niedziela, 21 września 2014

Księżniczka Amidala żegna najstarsze warszawskie kino/Princess Amidala says goodbye to the oldest cinema in Warsaw.



Przetrwało zbrodniczą, obcą okupację i inaczej zbrodniczy ustrój komunistyczny. Ale nie poradziło sobie z tym, co zwie się kapitalizmem w polskim wydaniu. Z tym, co niszczy kulturę z hitlerowską zajadłością, zawłaszcza przestrzeń jednostki z socjalistyczną konsekwencją i wszystko, czy to szpital, czy jedyny w miasteczku Dom Kultury - przelicza nie na pożytek publiczny, ale na pieniądze.Własne.





Co mnie wkurza w likwidacji Feminy najbardziej? Nie to, że szczerze wierzyłam w ocalenie kina, gdy dwa lata temu składałam swój podpis i namawiałam garstkę znajomych do akcji przeciwko pazernym barbarzyńcom. Ja tu nie mam nic do rzeczy. Ale fakt, że w obronę kina zaangażowały się tysiące mieszkańców stolicy, a także wielu znamienitych ludzi kultury. Cóż. Elitą są teraz menadżerowie, bezwartościowych molochów sprzedający chłam po wcale nie tak niskich cenach. Szanowne Władze Większych Miast, przywróćcie nam targowiska, gdzie naprawdę ceny są konkurencyjne i wtedy wszelkie biedronki i inne badziewia, wkręcające nam śmieci spożywcze naszpikowane "E - ileś tam", będą musiały wynieść się do Białowieży. Tfu, tfu, na jeża. Szkoda przyrody. Chciałam powiedzieć: na Marsa.



Ech. Ja też jestem tylko szarą mrówką związaną tak zawodowo, jak i emocjonalnie z dogorywającą branżą kultury, pośród wykwitających niespodziewanie, jak rak, wypierdków komercji. Zatem miałam potrzebę adekwatną do swoich preferencji. Tłuc się blisko 2 godziny do stolicy (bo w moim mieście, liczącym przeszło 50 tyś. mieszkańców nie ma ani jednego kina, za to co krok jakieś alkoholowe delikatesy - i weź tu człowieku nie zostań pijakiem, jak Cię zewsząd kuszą i kasują bardziej cywilizowane alternatywy), żeby obejrzeć wreszcie wspólnie z koleżanką, film Jana Komasy: "Miasto 44".


Jeśli ktoś ma potrzebę zmierzenia się z trudną historią (choć bezpieczniej czujemy się w lukrowanych serialach) i nie boi się naturalistycznej rekonstrukcji zdarzeń, ale też autorskiej impresji, to zdecydowanie polecam. Zachęcam tych, którzy znają tylko "Kanał" i świetnie zrealizowany serial: "Czas honoru". Polecam także tym, którzy narzekają, że dziś z Powstania Warszawskiego uczyniliśmy pusty symbol walki, przedstawionej higienicznie i heroicznie. Że zapominamy o ofiarach i zagładzie miasta. U Komasy to wszystko jest. Bardzo dosłowne, bardzo emocjonalne, czasem na skróty. Realne? A jakże. Młodość zestawiona ze śmiercią. Zwykli ludzie, który chcieli wziąć przyszłość we własne ręce. Nie tacy jak my, którzy mieliśmy szczęście, przyjść na "gotowe". Wygodniccy i konformistyczni, choć tak wielu przejechało się na zaciągniętych kredytach ;-) Na ekranie: sprawczy prekursorzy. Jak moi Dziadkowie, Wasi Dziadkowie... Film zrealizowany przez młodego reżysera dla młodych ludzi. Przesłanie od trzeciego pokolenia dla trzeciego i kolejnych. Może stąd, momentami nadwyżka efekciarstwa i videoclipowej retoryki, ocierającej się o kicz. Byłoby dużo lepiej bez niej. Na szczęście, to tylko procent całości. Ale dobrze, że wreszcie nie było pompatycznej muzyki i sztucznych póz bohaterów. Że ikony zyskały krew i kości. Emocje, to niezawodny środek do odkrycia prawdy. Film Komasy jest wart obejrzenia zarówno przez tych, dla których będzie jedyną "filmową lekturą" powstańczą, jak i dla tych, którzy pójdą dalej.
Warto, dla samych zdjęć. Wreszcie nie kalk z kronik, dających perspektywę ogólną, ale rekonstrukcji, pozwalających podążać za percepcją bohaterów.            


To, że w torbie miałam lalki z filmu Lucasa , było czystym przypadkiem. Stały u mnie w pracowni na jednej z półek z książkami s-f, więc najłatwiej było mi po nie sięgnąć.




Nie pamiętałam, że w hallu Feminy, znajdują się plakaty z dawnych "Gwiezdnych Wojen", a może nie było ich tam ostatnim razem, kiedy szłam na jakiś seans w starych, dobrych czasach, gdy mieszkałam w Warszawie. Tak, czy inaczej - dobrze się złożyło. Moje lalki w milczącej zadumie oddały hołd ginącej kulturze.






Obie postaci kupiłam 2 - 3 lata temu na Allegro. Firma Hasbro, wydała je w 1999r. i wtedy też pojawiły się w kilku sklepach w stolicy. Amidala była u nas w 2 wersjach


- całkiem niedawno dowiedziałam się, że Hasbro zrobiło ją aż w 6. strojach. Oprócz bohaterów widocznych na mojej fotografii, sprowadzono wtedy kilkoro innych z odgrzanego mega hitu s -f. Obi Wan Kenobi i mały Luke Skaywalker, to jedyne lalki z gwiezdnej serii, jakie wtedy kupiłam, z obłędnym poświęceniem i w absolutnej tajemnicy, chowając trofea głęboko w biurku. Lalki te zachwyciły mnie także jako same figurki w niedoborze postaci chłopięcych i męskich, w mojej rozwijającej się kolekcji. Hasbro zawsze słynęło z bardzo dobrze odwzorowanych postaci celebrytów i pod tym względem cenię firmę o niebo wyżej od Mattela.
Lalki z Gwiezdnych Wojen, błyskwicznie zostały wykupione w moim mieście, tak, że nie powiem już, co widziałam w naszych sklepach, a co dopiero w internecie.
Na Amidalę, nie mogłam pozwolić sobie w zamierzchłej przeszłości. Na próżno kusiła mnie estetyką gejszy i bliźniaczym podobieństwem do ówczesnej Natalie Portman.




Za to, gdy w 2008 r. zobaczyłam tę lalkę na Allegro, bez oryginalnego ubranka i akcesoriów, dostałam takiego napędu, że choć odstręczały mnie wszelkie nowinki techniczne, założyłam natychmiast konto i dokonałam pierwszego zakupu. Jejku, to były czasy...
I teraz się cieszę, że mam gdzieś w pudełkach, drugą Amidalę, bo zobaczcie, co się tej zrobiło?! Ciekawa jestem czy krwawe ślady w ogóle zejdą??? Od kilku godzin noszę się z zamiarem oczyszczenia tego diabelstwa.


Sama warstwowa ozdoba głowy, choć jestem zwolenniczką dodatków, które można rozmontować, jest fatalnie obmyślona z technicznego punktu widzenia. Zebrać wszystko na głowie u tej ślicznotki, graniczy z cudem. Jak jedno siedzi, to drugie spada...





Konia z rzędem temu, który oświeci mnie, do czego służy poniższy element?



Pozostałe dodatki:



A gdy pożegnałyśmy już kino Femina,





 powędrowałyśmy do parku. Lecz niebo oblazły chmury, zaś wrzesień radykalnie skrócił i ochłodził dzień. Okazało się, że nie ma już światła na fotki lalkowe, zatem mogłyśmy tylko posiedzieć sobie na ławce i pogadać...


Pamelki i Petry należą do Shi. Maleńkie Shelly i etniczna niewiasta w czerwieni - do mnie ;-)  

Zapraszam na mojego nowego, ekologicznego bloga, gdzie wreszcie nie piszę o wandalizmie;-)
 simran4.blogspot.com



Wysokość bez nakrycia głowy: 29 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Sygnatura na tułowiu: 1999 HASBRO INC.; pośladkach: 1999 LUCASFILM LTD.
Cechy szczególe: lalka z odwzorowanym podobieństwem do aktorki Natalie Portman.
Data produkcji: 1999
Kraj produkcji: Chiny

Height without headgear: 29 cm.
Material: plastic, rubber.
Signature on the body: 1999 HASBRO INC .; buttocks: 1999 LUCASFILM LTD.
Features detail: the doll with a rendition of similarity to the actress Natalie Portman.
Date of manufacture: 1999
Country of production: China

19 komentarzy:

  1. Pamiętam dwa kina, które zniknęły na zawsze z krajobrazu mojego miasta. Nieduże, klimatyczne. Były też inne miejsca, których już nie ma. Parki, po których spacerowałyśmy z babcią, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Okaleczone pod budowę apartamentowców lub zabudowane całkowicie. Maleńkie galerie, które odkrywałyśmy z przyjaciółką w czasach licealnych, gdy obie marzyłyśmy o studiach na ASP. Knajpki, w których umawialiśmy się z mężem na pierwsze randki.
    Dziś słowo "park" i "galeria" zarezerwowane są dla sklepowych konglomeratów, wyposażonych w ujednolicone sale projekcyjne, nazywane "multikinami" i bary fast food, gdzie młodzi ludzie umawiają się na romantyczne randki, a starsi spędzają "rodzinne" niedziele. I nie widzą lub nie chcą widzieć, że ich świat zmierza w smutnym kierunku...
    P.S. Chcesz identyfikacji tych maleństw, czy wszystko już o nich wiesz? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam, czy Tommy jest z tego zestawu z nowym ojcem? I za czorta nie znam tożsamości małej niemattelowskiej w błękitnej bluzeczce z wmoldowanymi bucikami ;-)

      Wiesz, u mnie w stolicy to się zaczęło już 20 lat temu. Ten bezduszny, dwubiegunowy wandalizm. Z jednej strony zabudowa każdego skweru i nieuzasadniona niczym, bo nawet parkingi tam nie powstawały – wycinka najmniejszego choćby krzaka – po to tylko, by zostawić tam pustynię. Z drugiej zaś strony: likwidacja każdego klimatycznego zieleniaka, pasmanterii, antykwariatu, słowem: każdego miejsca, które radziło sobie finansowo przez kilkadziesiąt lat i było przestrzenią ciepłą, dospołecznioną, sprzyjającą więzią i w jakiś sposób, bo nawet te zieleniaki miały tradycję – budującą kulturę codzienną. Moje dzienniki z lat licealnych, pełne są rozpaczliwych epitafiów zroszonych autentycznymi łzami. Teraz dożyna się ostatnie przybytki: w ubiegłym roku słynny warszawski dom towarowy Smyk przy ul. Kruczej, a w tym równie znamienity, klimatyczny (jest migawka na drugim blogu) – Sezam. Femina dopełniła tego szeregu. Parę lat temu, walczyłyśmy z Mamą i z prężną grupą warsawianistów, o ocalenie tzw.: Pawilonu Chemii – projekt Bogusławskiego, tego od odbudowy Zamku Królewskiego (bo nie każdy kojarzy nazwisko). Budynek był super na jakiś lokal w paryskim stylu. Ale prościej było wyburzyć i wje…ć tam, wielopiętrowy dom towarowy w kolorze czarnym, z cenami z księżyca, o ślepych ścianach bocznych, raptem kilka metrów od okien budynku mieszkalnego sąsiedniej kamienicy.
      Tylko się powiesić…

      Usuń
    2. Mała w błękitnej bluzeczce to TY Li'l Ones Doll, ma na imię Mariah i występowała w zestawie z szarym kotkiem. Pewnie napiszę o tych pannach w najbliższych tygodniach. Obok masz Ryana Amusement Park z 2000 r. w ubranku z Kelly Giggles & Swing. Twój drugi chłopak, ostatni po prawej, jeżeli ma uchylone usta (niestety, nie widzę dokładnie) to na pewno Ryan z zestawu z ojcem, tylko brakuje mu koszuli z kratę.

      Usuń
  2. Na film Komasy planuje iść w tym tygodniu.. już sam zwiastun jest niezwykle poruszający.. okrutne, że młodym ludziom, którzy kochali, mieli marzenia, plany na przyszłość przyszło stanąć w obliczu takiej tragedii..

    Amidala, bardzo piękna..niezwykle dopracowana w szczegółach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty i Shi powiedziałyście "do widzenia" bardzo fajnemu miejscu. Co prawda nie byłam do niego przywiązana, ale pamiętam swoje emocje przy przenosinach Iluzjonu - wiem, że żal może być bardzo intensywny.
    Miasto 44 widziałam i niestety film zapisał się w pamięci negatywnie, jako obraz do szybkiego zapomnienia. Takie już ludzie mają różne gusta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nie tyle żal, co wkurzenie - że ten kraj jest jednym wielkim folwarkiem.
    A kulturę niszczy się niestety nie przypadkowo, bo słaba, ale planowo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. I naprawdę jeszcze jedno spożywcze gie, gdzie znowu będzie gorzałka i inne ogłupiacze, gdy w pobliżu są delikatesy - nie jest mieszkańcowi tego kawałka miasta, potrzebne do szczęścia.

      Usuń
  5. ja mam sentyment do tych okolic, bo swego czasu mieszkałam na Muranowie
    kilka latek... dziwna świadomość, dziwne uczucie, choć już od lat Muranów nie
    jest taki, jak był, ani tym bardziej już mój...
    Kida - okazało się, że Dottie Fashion jest 10' a ja dla swej Uleńki szukam 16'
    przyjaciółeczki najchętniej rudej lub czarnoskórej ;D
    (co nie znaczy, że o Dotti nie marzę - bo śnię o niej odkąd ją ujrzałam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię Muranów. Mama miała awersję i wszystkie oferty zamiany mieszkania, torpedowała tekstem: że po duchach i zwłokach (getto) nie będzie chodzić... Dla niej to było miejsce przeklęte.
      Nie widziałam tej Twojej tajemniczej Panny D. na blogu :-(

      Usuń
  6. mam taką Amidalę, ale w wersji tej uboższej (bez ozdób) i też kupiłam na Al już
    niestety bez pudła co gorsza łeb ma przyklejony na stałe jakimś super glu.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łeb, jak Ci przeszkadza jego bezruch, spróbuj oddzielić nożem malarskim. Godzina roboty, ale się udaje.

      Usuń
  7. Pozostaje nam żal i zgrzytanie zębów ...
    Nie mam nic przeciwko "Biedronce" , kupuję w niej swoje ulubione masło - tak , nie wstydzę się do tego przyznać :) - ale pewne obiekty i miejsca powinny być chronione, niestety tak nie jest i nie będzie . Zburzono starą Parowozownię na Pradze , Koszary obok Łazienek , taki los czeka wiele innych obiektów . Mamy drapieżny kapitalizm a podejście do kultury adekwatne do ... programu serwowanego przez telewizję , ot co .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chodzę do Biedronki, ale u mnie w miasteczku, gdzie obiektów o historycznej wartości, z wyjątkiem leśnych okopów - raczej brak. Kupuję w niej mintaja, szkodliwe energetyki i karmę dla Padliny ;-). A także roślinki na balkon i do domu.

      Usuń
  8. P.S. .... i z tego wszystkiego nie napisałam niczego na temat lalek ale One bidulki jakieś takie smutne , chyba też melancholia je ogarnęła za kinematografem w niebyt odchodzącym ...
    Nie obejrzę filmu , bo jak Ci mówiłam filmów wojennych nie oglądam ale dzięki Tobie coś o nim wiem i ta wiedza mi wystarczy :):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Od biedy robię za przewodnika po kulturze... :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam, mam na imię Magda i jestem uczennicą gimnazjum.
    Biorę udział w konkursie "Warszawskie Skarby". Tematem mojej pracy jest Kino Femina. Chciałabym w swoim filmie wykorzystać zrobione przez Panią zdjęcia, które znalazłam powyżej. Mój film, a więc i zawarte w nim treści, będą udostępniane na licencji CC (Creative Commons). Czy zgadza się Pani na wykorzystanie wyżej wymienionego materiału i jego dalsze rozpowszechnianie na wspomnianych zasadach?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń