Chyba mam coś z Japonki. Z pewnością w odniesieniu do
kwestii estetycznych. Kimono - czyli dosłownie: "rzecz do
noszenia" fascynowało mnie od lat przedszkolnych i z uporem
szkicowałam na kartkach, szybko zapełnianych zeszytów, dziewczyny we
wzorzystych szlafroczkach, przewiązanych pasem, w których można by na upartego
dostrzec podobieństwo do tradycyjnego ubioru japońskiego. Równie chętnie sama
przebierałam się w szlafrok Babci (bo był długi i miał w sobie coś
egzotycznego), który poważnie nazywałam "kimonem" ;-), choć daleko mu
było do godnego stroju składającego się z 12 części.
Noce spędzane u Babci w
ogóle były fantastyczne – mogłam malować paznokcie, bawić się do późnych
godzin, a kiedy już łaskawie zaległam w łóżku, Babcia opowiadała mi przy
rozpalonej na stole świecy, natchnione bajki, które wymyślała na poczekaniu.
Były tak fascynujące, że często, dorzucałam do świecznika, wcale nie kryjąc się
z tym działaniem, zużyte zapałki, a także papierki po cukierkach, jeśli
chciałam poznać zakończenie zagmatwanej historii – miałyśmy bowiem umowę, że
dopóki świeca się pali, Babcia opowiada. Kiedy zaś płomień gaśnie –
nieodwołalnie idziemy spać. W umowie nie było zapisu o zakazie dokarmiania
świecznika ;-))
Najsmutniejsze, że Babcia już bardzo niewiele pamięta z
tych naszych magicznych wieczorów…
Nie będę tym razem przedstawiała historii miniaturowych
laleczek – figurek z McDonalda, bowiem zrobiłam to miesiąc temu. Zapraszam więc
wszystkich zainteresowanych do wpisu z sierpnia.
Prezentuję dziś sportsmenkę Mirandę (tak ją nazwałam w
liceum) – pierwszą laleczkę na polskim rynku, dodaną do mcdonald’owego zestawu
Happy Meal (1996r.)
Była to jedyna artykułowana postać z całej serii (zgina nawet nogi w kolanach):
Rok później, pozwoliłam sobie znowu tylko na jedną figurkę
spośród czterech:
Wybrałam Japonkę, ściśle sprzężoną z wcześniejszym projektem
firmy Mattel.
Laleczka jest jeszcze bardziej starannie wykonana. Ma delikatną buzię, długie włosy i rękawy kimona (widać: panna). Dół stroju, zrobiony z tkaniny. Artykułowana głowa i ramiona. W liceum nadałam mojemu egzotycznemu maleństwu nie azjatyckie imię: „Alicja”. Bo mi się skojarzył drobiazg z pisanym wtedy opowiadaniem ;-).
Laleczka jest jeszcze bardziej starannie wykonana. Ma delikatną buzię, długie włosy i rękawy kimona (widać: panna). Dół stroju, zrobiony z tkaniny. Artykułowana głowa i ramiona. W liceum nadałam mojemu egzotycznemu maleństwu nie azjatyckie imię: „Alicja”. Bo mi się skojarzył drobiazg z pisanym wtedy opowiadaniem ;-).
Przy okazji zapraszam na drugiego bloga: simran2pl.blogspot.com
I trzeciego: simran4.blogspot.com
Wysokość: ok. 11 cm.
Tworzywo: plastik.
Sygnatura: brak w widocznym miejscu.
Cechy szczególne: kopie lalki Barbie
Kraj produkcji: prawdopodobnie Chiny
Data produkcji: 1996, 1997.
Height: Almost 11 cm.
Material: plastic.
Signature: No prominently.
Special features: copies of Barbie dolls
Country of production: probably China
Date of manufacture: 1996, 1997.
Hello from Spain: great mini dolls. Keep in touch
OdpowiedzUsuńThank you very much. Small dolls have a unique atmosphere!
UsuńPodoba mi się ta Japonka. Ma śliczną twarz i włosy i ładny strój. Fantastyczne, klimatyczne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Trudno wydobyć z fotografii takiego drobiazgu, jakikolwiek klimat. Jeśli to się udaje, znaczy, że lalka ma w sobie potencjał ;-)
UsuńNie miałam pojęcia, że istnieje taka seria lalek. Pięknie przedstawiłaś tą ciekawą i subtelnej urody lalkę. pozdrawiam :))))
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie! Seria była wyjątkowo udana, jak na firmę i okoliczności ;-) Poza tym - zdjęcia też robią swoje ;-)
UsuńPodoba mi się ta lalka - figurka, nie miałam pojęcia o ich istnieniu. Świetnie opowiedziana historia kimona, :)
OdpowiedzUsuńJak się ma taką Babcię i takie wspomnienia - to siłą rzeczy można opowiadać i opowiadać... ;-)
UsuńDelikatna i śliczna. Znów zaskoczenie, że to McDonald. Moje dzieci mają kilka zwierzaków z zestawów Happy Meal, z drugiej ręki, bo ja mam twarde zasady, że plastikowych hamburgerów nie jemy. Nie zachwycają. Widziałam również Kelly na wysokim krzesełku z McDonalda i nie spodobała mi się. Masz talent do "wyławiania" pięknych lalek z morza nijakich :-)
OdpowiedzUsuńU mnie te hamburgery jadły wyłącznie koty. W sumie od konserwy niewiele się różniły ;-)). Moje "wyławianie", łączyło się zwykle ze szczupłymi finansami. Oszczędność - dyscyplinuje!
UsuńPiękna, naprawdę, jeśli chodzi o te lalki to McDonald odwalił kawał dobrej roboty :) a seria laleczek z całego świata jest naprawdę imponująca.. Hehe też jako dziecko przebierałam się w szlafrok babci i udawałam , że to kimono.. wiązałam sobie do tego jeszcze koka na czubku głowy i byłam szalenie zadowolona z takiego przebrania ;-)
OdpowiedzUsuńTakie wspomnienia, wywołują uśmiech przez całe życie :-)
UsuńJaponia mnie fascynuje i ... przeraża zarazem . Japońskie klasyczne wnętrza przytłaczają mnie spokojem i równowagą , ogrody doskonałością ... Wszystko tak dokładnie przemyślane , tak wiele treści w tak ascetycznym przekazie ...
OdpowiedzUsuńCałkowite przeciwieństwo naszej kultury ;-) Zawsze fascynowała mnie japońska "miłość" do twórczości Chopina...
Usuńobie ciekawe i fajne... a teraz biegnę gapić się na Twe malowidła <3
OdpowiedzUsuń:-D !
OdpowiedzUsuńach, dżizys, z drugiej serii miałam wszystkie i wszystko oddałam nawet nie wiem komu................. wrrrr
OdpowiedzUsuń