środa, 7 października 2015

Fawn. Wróżka w barwach jesieni/Fawn. Fairy in the colors of autumn.


Na początku chciałam Wam podziękować za wszystkie serdeczne komentarze :-). Niestety zabrakło mi siły by odpowiadać jak zawsze personalnie. Nadal nie jestem w kwitnącej formie, co mnie dziwi, bo wydawało mi się, że człowiek, który zaliczył niejedno "bombardowanie" od życia i utracił niemal wszystko, co kochał, ma mocniejsze 4 litery i nie przejmuje się byle poczwarą. Zwłaszcza, że ludzie już tyle razy zaskoczyli mnie negatywnie... A jednak... niekiedy ostatnią kroplą do pełnej czary, bywa jakaś błahostka. No, nic. Może to jeszcze nie jest TA kropla. Może mi niebawem przejdzie ;-)
Z odmętów kompa, wyłowiłam tę oto pradawną sesję (kwiecień 2009 r.). Tak, na naszej działce mogłam bezkarnie w kwietniu "sadzić" sztuczne grzyby, a w maju inscenizować śnieżną zimę rodem z Narnii :-)) (stali Czytelnicy o tym wiedzą ).


Im mocniej kąsa mnie teraźniejszość, tym silniej tęsknię za minionym (ot, to chyba typowo ludzka cecha) i buntuję się przeciw tamtym nieodwracalnym zmianom. Zawsze z wielką przykrością, a z upływającym czasem coraz większą, (bo ten mój czas nie robi nic dobrego z ranami), otwieram stare foldery, w których kryje się tyle pięknych, nie tylko lalkowych sesji. I zawsze mam to poczucie, że moje dawne zdjęcia były znacznie lepsze, więc naprawdę żal ich nie pokazać na własnym blogu... Warto zatem pogrzebać w tych barwnych, choć bolesnych odmętach, by wydobyć takie perełki, a nawet bursztyny...





A więc szybciutko wrzucam iście jesienną Fawn (przyjaciółkę Dzwoneczka) wyprodukowaną dla Disney Store Exclusive w 2008r.






Z pięknie wyprofilowanymi naturalnymi rączkami i nóżkami, przy zwykłej Barbie, wygląda prawie masywnie. W przeciwieństwie do swych mniejszych koleżanek (pisałam w tym roku o Firze), jej skrzydełka zrobiono z cienkiej folii. Umocowane są nie do pleców lalki, ale do ubranka, co pozwala na szybki demontaż.



Rok później, kupiłam Rosettę (która nie tak apetycznie utoczone łapki zginała w łokciach - więc w sumie skórka za wyprawkę), ale szybko ją sprzedałam, bo nie był to już czas w mym życiu na przygarnianie nowych wróżek. Nadciągały totalne zmiany. A wraz z nimi i te w moich zapatrywaniach na lalki...    
Po Róży, zostały mi jedynie robocze fotki:




Cicho - sza. Na rynek weszły Monster High! ;-) I wygrały ze skrzydlatymi... Krótko mówiąc - zdradziłam łagodne elfidła. Albo zwyczajnie, przestały już do mnie pasować.

15 komentarzy:

  1. Piękniutka z niej istotka i ma takie cudne fotki :) że faktycznie to nie moralne prawie kitranie ich gdzieś w odmętach krystalicznej pamięci kompa :) Bardzo się cieszę, że dałaś znak życia bo zaczęłam się niepokoić. Mam nadzieję, że szybciutko dojdziesz do formy i że wszystko się jakoś ułoży i będzie lepiej :) Jak to się mówi : jutro jest zawsze wolne od pomyłek i pełne nadziei :) Serdecznie życzę poprawy nastroju i uśmiechu na buzi :) Buziaki i gorące pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, myślę, że już idzie ku lepszemu. Nie ma nad czym/kim smarkać. Jak to u mnie, wszystko "cuzamen do kupy" się zbiegło. Bałam się jeszcze, że jedno miejsce na którym mi zależy, nie będzie kontynuowało ze mną współpracy. Ale po dzisiejszej odpowiedzi, rzeczywistość wygląda dużo jaśniej.

    Na chwilę obecną znów nieco życzliwiej patrzę na elfy. I w sumie choć wolę Monstery, cieszę się jednak,że nie sprzedałam podzbioru skrzydlatych.
    Pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od momentu obejrzenia pierwszego filmu z Dzwoneczkiem, jestem nim zauroczona i kilka razy przyglądałam się lalce, aby ją nabyć. Muszę jednak szczerze napisać, że pokazana wróżka w odcieniach brązu i beżu równie mocno do mnie przemawia :-) Miałabym dylemat, która ładniejsza : Dzwoneczek czy Fawn :-)
    Cieszę się bardzo, że przyszłość jawi Ci się dużo jaśniej :)))
    Pozdrowienia bardzo serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już tak mam, że wybieram lalki albo ciemnowłose/egzotyczne, albo delikatne rudzielce ;-)
      Bajkę znam tylko we fragmentach i z recenzji, ale animacja według mnie jest prawdziwym dziełem!
      Serdeczności :-D

      Usuń
  4. Wszystko się zmienia. Wierz mi, bo sama doświadczałam podobnych do Twoich odczuć jakieś 10 lat temu, kiedy zostałam całkiem sama. Nie można zawieszać się na przekonaniu, że to, co najlepsze jest już za nami, bo to zamyka nam drogę do zmian na lepsze. "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy". Fawn jest faktycznie śliczna, choć na filmowego Dzwoneczka i jej koleżanki mam lekką alergię ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alergię, o! ;-)) Ciekawa jestem, co Cię tak uczuliło w tej bajce? ;-)

      Ech, ja nie chcę się zawieszać na minionym jak jakiś mamut, ale po 4. i pół roku zaciekłych walk o wszelkie formy stabilizacji/spokoju/szczęścia, z osiągnięciami na poziomie wróbla, a ubytkiem sił na gabaryt strusia, człowiek, porównuje to co było, gorzknieje i traci wiarę, że coś na horyzoncie jeszcze zalśni...

      Usuń
  5. ojej - to kuzyneczka mojej rudaski, którą zatargałam wtedy do
    McD Nowy Świat - cudnie, że masz z kasztanowymi włoskami
    a fajnym ciałkiem - jak się domówimy - wezmę Rudą, to sobie
    razem pięnotki zrobią selfie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę ją najpierw wydobyć ze zbiorczego kartonu, gdzie została odesłana na urlop bezterminowy... Niegdyś ozdoba mojego biurka w starym mieszkaniu i ulubiony elf Mamy, dziś jest pod specjalnym parasolem ochronnym... Z dala od kurzu, bałaganu i lalkożernej Recydywy...

      Usuń
    2. ok, to jak już znajdziesz - daj cynk -
      Twojej Pajęczycy będzie raźniej na
      wakacjach w Szydełeczkowie z inną
      mieszkanką Simranowa :DDD

      Usuń
  6. Prześliczna. Jaki ma imponujący warkocz. Bardzo podobają mi się Twoje lalki i zdjęcia. Widać artystyczną duszę. Mówią, że po burzy zawsze wychodzi słońce, uwierz, że Twoje też się zjawi. Lalka bywa wspaniałym lekarstwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądre, to czy głupie - ale czasem mam wrażenie, że lalki oprócz ukochanej Babci, najsilniej spośród innych rzeczy, trzymają mnie na tym padole rozczarowań wszelakich... ;-)
      Warkocz to ona wyhodowała nieziemski, a u jego nasady otrzymała od firmy, bardzo ciekawą ozdobę, mało jednak widoczną na fotce (nie miałam wtedy macro).

      Oj, wierz mi jak bardzo czekam na to słońce po niekończącej się arktycznej nocy! ...
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  7. Sesja iście bajkowa! Jak zresztą i prezentowana panna :) tak to chyba typowo ludzkie wspominać przeszłość... Warto jednak pamiętać o teraźniejszości i czynić ja wartą zapamiętania na przyszłość! Przesyłam uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - bardzo klarownie i trafnie to ujęłaś. Staram się tak robić. Choć nader często to dla mnie sztuka na miarę ugotowania 12. potraw z... ziemniaka! (ale wiem, że można nawet więcej ;-))

      Bohaterka bajki, musi mieć bajkową scenografię! Jakżeby inaczej?
      Ściskam :-D

      Usuń
  8. Myślę, że takie łagodne wróżki pozytywnie wpływają na nastrój. Mam nadzieję, że i Tobie się udzieli. :)
    Uwielbiam tę serię lalek z DS. Niestety, sama mam tylko Mgiełkę, tę na nowszym, artykułowanym ciałku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wróżki koją i dają nadzieję. Chyba taka jest rola tych dobrych :-) Po to istnieją.

    Trochę szkoda, że artykulacja pociągnęła za sobą aż takie zmiany w kształcie kończyn...
    Pozdrawiam serdecznie :-D.

    OdpowiedzUsuń