czwartek, 17 września 2015

Fashionistas - część 1. Kolekcja 2015 - koniec ery ruchu?


Wszystkie dyski zapchałam tak, że komp wysyła mi dramatyczne alerty. Zatem kolejność moich wpisów, staje się ciut przypadkowa. Nie kieruje mną chronologia, ale potrzeba prezentacji tego, co pod ręką, a co za chwilę będzie można zgrać na płytki w odpowiedniej ilości kopii i wywalić z pamięci przeciążonego sprzętu.
Dzisiaj więc, całkiem od końca idzie bardzo skrótowa opowieść o Fashionistas.
Narodziły się w 2009 r. jako przedłużenie nieodżałowanych, kultowych już Fashion Fever. Miały być nowoczesne i modne. Co je różniło? Niespotykana u Mattela artykulacja na miarę Fashion Royalty, czy lalek Roberta Tonnera. Reklama głosiła, że mogą przyjąć niemal niezliczoną ilość póz. Wybitna ruchomość stała się ich znakiem rozpoznawczym. Zadebiutowały pod imionami: Sassy, Artsy, Girly, Cutie, Glam i Wild. 4 cukierkowe blondynki, jedna nieco rockowa szatynka z różowymi pasemkami i Mulatka o kasztanowych włosach na moldzie znanym już z F.F (jako Desiree). Ani twarze, ani ubrania, nie umywały się do tych z F.F. (zwłaszcza wcześniejszych edycji), ale w zestawieniu z realistycznymi ciałami i tak były znakomite. Przy okazji, jak uwolnię nieco dysk, pokażę Wam, te które zdobyłam przed laty.
Fashionistas, wychodziły w różnych odsłonach, najśmieszniejszą chyba były te z wymiennymi popiersiami (trick znany już zresztą z My Scene).





Towarzyszyli im za to - jednoznacznie rewelacyjni faceci.




Niestety Mattel ma to do siebie, że każdy fajny pomysł, nawet jeśli jest sprzedawalny, albo w końcu zlikwiduje, albo ostatecznie sprowadzi do absurdu. Właśnie to ostatnie spotkało najnowsze Fashionistas, które szturmem w tym roku (data produkcji na pudełku 2014), zalewają nasz rynek. Oto Ken znowu otrzymał gumowe włosy, choć to jeszcze mały defekt... A duży? Wszystkie lalki są absolutnie sztywne. No, nie tak jak Stardoll, ale prawie. Są tak mało ruchome, jak pierwsze Barbie. Nie mają nawet swoich słynnych, lekko uginanych, gumowych nóg. Pod tym względem przypominają Model Muse - równie nieruchliwe, lecz bardziej filigranowe ciałko, przypisane do większości dzisiejszych kolekcjonerskich Barbie. Ale o ile lalka adresowana do dorosłego, raczej stoi w witrynie (choć my, Kolekcjonerzy wiemy, że jest inaczej ;-)), o tyle "Faszionistki" powinny cieszyć także dzieci. Niestety nogi mają twarde, plastikowe, więc siadają dość topornie.
Co jeszcze różni tę nową edycję? Brak imion. Lalki nie posiadają nawet numerów, jak w przypadku projektu Basic, o którym kiedyś drobiazgowo pisałam. Choć może z dwojga złego bezimienność jest lepsza w zestawieniu ze źle kojarzącą się numeracją... Ale nie pojmuję, co za filozofia sięgnąć do odwiecznej puli znanych mian: Barbie, Teresa, Summer, itp...
Dlaczego więc, warto jednak kupować te lalki? Bo mają genialne twarze! To najciekawsza kolekcja multikulturowych moldów ostatnich lat, a może w ogóle w historii firmy? Na pewno od czasu Fashion Fever. Dla przykładu - pierwsza edycja sztywnych jak słupy Fashionistas, liczy 13 postaci: (sorry, zdjęcia pudełka nie dam rady zrzucić przy okazji tego wpisu, bo dysk zrobi kaput). Ci, którzy jeszcze nie widzieli serii, niech mi uwierzą, że mamy 2. facetów, 4 blondynki z czego jedna ma Afroamerykańskie rysy i piegi, a jedna włosy dwubarwne, 2 szatynki, jaśniejszą i ciemniejszą, 1 ciemnooką, rudą z piegami, 1 Azjatkę i 3 ciemnoskóre, od Mulatki, po prawdziwą Afrykankę. Dodając do tego tę niesamowitą blondynkę na czarnym moldzie Desiree/Artsy, otrzymujemy prawdziwy, etniczny remis ;-)        


Najciemniejsza z nich, na moldzie Goddess, jest bohaterką dzisiejszego wpisu. Należy do Inki ;-D. W oryginale miała różowe usta, pod kolor grzecznego stroju (który dostałam w prezencie ja! ;-))
Choć lalka czarna - sesja bardziej w stylu indyjskim. Ale o tym, jak dobrze bawiłyśmy się artystycznie 2 tygodnie temu, napiszę następnym razem. Bo to przecież miał być bardzo krótki wpis!







Zapraszam Was też tutaj do zapoznania się z niezwykłą historią ocalonych fotografii:




Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Cechy szczególne: ciałko z podstawową artykulacją.
Data produkcji: 2014.  

10 komentarzy:

  1. ależ przepiękna modelka :)))

    czekam zatem na kolejny wpis, stanowiący
    opis Twych wrażeń z naszych wariactw :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ to żadne wariactwa, ino kreatywne spędzanie wspólnego czasu!
      Raz impreza dla rozrywki, raz ciekawa lektura dla rozwoju umysłu, raz marsz po lesie dla zdrowia, a raz bieganie z lalkami po ulicy - dla wszystkiego powyższego. I oby tak do końca żywota!

      Usuń
  2. Buzie mają genialne, choć szkoda, że są nieruchome... choć na Twoich zdjęciach to im nie szkodzi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo cała sztuka, to odkryć w lalce duszę...
      Moje najpierwsze Kiry też były sztywne, jak kłody. A ile się ze mną najeździły w torbie. I na maturze były i na egzaminach wstępnych, a ukochana Tabate, nawet na obronie pracy magisterskiej, wciśnięta pomiędzy notatki ;-). Pierwsze lalkowe zdjęcia, w 2007 r. też robiłam mało artykułowanym damom. A jednak wyglądają na fotografiach jak żywe...

      Usuń
  3. Piękna twarz i świetne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Miło Cię gościć. Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  4. O Matko Noc zaczynasz być moim guru od lalkowej wiedzy :)))))))) Piękne zdjęcia zrobiłaś tej kobietce, czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecam się na przyszłość, a jakże ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piekna <3 Tylko szkoda ze taka sztywna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Damy radę! Nikt nie jest doskonały ;-)

    OdpowiedzUsuń