niedziela, 11 października 2015

Księżniczka Inków/Princess of the Incas


Namieszało się u mnie trochę. I spiętrzyło... No może nie na miarę WTC, lecz blisko... Ale nic to - gramy dalej! Kolejne urodziwe panie i panowie, czekają w kolejce na swoje 5 minut ;-)
W latach 2001 - 2005, wychodziła drażniąc portfele, obezwładniająca seria Księżniczek Świata, firmowana przez Mattel. Obejmowała 21 drobiazgowo wykonanych lalek z kilku kontynentów. Moim zdaniem, jest to jeden z najlepszych projektów potentata w branży lalkowej. Zresztą był to w ogóle złoty czas dla produkcji Mattela, a tym bardziej tych kulturoznawczych (w połowie pierwszej dekady XXI w., nałożyły się serie: "Księżniczek Świata", równie mistrzowsko wykonanych "Lalek Świata" i "Festiwali Świata").
O ile pierwsze "Lalki Świata" były ciekawym, rozwojowym, pomysłem, pokazującym dzieciom inne narody, o tyle "Księżniczki" aspirowały do wysmakowanego gustu odbiorcy - kolekcjonera, a może nawet do gablot rodem z muzeów etnograficznych. Nie wiem, jaka była grupa docelowa, ale jedno jest pewne: seria osiągnęła wyżyny wykonania. Nigdy wcześniej, ale też nigdy później, Mattel nie stworzył czegoś tak pięknego, osadzonego w danej kulturze, czy historii...
Dziś pokażę wam Księżniczkę Inków z 2001r. Jest to ciąg dalszy lalkowej sesji sprzed tygodnia. Szok, że 3 dni później, zrobiła się prawie zima. Widać - El Nino daje czadu...







Jaka Księżniczka jest - każdy widzi. Mold "goddess" z 1998r, na głowie cieniutkie dredy i te fantastyczne ozdoby. Nic dziwnego, że wpadła w oko Kapitanowi ;-)




Za to tego gościa nie zwaliła egzotyczna uroda zamyślonej dziewczyny. Gdy ją ujrzał obok siebie, odleciał z furkotem skrzydeł. Chciał być sam jeden taki kolorowy....



Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: guma, plastik.
Sygnatura: Mattel INC.
Data produkcji: 2001.

Height: 29 cm.
Material: rubber, plastic.
Signature: Mattel INC.
Date of manufacture: 2001.

30 komentarzy:

  1. Egzotyczna i zachwycająca, tym bardziej uwolniona z pudełka. Do tej pory widziałam ją tylko w stanie zapudełkowanym i nie miałam pojęcia, że jej sukienka jest taka śliczna. Tym bardziej doceniam dzieło Mattel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja szczęśliwie nabyłam ją już bez pudełka, a więc w odpowiednio niższej cenie. Ale nawet, gdybym kupiła tę lalkę w w opakowaniu, musiałabym wywlec ją na wolność. Tym bardziej, że pudełka są estetyczne i tematyczne, ale nie zwalają ;-)

      Usuń
  2. O matelu kochany ale piękna :) taka egzotyczna i jakby uduchowiona....... I TY niedobra kobieta jesteś, masz kapitana i nie przywiozłaś go ze sobą..... zła kobieta, zła :) Następnym razem koniecznie !!!!!!!!! zabierz, proszę pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, to już dołączam go do wampira na następny meet ;-)
      Nie wzięłam Jacka z dwóch powodów: raz, że nie zmieścił mi się do różowej, wiktoriańskiej torby, jak pamiętamy bardzo męskiej ;-))), dwa, że on często pojawia się na różnych blogach, więc jest dosyć znaną lalką...

      Usuń
    2. Ale co innego oglądać z dala czynnie a co innego dotknąć, powąchać, posmakować niemalże :) Jack jak wiemy jest dość elastyczny więc nawet wiktoriańska, męska torba mu nie straszna :)

      Usuń
  3. Po prostu oszałamia swoją urodą... Cóż więcej można napisać?

    OdpowiedzUsuń
  4. aaa - jak się nazywa to zielsko, którego smrodliwe
    a niepokojące swą wonią drobne kwiatuszki łapiesz
    w kadry z Księżniczką - lubię te słoneczka, a nazwy
    wciąż nadal nie znam... ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam lubię ten niejednoznaczny zapaszek... ;-)

      Usuń
    2. Ja też, szczególnie jak się łączy np z zapachem floksów i lewkonii .....mmm trzeba czekać do przyszłego roku na powtórkę buuuuuu

      Usuń
    3. wrotycz... nawet nazwę ma jakąś niejednoznaczną ;D

      Usuń
  5. Nieprawdopodobnie piękna z niej, egzotyczna księżniczka! Uroda niezwykła i nie dziwię się Jackowi, że go powaliło! Motylowi, zresztą, też się nie dziwię, skoro nie cierpi konkurencji :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jack u mnie nie wie w kogo oczy wlepiać ;-)
      A motyl istotnie miał ciężki orzech do zgryzienia.
      W głowę pewnie zachodził - a cóż to za dziwne zwierzę przylazło do jego kwiatka? ;-))

      Usuń
  6. Śliczna jesienna sesja uroczej lalki :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ta sesja sprzed tygodnia to była praktycznie letnia sesja ;-)
      Odwzajemniam pozdrowienia :-D

      Usuń
  7. Wspaniała, egzotyczna piękność :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wspaniała seria. Może ze 3 lalki z niej nie wzbudziły mego zachwytu...

      Usuń
  8. Piękna. Masz rację, że to bardzo udana seria. Księżniczki są zachwycające (po nocach śni mi się Twoja Greczynka :) ) A do moich trzech niedługo dołączy Portugalka.
    Mam dla Ciebie Japonkę, nie jest to co prawda mattelowska księżniczka, ale myślę, że spodoba Ci się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło :-) Japonki wszystkie mi się podobają, bez wyjątku :-)
      Tak, Portugalka też jest piękna! Zresztą, która tam brzydka? ;-))
      A moja Greczynka to z z innej serii - "Goddess".

      Usuń
  9. To była świetna seria, szczególnie Indianki były udane. Księżniczka Inków jest prześliczna, to moja ulubiona Indianka. Dready miały imitować cieniuteńkie warkoczyki jakie nosili Inkowie (takie same zresztą jakie nosi się w Tybecie). 500 letnia mumia 15 letniej dziewczynki złożonej przez Inków w ofierze również ma takie warkoczyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że napisałaś o tych warkoczykach, bo ja dzisiejszy wpis robiłam mocno pobieżnie. Taaak, pamiętam ten artykuł i zdjęcia z "National G.", który Mama prenumerowała od początku polskiej edycji aż do swej śmierci. To jeden z tych, które utkwiły mi w pamięci na zawsze.
      Sama latami nosiłam identyczne warkoczyki ;-)

      A Indianki z tej serii zgarnęłam wszystkie 3 !

      Usuń
  10. Ach... Planowałam ją na obecną wypłatę, ale podrożała. Jest mi strasznie smutno z tego powodu, ale przynajmniej mogę na nią u Ciebie popatrzeć...

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo, to Ci z całego serca życzę, żebyś jednak trafiła na okazję, jak ja! :-)

    OdpowiedzUsuń