi główkami, nie mogły
święcić ponadczasowego triumfu, więc Mary po konsultacjach ze specjalistami,
zdecydowała się na zmianę technologii i produkcję masową. A, że była bardzo
przedsiębiorczą niewiastą, umiała się wypromować za pośrednictwem prasy, a
nawet zorganizowała wystawę w biurze wyborczym kobiet w Nowym Jorku.
Lalki były produkowane przez HH Tammen Company, dystrybucją zaś, zajmował się Arrow Novelty Company. Od
początku lat 40. XX w. lalki zaprojektowane przez Mary, produkowano z tworzywa
sztucznego. Ciekawa jestem, czy zachowało się jakieś zdjęcie tych
najpierwszych, z główkami wyrzeźbionymi w jabłku?…
Znalazłam ciekawą
informację na temat identyfikacji tych lalek. Kto wie, może znajdziecie kiedyś
jakąś na pchlim targu?
Jednym ze
sposobów ustalenia daty produkcji lalek jest badanie obuwia. Najwcześniejsze
lalki z ok. 1913 r. miały mokasyny wykonane ze skóry. W 1918 r. obuwie robiono
z zamszu nałożonego na drewno, a jego charakterystyczną cechą, były malowane
wzory. W 1924 r. formowano je z materiału kompozytowego, a w latach 50.
lalki miały plastikowe nóżki.
W 1952 r. Mary
Dwyer McAboy, przeszła na emeryturę. Produkcja Skookum, ustała na początku lat
60.
Moja Skookum,
liczy zaledwie 8,5 cm. Nie wiem, czy ma równe 100 lat, ale ponad 90 – z pewnością
😊
W sieci znalazłam
kilka zdjęć tych lalek. Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się dotknięty moją
“pożyczką” wyłącznie na cel edukacyjny. Mnie osobiście, zachwycają naturalne rysy twarzy,
mimika i zaduma.
Kochani, to by było
na tyle. Życzę Wam udanych wakacji, mimo wszystko, choć pewnie będą to wakacje
na miarę koronawirusowych możliwości 😉. Bądźcie zdrowi, bawcie się dobrze,
realizujcie lalkowe (i nie tylko) marzenia!
Do zobaczenia bliżej jesieni 😊
Zainteresowanych
zapraszam TUTAJ, gdzie pokazuję niezwykły album:
I po raz
przedostatni, wrzucam trochę mojej ceramiki:
A także to, czym
Porcelanowa Ewa jeszcze nie zdążyła się pochwalić. Poznajecie tę czworonożną
Panią? 😉 http://simran2pl.blogspot.com/2020/06/ceramiczne-niepraktycznetroche-pasteli.html
Póki co, zawężam
aktywność tylko do ekologicznego bloga.
Na zakończenie – portrety mojej patchworkowej, grafitowej rodziny (TYLKO dla pełnoletnich):
Na zakończenie – portrety mojej patchworkowej, grafitowej rodziny (TYLKO dla pełnoletnich):
Belzebub (ojciec i mąż Nadziei)
Nadzieja (córka i żona Belzebuba)
Żywia (córka Nadziei i Belzebuba)
Nie, nie, nie ... nie zgadzam się co mam czekać
OdpowiedzUsuńaż do jesieni :( :(
Jesień, nadejdzie szybciej, niż byśmy chcieli/chciały.
UsuńCieszmy się więc kapryśnym, burzowym latem, jakie przysłał nam rok 2020.
Urlop na blogu, jest zawsze lepszy niż zamknięcie bloga ;-)
Zresztą, jak ktoś zatęskni z moimi postami i fotkami, zawsze może zerknąć na inne blogi, lub przypomnieć sobie moje starsze wpisy.
Serdeczności, Ewuniu :-)
jabłuszkowe plemię zaintrygowało mnie!!!
OdpowiedzUsuńMnie także, Ineczko.
OdpowiedzUsuńJak widać dla lalko-twórcy, nie ma tworzyw nieodpowiednich ;-)
Pomysły Twórców nie przestają mnie intrygować! Nigdy bym nie wpadła na to, aby wykonać głowę lalki z jabłka...
OdpowiedzUsuńWianuszki, które plotło się z polnych, łąkowych kwiatów tak szybko więdły... Gdyby można choć utrwalić takie laleczki na zdjęciach! Byłaby wspaniała pamiątka!
Lalunia nad wyraz interesująca!
Urlopowy blog - czemu nie? Obyś tylko na jesieni nie dała na siebie zbyt długo czekać :)))
Miłych, spokojnych i zdrowych wakacji ♥
Niesamowite laleczki. Następna pozycja na chciej liście. Wesołych i zdrowych wakacji. :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite:) Udanego wypoczynku:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie niesamowite lalki z duszą i historią, bo gdyby lali potrafiły mówić, opowiedziałyby ich wiele. Bobas istotnie mało bobasowy, jak na mnie, to ma za dużo włosów i zbyt długie są te kłaki, ale bobas czy nie, lalka jest wspaniała i unikatowa.
OdpowiedzUsuńDorosłe lalki też robią wrażenie, a artystka rzeczywiście wspaniale oddała cechy urody Rdzennych Amerykanów - te wydatne kości policzkowe, proste, kanciaste nosy i wąskie usta!
Swietne sa te lale <3 Udanego wypoczynku <3 <3
OdpowiedzUsuń