niedziela, 28 września 2014

Japonka. Miniaturowe lalki z McDonalda. Część 2./ Japanese. Miniature dolls from McDonald's. Part 2.



Chyba mam coś z Japonki. Z pewnością w odniesieniu do kwestii estetycznych. Kimono - czyli dosłownie: "rzecz do noszenia" fascynowało mnie od lat przedszkolnych i z uporem szkicowałam na kartkach, szybko zapełnianych zeszytów, dziewczyny we wzorzystych szlafroczkach, przewiązanych pasem, w których można by na upartego dostrzec podobieństwo do tradycyjnego ubioru japońskiego. Równie chętnie sama przebierałam się w szlafrok Babci (bo był długi i miał w sobie coś egzotycznego), który poważnie nazywałam "kimonem" ;-), choć daleko mu było do godnego stroju składającego się z 12 części. 


Noce spędzane u Babci w ogóle były fantastyczne – mogłam malować paznokcie, bawić się do późnych godzin, a kiedy już łaskawie zaległam w łóżku, Babcia opowiadała mi przy rozpalonej na stole świecy, natchnione bajki, które wymyślała na poczekaniu. Były tak fascynujące, że często, dorzucałam do świecznika, wcale nie kryjąc się z tym działaniem, zużyte zapałki, a także papierki po cukierkach, jeśli chciałam poznać zakończenie zagmatwanej historii – miałyśmy bowiem umowę, że dopóki świeca się pali, Babcia opowiada. Kiedy zaś płomień gaśnie – nieodwołalnie idziemy spać. W umowie nie było zapisu o zakazie dokarmiania świecznika ;-))   
Najsmutniejsze, że Babcia już bardzo niewiele pamięta z tych naszych magicznych wieczorów…         


 Dziś nie wyobrażam sobie, że mogłabym, nałożyć latem kolczyki w kształcie śnieżynek, albo wiosną moje ukochane trampki w kolorowe liście, czy vintage’ową broszkę z kasztanem, choć nie wiem jak, pasowałyby kolorystycznie do reszty stroju. Podobnie w Japonii -   niezwykle ważne było dobranie wzoru na kimonie do pory roku, świadczące o wielkim uwrażliwieniu i wkomponowaniu Japończyków w rytm natury. Nie nakłada się kimona z motywem kwiatów wiśni w okresie jesienno-zimowym, gdyż jest to wzór wiosenny. Jesienią odpowiednie są liście klonu, latem fale oceanu. Męskie kimona są z reguły spokojniejsze w kolorze i dekoracji jak również w kroju. Ta idea ogromnie mi się podoba!


Nie będę tym razem przedstawiała historii miniaturowych laleczek – figurek z McDonalda, bowiem zrobiłam to miesiąc temu. Zapraszam więc wszystkich zainteresowanych do wpisu z sierpnia.
Prezentuję dziś sportsmenkę Mirandę (tak ją nazwałam w liceum) – pierwszą laleczkę na polskim rynku, dodaną do mcdonald’owego zestawu Happy Meal (1996r.)
Była to jedyna artykułowana postać z całej serii (zgina nawet nogi w kolanach):






Rok później, pozwoliłam sobie znowu tylko na jedną figurkę spośród czterech:


Wybrałam Japonkę, ściśle sprzężoną z wcześniejszym projektem firmy Mattel.


Laleczka jest jeszcze bardziej starannie wykonana. Ma delikatną buzię, długie włosy i rękawy kimona (widać: panna). Dół stroju, zrobiony z tkaniny. Artykułowana głowa i ramiona. W liceum nadałam mojemu egzotycznemu maleństwu nie azjatyckie imię: „Alicja”. Bo mi się skojarzył drobiazg z pisanym wtedy opowiadaniem ;-).



Przy okazji zapraszam na drugiego bloga: simran2pl.blogspot.com





I trzeciego: simran4.blogspot.com



Wysokość: ok. 11 cm.
Tworzywo: plastik.
Sygnatura: brak w widocznym miejscu.
Cechy szczególne: kopie lalki Barbie
Kraj produkcji: prawdopodobnie Chiny
Data produkcji: 1996, 1997.

Height: Almost 11 cm.
Material: plastic.
Signature: No prominently.
Special features: copies of Barbie dolls
Country of production: probably China
Date of manufacture: 1996, 1997.

17 komentarzy:

  1. Hello from Spain: great mini dolls. Keep in touch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you very much. Small dolls have a unique atmosphere!

      Usuń
  2. Podoba mi się ta Japonka. Ma śliczną twarz i włosy i ładny strój. Fantastyczne, klimatyczne zdjęcia :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno wydobyć z fotografii takiego drobiazgu, jakikolwiek klimat. Jeśli to się udaje, znaczy, że lalka ma w sobie potencjał ;-)

      Usuń
  3. Nie miałam pojęcia, że istnieje taka seria lalek. Pięknie przedstawiłaś tą ciekawą i subtelnej urody lalkę. pozdrawiam :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie! Seria była wyjątkowo udana, jak na firmę i okoliczności ;-) Poza tym - zdjęcia też robią swoje ;-)

      Usuń
  4. Podoba mi się ta lalka - figurka, nie miałam pojęcia o ich istnieniu. Świetnie opowiedziana historia kimona, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się ma taką Babcię i takie wspomnienia - to siłą rzeczy można opowiadać i opowiadać... ;-)

      Usuń
  5. Delikatna i śliczna. Znów zaskoczenie, że to McDonald. Moje dzieci mają kilka zwierzaków z zestawów Happy Meal, z drugiej ręki, bo ja mam twarde zasady, że plastikowych hamburgerów nie jemy. Nie zachwycają. Widziałam również Kelly na wysokim krzesełku z McDonalda i nie spodobała mi się. Masz talent do "wyławiania" pięknych lalek z morza nijakich :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie te hamburgery jadły wyłącznie koty. W sumie od konserwy niewiele się różniły ;-)). Moje "wyławianie", łączyło się zwykle ze szczupłymi finansami. Oszczędność - dyscyplinuje!

      Usuń
  6. Piękna, naprawdę, jeśli chodzi o te lalki to McDonald odwalił kawał dobrej roboty :) a seria laleczek z całego świata jest naprawdę imponująca.. Hehe też jako dziecko przebierałam się w szlafrok babci i udawałam , że to kimono.. wiązałam sobie do tego jeszcze koka na czubku głowy i byłam szalenie zadowolona z takiego przebrania ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie wspomnienia, wywołują uśmiech przez całe życie :-)

      Usuń
  7. Japonia mnie fascynuje i ... przeraża zarazem . Japońskie klasyczne wnętrza przytłaczają mnie spokojem i równowagą , ogrody doskonałością ... Wszystko tak dokładnie przemyślane , tak wiele treści w tak ascetycznym przekazie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowite przeciwieństwo naszej kultury ;-) Zawsze fascynowała mnie japońska "miłość" do twórczości Chopina...

      Usuń
  8. obie ciekawe i fajne... a teraz biegnę gapić się na Twe malowidła <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ach, dżizys, z drugiej serii miałam wszystkie i wszystko oddałam nawet nie wiem komu................. wrrrr

    OdpowiedzUsuń