niedziela, 5 maja 2013

Zraniona twarz. Dziewczyna z Maroka/Wounded face.The girl from Morocco.



Praca nad scenariuszami skończona, zatem czasu przybyło. Przybyło też złych emocji, bo jak pogodzić się z faktem, że kocur w sile wieku, kot urodzony na moich oczach, futrzak, który domu nie opuszcza, musiał zapaść na wybitnie rzadkie i złośliwe choróbsko? Jak przetrawić informację, że wszystkie moje koty są nosicielami tego wirusa i nigdy nie wiadomo, kiedy zmutuje u nich w formę śmiertelną (jeśli w ogóle zmutuje, bo to na szczęście w tym nieszczęściu nie jest jednoznaczne)? Jak nie pluć i nie kląć, nie zadawać retorycznych pytań, kto, lub też co, robi takie rzeczy samotnej, bezrodzinnej osobie, która chorób i śmierci ma już w powyżej dziurek??? Złorzeczyć, czy dziękować z ironią za te dary? A może zwyczajnie dowalić? Tylko komu?
Wynoszę się do Maroka. Do porcelanowej, pokiereszowanej dziewczynki. Będzie nam razem raźniej.







Nie było tej serii w Polsce. Wyszła w Wielkiej Brytanii. Składa się z 80 sztuk, laleczek w strojach regionalnych, odwzorowanych z większym, lub mniejszym stopniem prawdopodobieństwa. Wszystkie postacie mają po 21 cm i z tego, co wiem, są to wyłącznie dziewczyny. Bardziej szczegółowych informacji nie znalazłam. Same lalki też nie są najłatwiejsze do zdobycia. Mam zaledwie 4, kupione w zestawie na Allegro niespełna półtora roku temu. Teoretycznie, mogłam mieć więcej, bo ktoś wystawił pokaźny zbiorek, parę miesięcy wcześniej. Od razu, złożyłam oferty na kilka z nich. W dzień zakończenia aukcji, czego przewidzieć się nie dało, umierała moja Mama. Traf chciał, że lalki wygrałam, jednak nigdy nie zdobyłam się na odbiór. Nie śledziłam ich losu, nie wiem więc, czy sprzedawca wystawił je ponownie. Te, kupiłam w jakimś dziwnym dziale, chyba nawet nie lalkowym. Kosztowały nieduże pieniądze, ze względu na jedną postać znacznie uszkodzoną:   



Choć nienawidzę lalek z blizną, tej jakoś nie miałam serca wyrzucić...


Laleczka ma reprezentować Maroko. Jej ubiór nawiązuje w dość uproszczony sposób do strojów kobiet berberyjskich.
Pierwszą fotografię pożyczyłam z bloga, pt.: "Przemierzając świat", dziękuję!



Od biedy można powiedzieć, że moja dziewczyna ma na sobie coś w rodzju takhlili - koszuli do kostek, w oryginale w dekoldem. W talii, powinna być spięta bogatą broszką, albo zdobionym pasem. Trok, którym obwiązała się moja dziewuszka, z bogactwem ma niewiele wspólnego. Jej czoło za to, wyróżnia tatuaż, charakterystyczny dla niektórych plemion berberyjskich. Na upartego, można przyznać, że to czym porcelanowa Marokanka przykryła ramiona, to mendil - tradycyjny materiał w paski. Gdyby miała jeszcze jakieś ozdoby, powiedziałbym, że w sumie, nic jej nie brakuje!



Wysokość: 21 cm.
Data produkcji: czasy współczesne
Cechy szczególne: brak.
Sygnatura: brak.
Tworzywo: porcelana.
Kraj produkcji: prawdopodobnie Wielka Brytania.


Height: 21 cm.
Date of manufacture: modern times
Special features: none.
Signature: no.
Material: porcelain.
Country of production: probably the United Kingdom.

2 komentarze:

  1. Smutne zdarzenie, które opisujesz, i mnie przyćmiło urok tej lalki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne zdarzenie, smutny kontekst, może takie smutne jest, po prostu, życie?...

    OdpowiedzUsuń