piątek, 30 października 2015

Fashionistas - część 2. Kolekcja 2015 - koniec ery ruchu?/Fashionistas - Part 2. Collection 2015 - the end of the era movement?


Obiecałam, że RUDE w tym miesiącu jeszcze będzie... Co mi się rzadko zdarza - dotrzymałam słowa w terminie ;-) Jak widać, od każdej reguły są wyjątki. A od wyjątków - wyjątki w węższym zakresie ;-)).
Ponieważ o tegorocznej kolekcji lalek Fashionistas pisałam w ubiegłym miesiącu, dziś tylko kontynuuję, prezentując kolejną pozycję serii, którą kupiłam z dużym opóźnieniem (chyba każda/y z Was ją ma). Ja jak przystało na człowieka powolnego w decyzjach, nie spieszyłam się z wydaniem pieniędzy. I zyskałam, bo trafiłam na dużą promocję! Lalka, jak widzicie, jest piękna i wyrazista. Może uchodzić za nowe wcielenie Midge: blada cera, piegi, rude włosy.




Ale firma poskąpiła jej indywidualnego imienia. Jest w gorszej sytuacji niż lalki z nurtu "Basic", bowiem nikt nawet nie zaszczycił jej numerem. Biała, czarna, Mulatka, ruda - nie ważne: w tegorocznej edycji "Fashionistas", każda nazywa się po prostu... Barbie. A może to równouprawnienie? Barbara jest synonimem idealnego piękna, bez względu na kolor skóry i włosów. Czyżby firma chciała powiedzieć: kobiety nie płaczcie, wszystkie jesteście urodziwe? Za Mattelem nikt nie trafi.



Jej mold datowany na 2010 r. zadebiutował właśnie w serii lalek Fashionistas, ale tych najpierwszych, nowatorskich, artykułowanych. Niestety, ciało zaprojektowane w 2013, przypomina zabytkowe Barbie z przełomu lat '50/60 XX w, albo... sklepowe manekiny. Sztywna niczym trup. Nawet siada nienaturalnie. Choć nie przebije "model muse" z ich nogami jak kołki przy pozycji spoczynku ;-) Nigdy nie pojmę, jak można się tak cofnąć... Oszczędność firmy, czy głupota? Zainwestowała w ciekawe, realistyczne twarze, fajne ubranka, ale ciała potraktowała już po macoszemu!    


Tutaj fotka z wrześniowego spotkania z Inką i Nerchel - Nerką. Wybaczcie, że nie wiem, która rudaska, do której z Was należy, ale nawet w tak ciasnym kadrze widać różnicę. Ta lalunia, której zmieniono ciało, siedzi zgrabnie, po ludzku ;-)


Życie dziwne jest... Choć moje dawne, kilka lat temu zdmuchnięto, po dziś dzień, pozostały jego nawyki. Kocia potrzeba przemierzania kilometrów, tęsknota za przyrodą, taką na wyciągnięcie ręki z jej zapachem i magiczną duszą, nałóg spoglądania w niebo, bo ono jedno nie nudzi i nie przemija. Gdy trochę męczy mnie las, wsiadam w autobus i mknę na łąki w sąsiednim miasteczku. Wolny zawód bardzo tutaj pomaga... Z roku na rok, człowiek zagarnia coraz więcej terenów zielnych pod budowę komercyjnych osiedli (choć od lat obiecywano tam szpital). Na szczęście, mam jeszcze gdzie chodzić i fotografować lalki. Ale zawsze to wędrówka jak po polu minowym: potłuczone, najeżone szkło, zardzewiałe części samochodów. Lecz sztuka wymaga poświęceń. Ufff - tym razem, nie nadziałam się na nic! ;-)
Mała laleczka, która partneruje bohaterce dzisiejszego posta,  to Nikki Pajama Party z 2006, o której pisałam wiosną bieżącego roku.

 
Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: guma, plastik.
Sygnatura: (na głowie) 2010 Mattel.
Cechy szczególne: sztywne ciałko, choć pierwotnie lalki z tej serii wyróżniały się bogatą artykulacją.
Data produkcji: 2015r.
Kraj produkcji: Chiny.

Height: 29 cm.
Material: rubber, plastic.
Signature: (on the head) 2010 Mattel.
Special features: rigid body, although originally dolls in the series stand out with articulation.
Date of manufacture: 2015.
Country of production: China.

14 komentarzy:

  1. Ta ruda bardzo mnie korci i każde pojawienie się jej na blogach powoduje lekkie ukłucie w dołku :-) Nie dość, że ruda, pieguska to jeszcze bardzo urocza! Może tak jak Ty poczekam na okazję cenową...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj i kup - naprawdę warto! A widziałaś ją na żywo bez pudełka? Robi zniewalające wrażenie.

      Usuń
  2. Rude jest piękne i co tu można więcej dodać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładna rudaski choć mało ruchawa:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego człowiek ją zawozi i odwozi na sesję ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest piękna ale już mnie nie kusi, chyba już się na nią napatrzyłam na innych blogach. Może kiedyś...:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie i jak tak mam od pewnego czasu: napatrzę się na blogach i wyciszam "chcenie". To dużo bardziej oszczędna filozofia ;-)

      Usuń
  6. Za to ja nie mam nadal tego jednostronnego wyskuba ;-)

    OdpowiedzUsuń