Siedzę pod śpiworem, stopy ukryłam w miękkich, grubych
skarpetach, a i tak szczękam zębami. O ile lubię mroźne zimy (zresztą w
mieszkaniu mam wtedy istny upał), o tyle „letnie” 16 stopni na zewnątrz i marne
21 w domu – na dłuższą metę wysysają ze mnie siły. Lecz zanim udam się do
kuchni po kolejną porcję pozostałej mi z grudnia herbaty malinowej z pieprzem i
kardamonem, zaprezentuję Wam zwięźle to, co jednak chyba warto pokazać, lub
przypomnieć.
Patrząc na pierwszy wpis o stroju bułgarskim i szykując
drugi, pomyślałam, że sięgnę po pozostałe zestawy z tej serii. Część już
znacie: ubiór z Korei Południowej prezentowałam dawno temu, a i tajlandzki
zdaje mi się – mignął przy jakimś porównaniu.
Szkoda, bo
dopiero 2 dni temu sięgając na komodę po modelkę, zorientowałam się, że
utraciła swą torebkę! Cóż, pewnie jak kilka innych drobiazgów leży za zabytkowym,
zdradzieckim, ciężkim niczym głaz meblem… Nim koty rozdrapią go na wióry, minie
parę dekad. Spróbuję nie czekać na to i wydobędę przedmioty w inny sposób.
Co do torebki, Porcelanowa Ewa by się uśmiała z takiej
roboty, bo wykonanie miała iście amatorskie, choć ciekawe. Jej głównym atutem,
był taki sam łańcuszek jak ten przy pasku spódnicy.
Ale przeczytawszy, to co napisałam na temat tej serii
poprzednim razem, muszę uderzyć się w piersi i dokonać małej korekty. 😉
Tak, stroje w bardzo luźny sposób nawiązują do regionalnych
i ściegi są często niestaranne, a w tkaninach zdarzają się dziurki po żyłkach,
które mocowały ubranko do tekturki, ale:
1. Ciuszki mają plastikowe zatrzaski, a nie rzepy.
2. Do wykończeń Mattel zastosował efektowne
tasiemki, a tkaniny mają różne gatunki, zaś dodatki – koraliki.
3. Płaszczyk ma podszewkę! Widzieliście coś takiego
w ubrankach, które nie są adresowane do kolekcjonerów, a do dzieci?
4. Łańcuszek i guziki są prawdziwe; uświadomiłam
sobie, że współczesne stroje dla Barbie mają nadrukowane nie tylko guziki i
kieszenie, ale także przedmioty, które powinny znajdować się w kieszeniach;
kuriozum takiego zadrukowanego stroju, stanowi ubiór Kena strażaka. Jak czymś
takim mają bawić się dzieci??? Wyobraźnia to nie wszystko. Nie oszukujmy najmłodszych.
Dlatego, przepraszam Cię Mattelu, seria „Discover the world
with Barbie”, to majstersztyk względem Twoich dzisiejszych gniotów B-) Wróć,
proszę, do takiego myślenia o garderobie dla lalek!!!
Konsekwentny "przeszkadzacz" (bez-Nadzieja) w sesji na podłodze salonu; z uporem bumerangu wracała w promienie porannego, wiosennego słońca.
- szybko załapałam czemu:
papierowe tło i gazetki rozłożyłam na kociej wycieraczce/ostrzałce do pazurów ;-)!
W pobliskich rowach kolejna wymiana roślinnych pokoleń. Tak wyglądały,
nim przeleciała po nich pierwsza w tym sezonie kosiarka:
Kochani, trzymajcie się ciepło i zdrowo. Świat się zaludnia
i na szczęście stopniowo normalnieje. Chińskiej zarazie nie tak strasznej jak
myśleliśmy na początku,chyba znudziło się już siać zamęt... A ci wydający
nie zalecenia, lecz zakazy, także raczej mają trochę dosyć. Oby dalej w tym pozytywnym kierunku ;-)
Tylko ta wiosna
jakaś taka niewiosenna. Brrr.
PS. Modelka, która użyczyła swych wdzięków pod strój koreański, to "Barbie Basics Collection 2.O NO" (2010 r.) - mold Lea
Tajkę zagrała - "Exotic Beauty" (2002 r. ) - mold Mackie
W Paryżankę wcieliła się: "Spring in Tokyo Barbie" (1999 r.) - mold Mackie
Wszystkie panny kupiłam - jak widać - w stanie idealnym, za skromną cenę, bo pozbawione swoich firmowych kreacji. Perfekcyjnie pozowały jako modelki do projektu kulturoznawczego: "Discover the world with Barbie"...
PS. Modelka, która użyczyła swych wdzięków pod strój koreański, to "Barbie Basics Collection 2.O NO" (2010 r.) - mold Lea
Tajkę zagrała - "Exotic Beauty" (2002 r. ) - mold Mackie
W Paryżankę wcieliła się: "Spring in Tokyo Barbie" (1999 r.) - mold Mackie
Wszystkie panny kupiłam - jak widać - w stanie idealnym, za skromną cenę, bo pozbawione swoich firmowych kreacji. Perfekcyjnie pozowały jako modelki do projektu kulturoznawczego: "Discover the world with Barbie"...
Modelki urocze. Stroje są co raz gorsze, bo nawet jak ładny materiał to uszyte krzywo. Mój ostatni prezent F 150 ma ładną sukienkę, ale właśnie krzywo uszytą. No i skoro panna jest bez włosów, to wypadałoby dać jej perukę lub chociaż chusteczkę na głowę. Trzymaj się ciepło. :)
OdpowiedzUsuńNo, tak, przynajmniej chusteczkę. To chyba żaden koszt dla firmy, nawet z jakichś ścinków mogliby ją zrobić. Ech...
UsuńDziękuję, Sówko - wzajemnie.
No tak :D uśmiałam się :D
OdpowiedzUsuńTych maków to byłoby mi żal :(
Paryżanka to tak w moim guście :D
Uściski <3
Ba, też mi było szkoda. A owadów, które przyleciały na żer i już go nie znalazły, chyba jeszcze bardziej :-(
UsuńTokio bezbłędnie wpasowała się w paryski strój.
Buziaki, Ewuniu :-)
Czy Nadzieja jest dymna? Ma na zdjęciu taki fajny, ciemno-szary kolor, który rzadko widuję u kotów. Przepraszam, że ja nie o lalkach, ale odkąd zamieszkały u mnie sierściuchy, to na nie zwracam uwagę najpierw.
OdpowiedzUsuńTak, jest dymna, w typie kota na pudełku Whiskasa ;-) Taki jest jej ojciec, choć ciemniejszy i tak samo popielata córka - Żywia.
UsuńDoskonale Cię rozumiem. Ja też wszędzie węszę kota ;-)
Bardzo ciekawe te Twoje wpisy o tej serii ubranek. Faktycznie, w porównaniu z obecnymi dzieciowymi wychodzą na podium. Bardzo mi się podobają. Mattelu wróć do swych pomysłów sprzed lat! Buziaki i... ciepełka!
OdpowiedzUsuńTeraz trochę żałuję, że nie kupiłam jeszcze jakiegoś, bo od tamtej pory nie widziałam tych zestawów na Allegro...
UsuńOj, tak - ciepełka, Ayu! :-)
Wspaniały i pouczający wpis! Aż się miło czyta :)
OdpowiedzUsuńMnie też zadziwia to szczególne wyróżnienie, które Mattel czyni Paryżowi. Podobnie było z wczesnymi Dolls of the World - była Włoszka, Irlandka i ... Paryżanka. Choć oczywiście na jej pudełku widnieje nazwa "France", to jednak wszyscy nazywają ją Paryżanką i już :)
Serdecznie Ci, dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńNo, właśnie: Paryż ma monopol na całą Francję ;-) Ale to bardzo wiele mówi o wypromowaniu marki na świecie. Chyba wypada gratulować B-)
PODSZEWKI w lalkowych ubraniach
OdpowiedzUsuńto nie tylko niezmierna rzadkość
ale i wykonanie ich staranne jest
niczym śnieg w lipcu - pannice
od Tonnera też nie zawsze mogą
być dumne ze strojów, niestety!
Ba! Teraz chyba pannice i panowie od Tonnera, nie mogą być dumni nawet z samych siebie... ;-(
UsuńŁańcuszki, guziczki, kieszonki, koraliki, zatrzaski...marzą mi się takie detale na ślicznych, pięknie i równo "wymalowanych" dziewczynach z cudnym rerootem ze wspaniałego włosia...
OdpowiedzUsuńKażda panna radosna, bo ma buty i torebkę, i może okularki, i jakiś gadżet na zachętę :)))
I nie ma dziur w udach i nieruchomej dłoni np (takie kiedyś też kupiłam i to oryginalnie zapakowane!)... ech, marzenia!
Piękne masz te dziewczyny, barwne i super odziane!
A ja się obawiam zamówić lalkę przez internet, żeby nie przyjechało jakieś zezowate (nie)szczęście...
Co za czasy!
To musimy się cofnąć do lat 80. XX w., aby otrzymać to, co lalce się od życia/producenta należy ;-)
UsuńZ przerażeniem przeczytałam o Twoich doświadczeniach z zakupów internetowych. Brrr. No, ja już od dawna nówek nie zamawiam bez możliwości odbioru osobistego. Hm. Wróć. Kupiłam zimą 2 nowe Fashki, ale od Pani, którą dobrze znam.
Tak, to kupuję tylko vintage i regionalne, z autentycznymi fotografiami sprzedawcy.
Niestety, Chińczycy w ostatnich 2-3 latach, koszmarnie sabotowali Mattela (wiadomo: wojna gospodarcza) i duża część produkcji nadawała się tylko na śmietnik...
Szkoda lalek.
Piekna ta seria <3 Niestety nie mam nawet jednaj lalki ani stroju z tych wydan Mattela..no ale nie mozna miec wszystkiego i trzeba cieszyc oczy u innych :)
OdpowiedzUsuńDuzo ciepelka Ci zycze <3
Serdecznie dziękuję, Uleńko :-)
OdpowiedzUsuńNo, i ja coraz częściej sycę oczy na zaprzyjaźnionych blogach, bez planów zakupowych, bo nawet moje domostwo zaczyna się kurczyć. Nie chcę rezygnować z biblioteki, płytoteki, czy kolekcji sztuki ludowej...
Jak czytam Twój opis i oglądam zdjęcia to jedyne o czym myślę, to "gdzie zmierzasz, Mattelu?"...
OdpowiedzUsuń