Ucichły już ostatnie fajerwerki, zarówno te noworoczne, jak i te związane z WOŚP. Przy altanach śmietnikowych, z dnia na dzień rośnie cmentarna sterta choinek w różnym stanie. Gasną kolorowe światełka w oknach, a w lesie ptaki śpiewają niepokojąco wiosennie. Krótko mówiąc: nastał zimowy sezon ogórkowy, czyli proza życia. Choć z tą zimą to jakiś ponury żart... ;-) Tym bardziej ponury, że to teoretycznie moja ulubiona pora roku...
Im więcej mnie czeka, tym mniejszą mam ochotę, a i sił jakoś nie mogę wykrzesać. Jedyna koleżanka z mojego miasta wyjechała na czas nieokreślony, szukać szczęścia z dala od naszej "Zielonej Wyspy". Ja też ostatnio jak na jakieś odległej wyspie, gdzie nawet fale telefoniczne i radiowe nie dochodzą... Że o internecie nie wspomnę. Mój komp nadal zepsuty i już przywykłam do tego stanu rzeczy (nie każdy wszak stan, da się zmienić w stan inny), że siadam przed monitorem wyłącznie wtedy, kiedy komp ma chęć. Wasze blogi czytam, tylko rzadko mam cierpliwość do zostawiania komentarzy. Dlatego dziś wprowadzę trochę słońca i kolorów, skoro nie może być biało i normalnie...
Oto Shani, Afroamerykanka zaprojektowana dla Mattela przez Kitty Black Perkins w 1990r. W Europie wyszła pod bardziej egzotycznym imieniem: Maoni.
Ten szeroko uśmiechnięty mold, był najmniej eksploatowaną twarzą spośród wszystkich lalek Mattela.
Nie wiem czemu, bo promował bardzo efektowną, etniczną serię: Shani line. W jej skład wchodziły 3 dziewczyny - oprócz wymienionej: Asha i Nichelle, oraz chłopak Jamal. Lalki charakteryzowały się bardzo kolorowymi strojami czerpiącymi z rdzennych źródeł. Równie kolorowe były ich makijaże, często metaliczne, oraz oczy, aż poza granice realizmu ;-)
Na dobrą sprawę, Shani żyła zaledwie parę lat, w przeciwieństwie do swoich koleżanek wykorzystywanych w edycjach kolekcjonerskich i jako zwykłe "play line", więc jest naprawdę rzadką lalką. Pierwszy raz wyszła jako World of Beauty (1991), w bujnej sukni. Moja oczywiście nie ma autentycznego ubranka, ale starałam się dobrać coś w stylu. Jest to moja ukochana Shani, którą Mama kupiła mi na Allegro na urodziny.
Rok później wyszła seria plażowa: Beach Dazzle, a w 1993, podobna: Beach Streak. Jedną z tych Shani nabyłam w opłakanym stanie i właśnie pokrywam ją nowym owłosieniem. Czwarta odsłona Shani line, to: kultowa: Soul Train (także 1993r.), najbardziej afrykańska, pożądana i... ostatnia. Nie wiedzieć czemu, tak znakomity i dość ambitny projekt zdechł. No, prawie. W 1993r., jeszcze raz widzimy mold Shani/Maoni w specjalnej edycji: African - American Collection. Z małą różnicą. Choć buzia ta sama i ciuszki egzotyczne, czekoladowa dziewczyna, zapożycza imię od innej swojej towarzyszki i wychodzi przez 3 lata z rzędu pod szyldem... Asha. Tu ostatnia edycja tego projektu z 1995r. (w oryginalnym stroju):
Shani wyszła jeszcze jako czarnoskóra koleżanka Barbie w zwykłej serii dla dzieci: Sun Jewel Shani w 1993 r. Był to jedyny taki przypadek w historii Mattela.
Rok później znowu mamy mold Shani w plażowej odsłonie, także z zielonymi oczami, ale już podpisany jako Christie.
To była trzecia czarnoskóra lalka, jaka zawitała do Polski i niestety bardzo mnie rozczarowała. Uznałam jej zielone oczy za naciągane, a czerwone usta za wulgarne. Kupiłam ją za parę złotych dopiero jako dorosła kobieta na Allegro ;-) Zabawne, ale lalka ta występowała z dwoma wariantami włosów: czarnymi z fatalnego gatunku i mocnymi, ciemnobrązowymi "nie do zdarcia". Tylko od losu, zależało, który sklep warszawski, jaką wersję sprowadził ;-).
A tu osobliwość - ostatnia Shani, o której wiem: Jewel & Glitter Shani. Ta ma dopiero oczy, co???
Tu, dla porównania z poprzednim moldem Christie. Happy Birthday Barbie AA, 1993r.:
Shani wystąpiła jeszcze, przynajmniej 2 razy w seriach kolekcjonerskich (Diva).
PS. Oczywiście ten wyrazisty mold ma też Barbie z Ghany, wydana w serii Lalek Świata w 1996r. :-)
Na zdjęciu poniżej nie występuje w oryginalnym ubranku:
Cudne te ciemnoskóre panny. Mają w sobie wiele subtelności i wdzięku.
OdpowiedzUsuńI ognia! ;-)
UsuńO! Nie wiedziałam, że "Diva" ma Mold Shani- rozpoczynam polowanie!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta Asha, choć ten jej oryginalny strój sprawia nieco jarmarczne wrażenie.
Poluj, bo są piękne. Jako kolekcjonerskie, naprawdę ujawniają jakąś egzotyczną, ciut ostrą, ale jednak - szlachetność.
UsuńTak, te złote grochy jak z odpustu :-) Ale lalka o takiej karnacji, zawsze się obroni :-)
Panny przepiękne i jakże różnorodne - a twarze od anielskiej po godną czarownicy :-)
OdpowiedzUsuńWiesz, mało ich wyszło, więc projektanci prześcigali się w pomysłach. A która to "czarownica"? :-)))
Usuńmurzynki zawsze mi sie podobały :) Shani może i jest specyficzna, ale warto chwilę poświęcić jej uwagę. Miałem tą Jewel&Glittel i poszła w ludzi... czy żałuje? sam nie wiem :D
OdpowiedzUsuńJ&G jest naprawdę osobliwa ;-). Ale dla miłośników gatunku....
UsuńTwoja Shani - ta od Mamy - ujmuje wdziękiem ♥
OdpowiedzUsuńSzczerze ją kocham! To jedna z tych lalek, które łapałabym z witryny i ciągnęła w trakcie nalotu do schronu ;-)
Usuńha, ja pewnie łapałabym moją nazwyklejszą Annę oraz
Usuńporcelankę - a co do reszty? może którąś tonnerkę ;D
... i mam teraz już w głowie przysłowiowy "groch z kapustą" , bo nie odróżnię Shani od Ashy i Christie , musiałabym zmacać osobiście słuchając Twoich wyjaśnień na żywo :/ . Są piękne :)
OdpowiedzUsuńOdezwij się proszę na mojego maila lalkizbieraczki@gmail , może wreszcie uda nam się jakoś umówić ...
Dobra, zaraz się odezwę, póki komp - terrorysta ma dobry humor.
OdpowiedzUsuń;-)
Asha jest całkiem inna, ale Christie - fakt, to taka siostra starsza o 2 lata...
Ciemnoskóre panny - cudne są zawsze. Piękne maja te uśmiechy:)
OdpowiedzUsuńQue guapas yo creo que tengo dos moldes de Christie, tesoros de mercadillo hay las encontré, besos feliz año 2015 te invito a mi blog que es variado, besosss
OdpowiedzUsuńPiękne zestawienie- bardzo lubię ciemnoskóre panny :-) Te kolorowe stroje, dodatkowo podkreślają ich urodę
OdpowiedzUsuń